Halina Poświatowska - kopia wierszy z lat 2008- 2017 z "ŚWIATA POEZJI"

Wyniki wyszukiwania frazy Halina Poświatowska

Halina Poświatowska ***

Włodzimierz Kuklinski
do Poświatowskiej Appassionata Włodzimierz Kukliński obciete  jpg

***
tak lekko
ubyć z zapachu
z barwy
po prostu
pod głowę ramię
i zasnąć
wiatr nie obudzi 
pszczoła
ciemnymi skrzydłami nie ugłaszcze
ziemi
oddać siebie
tak bardzo
że już niczym nie zostać
i nigdzie


Willem Haenraets 
do Poświatowskiej 1 Willem Haenraets


* * *
jeszcze nie wspomniałam o miłości
miłość
tak – ona jedna
nie podlega upływowi czasu
trwa
jeśli jest – jest wieczna
a jeśli jej nie ma
klepsydry oceanów toczą ziarna piasku
księżyc nieustannie odmienia złotą twarz
pociemniałym światem ciągnie ogromny wiatr
nie ma zmiłowania
nie ma odkupienia
nie ma nas
nie ma
nie ma
imnieniny 2
Ty miły jesteś ślepy
więc cię nie winię
ale ja miałam dwoje oczu widzących
na nic
widzącymi oczami
nie dostrzegłam twojego serca
chwytnymi rękami
nie ujęłam
i wymknęło mi się
jak ziemia bogu
żeby zataczać się po orbitach
samotności
i stałeś się odległy
jak Mleczna Droga
widna już nocą tylko

 Dorina Costras
Do wiersza Haliny Poświatowskiej 1




Mój kochany zapytał mnie: czy wierzysz w życie po śmierci?
Odpowiedziałam: uwierzę, ale tylko wtedy,
jeśli róża, która tego wieczoru zakwitła w naszym ogrodzie,
pachnieć będzie po zgonie wszystkich swoich płatków.

Mój kochany zapytał mnie: czy chcesz pójść do nieba?
Zechcę — odpowiedziałam — ale tylko wtedy,
jeśli niebo jest ciepłe jak twoje ramiona,
przestronne jak twój oddech i dzikie jak pocałunek.

Mój kochany zapytał mnie: czy zawsze będziesz mnie kochała?
Odpowiedziałam: jeśli wieczność jest chwilą
pomiędzy moim sercem pustym
a moim sercem wezbranym z miłości,

nigdy nie będzie czasu,
w którym nie kochałabym ciebie.

DSC03716.Jj zzmn.3 PG

Przez podniebne granice
Nocy granatowe zasłony
W siedmio gwiezdnych butach
Snem jak szalem otulony
Przyjdź!
Przyjdź i posłuchaj
Jak tęsknota w mym sercu dzwoni.
Przyjdź po niebieskim moście szeptów i marzeń
I proszę, stąpaj uważnie…
Niech cień twój stanie przy mnie
Na snu mego straży
I rozsnuje na mojej poduszce
Koronki nieziemskich miraży.
Niech na ścianach rozplecie gwiezdne refleksy
I ultrafiołkową zorzę rozwiesi
A księżycowe promienie tęsknoty
Uciszą dzwonienie.
I jeszcze obłoków mnie owiń atłasem
A niebo niech spadnie na nas z hałasem.
572px-Michelangelos_Pieta_Michelangelos – Pieta

dwa tysiące lat temu
urodziła panna w Galilei
niemowlę
dziecko było bezbrzeżnie nagie
a ona nie miała nic
oprócz miłości
i tak rosło
ogrzewane oddechem
aż dorosło
do nienawiści
i przybili go do drzewa ludzie
a ona patrzyła
potem – mówią – że wstąpiła w niebo
ale równie dobrze mogła wstąpić w ból
tak był głęboki
Alex_Alemany2
Alex Alemany


przychodzi do mojego domu 
jak zmarznięty bocian 
pytam poezjo co ci 
a ona mówi 
że już jest oswojona 
i że prosi o krople mleka 
i nie karmię jej 
nigdy nie karmię do syta 
i skrzydłom nie wierzę opuszczonym 
bo wiem że rozkwitną 
jak ziemia wiosną rozkwita 
i poniosą ją z mojego domu 

Chelin_Sanjuan






 * * *
trzeba nam dużo prostych słów 
jak 
chleb 
miłość 
dobroć 
aby ślepi w ciemności
nie zgubili 
właściwej drogi
trzeba nam dużo ciszy 
i w powietrzu i w myśli 
abyśmy usłyszeli głos 
cichy nieśmiały głos 
gołębi 
mrówek 
ludzi 
serc
i ich bolesny krzyk 
pośród krzywd 
pośród tego wszystkiego 
co nie jest 
ani miłością 
ani dobrocią 
ani chlebem 

/ donka /
drzewo2-crop


mówisz – na śmierć 
mówisz – na wieczność
a jeśli zmienisz się w drzewo 
czy mogę liczyć na to że wzejdziesz 
pod moim oknem
a jeśli – w szybę 
czy będzie można końcem języka 
podrażnić twoje dzwoniące jestem
a jeśli – w wiatr 
czy będę trawą którą rozszumisz
a jeśli w światło 
czy będę nocą którą rozproszysz
a jeśli – dniem 
czy dobrą chmurą osłonisz 
moją zmęczoną głowę 
jak ją weźmiesz lekko 
we włosy 
pieszczotą palców zwinnych 
wyszepczesz
trwam 
Alex Alemany


zawołaj mnie po imieniu
a przyjdę

duszo moja
zawołaj mnie po imieniu

nie pytaj
czy imię moje jest imieniem
przelotnego ptaka

czy krzewu
który w ziemię wrasta
i barwi niebo
kolorem krwi

i nie pytaj
jak mi na imię
ja sama nie wiem

szukam
szukam mojego imienia
i wiem że jeśli je posłyszę
to przyjdę
choćby z dna piekieł

uklęknę przed tobą
i w twoje ręce
moją głowę umęczoną złożę

Chelin Senjuan

Boże mój zmiłuj się nade mną
czemu stworzyłeś mnie na niepodobieństwo
twardych kamieni

pełna jestem twoich tajemnic
wodę zamieniam w wino pragnienia
wino – zamieniam w płomień krwi

Boże mojego bólu
atłasowym oddechem wymość
puste gniazdo mojego serca

lekko – żeby nie pognieść skrzydeł
tchnij we mnie ptaka
o głosie srebrnym z tkliwości






Na zakurzonej drodze szukam twoich ust
schylam się i zaglądam pod każdy omszały kamień
w wilgotnym cieniu zwinięte krągło śpią ślimaki
budzę je i pytam gdzie on jest? przeciągają zaspane rogi
wychylają się z łupin mrużą oczy od słońca
i nikną nie mówiąc nic, pytam kamienia, gładzę
chropawą powierzchnię ciepłą spragnioną ręką,  milczy

pytam słońca, pochyla głowę na zachód i idę
za słońcem na zachód żeby znaleźć ciebie.

Alex Alemany













mój kochanek wcale nie jest piękny
i charakter ma raczej trudny
ale kto mi umaluje niebo
w ciemny fiolet popołudnia
gdy pozwolę mu odejść i nie wrócić

mój kochanek ma gorące usta
i rząd ostrych zębów kiedy śmiechem
odpowiada na wyzwanie światu
mój kochanek ma usta które wschodzą
półksiężycem nad każdą z moich nocy

mój kochanek nie jest czuły jego oczy
w prostokącie ulicy tańczą
zażega w dziewczętach płomień
uczepiona u jego cienia
trzymam miłość moją za włosy

w jego cieniu wątłe źdźbło trawy
w kwietniową jabłoń rozkwita
Brita Seifert
 jesteś powietrzem
które drzewa pieści
rękoma z błękitu

jesteś skrzydłem ptaka
który nie trąca liści
płynie

jesteś zachodnim słońcem
pełnym świtów

bajką ze słów które mówi się
westchnieniem

czym ty jesteś -
dla mnie – świeżą wodą
wytrysłą na skwarnej pustyni
 sosną – która cień daje
 drżącą osiką – która współczuje
 dla zziębniętych – słońcem
 dla konających – bogiem

 ty – rozbłysły w każdej gwieździe
 której na imię miłość 

Leonardo da Vinci Madonna Lita.




dwa tysiące lat temu
urodziła panna w Galilei
niemowlę

dziecko było bezbrzeżnie nagie
a ona nie miała nic
oprócz miłości

i tak rosło
ogrzewane oddechem
aż dorosło
do nienawiści

i przybili go do drzewa ludzie
a ona patrzyła

potem – mówią – że wstąpiła w niebo
ale równie dobrze mogła wstąpić w ból
tak był głęboki

Land 
of Wandering 
© david
fedeli.
com 









świat jest pusty
odkąd poszedłeś
nie można żyć bez materii uśmiechu
świat umarł

na pożar lamp
blady księżyc
ponad twoimi ustami
dogorywa

świat jest zły
odkąd poszedłeś
szczerzy zęby
i futro wilcze napina

to co było ciepłem zwiniętym w kłębek
nie jest
świat – kosmicznie zgubiony w sobie
z zimna drży

Na zakurzonej drodze szukam twoich ust
schylam się i zaglądam pod każdy omszały kamień
w wilgotnym cieniu zwinięte krągło śpią ślimaki
budzę je i pytam gdzie on jest? przeciągają zaspane rogi
wychylają się z łupin mrużą oczy od słońca
i nikną nie mówiąc nic, pytam kamienia, gładzę
chropawą powierzchnię ciepłą spragnioną ręką,  milczy

pytam słońca, pochyla głowę na zachód i idę
za słońcem na zachód żeby znaleźć ciebie.


Chelin Sanjuan

Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę,
to jest bardzo głupie nosić szminkę w kieszeni, gdy ty
patrzysz na mnie tak poważnie, jakbyś w moich oczach
widział gotycki kościół.
A ja nie jestem żadną świątynią, tylko lasem i łąką –
drżeniem liści, które garną się do twoich rąk.
Tam z tyłu szumi potok,
to jest czas, który ucieka,
a ty pozwalasz mu
przepływać przez palce i nie chcesz schwytać czasu.

I kiedy cię żegnam, moje umalowane wargi pozostają
nietknięte, a ja i tak nosze szminkę w kieszeni,
odkąd wiem, że masz bardzo  piękne usta.
  

 *** zagrzebana w futro białej niedźwiedzicy

zagrzebana w futro białej niedźwiedzicy
gwiazdy uczę
miłości

wyjaśniam gwiazdom
że miłość jest prawdą
która wynika
na końcu każdego równania

zaplątana w niedźwiedzie futro
szepczę

a gwiazdy
podchodzą blisko

potwierdzają

zazdrosna
zasłaniam urodę ust twoich

Halina Poświatowska 



  
Halina Poświatowska
* * * [więc jesteś jesteś jesteś]
więc jesteś jesteś jesteś
daj niech sprawdzę
niech cię dotknę raz jeszcze dłonią i ustami
niech w oczy spojrzę chociaż najmniej wierzę
oślepłym ze zdumienia oczom
jeszcze twój głos usłyszeć chcę
zapachem się zaciągnąć
pojąć cię raz na zawsze wszystkimi zmysłami
i nigdy nie zrozumieć i ciągle na nowo
dochodzić prawdy pocałunkami

Halina Poświatowska

   
Śmierć

mędrzec
wpatrzony w twoją smutną twarz
białą
nic nie wie o tobie
oprócz tego
że unicestwiasz ciało
rozsypujesz ciało
hojnie
wzbogacasz pyłem wiatr

kiedy cię poją kadzidłem
obiecujesz odejść
niechętnie
snujesz się przez kościół
wzdłuż
smugą kadzidelnego dymu

oni myślą że ciebie nie ma
jesteś
jesteś
bo jakżeby inaczej
można było nie żyć

dla przyrodnika
jesteś zagadką jak życie

dla fizyka
przeistoczeniem materii

dla wierzącego
przejściem do innego bytu

dla cierpiących
wyzwoleniem



  

Halina Poświatowska

* * * 
podziel się ze mną
mej samotności chlebem powszednim
obecnością zapełń
nieobecne ściany
pozłoć
nie istniejące okno
bądź drzwiami
nade wszystko drzwiami
które można otworzyć
na oścież





Halina Poświatowska
* * *
Boże mój zmiłuj się nade mną
czemu stworzyłeś mnie
na niepodobieństwo
twardych kamieni
Pełna jestem twoich tajemnic
wodę zamieniam w wino pragnienia
wino – zamieniam w płomień krwi.
Boże mojego bólu
atłasowym oddechem wymość
puste gniazdo mojego serca
Lekko – żeby nie pognieść skrzydeł
tchnij we mnie ptaka
o głosie srebrnym z tkliwości.
 
Halina Poświatowska

* * *
liściu
osłoń mnie zielenią
jestem jesienne nagie drzewo
z zimna drżę

wodo
napój mnie
jestem piaskiem
gorącej suchej pustyni
wiatr mnie przegarnia ręką

ogrzej mnie
ty który jesteś słońcem
przed którym stoję
ukryta w słowach jak w drzew cieniu
źródło bijące.



 

Poświatowska Halina 


O moim domu


O moim domu
którego ściany
z ciepłych niedomyślnych snów
napiszę najpiękniejszy wiersz

o włosach dziecka
które nigdy nie wplączą się
w moje ręce kobiety

o ustach – które posępnym pragnieniem
nie zawisną ponad niepokojem moich nocy

o miłości – która rozkwita
w każdym wyszeptanym słowie
w barwie róż
w zapachu ściętej trawy
w pośpiesznym spadaniu gwiazd
w gorzkim
unicestwianiu motylich skrzydeł
zgasłych w płomieniu świecy

o miłości -
doskonałej w swoim chmurnym niespełnieniu

 
Halina Poświatowska
        Bądź przymnie blisko
          
Bądź przy mnie blisko
bo tylko wtedy
nie jest mi zimno

chłód wieje z przestrzeni

kiedy myślę
jaka ona duża
i jaka ja

to mi trzeba
twoich dwóch ramion zamkniętych
dwóch promieni wszechświata


 

Halina Poświatowska
……………….Wielkopostna legenda
dwa tysiące lat temu
urodziła panna w Galilei
niemowlę
dziecko było bezbrzeżnie nagie
a ona nie umiała nic
oprócz miłości
i tak rosło
ogrzewane oddechem
aż dorosło
do nienawiści
i przybili go do drzewa ludzie
a ona patrzyła
potem – mówią – że wstąpiła w niebo
ale równie dobrze mogła wstąpić w ból
tak był głęboki
jestem jak gwiazda
gotowa w każdej chwili
zsunąć się z nieba
runąć we wszechświat


jestem jak owoc dyni
dojrzały gotów rozpęknąć
i wydać ze swego wnętrza
plon ziarna


jestem jak rozdeptany ptak
w agonii
rozczesujący dziobem skrzydła
podziwiający ich wietrzną konstrukcję


jestem jak błysk słońca
na ciemnym metalu drzwi
które prowadzą we wszechświat


  

Halina Poświatowska
* * *
Powiedziałeś: ” przyjdę do ciebie nocą gdy będziesz spała
skulona jak ciepły mruczący kot.”
I teraz czekam na ciebie przez wszystkie wieczory.
Rozgniatam usta o pierze poduszek rozsnuwam włosy
kolor zeschłych  liści po gładkim chłodnym prześcieradle.

Zanurzam ręce w ciemność owijam wokół palców milczące gałęzie.
Ptaki śpią.
Gwiazdy nie potrafią uskrzydlić ciężkich chmur.
Noc rośnie we mnie – minuty – czerwone krople tętniącej krwi
przebiegają ostrożnie.

Na palcach powoli przez zamknięte okno wchodzi
ostry zimny księżyc.
***(Więc jesteś…)

Więc jesteś jesteś jesteś
daj niech sprawdzę
niech cię dotknę raz jeszcze dłonią i ustami
niech w oczy spojrzę chociaż najmniej wierzę
oślepłym ze zdumienia oczom

jeszcze twój głos usłyszeć chcę
zapachem się zaciągnąć
pojąć cię raz na zawsze wszystkimi zmysłami
i nigdy nie zrozumieć i ciągle na nowo
dochodzić prawdy pocałunkami

Gdybyś mnie kiedyś miała przestać kochać,
nie mów mi tego. Bóg tego także nie czyni.
Gdy ma zesłać zarazę i głód, On ciągle się śmieje z wysoka,
choć dobrze wie, że oazy przemieni w pustynię.

[Konstanty Ildefons Gałczyński]
 
Halina Poświatowska

„Jeśli zechcesz odejść ode mnie”
jeśli zechcesz odejść ode mnie
nie zapominaj o uśmiechu
możesz zapomnieć kapelusza
rękawiczek notesu z ważnymi adresami
czegokolwiek wreszcie – po co musiałbyś wrócić
wracając niespodzianie zobaczysz mnie we łzach
i nie odejdziesz
jeśli zechcesz pozostać
nie zapomnij o uśmiechu
wolno ci nie pamiętać daty moich urodzin
ani miejsca naszego pierwszego pocałunku
ani powodu naszej pierwszej sprzeczki
jeśli jednak chcesz zostać
nie czyń tego z westchnieniem
ale z uśmiechem
zostań

Brak komentarzy: