Zawsze ilekroć czytam "Rozmowę matki z synem" bardzo mnie ten wiersz wzrusza i zatrzymuję się przy nim na dłuższą chwilę.... Przed oczami mam obraz murów getta warszawskiego.... i nie wiem czy to obraz wyobraźni kilkuletniej dziewczynki, czy prawdziwy.
Matka:
Która prosto prowadzi w niebiosa,
A przez niebo płynie wielka rzeka,
A tą rzeką, pamiętasz z daleka,
Płyną białe ogromne okręta...
Syn: Pamiętam.
Liście srebrne a płatki z jaspisu.
Biały tytoń, co pachnie o zmierzchu,
Gdy się idzie wieczorem tą ścieżką,
A w dzień trawa tam pachnie i mięta...
Syn: Pamiętam
Mają białe niedzielne ubrania,
A na bryczce Jarosław i Hania,
A wśród nich ja stoję uśmiechnięta,
Czy pamiętasz synu?
Chociaż czasem ze snu mnie obudzi
Cień i obraz osłabły jak echo,
Nie pamiętam już twarzy i ludzi,
Nie pamiętam twojego uśmiechu.
Mów o gwiazdach, kamieniach i ptakach
Lecz o ludziach już nie mów mamo.