Etykiety

piątek, 29 sierpnia 2025

Jacek Kaczmarski - Ballada o dziesięciu władcach tego świata

 
Czas swoją drogą toczy się,
Tych niszczy tamtych podnosi
I czy jest dobrze czy jest źle –
Nikt reklamacji nie wnosi.
Lecz poza czasem mamy rząd
I żywię nadzieję, że po latach
Wyłoni się nie wiadomo skąd
Dziesięciu władców tego świata.

Przyjaźnie do siebie odnoszą się,
Co jeden chce drugi mu daje,
W prezencie darują wioski swe,
Miasta, powiaty i kraje.
Lecz za człowiekiem stoi los
I myślę, że po latach
Skłóci tę przyjaźń jakiś cios
W dziesięciu władców tego świata.

Ot jeden z nich zakocha się
W swojego sąsiada żonie –
Ten mu odpowie co to to nie:
„Trzymaj dupę na swoim tronie!”
Obrażony powraca wnet
Z wojskiem swoim i swego brata.
Krótki spór i oto już jest
Dziewięciu władców tego świata.



Na wieść o wojnie wielki ruch
I do zwycięzcy postulat.
„Oddaj coś wziął, bo jak nie
Pożegnamy drugiego króla!”
Kto wziął – nie odda – jasna rzecz.
Minął termin postulatu.
W świetle słonecznym błysnął miecz
Dziewiątemu z władców tego świata.

Lecz wśród mścicieli wybuchł spór
Jak dzielić zdobyczne ziemie,
Skoro właściciel nie żyje już.
Co robić z takim problemem?
Co robić? Też pytanie mi!
Ósmy władca piątym się staje,
Bo wytruł oponentów trzech
Zgarniając sobie ich kraje.

Czwarty piątego zaprosił raz
Do siebie na polowanie
I przez pomyłkę ustrzelił go
Miast sarny na drugie śniadanie.
Rozpisała się prasa, że zemsta i gniew
I taka wielka dla nich strata…
Lecz tak czy tak – krew to krew –
Czterech już władców tego świata.

Czwarty zaś król wychodził raz
Od żony trzeciego przez okno;
Z piętnastu metrów biedak spadł
Bo się o rynnę potknął.
Trzeci, gdy o tym dowiedział się
Pobiegł gdzie żony był pokój –
Udusił ją, a potem sam
Strzelił się w łeb i spokój.


Teraz, gdy cały boży świat
Na dwoje był podzielony
Wystarczył tylko jeden strzał
Do najwyższego w świecie tronu.
I ten jedyny teraz król
Panował sądził i był katem,
Bo gnębił swój ogromny lud
Jedyny władca tego świata.


Więc rewolucja kwitnie wnet
„My wstrząśniem całą ziemią”
Dziesięciu ideowców prze
Do walki ludzkie plemię.
I zwyciężyli – patrzcie no!
Świat podzielili pomiędzy siebie,
A tych, co za nich leli krew
Obdzielili królewskim chlebem


I znów w przyjaźni wiecznej tkwi
Przez dwa a może i trzy lata,
O ziemiach swych po nocach śni
Dziesięciu władców tego świata

Jacek Kaczmarski
1974

Michaił Lermontow - ...I Smutek i Nuda







I smutek, i nuda. Nikt dłoni nie poda z pomocą,
Gdy troska człowieka przygniata.
wieczyście, 

Pragnienia? Lecz pragnąć daremnie... i po co?
A lata mijają, najlepsze me lata.

Pokochać? Lecz kogo? Na chwilę pokochać nie warto -
A kochać na wieki któż zdoła?
Gdy spojrzysz w głąb serca, tam przeszłość swą widzisz
zatartą:


I radość, i męki dziś błahe są zgoła.
Namiętność? Lecz wcześniej czy później jej słodka
trucizna -
Rozsądek mi szepcze - też zginie.

I życie, gdy przyjrzeć się bacznie, z goryczą to wyznam,
Jest żartem niemądrym jedynie.

Michaił Lermontow
przekład Kazimierz Andrzej Jaworski 


czwartek, 28 sierpnia 2025

Czesław Bagiński - Nie ukrywajcie swej młodości


Autor wiersza Czesław Bagiński jest profesorem matematyki 
z bogatym dorobkiem naukowym .... prowadzi b interesujący cykl audycji , w których snuje ciekawe opowieści o matematyce......., pisze  też piękne wiersze....  
                - oto jeden z nich;
 
 Nie ukrywajcie swej młodości
za z smutkiem oczu, siwym włosem,
za nieco zmatowiałym głosem.
za niedostatkiem swej sprawności,

Nie ukrywajcie swej młodości 
za zmarszczek cienką pajęczyną,
tam jeszcze macie moc radości
i nie pozwólcie jej przeminąć.

Za tarczą ciała wszak jest dusza,
tak, jak źrenica za powieką,
a duszy starość nie narusza,
jest wiecznie młoda, nie ma wieku

Czesław Bagiński

środa, 27 sierpnia 2025

Adam Asnyk - Za moich mlodych lat

 
Za moich młodych lat
Piękniejszym bywał świat,
Jaśniejszym wiosny dzień!

Dziś nie ma takiej wiosny,
Posępny i żałosny
Pokrywa ziemię cień.
 
Za moich młodych lat
Wonny miłości kwiat
Perłowym blaskiem lśnił 
-
Dziś blaski te i wonie
Na próżno sercem gonię...
Czarny je obłok skrył.

Adam Asnyk
18 listopad 1874


poniedziałek, 25 sierpnia 2025

Aleksander Puszkin - Gdy cię w życiu zawód spotka




Gdy cię w życiu zawód spotka,
Nie smuć, nie złość się, broń Boże!
Dzień zwątpienia znieś w pokorze, 
Wiedz - nadejdzie chwila słodka.


Sercu jutrem żyć jedynie:
Dziś - jednako smutno wszędzie.
Wszystko przejdzie, wszystko minie, 
Co przeminie -  miłe będzie.

Aleksander Puszkin.

- Tadeusz Boy Żeleński - Wierszyk, który sam autor uważa za nie bardzo mądry .


Niech mi kto wreszcie powi -
Diabłów kroć sto tysięcy! -
Czemu się tak nerwowi
Stajemy coraz więcej?

Długom to zgłębiał, przecie
Doszedłem kwintesencji:
W tym zło, że na tym świecie
Nic nie ma konsekwencji.

Rzecz jedna sama w sobie
Nie ciągle jest jednaka,
Lecz bywa w różnej dobie
To taka, to owaka.

Bywają dni, że człowiek
Strasznie jest siebie pewny,
Rad, od otwarcia powiek,
Jak prosię w deszcz ulewny.

Przed lustrem wówczas staje
I sam jest z siebie dumny,
I sam się sobie zdaje
Przystojny i rozumy.





Na drugi dzień, przeciwnie:
Ta sama ot, osoba,
A wszystko się w niej dziwnie
Znów człeku nie podoba.

Pysk mu się widzi krzywy,
Wiersze haniebnie głupie
I bardzo jest zgryźliwy,
I sam ma siebie w pogardzie.

Nie macie wprost pojęcia,
Jak to jest źle na nerwy,
Bez chwili odpoczęcia
Tak huśtać się bez przerwy.




Ba, gdyby się to dało
(To byłoby najprościej)
Wprowadzić jakąś stałą
Podstawę wszechwartości!

Tak głowę dręczę biedną,
Gdy myśl się jakaś czepi:
Ach, czyż to tylko jedno
Mogłoby tu być lepiej...

Tadeusz Boy Żeleński

sobota, 23 sierpnia 2025

MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA.



 

MŁODOŚĆ

              MŁODOŚĆ  ( Samuel Ullman (1840-1924) )



Młodość jest nie tylko okresem w życiu,
jest stanem ducha, wyrazem woli,
jakością wyobraźni, siłą emocji,
zwycięstwem odwagi nad nieśmiałością,
smaku przygody nad umiłowaniem przyrody.

Nie zostaje się starym po przeżyciu pewnej liczby lat:
zostaje sie starym, gdyż porzuciło się swój ideał.
Lata marszczą skórę,
odrzucenie ideału marszczy duszę.

Młodym jest ten, kto się dziwi i zachwyca.
Pyta się, jak nienasycone dziecko: a potem?
Stawia czoło zdarzeniom i znajduje radość w grze życia.

Jesteś tak młody jak twoja wiara.
Tak stary jak twoje zwątpienie.
Tak młody jak twoja ufność w siebie.
Tak młody jak twoja nadzieja.
Tak stary jak znużenie.

Jesteś młody tak długo, jak długo jesteś wrażliwy.
Wrażliwy na to, co piękne, dobre i wielkie.
Wrażliwy na przesłania przyrody, człowieka i nieskończoności.

Jeśli pewnego dnia twoje serce ugryzie pesymizm
i zacznie je trawić cynizm,
niech dobry Bóg ma w opiece twoją duszę starca.

 
Podobno w USA i Japonii wiersz 
spopularyzował gen. Douglas MacArthur


czwartek, 21 sierpnia 2025

                  Nie żyje Stanisław Sojka.


Wybitny muzyk, piosenkarz i kompozytor zmarł w wieku 66 lat. 

Autor piosenki "Tolerancja" (znanej też jako "Na miły Bóg") . Utwór ten powstał w 1995 roku i jest dziełem samego Stanisława Soyki, który jest autorem zarówno tekstu, jak i muzyki.


TOLERANCJA

Otwarcie?
Budować ściany wokół siebie - marna sztuka
Wrażliwe słowo, czuły dotyk wystarczą
Czasami tylko tego pragnę, tego szukam

Na miły Bóg,
Życie nie tylko po to jest, by brać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać

Problemy twoje, moje, nasze boje, polityka
A przecież każdy włos jak nasze lata policzony
Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień,
Niech rzuci
Daleko raj, gdy na człowieka się zamykam

Na miły Bóg,
Życie nie tylko po to jest, by brać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać

Na miły Bóg,
Życie nie tylko po to jest, by brać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać

Na miły Bóg,
Życie nie tylko po to jest, by brać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać



środa, 20 sierpnia 2025

Jan Twardowski - Spotkanie






ta jedna chwila dziwnego olśnienia
bliski od razu jak dom kasztan w parku
łza w pocałunku
taki swój na co dzień
jakbyś mył włosy z nim w jednym rumianku
ta jedna chwila co spada jak ogień
kiedy ktoś nagle wydaje się piękny


nie chciej zatrzymać
rozejdą się drogi -
samotność łączy ciała a dusze cierpienie






ta jedna chwila
nie potrzeba więcej

to co raz tylko - zostaje najdłużej

Jan Twardowski 

Ludwik Jerzy Kern - Wrrrr...


Wrrrr...

Gdzie indziej słońca mniej jest na niebie
I smutniej,
I wiele kwaśniej -
Lecz nigdzie tak się nie warczy na siebie
Jak u nas,
Jak u nas właśnie.

Mijają wieki,
Nic się nie zmienia,
Roczek za roczkiem upływa -
Do wzajemnego na się warczenia
Dryg mamy
Od Piastów chyba.

Warczy się u nas we wszystkich sferach
Od rana
Do wieczora -
Konduktor warczy na pasażera,
Pasażer na konduktora.

Warczą na siebie teściowa z zięciem,
Warczą najczęściej dlatego,
Żeby po prostu
Swoim warknięciem
Ubiec warknięcie drugiego.

Rzadko dziecinę,
Biorąc ogólnie,
Znajdziesz, by nie odwarknęła -
Polski Romeo warczy na Julię,
A Julia na Romea.

Od takich warknięć
Ludzie na świecie
Dawno by mieli fioła -
W każdej gromadzie,
W każdym powiecie,
Pełno tych warknięć dokoła.

Deszcz ich nie niszczy
Ani posucha.
Wyjdź tylko z domu. Wystarczy.
Zaraz się cudzych warknięć nasłuchasz
I sam się zdrowo nawarczysz.

Nie da się faktów tych ukryć w cieniu,
Wieść się po globie niesie -
Nawet poznaje się po warczeniu
Polskie anioły
W niebiesiech.

Warczenie
(Zaraz dowód dostarczę)
Jest naszym mieczem i tarczą -
Ja także warczę.
A na co warczę?
Ja warczę na tych, co warczą.

Ludwik Jerzy Kern.  


niedziela, 17 sierpnia 2025

 
Hymn do życia

Życie jest szansą, korzystaj z niej.
Życie jest pięknem, podziwiaj je.
Życie jest szczęściem, kosztuj go.
Życie jest marzeniem, urzeczywistniaj je.

Życie jest wyzwaniem, stawiaj mu czoło.
Życie jest zadaniem, spełniaj je.
Życie jest zabawą, baw się nim.
Życie jest cenne, troszcz się o nie.

Życie jest bogactwem, pilnuj go.
Życie jest miłością, ciesz się nią.
Życie jest tajemnicą, staraj się ją przeniknąć.
Życie jest obietnicą, dopełnij jej.

Życie jest hymnem, śpiewaj go.
Życie jest walką, przyjmij ją.
Życie jest tragedią, weź ją na swe barki.
Życie jest przygodą, nie bój się jej.

Życie jest szczęściem, zasłuż na nie.
Życie jest życiem...broń go.

Znalezione w Internecie - autor nieznany. 

sobota, 16 sierpnia 2025

MOJAA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA


 

Wisława Szymborska - Pogrzeb






Pogrzeb


"tak nagle, kto by się tego spodziewał"

"nerwy i papierosy, ostrzegałem go"



"jako tako, dziękuję"

"rozpakuj te kwiatki"

"brat też poszedł na serce, to pewnie rodzinne"

" z tą brodą to bym pana nigdy nie poznała"

" sam sobie winien, zawsze się w coś mieszał"

"miał przemawiać ten nowy, jakoś go nie widzę"

"Kazek w Warszawie, Tadek za granicą"

"ty jedna byłaś mądra, że wzięłaś parasol"

"cóż z tego, że był najzdolniejszy z nich"

"pokój przechodni, Baśka się nie zgodzi"

"owszem, miał rację, ale to jeszcze nie powód"

"z lakierowaniem drzwiczek, zgadnij ile”

"dwa żółtka, łyżka cukru"

"nie jego sprawa, po co mu to było"

"same niebieskie i tylko małe numery"

"pięć razy, nigdy żadnej odpowiedzi"

" niech ci będzie, że mogłem, ale i ty mogłaś"

"dobrze, że chociaż ona miała tę posadkę"

"no, nie wiem, chyba krewni"

"ksiądz istny Belmondo"

"nie byłam jeszcze w tej części cmentarza"

"śnił mi się tydzień temu, coś mnie tknęło"

"niebrzydka ta córeczka"

"wszystkich nas to czeka"

"złóżcie wdowie ode mnie, muszę zdążyć na"

"a jednak po łacinie brzmiało uroczyściej"

"było, minęło"

"do widzenia pani"

"może by gdzieś na piwo?"

"zadzwoń, pogadamy"

"czwórką albo dwunastką"

"ja tędy"

"my tam"


Wisława Szymborska


czwartek, 14 sierpnia 2025

Michaił Lermontow - Ojczyzna

 



Ojczyzna

Miłością bardzo dziwną kocham kraj ojczysty;
próżno ją pragną zmienić wyuczone usta!
Ani tajniki podań mglistych,
ani bezpieczny pokój w cieniu groźnych ustaw,
ani wojenna sława, ani dym ołtarza
młodzieńczej myśli mej radością nie rozmarza.


A jednak kocham — za co, nie wiem sam —
przestrzenie stepów nieobjęte okiem,
jej ciche rzeki, mgliste i szerokie,
kołysy drzew rozsianych tu i tam;
 
przydrożne głazy lubię mijać w szybkim biegu
i patrząc, jak się kładzie nocny cień na świat,
spotykać bezpowrotnie z myślą o noclegu
drżące światełka smutnych, wiejskich chat.

Kocham ogniska dymek siny,
w stepie skrzypiący obok wozu wóz
i na pagórku wśród równiny
samotną parę białych brzóz.

Z radością, dla was nierozumną,
idę pomiędzy wiejski lud,
lubię oglądać pełne gumno,
rzeźby na deskach prostych wrót;

i gotów jestem aż do świtu
w cienia pochyłych, białych ścian
na parobczaków patrzeć spitych,
jak idą z gwizdem w huczny tan.

Michaił Lermontow
przełożył Józef Łobodowski


środa, 13 sierpnia 2025

Tadeusz Różewicz - Głosy niepotrzebnych ludzi



Rys.. Henryk Nowodworski /1875 - 1930 / 

ZLY DUCH  Fragment 

III

Widziałem go
bez maski
szedł obok mnie
dobrze ubrany i wypasiony
i mówił mówił mówił
mówił tak aż ślina
zbierała się w kącikach warg:

„Miliard ludzi jest na świecie niepotrzebny

Kiedy oni wreszcie użyją
bomby atomowej

czarni wydają podobno woń niemiłą
dla białego człowieka
Azjaci mnożą się jak króliki
W Indiach ludzie umierają jak muchy”

Na widok dzieci które przechodziły
z białymi gołąbkami na kijkach
wybuchnął śmiechem zaśmiewał się
aż z oczu wytrysła, mu krew
Szedł przez tłum
jak przez powietrze
potrącony
mruknął „bydło”

i była w tym słowie
nienawiść zimna i szczera jak złoto. 

Tadeusz Różewicz - 1954.

Adam Mickiewicz - Czyż jest na całym świecie

William Mellor












 



Czyż jest na całym świecie tak miłe ustronie,
Jak dolina, gdzie jasne zlewają się zdroje?
Dolino! będą w sercu błyszczeć kwiaty twoje,
Póki w duszy ostatni promyk życia płonie.


Nie dlatego o tobie tak wspominać miło,
Że cię szmaragd odziewa i kryształ oblewa,
Że masz żywe strumienie, urodziwe drzewa:
Ach, w tobie coś droższego, coś milszego było!


Tu byli ukochani przyjaciele moi;
Oni rozleli lubość w lubej okolicy,
Oni czuli, że piękność, która ziemię stroi,
Milszą jest, kiedy w miłej odbita źrenicy.


Daj Boże, abym wrócił w to miłe ustronie
I obok mych przyjaciół spoczął na twym łonie,
Kiedy przeminą wszystkie życia niepogody
I zmieszają się serca, jako twoje wody!


Adam Mickiewicz.

poniedziałek, 11 sierpnia 2025

Jeremi Przybora - Rodzina Rodzina




Rodzina! Rodzina!
Rodzina, ach, rodzina!
Rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest -
lecz kiedy jej ni ma - samotnyś jak pies!

Miał willę z ogródkiem miał garaż i auto -
że każdy, co nie ma, zaraz by mieć chciał to.
l wizję, i fonię, i pralkę, i frak ...
Więc czego, ach, czego, ach, czego mu brak?


Rodziny! Rodziny!
Rodziny, ach, rodziny!
Rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest -
lecz kiedy jej ni ma - samotnyś jak pies!


Pięć lat dostał skutkiem tej willi z ogródkiem.
Spokojnie mijają mu w celi czyściutkiej.
Lektura, spacery, wikt niezły ma smak.
Więc czego, ach, czego, ach, czego mu brak?


Rodziny! Rodziny!
Rodziny, ach, rodziny!
Rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest -
lecz kiedy jej ni ma - samotnyś jak pies!


Jeremi Przybora


niedziela, 10 sierpnia 2025

Julia Hartwig - Bezczas

 


Wytrzymać tydzień

wytrzymać rok

wytrzymać trzydzieści a potem siedemdziesiąt lat


Ale były lata których nikt nie liczył

królewskie

kiedy bawiliśmy się pod starymi dębami

i wieczność była przy nas

Julia Hartwig 


MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA



sobota, 9 sierpnia 2025

Andrzej Waligórski - Kłopotliwy Dziadunio







Zyzio ma auto, Jaś - dryg do tańca,
Ja mam w rodzinie 
dziadka- powstańca.
Jest to niezwykle dziwny przypadek,
Że naszych czasów dożył ów dziadek.

lecz ma bumagę, a w niej pisanie
Że kościuszkowskie przeżył powstanie.
ma również piękny dyplom uznania
Za walki w czasie tego powstania.



Codziennie z rana, już o świtaniu
Dziadek zaczyna... o powstaniu.

- Kiedyś - powiada, zdjąwszy szlafmycę
- pamiętam, szliśmy pod Racławice.

konie się wlokły nóżka za nóżką.
A ja gadałem z Tadziem Kościuszką.
Jak dziś pamiętam - tu piach, tam krzaki,
I las, a z lasu lecą kozaki...

Dzień mija z wolna, wieczór zapada,
A dziad - powstaniec gada i gada.
Świecą mu oczki, płoną mu uszki,
A ja mam dosyć pana Kościuszki


Z jego przysięgą, szablą, proporcem,
Z tymi kosami co to je sztorcem,
Oraz z Bartoszem Głowackim, który
Czapkę, czy głowę wsadził do dziury...

Zaś jako chłopczyk, chodząc na lekcje
Bardzo lubiłem tę insurekcję,
A dziś myśl o niej odrazę wzbudza
Przez tego dziadka co mnie zanudza.

Już jego przygód jam nie ciekawy,
Mam swoje bliższe, ważniejsze sprawy,
On opisuje swoje puf-pafy,
A ja z rozpaczy wlazłbym do szafy.

On opowiada jak go męczono.
A ja o dżezie chcę gadać z żoną.
On o Kilińskim szewcu mi truje.
A ja się martwię, że syn ma dwóję.

Gada, że byli krzepcy i śliczni.
Męscy, wspaniali i romantyczni.
Że mieli mnóstwo niezwykłych przygód,
że hartowali się wśród niewygód,

Że mieli cele i ideały,
Bij, zabij, hurra, wszyscy na wały,
Bagnety błyszczą, sztandar powiewa,
Bul bul... gadulstwo już mnie zalewa...

Wyście cyniczni, a my - na szańcu!!!
- Boże... jak ciężko żyć wśród powstańców!

piątek, 8 sierpnia 2025

" KOLUMBOWIE"



„Pokolenie Kolumbów” to popularne określenie pokolenia młodych poetów i pisarzy, urodzonych około roku 1920, którzy wkraczali w dorosłość  w czasie II wojny światowej.  Musieli nauczyć się żyć w świecie – zupełnie innych wartości niż te, których ich dotąd uczono. W momencie rozpoczęcia wojny ledwie skończyli liceum lub mieli rozpocząć studia; byli już  zaangażowani w działalność konspiracyjną, wojna odebrała im plany i marzenia.

Ich codziennością stała się  śmierć, strach, niepewność jutra.


Do najbardziej znanych  twórców pokolenia Kolumbów należeli:  Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Gajcy  Zdzisław Stroiński  Andrzej Trzebiński i wielu, wielu innych, których nie będę tu wymieniała.


Zdzisław Stroiński i Tadeusz Gajcy 


Zatrzymam się przy dwóch poetach, przyjaciołach, którzy zginęli w tym samym dniu w powstaniu. 

Tadeuszu Gajcy i Zdzisław  Stroiński poznali się na tajnych kompletach polonistyki.   

Zdzisław Stroiński był jasnowłosy, wysoki i powściągliwy, delikatny. i subtelny, 

Tadeusz Gajcy był niskiego wzrostu, krępy, rozhukany i wesoły. 

Przyjaźń Tadeusza Gajcego i Zdzisława Stroińskiego opierała się na wspólnych literackich i konspiracyjnych losach. Stroiński, ceniąc poezję Gajcego, chronił go, opiekował się nim, zwłaszcza, że Gajcy miał problemy zdrowotne. 

Byli sobie niezwykle bliscy. 

Obaj najprawdopodobniej zginęli razem w szesnastym dniu Powstania w wysadzonej przez Niemców kamienicy przy ulicy Przejazd.16





TADEUSZ  GAJCY



Tadeusz Stefan Gajcy Jeden z najwybitniejszych poetów pokolenia wojennego,.  Był żołnierzem Armii Krajowej, pseudonimy „Karol Topornicki”, „Roman Oścień”, „Topór”,

Urodził się 8 lutego 1922 w Warszawie. Uczęszczał do gimnazjum oo. Marianów na Bielanach. Podczas okupacji kontynuował naukę na tajnych kompletach, dzięki czemu w 1941 roku zdał maturę i mógł potajemnie rozpocząć studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. 

W czasie studiów poznał Zdzisława Stroińskiego, poetę, studenta prawa, który wprowadził go do konspiracyjnej organizacji Konfederacja Narodu. 

W czasie Powstania Warszawskiego walczył na Starym Mieście pod komendą przyjaciela -  kaprala podchorążego Marka Chmury, czyli Zdzisława Stroińskiego.

Obydwaj zginęli 16 sierpnia 1944 roku, broniąc posterunku u zbiegu ulic Przejazd i Leszno. Kamienica, o która toczyła sie walka została wysadzona w powietrze przez niemieckich żołnierzy. W chwili śmierci Tadeusz Gajcy miał 22 lata. Po wojnie jego zwłoki zostały ekshumowane i wiosną 1946 roku spoczęły na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Pierwsze wiersze – zaczął pisać w wieku szesnastu lat....  

Do najpiękniejszych jego utworów powstałych w latach 1938–1939 należy zaliczyć między innymi :


Przed odejściem


Porasta jesienną mgłą
mój kraj jak włosem siwym.
Lecz nim pożegnam go
dłonią z męczeńskiej gliny,
lecz nim się zgodzę z koroną
cierniowych lip i wezmę
w bok mój i serce bezbronne
ciemność jak ostre narzędzie,
niech błyskawicy lament
znów mnie na wieczność wywoła,
bym uniósł sam siebie jak palmę
i płomień poczuł u czoła.

Po kościach zdeptanych idąc
porównam żywioł z żywiołem,
gwiazdę zawistną nazwę,
co nad mą głową czeka,
młodość przywrócę i miłość
snom niewinnego człowieka,
nad którym wół i osiołek
i anioł smutny się zwiesza.
Nogą ognistość przejdę
jak ptak przez obłok przechodzi,
aby pod brzozą zwęgloną
mrówkę pochować nieżywą -
I dłonie rzucę do wody,
aby nie mogły zapłonąć,
gdy przyjdzie spocząć pod krzyżem.

Tadeusz Gajcy





                         Zdzisław Stroiński (1921-1944) - 


poeta, członek grupy literackiej "Sztuka i Naród", żołnierz AK, ukończył tajną podchorążówkę, pseudonim "Marek Chmura"

Dzieciństwo i wczesną młodość spędził w Zamościu, gdzie uczęszczał do gimnazjum i liceum. W 1941 rozpoczął studia prawa i filologii polskiej na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. . W wierszach często poruszał temat wojny i okupacji, ale też radosnego dzieciństwa. Jego liryki w dużej mierze mają charakter patriotyczny 


*** Po huraganach szarż tętniących w strzałach 


Po huraganach szarż tętniących w strzałach,
po srebrnych dzwonach beznadziejnych bitew
północ armat wezbrana echami bez dna.

Upiór słońca odkrywał poszarpane ciała,
przez dym i klęskę wstającego dnia.

Kiedy serc zabrakło w śmierci pozostałej,
ojczyzny szliśmy szukać i błękitu.
Daremnych konań piołunowa wzniosłość
gasła jak orły sztandarów - zdobytych,
by straszyć rdzą hełmów przekleństwem porosłych
i ramionami krzyży wiecznie pytać.

Krwawiliśmy długo na straconych szańcach
ręką Boga rzucani na śmierć jak kamienie.
Legliśmy - wilki wyjące na grobach
bluźniąc ciskaniem połamanych szabel,
w lochach cierpienia wygnańcy, naród Hiobów.

Dziś na koturnach rozpaczy i męki
patrzymy z bliska w prędką twarz historii
i spod kół wojny miażdżącej nas w biegu
krzyk oczu zastygły w jeden czarny punkt -
z otchłani jęku,
z dymu krematoriów - bunt.

Dlaczego,
jak to?

Że czołg dziejów zarzuca ze zgrzytem na skręcie,
dlatego ginąć jak zwierzęta w jatkach,
dlatego nawet,
dlatego Oświęcim?

Z Hiobów w Konrady
szaleni przez wielkość.
Krzywd męki śmierci najświętszą pożogę
i rozpacz zemsty krzyczącej o krew -
rzucamy Polskę w twarz zimnego Boga -
obelgę. 
          
Zdzisław Stroiński