Etykiety

wtorek, 15 lipca 2025

Różewicz Tadeusz : * * * [na drodze]


na drodze
mojego życia
która była prosta
a czasem
ginęła za zakrętem
historii
były zawirowania


na drodze życia
którą szedłem
leciałem
kulałem
gubiąc po drodze
prawdę
której szukałem
w miejscach ciemnych





czasem na tej drodze
spotykałem
dzieci moich przyjacół
moje dzieci

widziałem jak uczą się chodzić
słyszałem jak uczą się mówić
w ich oczach były pytania

mal. Tadeusz Makowski

tajemnicze dzieci
z obrazów
Wojtkiewicza
ukryte po kątach
słuchały naszych rozmów
o poezji malarstwie muzyce
czasem piszczały
uśmiechały się milczały

tajemnicze dzieci
z obrazów Makowskiego
płaskie pajacyki




z przyprawionymi
czerwonymi nosami
z gilem u nosa
uśmiechały się


traciliśmy pewność siebie
("no i czemu się tak patrzysz?")
byliśmy bardzo zajęci
i nagle
zobaczyliśmy że nasze dzieci
mają dzieci
że mają
klęski i sukcesy
że siwieją
pytają nas
"no i czemu tak się patrzysz?"
a my milczymy
kryjemy się po kątach


Różewicz Tadeusz

poniedziałek, 14 lipca 2025

Jan Twardowski - Dlaczego



Dlaczego dom rodzinny widać choć go nie ma
i lampę co zgaszono trzydzieści lat temu
i psa co szczekał groźnie a chciał nas powitać
wciąż rzeczywiste to co niemożliwe
czemu to co nie jest chlebem ważniejsze od chleba
czemu ci co odeszli są bardziej obecni
i nawet dawna miłość co straszyła grzechem
stroi miny zabawne bo stała się duchem

miłość to samotność co łączy najbliższych
stąd czyste nawet co jest zbyt gorące
fotografie prawdziwe - bo już niepodobne
choćbyś nie chciał stać w miejscu tylko się spieszył
jak nagietki co kwitną przed dziesiątą rano

czemu ból pisze wiersze
nie idiotka ręka
wszystko po to by pytać
co nas łączy z ciałem

Jan Twardowski 


piątek, 11 lipca 2025

Małgorzata Hillar- Kropla deszczu


Vincenzo Sguera


Kropla deszczu

Uderzeniem laski
budzicie wodę w skale
Rozmnażacie chleb i ryby
Wynajdujecie koło
alfabet
Wymyślacie grzech
doskonałość
prawo silniejszego
Słońcu
każecie kręcić się
dokoła ziemi
Ziemi
każecie kręcić się
dokoła słońca


Chrystusowie Hammurabiowie
Kolumbowie Oppenheimerowie
Don Kichotowie Don Żuanowie
Sprawujecie rządy dusz
rządy ciał
Wynajdujecie proch
Odkrywacie Ameryki
elektryczność
teorie względności i bezwzględności
Rozpuszczacie pawie ogony pychy
Ważycie wszechświat
Rozwiązujecie równania nieskończoności
Prześcigacie dźwięk
Dościgacie światło

A za każdym waszym wynalazkiem
za każdym cudem
techniki
i metafizyki
idzie śmierć

Śmierć krzyżowa
Śmierć wszystkich inkwizycji
Śmierć obozów koncentracyjnych
Śmierć atomowa

Coraz doskonalsza
coraz powszechniejsza
coraz bardziej wyszukana
coraz bardziej pomysłowa
coraz bardziej wynalazcza
śmierć

Mistrzowie konsekwencji
Czy dlatego
że w stworzeniu życia
wasz udział jest nikły
jak kropla deszczu
doskonalicie się
w cywilizowaniu umierania

Małgorzata Hillar

czwartek, 10 lipca 2025

Nie mijaj ranku - Urszula Kozioł




Nie mijaj ranku
zatrzymaj swe ptaki
jeszcze się zdążysz naobracać w czasie.

Przystań mi wiosno w półobrocie światła
wahaj się chwilę w odcieniach zieleni.

Przedłuż mi zmierzchu swą wczesność do syta
nie śpiesz się maju
trwaj moja miłości
o lata - kiedy się wami nacieszę.


Przemija życie jak noc: w okamgnieniu
Przemija ziemia w ułamku promieni.

Urszula Kozioł


środa, 9 lipca 2025

Stefan Grass - Klucz Żurawi /Ostatnie spojrzenie


Stefan Grass urodził się w 1935 r., w leśnictwie koło Kościerzyny. Pochodził z rodziny o tradycjach patriotycznych i religijnych, był duszpasterzem środowisk partyzanckich i patriotycznych, opiekunem miejsc pamięci narodowej. był również kapelanem więziennym i szpitalnym. Został zapamiętany jako kapłan o wielkim i otwartym sercu, którego dewizą było „być, a nie mieć”


Ostatnie spojrzenie 


Pozwól mi spojrzeć jeszcze raz jeden jedyny
Jak zachód słońca niebo pastelami smuży
Na strzępki obłoków lecące gołębiście
I liście drzew na koncert strojone wiatrami.

Chciałbym w ślad za gwiazdami pójść na kraniec ziemi
Gdzie księżycowe wiedźmy uczą czeladników
Jak wiązać sidła z pajęczyn czarnej wdowy
Kradnąc nocne melodie sowich pohukiwań.

I daj mi wziąć ze sobą dźwięki i zapachy
Wakacji zagubionych w starczej bezpamięci
Rytuałów wieczornych i rytmów odwiecznych
Woń macierzanki i dzwony na Ave Maria

Pozwól mi odejść w świetlnych błyskawic wołaniu
Szlakiem pielgrzymów gwiezdnych znających te ścieżki
Tylko u bramy złotej daj mi się zatrzymać
Bym mógł głowę odwrócić i spojrzeć raz jeszcze.

Stefan Gross 

Klucz Żurawi 

Michalina Derlicka, Lecą żurawie, 2020r., olej na płótnie, 100x100cm,  sygn.p.d i na odwrociu - Aukcja internetowa / Licytacja online - Cena -  OneBid

Kto zrozumie smutek żurawi
Zanim ruszą w podróż daleką?
Kto potrafi śpiewać ich treny
Gdy lecą swym tajemnym kluczem
Do dawno obiecanej ziemi
Ich wysp szczęśliwych i                                                                                bezpiecznych?

Nie umiem czytać szyfrowanych
Podszeptów i gestów Charona
W jego łodzi na ciemnej rzece
Styksu, skąd widać ten świat inny,
Ląd odlatujących żurawi
Gdzie kwitną łzy i mandragora.


Znam tylko smutek zgubionego
Włóczęgi, który błędnie czytał
Gwiezdnych hieroglifów wskazówki
I teraz czeka na niczyjej
Ziemi, aż usłyszy śpiewanie
Żurawi, by z nimi odlecieć…

Wiem, że dadzą mi klucz ich lotu
Abym jak Ikar szukał słońca
I spłonął w miłości pożodze
Szukając diamentów na drodze
Do kraju, gdzie wiecznie panuje
Bezsłowna cisza i rytm serca

Stefan Grass


poniedziałek, 7 lipca 2025

Günter Eich - Podróż -


 Günter Eich – 1907 - 1972 - niemiecki  poeta, autor słuchowisk poetyckich  i liryk.  W okresie powojennym znany był jako przedstawiciel tzw. literatury zgliszcz .


Podróż

Możesz się odwrócić
na dźwięk kołatki trędowatego,
możesz zamknąć okna i uszy
i czekać, aż przejdzie.

Ale jeśli choć raz ją słyszałeś,
słyszeć ją będziesz zawsze,
a ponieważ on nie odchodzi,
musisz odejść ty.




Spakuj tobołek, nie za ciężki,
bo nikt nie pomoże ci nieść.
Oddal się ukradkiem i zostaw otwarte drzwi,
już nie powrócisz.

Choćbyś odszedł dowolnie daleko, żeby mu ujść,
choćbyś popłynął statkiem albo udał się na odludzie
kołatka trędowatego nie zamilknie.

Zabierzesz ją ze sobą, jeśli on zostanie.
Posłuchaj, jak błona w uszach
bije w takt twojego serca.

Günter Eich
przełożył Jacek St. Buras

niedziela, 6 lipca 2025

Wspomnienie


Junya Art. Galeria



 Pamiętasz?

Był taki dzień. Pamiętasz?
Od rana zasnuty deszczem
I nagle wyjrzało słońce,
Promienie przeszyły go dreszczem.


Pamiętasz tę noc majową?
Cudownie bzem pachnącą,
Gwiazdy nocą na niebie,
Patrzące na nas kusząco?


Pamiętasz poranną rosę,
Która chłodziła nam twarze?
Z czułością wpatrzone w siebie
rozpalone od marzeń.

Pamiętasz te ciepłe słowa,
Które mi wtedy mówiłeś?

Chmury, jak wata cukrowa,
Którymi mnie otuliłeś?

Tak wiele minęło już lat,
A ja wciąż pamiętam wszystko,
Tak cudowny był świat,
Byłeś przy mnie tak blisko.

Znów jesteś tu, choć cię nie ma,
Zabierasz mnie w swoją ciszę,
By w najpiękniejszych wspomnieniach,
Twój ciepły głos usłyszeć.

autor nn.


sobota, 5 lipca 2025

MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA.

 



A. Słonimski - Słowa


 Słowa

Jak ksiądz, co wiarę stracił, a jeszcze powtarza
Słowa niegdyś mu święte, klęcząc u ołtarza,
I panuje nad wiernych rozmodlonym tłumem
Już nie łaską radosną a smutnym rozumem,

Tak ja te słowa składam, powtarzam nieszczerze,
Święte słowa młodości, w które już nie wierzę.

Piszę: wiara, i  z świętych ksiąg, praw i kodeksów
czytam własną świadomość jak sumę refleksów.

Piszę postęp, i widzę jak wciąż zmienny płynie
Strumień zdarzeń i w pustce nienazwanej ginie.

I piszę słowo: życie, i widzę jak fala
Drgań materii nadbiega i jak się oddala.

Piszę: rozum i miłość, i w tle za słowami
Światła szukam, a tylko mrok mam przed oczami.
I na próżno tę ciemność chcę wygnać sprzed powiek,
I nie ma innej broni, jak to słowo: człowiek. 

Antoni Słonimski


piątek, 4 lipca 2025

Józef Baran - Więcej czułości





 ***
więcej czułości
dla listów struchlałych
na zziębniętej tarninie
dla chwili z psem
z kwitnącym bzem
dla wszelkiego przelotnego zdarzenia

więcej uczucia
dla kropli ciszy
niech napełni cię sobą pochłonie
nachyl się
nad jej źródełkiem
zaczerpnij w dłonie

powstrzymaj życie
niebieskich chwil
szalone obroty
otwórz  n a  c h w i l ę  oczy
to może twa
jedyna wieczność
którą przeoczysz


bo mijamy chwile potrącamy
ślepo biegnąc przed siebie
i one nas potrącą odbiegną
nie przygarną w potrzebie

Józef Baran

poniedziałek, 23 czerwca 2025

Halina Poświatowska - O MOIM DOMU-


O moim domu
którego ściany
z ciepłych niedomyślnych snów
napiszę najpiękniejszy wiersz




o włosach dziecka
które nigdy nie wplączą się
w moje ręce kobiety

o ustach - które posępnym pragnieniem
nie zawisną ponad niepokojem moich nocy
o miłości - która rozkwita
w każdym wyszeptanym słowie
w barwie róż
w zapachu ściętej trawy
w pośpiesznym spadaniu gwiazd
w gorzkim
unicestwianiu motylich skrzydeł
zgasłych w płomieniu świecy

o miłości -
doskonałej w swoim chmurnym niespełnieniu

 Halina Poświatowska  

niedziela, 22 czerwca 2025

Jadwiga Zgliszewska - NIE DO KOŃCA...


 NIE DO KOŃCA..









Nie, nie zrywaj czterolistnej koniczyny;
pozwól kwiatom rosnąć, pięknieć i rozkwitać.
Szczęścia wszakże tym sposobem nie zatrzymasz,
Nie wyciszysz trwożliwego serca bicia.


Nie gaś ognia chybotliwie drżącej świecy,
bo upiory się narodzą w mrocznym cieniu.
Nie odtrącaj ćmy, co pędem do niej leci –niech się spala w nieuchronnym przeznaczeniu.



Nie dotykaj gwiezdnych szczytów na niebiosach,
niech majestat pozostanie majestatem,
bo nie każdy przecież szczyt osiągnąć można,
zbyt wysoko świecą wszak niektóre gwiazdy.


Nie nazywaj zawsze rzeczy po imieniu,
bo nie każdą myśl się daje ubrać w słowa.
Inny język ma opryszek, inny teatr,
jeszcze inny daje myślom sens filozof.


Nie otwieraj oczu na niepoznawalne,
niech zostanie niezgłębioną tajemnicą.
Nieświadomość lepsza niż rozczarowanie,
złudna pewność gorsza zaś od niedosytu.


Nie obiecuj, czego spełnić nie potrafisz!
Nie wymawiaj ani słowa, nie oddychaj...
W zgiełku to, co najważniejsze, się zatraca,
a czasami się najchętniej słucha ciszy...

Jadwiga Zgliszewska 

piątek, 20 czerwca 2025

Zbigniew Herbert - Przepaść Pana Cogito


mal Alastar Magnaldo

W domu zawsze bezpiecznie
ale zaraz za progiem
gdy rankiem Pan Cogito
wychodzi na spacer
napotyka - przepaść

nie jest to przepaść Pascala
nie jest to przepaść Dostojewskiego
jest to przepaść
na miarę Pana Cogito

dni bezdenne
dni budzące grozę

idzie za nimi jak cień
przystaje przed piekarnią
w parku przez ramię Pana Cogito
czyta z nim gazetę

uciążliwa jak egzema
przywiązana jak pies
za płytka żeby pochłonęła
głowę ręce i nogi

kiedyś być może
przepaść wyrośnie
przepaść dojrzeje
i będzie poważna

żeby tylko wiedzieć
jaką pije wodę
jakim karmić ją ziarnem

teraz
Pan Cogito
mógłby zebrać 
parę garści piasku
zasypać ją
ale nie czyni tego

więc kiedy
wraca do domu
zostawia przepaść
za progiem
przykrywając starannie
kawałkiem starej materii

Zbigniew Herbert