piątek, 23 listopada 2018

Włodzimierz Wysocki - Kozioł ofiarny (Kazioł otpuscienija)


Był raz sobie las, nie pamiętam gdzie,
otóż w lesie tym pewien kozioł żył,
taki zwykły cap, ot - ni be, ni me,
wzorem wszystkich kóz śmierdział, jadł i pił,

snuł się kozioł po ostępach rozsiewając kozi smród,
czasem meczał, jak to kozioł, coś głupiego,
z oczu starał się zejść, słowem, robił co mógł,
żeby tylko nie czepiano się do niego.

Cicho sobie żył, cały czas się pasł,
nie potrafił ni wierzgać, ni bóść, ni gryźć,
lecz któregoś dnia zdecydował las,
że ofiarnym kozłem ma kozioł być.

Kiedy czasem wilk owcę sobie zje,
albo kilka kur zdusi cichcem lis,
kozła wzywa się, i za grzechy te
kozłu daje się parę razy w pysk,

nie sprzeciwiał się przemocy i cierpliwie znosił los,
zawsze cichy był, ofiarny i pokorny,
nawet niedźwiedź mawiał: "Chłopcy, kozioł to jest ktoś,
przywiązałem się do tej paskudnej mordy!"

Orzekł leśny sejm: kozioł to nasz skarb,
choć przygłupie to, odkupuje zło,
trzeba kozła strzec, kozioł tego wart,
i poza nasz las nie wypuszczać go!

A on sobie żył jakby nigdy nic,
tylko poczuł chęć do niewinnych psot,
zającowi chciał rogi w tyłek wbić,
Z krzaków krzyknął raz, że niedźwiedź jest łotr,

a gdy znowu brał po pysku za to, co nabroił wilk,
bo faktycznie wilk naturę ma dość podłą,
nagle spiął się kozioł w sobie i niedźwiedzi wydał ryk,
choć nie zwrócił nikt uwagi na ten odgłos. 

Wkrótce cały las naszła taka myśl:
skoro wilk i lis się ze sobą żrą,
to niech rządzi ten, kto nie umie gryźć,
kozioł, jasna rzecz, kozioł, tylko on! 




słysząc to wypiął dumnie pierś,
wrzasnął: Poszli won, teraz ja tu pan,
teraz każdy mi będzie z ręki jeść,
teraz, wasza mać, mordy skuję wam!

Poodbieram przywileje, zaprowadzę nowy ład,
porozstawiam was po kątach jak należy,
żaden ssak mi nie podskoczy, żaden płaz i żaden gad,
ja ze wszystkich najważniejsze jestem zwierzę!

Oj, niejeden z was będzie ziemię gryźć,
jeśli tylko coś strzeli mu do łba,
co do grzechów zaś, wiedzcie, że od dziś
o tym, co jest złe, decyduję ja!

Był raz sobie las, nie pamiętam gdzie,
kozioł twardo w nim dzierżył rządów ster,
ostre rogi miał i spojrzenie złe,
zasmakował mu krwawy wilczy żer,

a koźlęta poszły dziarsko młodym wilkom wycisk dać,
żaden wilczek bić się z nimi nie odważy,
skoro tatuś rządzi w lesie, no to czego tu się bać,
fajnie mordę komuś skuć pod okiem władzy!

Tak to kozioł wszedł na tak zwany szczyt,
niech więc dalszy ciąg nie zaskoczy was,
niedźwiedź, ryś i dzik, borsuk, lis i wilk...
dziś ofiarnych kozłów pełen las.




3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Włodzimierz Wysocki jest zjawiskiem wyjątkowym, jako całość - tekst, melodia, wykonanie.
Rozumiem, tak sądzę, Twój dobór.
Dla równowagi "Liriczeskaja", z której tekstem próbowałem się mierzyć jakiś czas temu.
Tu wykonanie oryginalne
https://www.youtube.com/watch?v=KHiAf_6hLf0
poniżej oryginalny tekst.

Pozdrowienia
cb

Tu jodły swe szpony unoszą jak kruk,
tu ptaków szczebioty trwożliwe.
Zaszyłaś się w knieję, bez światła, bez dróg,
ucieczka jest stąd niemożliwa.

A niechaj czeremchy bieleją i schną.
Niech bzy sypią kwieciem, jak deszczem.
Ja cię porwę, zabiorę i niechaj mnie klną
Do pałacu zabiorę cię jeszcze

Twój świat za kurtyną żelazną od lat
tam uciekłaś przed sercem gorącym
wciąż myślisz, że to najpiękniejszy świat,
że nie ma piękniejszych pod słońcem.

Niech świat słońcem wypali, niech trąd,
niechaj księżyc z chmurami się skłóci.
Ja i tak, gdzieś nad morze zabiorę cię stąd,
nikt z tej drogi już mnie nie zawróci.

Gdy przyjdzie dzień taki, gdy przyjdzie ten czas
wyjdziesz do mnie z obawą przesadną,
a ja cię na rękach wyniosę przez las
w takie miejsce, że już nie odgadną

Skradnę cię, gdy mnie zmusisz do tego, bym kradł.
Stworzę raj, gdzieś w chatynce, przy gaju.
Bez pałacu, bez służby, bez granic i krat,
jeśli pałac przed nami ktoś zajął.



Здесь лапы у елей дрожат на весу,
здесь птицы щебечут тревожно
живешь в заколдованном диком лесу,
откуда уйти невозможно.

Пусть черемухи сохнут бельем на ветру,
пусть дождем опадают сирени, -
все равно я отсюда тебя заберу
во дворец, где играют свирели!

Твой мир колдунами на тысячи лет
укрыт от меня и от света,
и думаешь ты, что прекраснее нет,
чем лес заколдованный этот.

Пусть на листьях не будет росы поутру,
пусть луна с небом пасмурным в ссоре,
все равно я отсюда тебя заберу
в светлый терем с балконом на море!

В какой день недели, в котором часу
ты выйдешь ко мне осторожно,
когда я тебя на руках унесу
туда, где найти невозможно?

Украду, если кража тебе по душе,
зря ли я столько сил разбазарил?!
Соглашайся хотя бы на рай в шалаше,
если терем с дворцом кто-то занял!


donka pisze...

Nie znałam, I tekst i melodia, oczywiście z wykonaniem piękne. Dziękuję.
Bardzo lubię Wysockiego utwór"Nie lubię" Na pewno znasz.
Jacek Kaczmarski też to śpiewa, trochę zmienione, wolę jednak oryginał.
Jeśli pozwolisz dam do blogu za jakiś czas tekst "Liriczeskaja", wraz z śpiewem Wysockiego.... Skonwertowałam utwór do mp3 by częściej go posłuchać.

Pozdrawiam AZ

donka pisze...

PS. Co do intencji w doborze wiersza o kożle, to raczej łatwo je odgadnąć . Utwór jest ponad narodowy i ponad czasowy.
AZ