Antoni Kozakiewicz - 1919 |
Cas w górach – jak syćko …
Boskie mo przesłanie.
To nie zwykły zygor,
wtory kiebądź stanie ….
Tu cas niezwycajny …
Nie tyn, wtory znomy!
Nie tyn cas, przed wtorym
Telo uciekomy!
W majestacie wiyrchów,
W ik sile … wielkości
Minuty, godziny
Tracom na wartości…
Bo kany tak wartko
Lecieć naprzód siebie,
Kie tutok tak cudnie
Jak w samiućkim niebie!
Cas mo kolor świtu,
Kie cień z gór ucieko,
A słóńce promyckami
W złoto je obleko…
Pote słóńce w góre
Pędzi za chmurami,
A cas – jako dziewce,
Stroi się kwiotkami
I pochnie tak mocno
Zielonościom lasu,
Ze bieda uwierzyć
W przemijanie casu …
Myśliś …. Mos nadzieje ….
Stojąc kajś na scycie,
Ze Tobie jednemu
Cas darowoł zycie!
Stois przescyńśliwy,
Pełny zycia głodu,
Pokiela nie ujrzys
Cyrwieni zachodu…
I już wiys na pewno:
CAS NIC NIE DARUJE…
Ale tutok w górach
Inacyj się cuje!
Ino TU godziny
Tracom na wartości!
Tu Bóg nom otwiero
Dźwierza do wiecności…
Matuś, ka ześ posła
w ciemnom nocke w droge,
tam kaś się wybrała
pomóc ci ni moge.
Ni mogłaś iść za dnia,
kie słonecko wschodzi,
wtoz to od nojblizsych
w taki cas odchodzi?
Cym ci mom przyświecić,
cobyś nie zbłądziła,
nie fce byś o ciernie
nogi pokrwawiła.
Panienko nojświętso
wyjdź ze światłem w droge,
podtrzymoj matusie,
tam ka jo ni moge.