sobota, 9 grudnia 2023

Tomasz Jastrun - Równowaga


Kiedy mnie dotykasz
Odsłaniasz ciężar lat
Które jak puste beczki hałasują
Poruszone falą na przystani







Wokół twojej twarzy
Krąży już pierwszy ptak
Nie bój się
Pierwsze gniazdo zwykle nie boli

Kiedy rano czeszesz włosy
Słyszę szmer strumienia
Który płynie z mojego źródła
I jak kot
Ociera się o twoje nogi



Jesteśmy tak długo ze sobą
Że każde rozstanie
Rozdziera pobladłe powietrze
Cicho jak ligninę

A przecież już tak wiele nie ma
Słychać gdy puste miejsca
Przełykają ślinę
Łączą nas wyrwane zęby
Przyszyte guziki
I siwa wycieraczka u progu

Gdzie jest futro
Którym podszyta nasza czułość
Już chyba tylko ciężar przyzwyczajenia
Pozwala utrzymać równowagę

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

BBM: Fascynacja zanika, zostaje przyzwyczajenie?…

Anonimowy pisze...

To nie przyzwyczajenie, to przenikanie, gdy już nie wiemy, czy potrafimy w pojedynkę...
jotka

donka pisze...

Tak to przenikanie.... jakby "dwa w jednym". Droga i drogowskaz już do końca wspólne. Znałam taką parę, wieloletnie małżeństwo, w późnych latach swojego życia spierający się o wszystko, ale żyć bez siebie nie mogli. Moi ukochani Ciocia z Wujkiem.

Dobranoc. .