Najsmutniej jest wyjechać z domu jesiennym rankiem
gdy nic nie wróży rychłego powrotu
Kasztan przed domem zasadzony
przez ojca rośnie w naszych oczach
matka jest mała
i można ją nosić na rękach
na półce stoją słoiki
w których konfitury
jak boginie ze słodkimi ustami
zachowały smak
wiecznej młodości
wojsko w rogu szuflady już
do końca świata będzie ołowiane
a Bóg wszechmocny który mieszał
gorycz do słodyczy
wisi na ścianie bezradny
i źle namalowany
Dzieciństwo jest jak zatarte oblicze
na złotej monecie która dźwięczy
czysto
Tadeusz Różewicz.
Powyższy obraz Chrystusa wiszący
na ścianie w naszym domu
ma przeszło 100 lat..
Wędrował z teściem
polskim mieszkańcem na terenie zaboru rosyjskiego, towarzysząc mu w wojnie rosyjsko - japońskiej w 1905 r
i kolejno w 1914 i 1918... Przetrwał kilka pokoleń aż do dzisiaj...
W latach 1918 i 1939r. walczył już w polskiej armii.... i dosłużył się stopnia majora.
2 komentarze:
Wiersz piękny, nostalgiczny i smutny zarazem. A może to ja po prostu zawsze nostalgia z pewnym smutkiem wiążę.
Ten obraz to skarb. Widział wiele historycznych zawieruch. Niech przetrwa kolejne 100 lat, albo i dłużej.
Dziwny jest ten świat wspomnień: jedne żyją pełnią życia, inne zanikają i są nie do odtworzenia. I nie wiadomo, od czego to zależy…od intensywności doznań?…
Prześlij komentarz