Kiedy patrzę na zdjęcie to na którym kryję się w twoich ramionach prawie odczuwam skwar tego dnia zapach jaśminu i dzikich róż na ustach jak zamknięta furtka do dawnych ogrodów czuję smak słodkiej wiśni z uwiecznioną chwilą rozkwitam na moment zaglądam głębiej i czulej do szuflad w sepiowy świat gdzie miłość i życie jak stokrotka w kwieciu młodości - złudzeń chwilka ze świadomością że wszystko jest ulotne i kruche niczym bożek na skrzydełkach motylka.
Nie poznajesz mnie, ale to ja, ten sam, Który wycinał na łuki twoje brunatne pręty, Takie proste i śmigłe w biegnięciu do słońca. Rozrosłaś się, ogromny twój cień, hodujesz pędy nowe. Szkoda, że tamtym chłopcem już nie jestem. Chyba kij sobie bym wyciął, bo widzisz, chodzę o lasce. Kochałem twoją korę, brązową z białym nalotem, Koloru najzupełniej leszczynowego. Radują mnie te, co przetrwały, dęby i jesiony, Ale ty ucieszyłaś mnie najbardziej, Jak zawsze czarodziejska, z perłami twoich orzechów, Z pokoleniami wiewiórek, które w tobie tańczyły. Jest coś z heraklitejskiej zadumy, kiedy tutaj stoję, Pamiętający siebie minionego I życie, jakie było, a też jakie być mogło. Nic nie trwa, ale trwa wszystko: ogromna stałość. I próbuję w niej umieścić moje przeznaczenie, Którego, tak naprawdę, przyjąć nie chciałem. Byłem szczęśliwy z moim łukiem, skradając się brzegiem baśni. Co stało się ze mną później, zasługuje na wzruszenie ramion I jest tylko biografią, to znaczy zmyśleniem.
Lekkie piosenki autorstwa Tuwima cieszyły
się w okresie międzywojennym wielkim powodzeniem….śpiewali je znani artyści scen kabaretowych
przedwojennej Warszawy
Te małe piosenki były wielką sztuką, .
Niewyczerpany
w pomysłowości i dowcipie poeta – liryk potrafił dla potrzeb sceny zmienić się w
poetę-kpiarza, humorystę i niezrównanego kalamburzystę.” Pisał teksty dla
konkretnych artystów – śpiewała je też Hanka Ordonówna: miała ich dużo w swoim repertuarze - „Na pierwszy znak” „Miłość ci wszystko wybaczy”, „Książę”,
„Stara piosenka”, „Ja śpiewam piosenki”,.
Hanka Ordonówna
"Na pierwszy znak" Trudno serce okłamywać,
Bo mądrzejsze jest niż ty,
Trudno sercu się sprzeciwiać,
Gdy wyrywa się i drży.
Jeszcze nie wiesz, kto on taki,
Ten twój miły, ten twój ktoś,
A już miłość daje znaki,
Że się w życiu stało coś.
Pierwszy znak, gdy serce drgnie,
Ledwo drgnie, a już się wie,
Że to właśnie ten, tylko ten.
Drugi znak, to słodki lęk,
Trzeci znak, piosenki dźwięk,
To się wplata w sen, zloty sen.
I tylko oczy zamglone pokaż,
Wtedy na pewno już wiem, że kochasz.
Na pierwszy znak, gdy serce drgnie,
Ledwo drgnie, a już się wie,
Że to właśnie ten, tylko ten.
I tylko oczy zamglone pokaż,
Wtedy na pewno już wiem, źe kochasz.
Na pierwszy znak, gdy serce drgnie,
Ledwo drgnie, a już się wie,
Że to właśnie ten, tylko ten.
Człowiek tyra,
lecz wreszcie wyszła mi satyra
i to najbardziej demaskatorska
od Odry – do Magnitogorska.
O was, panowie!
Prawda o chłopie,
czyli co robi Polak na urlopie:
Idziesz niewinnie
sobie ścieżką polną –
a marzysz o tym,
o czym ci nie wolno!
Myśli się kłębią,
a wszystkie wzbronione
przez Kościół,
Demokrację
i Żonę...
Na przykład o szejku z dalekich stron,
który lat późnych ponoć dożył,
chociaż miał kilkadziesiąt żon
i jeszcze –
biedny! –
cudzołożył...
Potem gdzieś siadasz, żeby dokładnie
sobie rozważyć, jak to nieładnie –
wreszcie zaczynasz
skromnie i z umiarem
myśleć, co by było,
gdybyś sam miał harem:
kilka Mulatek,
kilka Arabek,
kilka znajomych warszawskich babek,
trzy nałożnice,
cztery hurysy,
boś sentymentalny, choć łysy..
Na koniec marzysz w uniesieniu niemym,
że zdradzasz swój harem
z cudzym haremem –
nie bacząc na wyrzut
z ust kilkudziesięciu:
„Wstyd, zięciu!”
„Wstyd, zięciu!”
„Wstyd, zięciu!...”
Nie twierdzę, że chciałbyś nikczemnie
żyć tylko porubstwem i rują...
Skąd!... O demokratycznym
marzysz haremie.
I owszem – niech żony pracują!
Oto dziejowy przemian plon
i myśl w zasadzie zdrowa:
wśród tylu pracujących żon
zawsze się jeden mąż uchowa...
Może nie, panowie?
Może w was nie drzemie
to podłe marzenie
o własnym haremie?
Mnie nie zbujacie: marzyłem sam!
Dziś już nie marzę.
Dziś już mam!
Koniec z monogamiczną nudą –
spełniło się moje pragnienie:
Mam brunetkę, blondynkę,
mam siwą, mam rudą
i mam pośrednie odcienie...
Tu skubnę, tam skubnę, tam skubnę –
a wszystkie legalne i ślubne!...
Widzę, że pani jest zgorszona,
a w panu dzika zazdrość wzbiera?...
Spokój!
To tylko moja żona
coraz to inna wraca od fryzjera!
Za każdym razem inną tulę głowę...
I znam już kobiety...
Ech, wszystkie jednakowe!