Wyniki wyszukiwania frazy Józef Baran
Józef Baran ***
16 października 2017donka
Mal. Sara Riches
znów mnie wyrzuca
świt na brzeg
niczym muszlę
ze skłębionego oceanu
w mojej głowie jak w muszli
całą noc szumiało
Wiecznością i Snami
i wszystko pomieszało się z wszystkim
wszyscy byli wszystkimi
i nie było jeszcze sztucznego podziału
na umarłych i żywych
Józef Baran – Czarny kot
21 stycznia 2017donka
pytałem starego człowieka
jak mu przeszło życie
jak mu przeszło życie
otworzył
na oścież drzwi
po chwili
zawarł
na oścież drzwi
po chwili
zawarł
- tak mi przeszło
odrzekł
odrzekł
(do izby
wskoczył z sieni
czarny kot
i usiadł na jego ramieniu)
wskoczył z sieni
czarny kot
i usiadł na jego ramieniu)
Vladimir Kush
dla świętego spokoju
zgódźmy się na czarne
mówić białe
załóżmy
że jakoś to będzie
gdy będziemy mówić „tak”
zamiast „nie”
zgódźmy się na czarne
mówić białe
załóżmy
że jakoś to będzie
gdy będziemy mówić „tak”
zamiast „nie”
dla świętego spokoju
nie sprzeciwiajmy się
gdy nam za to
będzie ktoś wkładał
do kieszeni srebrniki
(drugą ręką pieszczotliwie
zakładając coś na szyję)
nie sprzeciwiajmy się
gdy nam za to
będzie ktoś wkładał
do kieszeni srebrniki
(drugą ręką pieszczotliwie
zakładając coś na szyję)
dla świętego spokoju
nie wyrywajmy się
nie rzęźmy gdyż
pętla jeszcze mocniej
może się zacisnąć
nie wyrywajmy się
nie rzęźmy gdyż
pętla jeszcze mocniej
może się zacisnąć
***
więcej czułości
dla listów struchlałych
na zziębniętej tarninie
dla chwili z psem
z kwitnącym bzem
dla wszelkiego przelotnego zdarzenia
więcej uczucia
dla kropli ciszy
niech napełni cię sobą pochłonie
nachyl się
nad jej źródełkiem
zaczerpnij w dłonie
powstrzymaj życie
niebieskich chwil
szalone obroty
otwórz n a c h w i l ę oczy
to może twa
jedyna wieczność
którą przeoczysz
bo mijamy chwile potrącamy
ślepo biegnąc przed siebie
i one nas potrącą odbiegną
nie przygarną w potrzebie
Józef Baran – dopóki jeszcze
28 sierpnia 2015donka
Badacz Kariatyd -Jarosław Miklasiewicz -
dopóki jeszcze
nie dotarłeś w sobie
do najdalszych biegunów i planet
dopóki możesz krzyknąć
- eureka
i zawiesić nad odkrytą ameryką
flagę wiersza
nie dotarłeś w sobie
do najdalszych biegunów i planet
dopóki możesz krzyknąć
- eureka
i zawiesić nad odkrytą ameryką
flagę wiersza
dopóki są w tobie
nie zgłębione oceany
nie rozbite atomy
nie rozszczepione na czworo włosy
nie zgłębione oceany
nie rozbite atomy
nie rozszczepione na czworo włosy
dopóki możesz wierzyć w siebie
jak w Boga
którego nigdy nie widziałeś i nie zobaczysz
jak w Boga
którego nigdy nie widziałeś i nie zobaczysz
dopóki nie pootwierałeś wszystkich zamkniętych szuflad
i nie stwierdziłeś że są puste
i nie stwierdziłeś że są puste
dopóki jeszcze
p o t r a f i s z s i ę w y ł a m a ć
z k a s y p a n c e r n e j r o z s ą d k u
p o t r a f i s z s i ę w y ł a m a ć
z k a s y p a n c e r n e j r o z s ą d k u
Józef Baran - Pochwała zapominania
21 grudnia 2014donka
bądź pochwalona
dziuro w pamięci
siostrzyczko opatrznościowa
która ulżyłaś nam w drodze
tyle się wysypało
tak mało zostało
gdyby nie ty
upadlibyśmy dawno
pod ciężarem
ty sprawiasz że co ciężkie
staje się znów lekkie
co parzyło do bąbli
nie grzeje ni ziębi
otwieramy ramiona
i idziemy dalej
- umarł dzień
niech żyje dzień -
wołamy
przez ciebie płynie
rwąca rzeka
jak pies nam liże rany
zabiera twarze i rozmowy
przynosi w zamian nowe
Józef Baran – CZUŁOŚĆ
9 grudnia 2014donka
Antonio Canova - Amor i Psyche
rozbudzony nadsłuchiwałem
dalekiej muzyki fletu
moje serce obracało się ku tobie
niczym tarcza słonecznika
i zobaczyłem jak zza obcych krajów
wyciągasz dłonie
i gładzisz mnie po włosach
i mówiłem do ciebie szeptem
i szept przez siedem chmur przewędrował
myślałem o tobie tak usilnie
że czas przestał tykać
rozstępowała się noc
a przestrzeń tak bardzo skurczyła
że klęczeliśmy naprzeciw
wstrzymując oddechy
dotykałem powietrza
i czułem jak drgają ci
wargi w uśmiechu
światłem neonu ulicznego
który za chwilę zgaśnie
i jak wypełnia się twoje ciało
po czubki palców
czułością
klęczeliśmy naprzeciw
nasze zamknięte oczy
zachodziły widnokręgami
od dalekiego wpatrywania się w siebie
ramiona mdlały
od powstrzymywania
rozkurczającej się przestrzeni
pragnącej się wydostać na wolność
twoje źrenice
zapadały za góry za lasy
robiło się w całym kraju pusto
cichła muzyka
otwierałem oczy
dalekiej muzyki fletu
moje serce obracało się ku tobie
niczym tarcza słonecznika
i zobaczyłem jak zza obcych krajów
wyciągasz dłonie
i gładzisz mnie po włosach
i mówiłem do ciebie szeptem
i szept przez siedem chmur przewędrował
myślałem o tobie tak usilnie
że czas przestał tykać
rozstępowała się noc
a przestrzeń tak bardzo skurczyła
że klęczeliśmy naprzeciw
wstrzymując oddechy
dotykałem powietrza
i czułem jak drgają ci
wargi w uśmiechu
światłem neonu ulicznego
który za chwilę zgaśnie
i jak wypełnia się twoje ciało
po czubki palców
czułością
klęczeliśmy naprzeciw
nasze zamknięte oczy
zachodziły widnokręgami
od dalekiego wpatrywania się w siebie
ramiona mdlały
od powstrzymywania
rozkurczającej się przestrzeni
pragnącej się wydostać na wolność
twoje źrenice
zapadały za góry za lasy
robiło się w całym kraju pusto
cichła muzyka
otwierałem oczy
Józef Baran – CZUŁOŚĆ
26 września 2014donka
Alex Alemany
rozbudzony nadsłuchiwałem
dalekiej muzyki fletu
moje serce obracało się ku tobie
niczym tarcza słonecznika
i zobaczyłem jak zza obcych krajów
wyciągasz dłonie
i gładzisz mnie po włosach
i mówiłem do ciebie szeptem
i szept przez siedem chmur przewędrował
myślałem o tobie tak usilnie
że czas przestał tykać
rozstępowała się noc
a przestrzeń tak bardzo skurczyła
że klęczeliśmy naprzeciw
wstrzymując oddechy
dotykałem powietrza
i czułem jak drgają ci
wargi w uśmiechu
światłem neonu ulicznego
który za chwilę zgaśnie
i jak wypełnia się twoje ciało
po czubki palców
czułością
klęczeliśmy naprzeciw
nasze zamknięte oczy
zachodziły widnokręgami
od dalekiego wpatrywania się w siebie
ramiona mdlały
od powstrzymywania
rozkurczającej się przestrzeni
pragnącej się wydostać na wolność
twoje źrenice
zapadały za góry za lasy
robiło się w całym kraju pusto
cichła muzyka
otwierałem oczy
dalekiej muzyki fletu
moje serce obracało się ku tobie
niczym tarcza słonecznika
i zobaczyłem jak zza obcych krajów
wyciągasz dłonie
i gładzisz mnie po włosach
i mówiłem do ciebie szeptem
i szept przez siedem chmur przewędrował
myślałem o tobie tak usilnie
że czas przestał tykać
rozstępowała się noc
a przestrzeń tak bardzo skurczyła
że klęczeliśmy naprzeciw
wstrzymując oddechy
dotykałem powietrza
i czułem jak drgają ci
wargi w uśmiechu
światłem neonu ulicznego
który za chwilę zgaśnie
i jak wypełnia się twoje ciało
po czubki palców
czułością
klęczeliśmy naprzeciw
nasze zamknięte oczy
zachodziły widnokręgami
od dalekiego wpatrywania się w siebie
ramiona mdlały
od powstrzymywania
rozkurczającej się przestrzeni
pragnącej się wydostać na wolność
twoje źrenice
zapadały za góry za lasy
robiło się w całym kraju pusto
cichła muzyka
otwierałem oczy
Józef Baran – Przykazania
15 stycznia 2014donka
Będziesz chodził jak kot własnymi
ścieżkami na bosaka
raniąc stopy o ostre kamienie
aby tym dotkliwiej
odczuć osobność swojego istnienia
nigdy nie wystarczą ci
gotowe biblie
ani żadne cudze pisma święte
podczas przydrożnych postojów
spisywał będziesz
w pocie wyobraźni
prywatną Ewangelię Życia (…)
gotowe biblie
ani żadne cudze pisma święte
podczas przydrożnych postojów
spisywał będziesz
w pocie wyobraźni
prywatną Ewangelię Życia (…)
Józef Baran – Doświadczenie Hioba
1 listopada 2013donka
Czesław Miłosz przy grobie wieloletniego przyjaciela Ks. Sadzika.
Pamięci Czesława Miłosza
Najpierw Bóg obdarzył go
tym co najlepsze
pod słońcem i gwiazdami:
siłą dębu zdrowiem
powodzeniem
wilczym apetytem
na życie i piękno
geniuszem fortuną
tym co najlepsze
pod słońcem i gwiazdami:
siłą dębu zdrowiem
powodzeniem
wilczym apetytem
na życie i piękno
geniuszem fortuną
Potem jakby naigrawając się
z niego
odbierał mu po kolei
wszystko co dał
siłę zdrowie przyjaciół
ukochaną kobietę
wzrok słuch
zdolność chodzenia
z niego
odbierał mu po kolei
wszystko co dał
siłę zdrowie przyjaciół
ukochaną kobietę
wzrok słuch
zdolność chodzenia
wtrącił go do celi późnej starości
każąc męczyć się wyczekiwaniem na
egzekucję
każąc męczyć się wyczekiwaniem na
egzekucję
Pozostawił mu octowy
smak sławy
jakby chciał powiedzieć
zobacz ile jest warta?
smak sławy
jakby chciał powiedzieć
zobacz ile jest warta?
Rzucił ślepca na kolana
przed zagadką istnienia
przed zagadką istnienia
jakby chciał rzec
musisz zaprzeć się wiary
we wszystko do czego się przywiązałeś
ziemskimi zmysłami
musisz zaprzeć się wiary
we wszystko do czego się przywiązałeś
ziemskimi zmysłami
dopiero wtedy dostąpisz
Wiary w Królestwo
o którym ani ucho nie słyszało
ani oko nie widziało
po tamtej stronie
Ciemności
Wiary w Królestwo
o którym ani ucho nie słyszało
ani oko nie widziało
po tamtej stronie
Ciemności
Ale on Prometeusz słów
nawet w Ciemnościach
nie potrafił się wyrzec
buntowniczego gestu
nawet w Ciemnościach
nie potrafił się wyrzec
buntowniczego gestu
A zapytany
czy pragnąłby ocalić duszę
za cenę wypędzenia z niej
pysznego dajmoniona poezji
czy pragnąłby ocalić duszę
za cenę wypędzenia z niej
pysznego dajmoniona poezji
Do końca
uparcie
kręcił przecząco głową…
uparcie
kręcił przecząco głową…
4 sierpnia 2004
Józef Baran – więcej uczucia
14 października 2013donka
Alaster Magnaldo
więcej uczucia dla drobnej chwili
niech napełni cię sobą pochłonie
nachyl się tylko
nad jej żródełkiem
zaczerpnij w dłonie
wstrzymaj życie
niebieskich chwil
szalone obroty
przejrzyj się
w kropli ciszy
nie nazywaj tego
pustym przelotem
spowolnij życie
naciesz się tym co jest
otwórz oczy
to może jedyna wieczność
którą przeoczysz.
bo mijamy chwile
biegnąc ślepo przed siebie
i one nas potrącą odbiegną
nie przygarną w potrzebie.
Józef Baran – Reinkarnacja
12 września 2013donka
o trzeciej nad ranem
słyszę gwiezdne szczekanie
lutowych psów
i myślę jak dziwne i niepodobne do siebie
były moje życia
jakbym odradzał się w kolejnych wcieleniach
i obumierał bez echa
to wszystko trwało
miliony lat
lub było jak
klaśnięcie bicza
zabarwiałem się odmiennymi muzykami istnienia
i żyłem na tak różnych planetach
że jak tu się nie dziwić co wspólnego
łączy mnie z tamtym chłopcem
z epoki kamienia łupanego
przyczepionym do krowiego ogona
tysiące ludzi o których zapomniałem
miliony zdarzeń
zatopionych we mnie
jak w titanicu
na dnie oceanu majaczą
a niekiedy fosforyzują w pamięci
i obumierał bez echa
to wszystko trwało
miliony lat
lub było jak
klaśnięcie bicza
zabarwiałem się odmiennymi muzykami istnienia
i żyłem na tak różnych planetach
że jak tu się nie dziwić co wspólnego
łączy mnie z tamtym chłopcem
z epoki kamienia łupanego
przyczepionym do krowiego ogona
tysiące ludzi o których zapomniałem
miliony zdarzeń
zatopionych we mnie
jak w titanicu
na dnie oceanu majaczą
a niekiedy fosforyzują w pamięci
ciesz się smutku ciesz
płacz radości płacz
że wszystko
ułożyło się w całość
z której rozumiem tak mało
płacz radości płacz
że wszystko
ułożyło się w całość
z której rozumiem tak mało
Kraków nocą 27 II 2001
autor – Danuta Szlaga
co ja się go naszukałem
góry lasy przetrząsałem
i nic
aż raz
w parafii pipidówa-zdrój
uśpiłem plebana winem porzeczkowym
i wykradłem mu zza pazuchy mapę
zaraz o świcie wyruszyłem
z pękatym brzuchem plecaka
piąłem się z trudem
jak koń zaprzęgnięty do pługa
i zbiegałem z górki na pazurki
szedłem i szedłem
leśnymi tunelami
gliniastymi jarami
kędy tylko węże korzeni
ślisko się wiją
minąłem tłumy zbóż
biorące udział w pochodzie majowym
minąłem chatkę na kurzej stopce
gdzie chłop i baba mieszkają
bardzo starzy oboje
minąłem na łąkach białe konie
z rozpuszczonymi grzywami
które zdezerterowały od wozów
i dwoje zagubionych leśnych dzieci
które wracały właśnie
od baby-jagi
szedłem i szedłem
kładką ścieżki
coraz wyżej i wyżej
aż
na samym poddaszu wsi
skąd bliżej do nieba niż do ziemi
gdzie czerwony znak wbity w chmurę
ujrzałem staruszka z siwym obłokiem brody
drepczącego w asyście trzmieli po ogrodzie
- tak, to ja jestem Bogiem
rzekł i uśmiechnął się smutno
oprowadził mnie po poletku
pokazując wiernego anioła zmienionego w psa
plantację sztucznych planet
ogródek z zakazanym drzewem wiadomości
ożywił się wyraźnie
na szklanej werandzie
przy przeglądaniu starych zdjęć
z albumu świata
piliśmy ptasie mleko
pocieszałem go że się nie zestarzał
a on w zamian zaciągając się z fajki
dymem pachnącym maciejką
zawierzył mi w tajemnicy
że spisuje pamiętniki
na odchodne staruszek
bardzo prosił o dyskrecję
- przychodzą tu różni tacy
pytają o początek i koniec świata
o takie inne rzeczy
tak jakbym ja to wszystko
jeszcze pamiętał…
tak jakbym ja to wszystko jeszcze pamiętał…
powiedział
rozkładając bezradnie ręce
Józef Baran – Czułość
18 czerwca 2013donka
William Adolphe Bouguereau
rozbudzony nadsłuchiwałem
dalekiej muzyki fletu
moje serce obracało się ku tobie
niczym tarcza słonecznika
i zobaczyłem jak zza obcych krajów
wyciągasz dłonie
i gładzisz mnie po włosach
i mówiłem do ciebie szeptem
i szept przez siedem chmur przewędrował
myślałem o tobie tak usilnie
że czas przestał tykać
rozstępowała się noc
a przestrzeń tak bardzo skurczyła
że klęczeliśmy naprzeciw
wstrzymując oddechy
dotykałem powietrza
i czułem jak drgają ci
wargi w uśmiechu
światłem neonu ulicznego
który za chwilę zgaśnie
i jak wypełnia się twoje ciało
po czubki palców
czułością
klęczeliśmy naprzeciw
nasze zamknięte oczy
zachodziły widnokręgami
od dalekiego wpatrywania się w siebie
ramiona mdlały
od powstrzymywania
rozkurczającej się przestrzeni
pragnącej się wydostać na wolność
twoje źrenice
zapadały za góry za lasy
robiło się w całym kraju pusto
cichła muzyka
otwierałem oczy
dalekiej muzyki fletu
moje serce obracało się ku tobie
niczym tarcza słonecznika
i zobaczyłem jak zza obcych krajów
wyciągasz dłonie
i gładzisz mnie po włosach
i mówiłem do ciebie szeptem
i szept przez siedem chmur przewędrował
myślałem o tobie tak usilnie
że czas przestał tykać
rozstępowała się noc
a przestrzeń tak bardzo skurczyła
że klęczeliśmy naprzeciw
wstrzymując oddechy
dotykałem powietrza
i czułem jak drgają ci
wargi w uśmiechu
światłem neonu ulicznego
który za chwilę zgaśnie
i jak wypełnia się twoje ciało
po czubki palców
czułością
klęczeliśmy naprzeciw
nasze zamknięte oczy
zachodziły widnokręgami
od dalekiego wpatrywania się w siebie
ramiona mdlały
od powstrzymywania
rozkurczającej się przestrzeni
pragnącej się wydostać na wolność
twoje źrenice
zapadały za góry za lasy
robiło się w całym kraju pusto
cichła muzyka
otwierałem oczy
Józef Baran – Fotografia szkolna
10 stycznia 2011donka
Józef Baran
Fotografia szkolna
Fotografia szkolna
Gdzie okiem sięgnąć czas i czas
jesteśmy czasu milionerami
śmierć nie oceniła jeszcze skrzydłem
tła fotografii
rozrzucamy czas
pełnymi garściami
w kieszeni brzęczy kluczy pęk
do stu nieznanych bram
życie świeci nam prosto w twarz
baśnią z tysiąca i jednej nocy
jest jeszcze świat
i wszystko
dosłownie wszystko
może się zdarzyć
Józef Baran
Na koniec wieku
niewesoła myśl o poranku ciemnym,
że jest się tylko formą skupienia energii,
przez chwilę człowiekiem, za moment chmurą
niezapominajką psem kamieniem górą
mięsistą masą materii w rzeźnickich łapach
przypadku co nicuje przekształca ugniata
a tu luty brnie przez jałową pustynię
wrogie wirusy, w państwie ciała rozprzężenie
i przeświadczenie, że się jest tylko fabryką ciała
co je i wydala, co je i wydala…
znikąd ratunku, nikły odblask wiary
w zbawienie poprzez poetyckie czary
Boże końca wieku wypłoszony
przez elektroniczne rozumy,
tak niepewny mglisty, daleki – dopomóż,
podaj przez internetowe galaktyki
opuszek bożego palca
jak Adamowi w kaplicy
sykstyńskiej
na znak, że panujesz jeszcze
nad tym wszystkim..
Józef Baran – Nie przyjeżdżaj….
25 września 2009donka
Józef Baran
* * *
nie przyjeżdżaj tu gdzie
widać jak na dłoni przemijanie
gdzie pogrzebałeś w sobie
oseska pacholę
kawalera z wąsami
tu widać jak czas
łamie najsilniejszych na rękę
i wynosi na cmentarz
rówieśnikom pobielając włosy
wracasz - pusta
przedwieczorna droga
cienie za tobą
cienie przed tobą
spod ziemi wyskakują
coraz to nowe dzieci
i zagradzając ci drogę
rosną zapamiętale
już za chwilę są młodzi
śpiewają za oknem
ochrypłą piosenkę
bo właśnie wracają z wesela
gdzie i ty tańczyłeś niegdyś
do białego rana
obco brzmią w dali
nawoływania dzwonów
szczekanie psów
i ty sam dla siebie
stajesz się coraz bardziej obcym
skazanym na śmierć człowiekiem
Borzęcin, 1991
17 września 2015donka
można być w kropli wody
światów odkrywcą
można
wędrując dookoła świata
przeoczyć wszystko
Józef Baran
Władysław Szlengel uchodzi za największego i najtragiczniejszego żydowskiego poetę Zagłady piszącego po polsku. Utrwalił najokrutniejsze, ostateczne doświadczenie – życie i umieranie Getta.
Utwory Szlengla, aczkolwiek nie wszystkie, ocalały w rozmaity sposób, na luźnych kartkach. Niektóre znalazł przypadkowo po latach Ryszard Baranowski w Józefowie pod Warszawą, rąbiąc podwójny blat pożydowskiego stołu Władyslaw Szlengel nazwał siebie „kronikarzem tonących”. Zginął w kwietniu 1943 roku w powstaniu w getcie warszawskim w bunkrze Szymona Kaca na Świętojańskiej 36.
Utwory Szlengla, aczkolwiek nie wszystkie, ocalały w rozmaity sposób, na luźnych kartkach. Niektóre znalazł przypadkowo po latach Ryszard Baranowski w Józefowie pod Warszawą, rąbiąc podwójny blat pożydowskiego stołu Władyslaw Szlengel nazwał siebie „kronikarzem tonących”. Zginął w kwietniu 1943 roku w powstaniu w getcie warszawskim w bunkrze Szymona Kaca na Świętojańskiej 36.
Może to był sen – (chociaż nie)
A może zamroczył mnie trunek
Siedzieliśmy razem Bóg i ja
I robiliśmy rachunek…
A może zamroczył mnie trunek
Siedzieliśmy razem Bóg i ja
I robiliśmy rachunek…
Bóg był starszym panem
O spojrzeniu pełnym łaski
Miał siwą długą brodę
I chodził bez opaski…
O spojrzeniu pełnym łaski
Miał siwą długą brodę
I chodził bez opaski…
Kenkarty wprawdzie nie miał
Bo przybył prosto z raju
Lecz miał obywatelstwo
Podobno… – Urugwaju
Bo przybył prosto z raju
Lecz miał obywatelstwo
Podobno… – Urugwaju
Wyjąłem dużą księgę
A Pan Bóg Watermana
Otwarłem konto – wiara
I rzekłem… proszę pana
Mam lat trzydzieści dwa
Lat sytych albo biedy
Dotychczas Panie Boże
Otwarty miałem kredyt
A Pan Bóg Watermana
Otwarłem konto – wiara
I rzekłem… proszę pana
Mam lat trzydzieści dwa
Lat sytych albo biedy
Dotychczas Panie Boże
Otwarty miałem kredyt
Mówiono: módl się
Ja się modliłem
Mówiono: pość – -
pościłem…
Ja się modliłem
Mówiono: pość – -
pościłem…
Przez ciężkie postu dni
Bez kropli wody w ustach
Dla wielkiej chwały Twej
i urojonych ustaw
W męczących smugach świec
W tumulcie izb bóźniczych
Modliłem się byś mógł
uczynki moje zliczyć
Bez kropli wody w ustach
Dla wielkiej chwały Twej
i urojonych ustaw
W męczących smugach świec
W tumulcie izb bóźniczych
Modliłem się byś mógł
uczynki moje zliczyć
Mówiono mi „nie kradnij”
nie kradłem
Mówiono: nie jedz świniny…
(lubię) – nie jadłem
nie kradłem
Mówiono: nie jedz świniny…
(lubię) – nie jadłem
Mówiono: Bóg tak chce…
Mówiono: Boża Droga
Mówiono: nie cudzołóż…
Wstrzymałem się… dla Boga
Mówiono: Boża Droga
Mówiono: nie cudzołóż…
Wstrzymałem się… dla Boga
Mówiono nie zabijaj! nie zabijałem
Nie miej Boga nade mną – nie miałem…
Są różne miłe święta
Są różne trudne święta
Po dziesięć razy na rok
Kazano mi pamiętać
Nie miej Boga nade mną – nie miałem…
Są różne miłe święta
Są różne trudne święta
Po dziesięć razy na rok
Kazano mi pamiętać
Kazano siedzieć w kuczce
Pić gorzkie, jadać macę…
Pokuty różne czynić
i zaniedbywać pracę
Pić gorzkie, jadać macę…
Pokuty różne czynić
i zaniedbywać pracę
Rzemieniem ściskałem ręce
Księgi zżerałem nocą
i umartwiałem ciało
Przepraszam, pytam – po co?
Księgi zżerałem nocą
i umartwiałem ciało
Przepraszam, pytam – po co?
Mówiłem: Bóg pomoże
Mówiłem: Bóg ocali
Wierzyłem: Pan Bóg ze mną
Mówiłem: i tak dalej…
Mówiłem: Bóg ocali
Wierzyłem: Pan Bóg ze mną
Mówiłem: i tak dalej…
Spójrz no, popatrz w księgę
Rzecz jasna, oczywista
Patrz! karta Twoich zasług
w stosunku do mnie – czysta…
Rzecz jasna, oczywista
Patrz! karta Twoich zasług
w stosunku do mnie – czysta…
Biją mnie w twarz
– Nie uciekam
Jak zwierz tropiony z nory w norę
Czekam… a Ty nic…
– Nie uciekam
Jak zwierz tropiony z nory w norę
Czekam… a Ty nic…
Głodno mi chłodno i tęskno
Droga wciąż dziksza, daleka
Pusto – wokoło, martwo
Nie płaczę… – czekam…
Droga wciąż dziksza, daleka
Pusto – wokoło, martwo
Nie płaczę… – czekam…
Na wiatr więc wyrzucone
Błagania posty lament
i sto tysięcy modlitw
i pół miliona „Amen”…
Błagania posty lament
i sto tysięcy modlitw
i pół miliona „Amen”…
Co Ty mi dajesz dziś
Za wszystkie me uczynki
Ten blok…
Tę blaszkę… plac -
Te bony – czy Treblinki?
Czy jeszcze czekasz bym
Pojutrze jak testament
Pod pruski idąc gaz
Powiedział jeszcze „Amen”?
Za wszystkie me uczynki
Ten blok…
Tę blaszkę… plac -
Te bony – czy Treblinki?
Czy jeszcze czekasz bym
Pojutrze jak testament
Pod pruski idąc gaz
Powiedział jeszcze „Amen”?
No mów coś, proszę mów -
Rachunek wyjm z ukrycia
Otwarte ksiegi – patrz! -
Wspólniku mego życia…
Rachunek wyjm z ukrycia
Otwarte ksiegi – patrz! -
Wspólniku mego życia…
Ten miły starszy pan,
z którym przy stole piłem
Ołówek wziął do ręki i rzekł…
i tu się przebudziłem
z którym przy stole piłem
Ołówek wziął do ręki i rzekł…
i tu się przebudziłem
Czy to był zwykły sen? -
Czy też mnie zmorzył trunek? -
Lecz do dziś nie wiem jak
się skończył obrachunek
Czy też mnie zmorzył trunek? -
Lecz do dziś nie wiem jak
się skończył obrachunek
” Wołanie w nocy”
Wiersze lipiec – wrzesień 1942
Wiersze lipiec – wrzesień 1942
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz