Wisława Szymborska kopie wierszy z lat 2011 - 2014 " ŚWIATA POEZJI "

Wisława Szymborska – Listy umarłych  
Wisława Szymborska – Są tacy, którzy 
Wisława Szymborska – Chwila w Troi
Wisława Szymborska – Album  
Wisława Szymborska – Jawa  
Wisława Szymborska – Dusza
Wisława Szymborska – Życie na poczekaniu
Wisława Szymborska – STARY PROFESOR
Wisława Szymborska – KLUCZ



Wisława Szymborska – Listy umarłych

mal.Robert Myszka


Czytamy listy umarłych jak bezradni bogowie,
ale jednak bogowie, bo znamy późniejsze daty.

Wiemy, które pieniądze nie zostały oddane.
Za kogo prędko za mąż powychodziły wdowy.

Biedni umarli, zaślepieni umarli,
oszukiwani, omylni, niezgrabnie zapobiegliwi.

Widzimy miny i znaki robione za ich plecami.
łowimy uchem szelest dartych testamentów.
Siedzą przed nami śmieszni jak na bułkach z masłem
albo rzucają się w pogoń za zwianymi z głów kapeluszami

Ich zły gust, Napoleon, para i elektryczność,
ich zabójcze kuracje na uleczalne choroby,
niemądra apokalipsa według św. Jana,
fałszywy raj według Jana Jakuba…

Obserwujemy w milczeniu ich pionki na szachownicy
tyle że przesunięte o trzy pola dalej.
Wszystko, co przewidzieli, wypadło zupełnie inaczej,
albo trochę inaczej, czyli także zupełnie inaczej.

Najgorliwsi wpatrują się nam ufnie w oczy,

bo wyszło im z rachunku, że ujrzą w nich doskonałość.




Wisława Szymborska – Są tacy, którzy

                                                                                      mal. Alex Alemany
Są tacy, którzy sprawniej wykonują życie.
Mają w sobie i wokół siebie porządek.
Na wszystko sposób i słuszną odpowiedź.

Odgadują od razu kto kogo, kto z kim,
w jakim celu, którędy.

Przybijają pieczątki do jedynych prawd,
wrzucają do niszczarek fakty niepotrzebne,
a osoby nieznane
do z góry przeznaczonych im segregatorów.

Myślą tyle, co warto,
ani chwilę dłużej,
bo za tą chwilą czai się wątpliwość.

A kiedy z bytu dostaną zwolnienie,
opuszczają placówkę
wskazanymi drzwiami.

Czasami im zazdroszczę

– na szczęście to mija.




Wisława Szymborska – Chwila w Troi

        mal. Ana Bagayan
Małe dziewczynki
chude i bez wiary,
że piegi znikną z policzków,

nie zwracające niczyjej uwagi,
chodzące po powiekach świata,

podobne do tatusia albo do mamusi,
szczerze tym przerażone,

znad talerza,
znad książki,
sprzed lustra
porywane bywają do Troi.

W wielkich szatniach okamgnienia
przeobrażają się w piękne Heleny.

Wstępują po królewskich schodach
w szumie podziwu i długiego trenu.

Czują się lekkie. Wiedzą, że
piękność to wypoczynek,
że mowa sensu ust nabiera,
a gesty rzeźbią się same
w odniechceniu natchnionym.

Twarzyczki ich
warte odprawy posłów
dumnie sterczą na szyjach
godnych oblężenia.

Bruneci z filmów,
bracia koleżanek,
nauczyciel rysunków,
ach, polegną wszyscy.

Małe dziewczynki
z wieży uśmiechu
patrzą na katastrofę.

Małe dziewczynki
ręce załamują
w upajającym obrzędzie obłudy.

Małe dziewczynki
na tle spustoszenia
w diademie płonącego miasta
z kolczykami lamentu powszechnego w uszach.

Blade i bez jednej łzy.
Syte widoku. Tryumfalne.
Zasmucone tym tylko,
że trzeba powrócić.

Małe dziewczynki

powracające.\





Wisława Szymborska – Album



Nikt w rodzinie nie umarł z miłości.
Co tam było to było, ale nic dla mitu.
Romeowie gruźlicy? Julie dyfterytu?
Niektórzy wręcz dożyli zgrzybiałej starości.

Żadnej ofiary braku odpowiedzi
na list pokropiony łzami!
Zawsze w końcu zjawiali się sąsiedzi
z różami i binokularami.

Żadnego zaduszenia w stylowej szafie,
kiedy to raptem wraca mąż kochanki!
Nikomu te sznurówki, mantylki firanki, falbanki
nie przeszkodziły wejść na fotografię.

I nigdy w duszy piekielnego Boscha!
I nigdy z pistoletem do ogrodu!
(Konali z kulą w czaszce, ale z innego powodu
i na polowych noszach)

Nawet ta, z ekstatycznym kokiem
i oczami podkutymi jak po balu,
odpłynęła wielkim krwotokiem
nie do ciebie, danserze, i nie z żalu.

Może ktoś, dawniej, przed dagerotypem -
ale z tych, co w albumie, nikt, o ile wiem.
Rozśmieszały się smutki, leciał dzień za dniem,

a oni, pocieszeni, znikali na grypę.



Wisława Szymborska – Jawa

mal. Francisco Goya

Jawa nie pierzcha
jak pierzchają sny.
żaden szmer, żaden dzwonek
nie rozprasza jej,
żaden krzyk ani łoskot
z niej nie zrywa.

Mętne i wieloznaczne
są obrazy w snach,
co daje się tłumaczyć
na dużo różnych sposobów.

Jawa oznacza jawę,
a to większa zagadka.
Do snów są klucze.
Jawa otwiera się sama
i nie daje się domknąć.
Sypią się z niej
świadectwa szkolne i gwiazdy,
wypadają motyle
i dusze starych żelazek,
bezgłowe czapki
i czerepy chmur.

Powstaje z tego rebus
nie do rozwiązania.
Bez nas snów by nie było.
Ten, bez którego nie byłoby jawy
jest nieznany,
a produkt jego bezsenności
udziela się każdemu,
kto się budzi.

To nie sny są szalone,
szalona jest jawa,
choćby przez upór,
z jakim trzyma się
biegu wydarzeń.

W snach żyje jeszcze
nasz niedawno zmarły,
cieszy się nawet zdrowiem
i odzyskaną młodością.
Jawa kładzie przed nami
jego martwe ciało.

Jawa nie cofa się ani o krok.
Zwiewność snów powoduje,
że pamięć łatwo otrząsa się z nich.

Jawa nie musi bać się zapomnienia.
Twarda z niej sztuka.
Siedzi nam na karku,
ciąży na sercu,
wali się pod nogi.

Nie ma od niej ucieczki,
bo w każdej nam towarzyszy.
I nie ma takiej stacji
na trasie naszej podróży,

gdzie by nas nie czekała.





Wisława Szymborska – Dusza

mal. Wojciech Siudmak


Duszę się miewa. 
Nikt nie ma jej bez przerwy i na zawsze. 
Dzień za dniem, rok za rokiem 
może bez niej minąć.
Czasem tylko w zachwytach 
i lękach dzieciństwa 
zagnieżdża się na dłużej.
Czasem tylko w zdziwieniu, 
że jesteśmy starzy. 
Rzadko nam asystuje 
podczas zajęć żmudnych,
jak przesuwanie mebli, 
dźwiganie walizek, 
czy przemierzanie drogi w ciasnych butach.
Przy wypełnianiu ankiet 
i siekaniu mięsa 
z reguły ma wychodne.
Na tysiąc naszych rozmów uczestniczy w jednej 
a i to niekoniecznie, bo woli milczenie.
Kiedy ciało zaczyna nas boleć i boleć, 
cichcem schodzi z dyżuru.
Jest wybredna :niechętnie widzi nas w tłumie, 
mierzi ją nasza walka o byle przewagę 
i terkot interesów.
Radość i smutek 
to nie są dla niej dwa różne uczucia. 
Tylko w ich połączeniu jest przy nas obecna.
Możemy na nią liczyć 
kiedy niczego nie jesteśmy pewni, 
a wszystkiego ciekawi.
Z przedmiotów materialnych 
lubi zegary z wahadłem 
i lustra, które pracują gorliwie, 
nawet gdy nikt nie patrzy.
Nie mówi skąd przybywa 
i kiedy znowu nam zniknie, 
ale wyraźnie czeka na takie pytania.
Wygląda na to, 
że tak jak ona nam, 
również i my 
jesteśmy jej na coś potrzebni
.



Wisława Szymborska – Życie na poczekaniu

                                                                       mal. Walerij Kot

Życie na poczekaniu. 
Przedstawienie bez próby.
Ciało bez przymiarki. 
Głowa bez namysłu.
Nie znam roli, którą gram. 
Wiem tylko, że jest moja, niewymienna.
O czym jest sztuka, 
zgadywać muszę wprost na scenie.
Kiepsko przygotowana do zaszczytu życia, 
narzucone mi tempo akcji znoszę z trudem. 
Improwizuję, choć brzydzę się improwizacją. 
Potykam się co krok o nieznajomość rzeczy. 
Mój sposób bycia zatrąca zaściankiem. 
Moje instynkty to amatorszczyzna. 
Trema, tłumacząc mnie, tym bardziej upokarza. 
Okoliczności łagodzące odczuwam jako okrutne.
Nie do cofnięcia słowa i odruchy,
nie doliczone gwiazdy,
charakter jak płaszcz w biegu dopinany -
oto żałosne skutki tej nagłości.
Gdyby choć jedną środę przećwiczyć zawczasu,
albo choć jeden czwartek raz jeszcze powtórzyć!
A tu już piątek nadchodzi z nie znanym mi scenariuszem.
Czy to w porządku – pytam
(z chrypką w głosie,
bo nawet mi nie dano odchrząknąć za kulisami).
Złudna jest myśl, że to tylko pobieżny egzamin 
składany w prowizorycznym pomieszczeniu. Nie. 
Stoję wśród dekoracji i widzę, jak są solidne. 
Uderza mnie precyzja wszelkich rekwizytów. 
Aparatura obrotowa działa od długiej już chwili. 
Pozapalane zostały najdalsze nawet mgławice. 
Och, nie mam wątpliwości, że to premiera. 
I cokolwiek uczynię, 
zamieni się na zawsze w to, co uczyniłam.




Wisława Szymborska – STARY PROFESOR

                                                                                           mal. Judy Gibson
Spytałam go o tamte czasy,
,
kiedy byliśmy jeszcze tacy młodzi,
naiwni, zapalczywi, głupi, niegotowi.

Trochę z tego zostało, z wyjątkiem młodości
- odpowiedział.

Spytałam go, czy nadal wie na pewno,
co dla ludzkości dobre a co złe.

Najbardziej śmiercionośne złudzenie z możliwych
- odpowiedział.

Spytałam go o przyszłość,
czy ciągle jasno ją widzi.

Zbyt wiele przeczytałem książek historycznych
- odpowiedział.

Spytałam go o zdjęcie,
to w ramkach, na biurku.

Byli, minęli. Brat, kuzyn, bratowa,
żona, córeczka na kolanach żony,
kot na rękach córeczki,
kwitnąca czereśnia i nad tą czereśnią
niezidentyfikowany ptaszek latający
- odpowiedział.

Spytałam go, czy bywa czasami szczęśliwy.

Pracuję
- odpowiedział.

Spytałam o przyjaciół, czy jeszcze ich ma.

Kilkoro moich byłych asystentów,
którzy także już mają byłych asystentów,
pani Ludmiła, która rządzi w domu,
ktoś bardzo bliski, ale za granicą,
dwie panie z biblioteki, obie uśmiechnięte,
mały Grześ z naprzeciwka i Marek Aureliusz
- odpowiedział.

Spytałam go o zdrowie i samopoczucie.

Zakazują mi kawy, wódki, papierosów,
noszenia ciężkich wspomnień i przedmiotów.
Muszę udawać, że tego nie słyszę
- odpowiedział.

Spytałam o ogródek i ławkę w ogródku.

Kiedy wieczór pogodny, obserwuję niebo.
Nie mogę się nadziwić,

ile tam punktów widzenia
- odpowiedział.




Wisława Szymborska – KLUCZ

                                                                                                   mal. Felix Mas



Był klucz i nagle nie ma klucza.
Jak dostaniemy się do domu?
Może ktoś znajdzie klucz zgubiony,
Obejrzy go – i cóż mu po nim?
Idzie i w ręce go podrzuca
jak bryłkę żelaznego złomu.
Z miłością, jaką mam dla ciebie,
Gdyby to samo się zdarzyło,
nie tylko nam: całemu światu
ubyłaby ta jedna miłość.
Na obcej podniesiona ręce
żadnego domu nie otworzy
i będzie formą, niczym więcej,
i niechaj rdza się nad nią sroży.
Nie z kart, nie z gwiazd, nie z krzyku pawia
Taki horoskop się ustawia.






Brak komentarzy: