Strony

piątek, 16 maja 2025

Marian Załucki - Poradnik językowy...


...... dla wybierających się w odwiedziny
do Warszawy Polaków z zagranicy...
...żeby mógł coś zrozumieć z tej dzisiejszej mowy
emigrant - po naszemu - Rodak dewizowy...

Bo w obecnej polszczyźnie
co krok to pułapka,
czyli tak zwane robienie wariata:


na młodą dziewczynę mówi się b a b k a,
na garsonierę mówi się c h a t a.
Przy czym z babki w chacie
wtedy masz pociechę,
gdy cizia jest f a j o w a,
czyli babka w d e c h ę.
Taki zaś ruch ręką
wyraża świadomie.
że dama na najwyższym światowym poziomie,
czyli jak w Warszawie mówi się i słychać:
dziewczę ma na czym usiąść
i ma czym oddychać.

Nie dajcie się omamić czułych słów urokiem!
Na przykład t a t a z m a m ą
to spirytus z sokiem,
a czyniąc tę miksturę
dbają polskie dziatki,
żeby w niej więcej było ojca
niźli matki.

Również chały w piekarniach
dzisiaj się nie szuka.
C h a ł a to rzecz duchowa:
film, powieść lub sztuka...
Nie należy jednakże,
gdy sztuka wspaniała,
zginać ręki z zachwytem,
mówiąc "Taaaka chała!"

Kiedy zjeść coś zapragniesz,
bowiem pora już ta,
mówisz damie wytwornie:
"Rzuciem coś na ruszta!"

Przy czym wiedz,
że trucizna taka zwykła - to lizol,
ale to, co podają w Orbisie,
to bryzol!

I mylić nie należy.
Całkiem różna treść.
Można śmiało w t r a j a ć,
w t r z ą c h a ć,
czyli jeść.

Słowo "truć" dziś inaczej pojmuje warszawiak:
nie ten truje, kto karmi,
lecz ten, co przemawia!

Gdy ci więc przypadkiem
t r u j e jakaś postać,
że w Warszawie wszystko
można teraz dostać,
odpowiedz: "Mowa trawa!" Nie daj się ogłupić.

Dostać nic nie można
-wszystko trzeba kupić!
I tu do najważniejszej
przejdziemy z gramatyk,
czyli do najczystszej poezji języka:
10 złotych to d y c h a,
1000 złotych to p a t y k,
a pięćsetka to b r u d a s względnie pół patyka.

Jeśli idzie o pieniądz, to panuje zasada,
że jak masz, to w porządku,
czyli "mucha nie siada".

Gdy jest forsa,
jest cizia
i szkło, czyli flachy,
i zabawa do rana,
czyli "ubaw po pachy"!

I szałowe uciechy,
i kuszące uśmiechy,
i "Chodź, cizia, za budkę,
skrzyżujemy oddechy!"

Bez pieniędzy natomiast
chodzisz z smutnym obliczem,
bo jak mówią w Warszawie
tuż pod Mickiewiczem:
"W y s i a d k a!
Czyli k r e w a!
Czyli - l e ż e m i k w i c z e m!"

Marian Załucki  / 1950 - 1960/


 "Poradnik językowy"...sprzed lat to satyra na ówczesne, pojawiające się nowe słowa, które w części przyjęły się w naszym polskim języku. Po latach znów zasypywani jesteśmy świeżo powstałymi, wymyślnymi, często dowcipnymi,  nazwami i zwrotami.... niewielka część z nich pozostanie pewnie na zawsze. Bo język żyje .

Polecam gorąco blog "Pani od biblioteki"  Ostatni wpis właśnie o słowotwórstwie..  

2 komentarze:

  1. Tak, język jest żywy, niektóre określenia nadal aktualne, niektóre zastąpiono innymi, a ścisłych kręgach funkcjonują jeszcze inne.
    Dziękuję, Donko:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś nagminnie używało się tych określeń. To mój czas, to mój dawny język, choć i do dziś niektórych określeń używam. Dziękuję za Załuckiego! Genialny satyryk tamtych lat!

    OdpowiedzUsuń