wtorek, 30 kwietnia 2019


Grzegorz Turnau - Było kiedyś między nami



Przecież było, proszę pani,
tyle kłótni między nami,
tyle słów płynących łzami. Tyle listów.

Więc to chyba jednak, moja droga,
nie było znowu takie nic.

Choć w pudełku twoje listy,
a w szufladzie me rysunki,
chociaż dawno zapomniane
śmiechy, żale, pocałunki,
to co było kiedyś między nami
musi sobie jeszcze gdzieś tam żyć.

Ja nie chcę wcale walczyć z czasem, wspomnieniami,
bo w przemijaniu drzemie cały życia smak.
Spojrzę raz tylko i uśmiechnę się - ot tak -
do paru chwil co były kiedyś między nami.

Tyle było wojen, zwycięstw
telefony i piwnice.
Wiele ławek, wiele ulic wieczorami.
I pomyśleć, że nam wtedy
wystarczało całkiem tak po prostu - być!

Wtedy było, proszę pani,
takie niebo ponad nami
i ulice z kałużami złotych liści...
Więc to chyba jednak, moja droga,
nie było znowu takie nic.

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Poezja Indian - Śpiew o życiu i śmierci


Czy odejdę, jak umierają kwiaty?
Czy bez śladu zniknie kiedyś moje imię?
Czy nie pozostanie nic ze mnie na ziemi?
Nawet kwiaty, nawet śpiewy!
Co moje serce ma począć?
Czy na próżno przychodzimy żyć,
na próżno wschodzimy na ziemi?

                                        *

Przychodzimy tylko spać, przychodzimy tylko śnić:
To nieprawda, to nieprawda, że na ziemię przychodzimy żyć.
Przychodzimy się przemieniać wiosną w trawy:
Nasze serca zaczynają się zielenić i otwierać swoje korony,
Kwiatem jest to nasze ciało: kwiatów kilka daje i usycha.

                                        *

Och, po raz drugi nie ma powrotu na ziemię,
O, władcy Cziczimeków!
Bądźmy szczęśliwi!
Czy kwiaty kto z sobą zabiera do krainy śmierci?
Wypożyczono nam je, nic więcej.
Prawdą jest to, że odchodzimy.
Porzucamy kwiaty, śpiewy i ziemię.
Prawdą jest to, że odchodzimy.

                                        *

Jeżeli tylko tutaj, na ziemi,
Są kwiaty i śpiewy,
Niech będą naszym bogactwem,
Niech będą naszą ozdobą,
Cieszmy się nimi.

                                        *

Ach, gdyby można żyć zawsze!
Ach, gdyby nie trzeba umierać!
Żyjemy z sercem rozdartym,
Z hukiem w nas biją piorunu,
Nadzorowani i napastowani
Żyjemy z sercem rozdartym.
Musimy cierpieć.
Ach, gdyby można żyć zawsze!
Ach, gdyby nie trzeba umierać!

niedziela, 28 kwietnia 2019

Z poezji arabskiej - Mahmoud Darwish: Nie śpij, kochana


Mahmoud Darwish, 1941- 2008)  Mahmud Darwisz (Mahmoud Darwish, 1941- 2008) – jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów i pisarzy arabskich. .

Zmarł 9 sierpnia 2008 r. w amerykańskim szpitalu 
w Houston w Teksasie, trzy dni po operacji serca, w wieku 67 lat.  
Światowe uznanie zdobył dzięki swojej twórczości literackiej skupionej wokół tematyki patriotyzmu i emigracji. 

Andrly Markiv

Kiedy księżyc spada
jak potłuczone lustra,
powiększa się cień między nami
i umierają legendy.

Nie śpij, kochana.

Odznaczeniami są nasze rany z różami na księżycu.
Za naszym oknem jest dzień.
Objęło mnie ramię szczęścia
i uleciało.
Zdawało mi się, że jestem motylem
na kwiatach granatu,
że wargi płatków przemówiły
do mnie bez słów.

Nie śpij, kochana, 
za oknem jest dzień.

Z mojej ręki wypadła róża
bez zapachu, bez życia.

Nie śpij, kochana.
Ptaki giną, 

moje rzęsy są kłosami,
które spijają noc i przeznaczenie.
Twój słodki głos jest pocałunkiem, 
skrzydłem na strunie,
gałązką oliwną, która płacze
na wygnaniu pośród kamieni,
szukając ojczyzny,
szukając słońca i deszczu.

Nie spij, kochana.
Ptaki giną.

Kiedy księżyc spada
jak potłuczone lustra,
cień spija naszą hańbę.
Ukrywamy naszą ucieczkę.
Kiedy księżyc spada,
miłość jest polem bitwy.

Nie śpij, kochana.
Nasze rany są odznaczeniami, 
nasze ręce w ciemności
są głosem słowika.

z arabskiego przełożyła Aleksandra Witkowska 

piątek, 26 kwietnia 2019

Poezja Afryki - OCZEKIWANIE



Stara Dado śpiewała
Tak jak śpiewa Kumba Kangado

Skoro mój mąż odszedł
Po co piorę bieliznę

Mój mąż odszedł
A tu zupa stygnie

Mój mąż odszedł
A jednak pies na niego czeka

Mój mąż odszedł
Czemu wypatruję że wróci
I drżę, kiedy dzwon wydzwania południe

Kumba Kangado śpiewał
Jak stara Dado

Nie ma słońca które by nie ogarnęło jutrzenki
Nie ma księżyca który by nie był blady ze strachu
Nie ma fali która by nie poiła brzegu
Nie ma męża który by nie wrócił do domu

I stara Dado i Kumba Kangado
Nie tracą jeszcze nadziei na powrót męża
Który umarł już kilka pór deszczowych temu.

przełożyła Joanna Kocięcka


czwartek, 25 kwietnia 2019

Wybrane wiersze IRIT AMIEL




Kwiecień to miesiąc obchodów kolejnych rocznic -  w tym roku 76-ej - wybuchu Powstania w Getcie Warszawskim 
 Co roku wspominałam o tej rocznicy zamieszczając wiersze poetów żydowskich. Najczęściej Haliny Birenbaum. Tym razem przypomnę utwory Irit Amiel. która podczas II wojny światowej przebywała w częstochowskim getcie, uratowała się dzięki aryjskim dokumentom i pomocy Polaków.  Doczekała końca wojny, ale jej rodzice i najbliższa rodzina zginęli w Treblince. Pisałam już o niej w poście z 27 stycznia 2019r. 
https://www.donkiswiatpoezji.pl/search?q=Irit+Amiel 





Elena Flerova


Chana

Ma długie dobre życie
Hoduje wnuki, dzieci i psy
Gotuje przysmaki
Smaży konfitury
Gości przyjaciół
Lubi głośny śmiech
I sprośne żarty.
Ale zawsze
w każdej chwili
szumi jej w mózgu
to zdanie, które
powiedziała
Matka zanim
wypchnęła ją
na szyny:
"Jeśli przeżyjesz
opowiedz ludziom
że były takie czasy
kiedy matki
wolały żeby ich
dzieci nie żyły..." 







Herman Gold


Seweryn

Miał dwa latka
Ledwo znał swoje imię
gdy nocą zaniosła go matka
do obcej tęgiej kobiety
i wielkiego pijanego mężczyzny.
A on był czarny i obrzezany.
Matka rozpłynęła się,
w smugach dymu,
który wcale nie był biały.
Nowi rodzice go kochali
szczeniaka nawet dali.
A kiedy była łapanka
na dzieci, wsadzili go
do wielkiej beczki w ogrodzie
i kazali siedzieć cicho i nie wołać.
Więc płakał w sercu bezgłośnie,
aż zmorzył go sen, bo wiedział,
że jest inny czarny i obcy.
Tak mu mówili i nieraz oglądał
swego obrzezanego ptaszka.
A potem już jako mężczyzna
poszedł szukać swojej tożsamości
i nie znalazł po dziś dzień.
Siwiejący ojciec dorastających córek
Nocami w poduszkę płacze z tęsknoty
Do mamy.



Icchak


Tak jak prawie wszyscy z nas
miał ojca, matkę i brata.
Uchodził za wrażliwe dziecko
a gdy pytał matkę o biedę
nieszczęścia i łzy mówiła:
- Masz za małe serduszko synku
na wszystkie ludzkie niedole.
A kiedy nadszedł ten dzień
i zmuszono ją wybierać
pomiędzy życiem a śmiercią
z dziećmi - wybrała życie
i zginęła.



Artysta - Piotr Topolski








A on nie może zaznać
spokoju sądząc ją
przez całe długie
życie swoje 












poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Agnieszka Osiecka - Zobaczyć Boga przy pracy


Ach, chociaż raz
Boris Shapiro
zobaczyć Boga przy pracy,
ach, chociaż raz,
chociaż raz podejrzeć Go wcześnie o świcie,
gdy wszyscy śpią,           
chociaż raz..

Choć raz ujrzeć, jak majster nastawia zegary,
jak włącza do zaprzęgu czas,
jak małe pisklęta sposobi do lotu,
uczy bociany klekotu,
zapełnia ulice miast,
przemywa oczy gwiazd.

Chociaż raz,
choć raz, choć raz,
ach, Panem być,
szatanem być,
nie dotykać niczego,
z nocnych obłoków drwić,
ziemię odrzucić jak wielki kapelusz,
i frunąć,
płynąć,
żyć!

Ach, chociaż raz
zobaczyć Boga przy pracy
ach, chociaż raz,
choć raz...

sobota, 20 kwietnia 2019

Konstanty Ildefons Gałczyński - Dzieci na Wielkanoc

Zdjęcie – autor: Rui Cortes
Dzieci na Wielkanoc są inne niż zazwyczaj,
w dzieciach na Wielkanoc jest moc tajemnicza,
dzieci na Wielkanoc
wstają bardzo rano
i pytają: - Dlaczego dzwony tak głośno krzyczą?

Dzieci na Wielkanoc mają czerwone usta,
czerwonymi ustami plotą różne głupstwa:
czy strażak śpi na wieży,
czy słońce to jest księżyc
i dlaczego hiacynty zaglądają w lustra.

Ty dzieciom na Wielkanoc odpuść wszystkie winy:
że rozlały atrament, że zbiły słoiki -
gdy tak smacznie śpią nocą,
nie dziw, że we dnie psocą,
że wciąż w ruchu są, jak małe listeczki brzeziny.

Ty także byłeś mały. To historia dawna,
powiadasz. Ja rozumiem - 



dzisiaj nosisz krawat,
parasol i notesik,
ale gdyś jest wśród dzieci,
czy nie jesteś znów dzieckiem, powiedz, czy nieprawda?

Widzisz, ten świat jest wciąż niedoskonały:
jednym ciągle zbyt groźny, innym wciąż zbyt mały -
ale wiedz: ciemne drogi,
troski, trudy i trwogi -
że dzieci, zawsze dzieci w nim opromieniały.

I jeszcze jedno cierpkie słówko jegomości
podrzucę na odchodnym, z sympatii, z miłości:
że gdy dzieciom, mój panie,
zechcesz kropnąć kazanie,
zaczynaj od kazania do własnych słabości.


piątek, 19 kwietnia 2019

Roman Brandstaetter - Stabat Mater

Daniel Gerhartz 1965





O Matko Boga, o Matko stojąca

Może w tym miejscu, 
gdzie ja teraz stoję,

Wpatrzona w żółte ciało swego Syna,
W owoc żywota i świętą gromnicę

Na krzyż przybitą.
                                    





Z wolna wosk topnieje
I coraz mniejszy staje się płomyczek,
Pełga jak motyl i złożywszy skrzydła
Jak do modlitwy gaśnie wśród ciemności,
Które Bóg dobył jak szpadę z jaszczura
Z samego środka słonecznego dnia.











                                                     
                                                   O, zakryj oczy i nie patrz na dramat,
                                                   
                                                   Kowalu siedmiu mieczów, które Matka
                                                   W sercu poczuła, gdy Jej Syn, zdążając
                                                   Jak błyskawica po piorunochronie
                                                   Krzyża, wstąpił w sad oliwny
                                                   Raju i wszystkim ludziom udowodnił,
                                                   Że Bóg potrafi jak człowiek umierać.

czwartek, 18 kwietnia 2019

Phil Bosmans - Nadzieja


Idźmy nowymi drogami.
Użyczajmy sobie nawzajem nadziei.
Bo nadzieja istnieje.

Słońce nigdy nie jest znużone
i wstaje każdego poranka na nowo.

Jeszcze rodzą się dzieci
ze śmiejącymi oczyma.

Jeszcze istnieje wielu ludzi,
w których piersiach bije wrażliwe serce.

Dać nadzieję, znaczy nieraz tyle,
co przywrócić życie drugiemu,
czuć się za drugiego odpowiedzialnym.

Gdzie jeden kwiat znowu może zakwitnąć,
pewnego dnia rozkwitną ich tysiące!

środa, 17 kwietnia 2019

Ernest Bryll - Ta ziemia









Ta ziemia taka czysta,

Jakby umieciona skrzydłem aniołów.

Cicha i równinna, tyle już wycierpiała,

A zawsze dziecinna.

Ufa, że dobroć jest tylko dobrocią,

A prawo tak jest prawem, jak pola się złocą,
Kiedy żyto dojrzewa, jak zimą śnieg pada.

wtorek, 16 kwietnia 2019

Ernest Bryll - Wielkanocne porządki

mal. Jacek Malczewski

Wielkanocne porządki trzeba zaczynać 

Od piwnicy ponoć. Dawno nie byliśmy
A tam może prawdziwa przyczyna:
Pucujemy dom a nie jest czysty…

Piwnice – po wierzchu. Bo nikt nie wymaga w naszym mieście żeby głębiej coś pamiętać
Chociaż na zasypanych piętrach stoją fundamenta Warszawy. 
O tym gdzie idą korzenie Kanałów 
– lepiej nie myśleć. Myślenie
Jak zmora może się ziścić

Więc, skończyliśmy czyścić
Najpłytsze piwnice
Nie grożą niczym

No, może zawstydzeniem za to zagracenie:
Coś kupiliśmy kiedyś pono w dobrej cenie
Było zdrowo i miło a jakoś przegniło

Ale mówiąc szczerze aż trudno uwierzyć
Jak łatwo się sczyściło
Najpierw to co piwniczne i suterenowe
Potem łóżkowe, powszednie, kuchenne

Są też wypucowane miejsca niecodzienne
Jak na przykład sumienie – sumiennie

Gorzej z przemienieniem. Kto się zmienił?
Choć użyliśmy środków najmodniejszych
Do zabicia smrodu – smród się nie umniejszył

Wielkanocne porządki znowu nie gotowe
Kto da radę zaczynać od nowa?

kwiecień 2011



poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Barbara Borzymowska - TO TYLKO PIES / dla Viki /


Ludwik Jerzy Kern - Cztery łapy



Już od dawna, od zarania,
Poprzez wszystkie wieki,
Ciągną się popiskiwania,
Skomlenia i szczeki.
Idą pełne animuszu,
Wspólną z nami drogą,
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.

Na tym świecie różnie bywa,
Zabawnie i dziwnie.
Raz jednostka jest szczęśliwa,


To znów wręcz przeciwnie.
W dżungli życia, w życia buszu,
Zawsze Ci pomogą,
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.

Mniej tragiczne jest rozstanie,
Snucie się po kątach;
Nawet rozpacz, moim zdaniem,
Inaczej wygląda,
Jeśli na kanapie z pluszu
Leżeć z Tobą mogą
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.

Trochę kaszy, trochę mięsa,
Trochę tuku w rurze-
I już możesz się poświęcać
Sztuce i kulturze.
Nie naruszy twych funduszów
Złodziej żaden, bo go-
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.

A w ogóle jakoś raźniej,
Weselej co chwilę.
Weźmy taki spacer. Właśnie.
Prawda ile milej
Iść w zadartym kapeluszu
I czuć za swą nogą
Cztery łapy,
Parę uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.