czwartek, 1 marca 2018

Jean de La Fontaine Bajka o kozie, kózce i wilku / w przekładzie Adama Mickiewicza /

Jedna z lubianych przeze mnie w dzieciństwie bajek,
czytana po latach wnuczkom. 

Babcia w zabawach musiała oczywiście odgrywać wilka.

Sąsiadka koza, ta, co to rozwódka,
Z rodu Ostrorożanka, a tak rzeźka czołem,
Że umie łeb za łeb rozmówić się z wołem
I nie da lada wilku brać się do podbródka,
Wczoraj w las idąc zbierać na domu potrzebę
Rokitę, czy lipią skórkę,
Na gospodarstwie zostawiła córkę,
Której jest na imię Bebe.

A że młodym osobom, pod niebytność matki,
Rozliczne grożą przypadki,
Nakazuje dziecku srogo:

— Nie ruszać mi za próg nogą
I nie przyjmować nikogo – nikogo!

Jest tu wilk w okolicy; mam go w podejrzeniu,
Że zamyśla o czem brzydkiem;

Pilnujże drzwi, aż wrócę i dam znak kopytkiem,
Wołając cię po imieniu: Bebe!
Lepiej, że zgrzeszym ostrożności zbytkiem,
Niż gdyby miało kiedy być przysłowiem trzodzie:
Mądra koza po szkodzie.


O wilku mówiono w izbie
A wilk tuż siedział na przyzbie,
Podsłuchał. 

Matka z domu, a on wnet do córki
Stuk i puk we drzwi komórki.

Wilk zwykle wyciem łaje albo grozi,
Lecz gdy prosić ma potrzebę,
Nieźle udaje śpiew kozi;

Więc jako mógł najkoziej odezwał się


„Bebe Otwórz!“

A kózka na to: „Przepraszam nie można
Mamy nie masz, jestem sama“.


On znowu: „Bebe, otwórz, to ja, mama“

Na to znów kózka ostrożna:

„Głos wprawdzie matczyn; ale czyś ty matka,
Jak mogę wiedzieć gdy zamknięta klatka?
Podejdźże tu i przez to pod progiem korytko
Pokaż mi na znak kopytko.


Wilk odszedł, klnąc Bebe i mać jej brzydko.

Ta bajka jest po całym świecie znana z treści
Lecz żeby ją dać poznać płci niewieściej,
Udawajmy, że wzięta z francuskiej powieści.

Brak komentarzy: