Świerku! stary, zielony mój świerku poczciwy,
co w ojcowskim ogrodzie nad lipy i klony
wystrzeliłeś, z wspaniałej pyszniąc się korony,
zali ja cię obaczę jeszcze kiedy żywy?
Ileż razy dziecięciem igrałem szczęśliwy
w twoim cieniu, muskając twój warkocz zielony,
lub jak ptaszę u szczytu twego uczepiony
na me góry patrzyłem, na łąki i niwy.
Kiedy postrach przed karą za zbytki się zdarzył,
ty mi byłeś ucieczką! Na twoich konarach
pierwsze-m żale wypłakał, pierwsze sny przemarzył.
Może wkrótce bezbożna powali cię ręka:
wolne życie zakończysz w popiele i żarach, —
świerku! mnie los tak samo powalił i nęka...
Jerzy Żuławski.
Czytając wiersz Żuławskiego przypomina mi się historia
naszego pięknego, dorodnego 40 letniego świerku..
wzrastającego i rosnącego przed domem od maleńkiego drzewka,
Tak jak syn doroślejąc zaczyna przerastać ojca tak i nasz świerk
nie wiadomo kiedy wystrzelił wysoko poza dach swojego rodzinnego domu stając się przy każdym silniejszym halnym
zagrożeniem dla domu i domowników.
Przyszedł czas, gdy trzeba było wybierać: dom czy świerk,
aby uchronić dom zginąć musiał - świerk.
Gdy piła "kroiła" świerk - mnie kroiło się serce.
Został po nim tylko pieniek,
ale "nie wszystek umarł"
Świerk nadal żyje w mojej pamięci
co roku latem stawiam na pieńku po nim i dla niego donicę z kwiatami.