![]() |
Marc Chagall |
![]() |
Marc Chagall |
Władysław Syrokomla, właściwie Ludwik Władysław Franciszek Kondratowicz herbu Syrokomla (ur. 29 września 1823 w Smolhowie, zmarł w1862 roku.) - XIX wieczny polski poeta i tłumacz epoki romantyzmu. Nazywany często lirnikiem wioskowym, autor ironicznych wierszy stylizowanych na XVIII-wieczną sielankę oraz przyśpiewek ludowych.. Wstąpił do szkoły dominikanów, w kształceniu przeszkodził mu brak pieniędzy.
KSIĘGARZ ULICZNY
Niejeden - tych paniczów dobrze mam w pamięci -
Targuje, zwraca książkę, a łza mu się kręci.
To ja tak myślę sobie: No! szkoda mi dzieci,
Dam na kredyt lub w zamian literackich śmieci,
Od Baki do Newtona wszystko mi się przyda.
A poczciwi panicze pokochali Żyda,
Grosz powoli, lecz ciągle, do worka się sączy,
Aż przyszedłem na koniec do nowej opończy.
* * *
W zamian dostawałem grube folijały:
Rejów, Wujków, Paprockich, Stryjkowych zbiór cały,
Łazarzów, Piotrkowczyków wydania bogate,
I pamiętam tytuły, pamiętam ich datę.
Nie chwaląc się, znam druki krakowskie najrzadsze,
Że czasem i w Bentkowskim omyłkę dopatrzę.
Niepopłatny był towar, mało znany komu,
To ja... z piętra na piętro... od domu do domu...
Obnoszę, pokazuję, rarytność dowodzę,
Wypchną mnie przez drzwi jedne, ja drugimi wchodzę:
Bo z biedy cóż mam począć ? dla kawałka chleba
Jasnym panom oświatę narzucać potrzeba.
I trochę rozbudziłem do książek ochotę:
Kolońskiego Kromera sprzedam za dwa złote;
Jeszcze wyższej w mym handlu dochodziły ceny
Stuletnie kalendarze i Nowe Ateny;
Najwyżej stał Paprocki - bo tam było ryte
Jaki herb dla lokaja, jaki na karetę.
A choć mi czasem szkoda gotyckich rupieci,
Cóż zrobić? myślę sobie - to na chleb dla dzieci.
* * *
No !... pana Mickiewicza zabłysnęła chwała;
Ale już postarzałem... broda posiwiała,
Ręce znużone dziełami Tacyta, Plutarcha,
Wsparłem ot na tym kiju, stary patriarcha;
I nieraz gdy książeczkę roznosiłem małą,
Samemu na ten towar patrzeć się nie chciało;
Bo do czego to warto? tom taki niespory !
Jam przywykł do in folio lub quarto majori.
* * *
Co w tym to pobłądziłem, bo to dobre dzieła !
Wallenrodom i Dziadom Litwa przyklasnęła.
Czy pan wiesz? były cuda, co i sen nie marzy:
W pół godziny sprzedałem dziesięć egzemplarzy !
A wziąwszy dziesięć złotych raduje się dusza :
"Ha ! to musi być większy od Horacyjusza !"
Pamiętam jakby dzisiaj, gdy w rzewnej podzięce
Autorowi Grażyny całowałem ręce...
***
![]() |
George Grosz 1926 |
![]() |
Fabian Perez |
![]() |
Tomasz Sętowski |
![]() |
Rafał Olbiński 1945 |
Porywczy wiatr historii, o niezwykłej sile,
W otwartej Księdze Świata, ciężkiej od stuleci,
Przewrócił nagle jedną, drugą, trzecią stronę,
Aż się w oczach litery mącą - a treść liter
Płynie szybciej od życia - i któż jej nadąży?
Bluszcz wieńczy brzeg tych stronic, wiążąc się w girlandy,
I straszą nas ryciny: krzyż, płacząca brzoza,
Dziecko skryte wśród mogił i bombą zabite,
Tuż obok cichej, z ziemi wydartej martwicy,
Zadomowionej dotąd w śmierci ciemno ziemnej
I uśmiechniętej sucho ust swych pergaminem
Na myśl, że raz się żyje, lecz i raz umiera...
Wichrze, wzmóż się i szarpnij ten obraz! Błagamy
O następną stronicę! Winna być słoneczna,
Barwna jak świat po burzy, niewinnie wesoła,
Z wielką tęczą, z gołębiem lecącym pod tęczą,
Jak pod łukiem kwitnącej, jabłonnej gałęzi,
Z dwiema rękami, mocno zwartymi w uścisku:
Boską: białą, promienną - i ludzką: roboczą.