Anna Kamieńska - kopia wierszy z lat 2008 - 2017 "ŚWIATA POEZJI"

Wyniki wyszukiwania frazy Anna Kamieńska

ptak do okna-crop



Jak to jest być człowiekiem
spytał ptak
Sama nie wiem
Być więźniem swojej skóry
a sięgać nieskończoności
być jeńcem drobiny czasu
a dotykać wieczności
być beznadziejnie niepewnym
i szaleńcem nadziei
być igłą szronu
i garścią upału
wdychać powietrze
dusić się bez słowa
płonąć
i gniazdo mieć z popiołu
jeść chleb
lecz głodem się nasycać
umierać bez miłości
a kochać przez śmierć
To śmieszne odrzekł ptak
wzlatując w przestrzeń lekko

drzewo-na-krawedzi





















UMRĘ CAŁA
Nie szukam siebie w wierszu
ukrywam się głębiej
Nie chodzę w metaforze
jak w kapeluszu z piórami
Proszę do stołu przyjaciół
i wierniejszych jeszcze nieprzyjaciół
Umrę cała ale z jednego słowa po mnie
wyrośnie drzewo ciszy
I ponad zgiełkiem świata
wysunie zdziwioną gałąź
==============================
DZIĘKUJĘ
Dziękuję niebu że nauczono mnie wiązać snopki
łuskać groch obierać ziemniaki
dziękuję ziemi że dano mi prać pieluchy
przewijać dzieci czytać po łacinie
i pisać wiersze
wszystko jak Bóg przykazał w swoim czasie
====================================
WIECZÓR
Czasem jest pełno ludzi po to
aby głębsza była samotność
tak bardzo jestem sama
że nawet mnie ze mną nie ma
====================================
SAMOTNOŚĆ
Samotność dzieciństwa
– ponieważ nie umie szukać przyjaźni.
Samotność młodości,
bo szuka przyjaźni daremnie i bezskutecznie.
Samotność dojrzałości,
bo jest wiekiem klęski i wiekiem świadomości.
Samotność starości,
ponieważ wszystko jest poza nią.
Samotność umarłych.
=====================================
Uśmiech – zwiastun porozumienia.
Uśmiech – czułość.
Uśmiech- nieśmiałość uczuć.
Uśmiech – lęk słowa
====================================
Wspinać się tak mozolnie na tę górę,
żeby dowiedzieć się, że ta góra nazywa się starość
Oczekiwać wspaniałego widoku ze szczytu,
a ten widok – to śmierć.
Lęk młodości przed starością to lęk przed szczytem



drzewo indian_banyan_(ficus_benghalensis)

UMRĘ CAŁA
Nie szukam siebie w wierszu
ukrywam się głębiej
Nie chodzę w metaforze
jak w kapeluszu z piórami
Proszę do stołu przyjaciół
i wierniejszych jeszcze nieprzyjaciół
Umrę cała ale z jednego słowa po mnie
wyrośnie drzewo ciszy
I ponad zgiełkiem świata
wysunie zdziwioną gałąź
==============================
DZIĘKUJĘ
Dziękuję niebu że nauczono mnie wiązać snopki
łuskać groch obierać ziemniaki
dziękuję ziemi że dano mi prać pieluchy
przewijać dzieci czytać po łacinie
i pisać wiersze
wszystko jak Bóg przykazał w swoim czasie
====================================
WIECZÓR
Czasem jest pełno ludzi po to
aby głębsza była samotność
tak bardzo jestem sama
że nawet mnie ze mną nie ma
====================================
SAMOTNOŚĆ
Samotność  dzieciństwa
– ponieważ nie umie szukać przyjaźni.
Samotność młodości,
bo szuka przyjaźni daremnie i bezskutecznie.
Samotność dojrzałości,
bo jest wiekiem klęski i wiekiem świadomości.
Samotność starości,
ponieważ wszystko jest poza nią.
Samotność umarłych.
=====================================
Uśmiech – zwiastun porozumienia.
Uśmiech – czułość.
Uśmiech- nieśmiałość uczuć.
Uśmiech – lęk słowa
====================================
Wspinać się tak mozolnie na tę górę,
żeby dowiedzieć się, że ta góra nazywa się starość
Oczekiwać wspaniałego widoku ze szczytu,
a ten widok – to śmierć.
Lęk młodości przed starością to lęk przed szczytem 


/donka/
List vladimir-kush

Vladimir Kush




Mam ci tak wiele do milczenia
że nie znajduję ani słowa
trzeba by opowiedzieć wsteczne drogi
wymówić krzyk i przerażenie
wysłowić dotknięcie zimnych rąk na wieki
nie ma słów takich
jedyna nadzieja że jest alfabet życia
i ten list wielki
piszemy go sobą
dojdzie do Twoich gwiezdnych rąk
odpieczętujesz go w świadectwie umęczonych
i jest nadzieja choć nadziei nie ma
że pisano to że pieśń się pisze
każdym oddechem snem cierpieniem
aż Palec Uzdrowiciel
rozwiąże język zawiązany
i zadyszani wbiegniemy nareszcie
powiedzieć wszystko wszystko
skrzywdzone
zamilczane.


                                                                                                                                                     /donka/
Paris Bordone – Para miłosna w Wenecji




Co to jest miłość nie pamiętasz
Już nie przypomni ci jej
Muzyka czysta i wino wieczora
Nawet wiosenny deszcz
Pod jednym parasolem
Łaska jest łaską więc może być zabrana

Czy to jest miłość wracać do początku
Do dwóch zwiniętych w sobie rąk
I jeszcze głębiej w sen w którym     wiruje
Młodość obłędny snop pszenicy w tańcu

Ale to nie to
To wezbranie krwi

A miłość to gdy odejmą ci słuch
I wzrok i głos i wszelkie siły
A ty
Ty jeszcze idziesz chwaląc żniwo życia
I w środku samotności odnajdujesz
Tak tam w środku jeszcze coś jest
Czy to jest miłość



 

Wieczór 

Czasem jest pełno ludzi po to
aby głębsza była samotność
tak bardzo jestem sama
że nawet mnie ze mną nie ma
/Anna Kamieńska/ 
Dla Ani spokrewnionej z Anną Kamieńską, 
jej imienniczki.
  

Anna Kamieńska

Ale jak ostrzec mądrych

Ale jak ostrzec mądrych
jak przestrzec ich przed własną mądrością
przed chłodnym spokojem moralistów

Jak ostrzec tych
którzy podzielili już świat
na czarne i białe
którzy już wpakowali do piekieł
potępionych rozpoznając
ich po kolorze
lepiej od samego Pana Boga

Już nie potrafią nikogo
ułaskawić
nikomu przebaczyć
specjaliści od dobra i zła

Jak ostrzec konsekwentnych
przed ich konsekwencją
jak ostrzec racje przed
ich racjami
jak im ukazać
ciemny głąb możliwej niemożliwości

Oni tak pięknie
ustawili swój świat ze słów
i opasali kolczastą ironią
 
Anna Kamieńska

Samotność.

Trzeba zgodzić się wewnętrznie
na samotność,
aby móc wypełnić ją pracą,
wysiłkiem,
miłością,
modlitwą.

Samotności,
na którą się nie godzimy,
nie da się niczym wypełnić.



* * *

Samotność
jest zawsze samotnością
wobec kogoś.

To właśnie jest ważne,
kto jest nieobecnym
naszej samotności.
Gdy jest to samotność od ludzi w ogóle,
wtedy jest to tylko pustka.

Jest też samotność wobec Boga,
ta najpełniejsza.
Ta samotność jest naszą wolnością.


* * *

Samotność dzieciństwa
-ponieważ nie umie szukać przyjaźni.

Samotność młodości,
bo szuka przyjaźni daremnie i bezskutecznie.

Samotność dojrzałości,
bo jest wiekiem klęski i wiekiem świadomości.

Samotność starości,
ponieważ wszystko jest poza nią.

Samotność umarłych.


                                                 
 
Anna  Kamieńska
Dom Matki                                                                               

Mamo,szukałam Cię w Twoim domu.
Gdzie jesteś?
Płaszcz Twój w szafie wisi nadal…
Każda deska podłogi krok Twój unosi.

Każda bryłka powietrza Tobą się mieni.
Nad miejscem przy stole gaśnie Twój uśmiech.
Więdną kredensowe dostatki –
Pachnące wanilią blaszane puszki,
Zeszłoroczne opłatki.

Może tu, tu gdzie czesałaś włosy srebrne?
Sypialnia Twoja pusta.
W szafie suknie Twe opuszczone.
Wiem,iskra światła na brzegu lustra
To Ty,Ty przemieniona!
Ale iskra znika.

Popiół listom, popiół pamiątkom.
A może Ty tu, w serca głębi, na dnie?
Mamo,Bólu mój , Rozłąko…
Kocham Cię Mamo.



Anna Kamieńska
.................Ząb

Na całej ziemi

została ona jedna

w domu dla starców

ze swoim kubkiem z fajansu,

z kuferkiem

zamkniętym jak oko sowy.

W tym kuferku

leży mleczny dziecinny ząb

na dnie.

Anna Kamieńska


 „Biografia szatana”

Szatan jest człowiekiem
chrześcijaninem
Woda chrztu go obmywa
i szczypta soli utwierdza

Szatan ma matkę
która uczy go pacierza
Przeżegnaj się przed snem
Dobrze Mutti

Uczy się spełniać rozkazy
rozkazywać
żegna się krzyżem
zanim strzeli w oczy psa

Żegna się krzyżem przed bitwą
a potem przed masakrą
żegna się ręką czystą
w rękawiczce

Umiera niewinny
Wina i władza
są dzisiaj rozproszone
między nas wszystkich
Anna Kamieńska -  Modlitwa Hioba

Panie naucz mnie milczeć
naucz milczeć mój język
i moje wargi
Naucz milczeć moje serce
Naucz mnie nie odpowiadać
na źle postawione pytania
i fałszywe oskarżenia
Naucz mnie milczeć
nawet kiedy mówię
Naucz mnie milczeć
kiedy chcę krzyczeć
kiedy milczenie boli
Naucz mnie nie skarżyć się
nie mówić o zmienności życia
jak ciężkie ono
jak mało w nim wszelkiego sensu
Naucz mnie sensu milczenia
i milczenia sensu
Naucz mnie abym i w śmierci milczał
bo są tacy których śmierć
krzyczy zawczasu do samego nieba
Naucz mnie modlitwy
która jest tęsknotą
i o nic nie prosi
Naucz mnie milczeć
zwłaszcza wobec tych
których kocham
niech nigdy słowo
od nich mnie nie rozdzieli
Naucz mnie milczenia
chorego zwierzęcia
milczenia chmury deszczu trawy
milczenia wieczoru i nocy
milczenia dobroci
i wdzięczności
Panie naucz mnie milczenia snu
milczenia wszystkich moich umarłych
Naucz mnie Panie
swojego
najgłębszego milczenia
Anna Kamieńska

  
MAŁŻEŃSTWO
Że tak im było dane
zestarzeć się jak świątkom przy drodze
tak samo spróchniali
tak samo
poorani mrozem i zawieją
Że tak im dozwolono
iść serce w serce
biodro w biodro
zmarszczka w zmarszczkę
Że tak im darowano
istnieć w sobie podwójnie
i milczeć wzajemnie
Że tak im dopuszczono
by nawet w sen wchodzili razem
on ją obejmował na poduszce
by o kamień snu nie zraniła stopy
Że tak ich wysłuchano
aby to on
czerwone jabłko niósł jej do szpitala
i ukląkł w jej ostatniej łzie


MAŁŻEŃSTWO 
-
 Ludmiła Mariańska
Jesteśmy sobie potrzebni jak ziemi
potrzebna woda, jeśli plon ma przynieść.

Ach, czy to miłość?
Jej owoce przecież
dawno dojrzały i mówimy o nich:
daleko padły jabłka od jabłoni.

A więc jałowe lata nas czekają —
dwoje wygnańców z miłosnego raju?
Tylko trud dzielić i codzienny chleb
czy potrafimy, aby nie był gorzki?

Spróbujmy jednak.
Po burzliwym dniu
cieszy łagodny i spokojny zmierzch.

Podaj mi rękę. Nie jesteśmy sami.
Jabłoń przekwitła, lecz pachnie jabłkami.




 
Anna Kamieńska

…………. SKĄD PRZYCHODZĄ UMARLI DO SNÓW….

Skąd przychodzą umarli do snów ludzi?
Rozsuwają ściany czasu,
Zjawiają się prawdziwi i czuli.
Pytają się z ogromnym zdumieniem:
Nie boicie się nas?
Gdzie przebywają wówczas, gdy nikt ich nie wspomina?
Gdy twarze ich zaczynają blaknąć
I myśl nasza nie tak łatwo przywołuje
Postać ich schyloną?
Którędy wiedzie droga umarłych do snów ludzi?
Z grobów znowu wyciągają ku nam ich ręce
Rzeczywiste i żywe.
Pragną naszych objęć i uścisków,
Jakby w nich ożywali na nowo.
I poprzez oczy nasze omglone snem
Szukają gwiazdy -
Tej jednej, która była gwiazdą ich życia.
Ostygło powietrze po ich oddechu,
Odebrzmiała fala głosu,
Ciało oddaje się ziemi solą, żelazem i wapnem.
Lecz żyją dłużej pod sennymi powiekami bliskich.
Stąd sięgają znowu do spraw życia,
Do drzwi, które tylekroć mijali,
Do stołów znaczonych odciskami ich dłoni,
Do strzępów mowy, do obrazów,
Które osadzają się w pamięci ludzkiej długo,
Jak muł skalny w głębokim dnie oceanu.


Ken Wilburn
  
Ken Wilburn

* * *

Nie stójcie nad moim grobem i nie płaczcie.
Nie ma mnie tam. Ja nie śpię.
Jestem tysiącem wiatrów, które wieją,
Jestem diamentowym blaskiem na śniegu.
Jestem światłem słonecznym na dojrzewającym zbożu,
Jestem łagodnym jesiennym deszczem,
Kiedy budzicie się w porannej ciszy. Jestem śmigłym lotem
Cichych ptaków.
Jestem łagodną gwiazdą , która świeci w nocy.
Nie stójcie nad moim grobem i nie płaczcie,
Nie ma mnie tam…

P.S. Wiersz z książki Kena Wilbera ‚Śmiertelni Nieśmiertelni’

  
Kazimierz Przerwa Tetmajer
Niewierny
Przychodzą na mnie godziny zwątpienia,
gdy tracę wiarę w Twoją dobroć, Panie,
w Twe miłosierdzie, w Twoje miłowanie,
w wolę zbawienia,
a nawet w Twoją istność i władanie
.
Naówczas pragnę, abyś w błyskawicach
na niebo wstąpił i w płomieniach cały,
Pan pełen mocy i Bóg pełen chwały,
choćby w źrenicach
Twoich złowróżbne dla mnie skry gorzały:
choćbyś mnie stracić miał karzącą ręką
z powierzchni ziemi gdzieś w czarne bezdenie
na beznadziejne wieczyste cierpienie;
albowiem męką
najokropniejszą z wszystkich jest wątpienie.
Gdy Ty mi konasz, dusza we mnie kona,
noc się ogromna, wieczna rozpościera;
myślom się otchłań i przepaść otwiera,
nieprzenikniona – -
i dusza kona, i serce umiera.
Zjaw się, o! zjaw się na wysokim niebie
na wozie wichrów, na ognia rydwanie,
zjaw się, jak słońca blask na oceanie,
daj ludziom Siebie! 


Zjaw się na niebie, o Boże… O Panie!…


Anna Kamieńska

Monolog

Wierzę,że gdzieś jest punkt
w którym się przecinają
niespełnione miłości
niewypowiedziane słowa
niebyłe pocałunki
nawet nie zawsze rozdzielone sny
Szaleńcza geometria
dzięki której żyję
 

Anna Kamieńska

NASZE NASTROJE
Najbardziej niestałe
ze wszystkiego są nasze nastroje,
zależne od tylu rzeczy,
od chemii naszego ciała,
nawet od pogody.
Huśtawka.
Powierzchnia morza.

A przecież rzeczywistość jest jedna.
Pozostajemy jej wierni mimo przypływów
i odpływów naszego wewnętrznego morza.
Trzeba o tym pamiętać i nie brać
nastrojów za odbicia rzeczywistości.   

Chwile martwoty i jakby bez – czułości
- to nie znaczy, że przestaliśmy kochać
lub że Bóg nie istnieje.
Egzaltacja, łzy – to nie znaczy,
że jesteśmy bliżej prawdy
i istoty rzeczy.

Trudno się tego nauczyć.
Uczę się już prawie
pół wieku.



Andrzej Poniedzielski
NA DZIEŃ

Na dzień
co miał przedwczoraj przyjść
Na brzeg
co miał gdzieś tutaj być
Na sen o snach
czas już machnąć ręką
już czas
Na wiatr co zbiera się już rok
Na sens
co odszedł gdzieś na bok
Na sens , na wiatr
czas już machnąć ręką
już czas.


anna kamienska_sw-crop
Wspominając Annę Kamieńską – Jan Twardowski pisał: 

(…..) Annę Kamieńską poznałem przed wielu laty, w 1955 r. Zaprzyjaźniliśmy się znacznie później, po śmierci jej męża, poety Jana Śpiewaka (zm. 1967 r.). Wcześniej, była to znajomość księdza piszącego wiersze z małżeństwem znanych poetów…)
(……)Niespodziewanie Jan Śpiewak zachorował na raka. Kilkakrotnie byłem u niego w szpitalu. Zawsze zastawałem tam czuwającą Annę. Pogrążona w cierpieniu, wydawała się nikogo nie dostrzegać. Czasem wracaliśmy razem ze szpitala. Był to z pewnością najtrudniejszy okres w jej życiu…..)
(…..)Byłem przy Janie kiedy umierał….) (….)Cierpienie zawładnęło nią do tego stopnia, że szybko zrozumiała, iż musi z nim walczyć. Potrzebowała rozmowy i właśnie w tym czasie zaprzyjaźniliśmy się. Często jeździliśmy na grób Jana na Powązki. Wędrując od grobu do grobu rozmawialiśmy o wierze, Bogu, fragmentach Pisma Świętego, o liturgii, a także o literaturze. Nigdy nie zabrakło nam tematów. Było w tym coś niezwykłego. Odwiedzaliśmy nie tylko groby bliskich, znajomych czy pisarzy, ale także te zapomniane i opuszczone…..)
(….)W Annie zaczęła budzić się wiara….) (…..)Może nasza przyjaźń przyczyniła się do jej nawrócenia, ale to nie ja ją nawracałem. Ja nie umiem nawracać. Pan Bóg nawraca.….)
(….)Anna była człowiekiem niezwykle wrażliwym na potrzeby ludzkie…..).
(….)Była niezwykłą i świętą kobietą. Mogę powiedzieć – taki murowany człowiek, a jakże subtelny w przyjaźni. Takich ludzi już nie ma.
Popularną poetką stała się dopiero pod koniec życia.
Pod koniec życia często zapraszano ją na spotkania w różnych kościołach.
Teraz już nieboszczka, tylko, że straciła popularność. Tak się dzieje po śmierci... Człowiek umiera dwa razy. Raz, kiedy umiera naturalnie, a drugi raz, gdy umierają jego przyjaciele. Ale są takie chwile, że nagle odżywa o nich pamięć. Norwid po śmierci ożył, Przesmycki go odkrył. I po latach czyśćca poszedł do nieba.
(……)Anna Kamieńska była dla mnie darem od Pana Boga. Uważam, że nie ma spotkań przypadkowych. Bóg stawia człowiekowi na drodze przyjaciela i dopiero po pewnym czasie orientujemy się, co nam chciał przez niego powiedzieć. Do dzisiaj upraszcza się, gdy mówi się o Kamieńskiej jako o poetce katolickiej. Całość jej poezji odsłania dramat ludzkiej egzystencji, ale nie jest to widzenie katastroficzne”.
Poświęciłem Annie wiersz „Śpieszmy się”. Teraz jest najbardziej popularny, przydaje się na wesele, ślub i na pogrzeb. Słowa „Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą” stały się niezmiernie popularnym aforyzmem.
Niedawno usłyszałem je w zakrystii, dokąd przyszła młoda dziewczyna i powiedziała: – Proszę o ślub. Jak najszybciej. Spojrzałem na nią podejrzliwie i zapytałem: – Skąd ten pośpiech? – Słyszał ksiądz to powiedzenie: „Śpieszmy się…”? Spieszę się, żeby mi nie uciekł…
Krążą legendy, że wiersz ten napisałem po śmierci Anny. To nieprawda, pisałem go kilka lat wcześniej. Napisała nawet odpowiedź na ten wiersz. Prowadziliśmy czasem dialog wierszami.
Pewnego dnia niespodziewanie zachorowała na serce. Poszła do szpitala. Dostała świetny wynik, który pozwolił jej wrócić do domu. Trzymała w ręku świadectwo lekarskie i z tym świadectwem umarła: „Spieszyłam się a nie zdążyłam, kochać…” – oto jest odpowiedź Anny na mój wiersz.
Miłość może być niewzajemna, taka nieszczęśliwa. Przyjaźń jest zawsze wzajemna, bo inaczej nie ma przyjaźni.
Przyjaźń z Anną Kamieńską była dla mnie niezwykłą przyjaźnią. To była przyjaźń nadprzyrodzona. Jedyna i najważniejsza przyjaźń w moim życiu, taka szlachetna, duchowa…..)


ŚPIESZMY SIĘ / Wiersz wszystkim nam znany, pisany przez Jana Twardowskiego jak 
przyznawał dla Anny Kamieńskiej /
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą 
zostaną po nich buty i telefon głuchy 
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze 
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje 
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna 
jak uroczystość urodzona najprościej z rozpaczy 
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna 
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście 
przychodzi jednocześnie jak patos i humor 
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej 
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu 
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon 
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy 
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać 
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze 
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą 
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą 
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości 
czy pierwsza jest ostatnia czy ostatnia pierwsza


Anna Kamieńska w odpowiedzi ks. J. Twardowskiemu
PUSTE MIEJSCA
Nikogo nie zdążyłam kochać 
choć się tak śpieszyłam 
jakbym musiała kochać tylko puste miejsca 
zwisające rękawy bez objęcia ramion 
opuszczony przez głowę beret 
fotel który powinien także wstać i wyjść z pokoju 
książki już nie dotykane 
grzebień z pozostawionym srebrnym włosem 
łóżeczka z których niemowlęta wyrosły i poszły 
szuflady niepotrzebnych rzeczy 
fajkę z ustnikiem pogryzionym 
buty zachowujące kształt stopy 
co odeszła boso 
słuchawkę telefonu gdzie ogłuchły głosy 
tak się śpieszyłam kochać 
i oczywiście nie zdążyłam 


i ks. Jana Twardowskiego:

 DZIĘKUJĘ

Dziękuję Ci za miłość prędką bez namysłu
za to, że nie jest całym człowiek pojedynczy
za oczy nagle bliskie i nie bezimienne
za głos niedawno obcy a teraz znajomy
za to, że nie ma czasu by pisać list krótki
więc dlatego się pisze same tylko długie
choć pisanie jest po to by szkodzić piszącym
a miłość wciąż niezręcznym mijaniem się ludzi
że nie można Cię zabić w obronie człowieka

Dziękuję Ci za tyle bólu żeby sprawdzić siebie
za wszystko co nie ważne najważniejsze
za pytania tak wielkie że już nieruchome



Czas

   


Czas mój ..twój ..
a może nasz
czas biegnie uliczkami
prostymi ..krętymi
omija kałuże
szczęścia i goryczy
czekamy na czas
który goni nieustannie nas
wylicza ….
sekundy
minuty
godziny
biegnie i biegnie dogonić się
nie może…prysła
iskierka nadziei

stop stoi czas.

Anna Kamieńska

Brak komentarzy: