piątek, 29 marca 2024

Roman Brandstaetter - Takie było Twoje ukrzyżowanie..... Boże.

 


Jean Francois Portaels, 1886r.



(...) Jest między Nami sprawa, którą muszę ujawnić, 
Aby ujawnione zostały wszystkie przyczyny Twojego męczeństwa. Brak wśród nich Mojego grzechu. Grzechu nie popełnionego.
 
Chociaż nie byłem pięciopalcą dłonią sługi Annasza, 
Chociaż nie narzuciłem na Twoje ramiona 
Szkarłatnego płaszcza, a w ręce Twoje 
Nie wetknąłem bambusowej trzciny,
 



Chociaż nie byłem wśród gawiedzi, 
Która domagała się Twojej śmierci - 
Ale moja nieobecność była tylko pozorna. 

Urodziłem się dwa tysiące lat później. 
Gdybym żył za Twoich czasów, w Jerozolimie, 
Na pewno bym wołał: 
"Krew Jego na nas i na syny nasze!" 
I krzyczał: 
"Zstąp z krzyża!" 

A potem wróciłbym, Boże, do domu, 
do domu mojej beznadziejności, 
Dźwigając na ramionach Twoją wełnianą szatę, 
Której jakość badałem palcami. 

Ta możliwość grzechu męczy mnie i upokarza. 
Albowiem dobrze znam siebie. 
Nie odważyłbym się krzyczeć w Twojej obronie 
Ani głośno sprzeciwiać się wyrokowi. 
Jestem małym człowiekiem, po trochu tchórzem, 
Po trochu egoistą, po trochu drwiącym łotrem, 
Który woli żyć wśród cielców, przeżuwających pustynię, 
Niż umrzeć za samotną prawdę. 

Dlatego przebacz mi tę moją bolesną świadomość, 
Dlatego przebacz mi tę gorzką możliwość, 
Tę jeszcze jedną przyczynę Twojej śmierci, 
Tę przyczynę, o której Ewangeliści zapomnieli, 
Tę przyczynę, o której Ewangeliści nie piszą, 
Tę przyczynę, o której Ewangeliści milczą. 
Przebacz mi, Boże, grzech nie popełniony.

Roman Brandstaetter 


Baran Józef - Ballada o emigrantach


Zadaję sobie pytanie czy wczorajszy emigrant to dzisiejszy uchodźca?
Emigrant  opuszcza ojczysty kraj.... potocznie -  w poszukiwaniu chleba.  
Uchodźca -  szuka ratunku przed śmiercią, ucieka przed wojną, przed głodem.  Rozstanie z ojczyzną, tęsknota, niepewność jutra pozostają jednak....  takie same. 



Ballada o emigrantach

1

budzą się w środku nocy
odcięci od pępowiny ojczyzny
z zakneblowanymi ustami
nie czując ziemi
pod stopami

jeszcze przez chwilę
majaczą w nich
zatopione titaniki dzieciństwa

2

jest już po transplantacji języka
transplantacja mózgu trwa
tylko przeszczep serca
wciąż się nie udaje
i choć stare za duże
pewnie przyjdzie z nim umrzeć

3

z oczu opadają im łuski
i pojmują
że prawdziwym przeznaczeniem
jest nieustanne wygnanie
z miejsc kolejno oswajanych
począwszy od zaklętego
widnokręgu dzieciństwa
dojrzewanie do myśli

że śmierć jest też emigracją
za ostatnią granicę ciała


Baran Józef 

Sztokholm 1992r.

czwartek, 28 marca 2024

Mojego bratanka - MAĆKA MICHALSKIEG0..... wena nie opuszcza.

NADZIEJĘ  KUPIĘ

Może kto zbędną ma nadzieję
której na co dzień nie używa
chętnie odkupię bo się chwieje
moja nadzieja – ledwie żywa

na cóż wam relikt dawnych czasów
nie używany od miesięcy
interes cicho bez hałasu
odkupię dam parę tysięcy

wszak macie wszystko na pewniaka
nabite konta świetną pracę
ja nie mam tylko siąść i płakać
oddaj nadzieję ja zapłacę 

na cóż ci balast bierz gotówkę
zostaw na szrocie lub w lombardzie
pięć dych weź w łapę może stówkę
dzisiaj nadzieja jest w pogardzie

a ja odkupię ten przeżytek
złożę jak weksel już w niedzielę
się nie zmarnuje bo użytek
w najbliższym zrobię z niej Kościele



Refleksje o poranku

Tak się nam jesiennie postarzały meble
wyblakły dywany jakby posiwiały
za oknem ulewy jak wojenne werble
wichury co ciepło z chałupy wywiały
smakuje goryczą kawa z kardamonem
nie cieszy jak dawniej smak prostego życia
czarny kot się uwziął niczym nomen omen
a zgorzkniałe wody niezdatne do picia
kiedy trafia w próżnię mój brak przyzwolenia
wiersze w świat wysłane powracają puste
trzeba mi na koniec skosztować podziemia
zwątpić ostatecznie w strofy złotouste
skoro moje słowa nie mają przystępu
na rynku mamony rządzą obce prawa
tedy spalę zwoje i kody dostępu
a szalbierz - odbierze uznanie i brawa


Wujek Kazik  -   /4 marca 2024/

Od kiedy go nie ma – zarosły ogrody
i dach pochylony pokrył się patyną
a mech penetruje - ociosane schody
tylko wiatr jak dawniej duje nad dziedziną

nagle tak daleko stało się do siebie
jakby na przeciwnych sobie antypodach
jakby nie z tej ziemi - Tatry w siódmym niebie
nieprzebyte zaspy kiedy śniegu po dach

moje pierwsze narty i pierwsze wycieczki
świat pojęć nieznany jakby całkiem obcy
słowacki Mikulasz piwo prosto z beczki
po grani po grani - nastoletni chłopcy

wrosły w jaźń i wolę wszystkie górskie perci
ukryte na hali – góralskie szałasy
i oczy co nigdy nie bały się śmierci
zgasły grzebiąc z sobą - tamte dobre czasy

Maciek

wtorek, 26 marca 2024

Adam Zagajewski - Podziemne pociągi

 

Są obrazy, które pokazują cierpienie
i płomyk świecy; są ludzie nieszczęśliwi,
na próżno szukający pocieszenia
jak listonosz brnący w śnieżnej zawiei,
jest muzyka rosnąca w dżungli milczenia,
są oprawcy, są mroczne ulice, ślepe okna,
dni, które wydają się świętem okrucieństwa.


Są ci co płaczą bez nadziei w ciasnej poczekalni,
są podziemne pociągi, ciężkie oskarżenia,
jest także zwyczajna nuda rozmów o sporcie,
i terror długich wieczorów, i krzyki pijaków –




i zdarzają się chwile objawienia,

i niepewnie idą wśród traw

młodziutkie drozdy oszołomione

heraklitejskim ogniem majowego ogrodu.

kiedy dumnie błyszczą kwiaty kasztanów


Adam Zagajewski



niedziela, 24 marca 2024

Leszek Długosz - Piosenka pożegnalna

 Jeszcze 2 dni temu żył w moim blogu.   nie przypuszczałam, że Jego wiersz "Śpieszmy się"  może stać  się nieplanowanym wierszem pożegnalnym. Odszedł wszechstronnie uzdolniony poeta.. literat, pieśniarz, kompozytor, pianista. Przyjaciele  mówili o nim wrażliwy, dobry człowiek 

Wiersz "Piosenka  pożegnalna" to jakby pisany mimochodem następny po "Śpieszmy się " melancholijny, refleksyjny utwór.... poeta zadaje sobie w nim pytanie "Co potem" 


Dziś już wie.... smutno.   


Z wczorajszej róży?... Imię tylko.

- Imiona pustką dźwięczą.
Chcieliśmy róż zrywać tyle
Lecz lato przeszło prędko. 
Jak prędko...

Chcieliśmy jeszcze pochwycić tyle
- W życiu by życia nie brakowało
Żyliśmy jakby nie dowierzając
Że choćby wiele, wiele było
- Nigdy to dosyć
- Ciągle za mało...

Cóż, śmiało skręcaj gdy
Czas ruszać w drogę
- Uspokój twarz
- Opanuj gest, 
          wiesz...

Czas...
To jest ciągłe, ciągłe przybliżanie
Tego, co miało przyjść
Co popatrz - oto
Oto w końcu
Oto... jest.

Dziewczyny przestają być dziewczynami
Chłopcy przestają być chłopakami


- Oto idą mężczyźni
- Oto biegną kobiety
Choć wszyscy Dziećmi Boga jesteśmy
- Niestety...

Niestety, niestety - a więc - dorośniemy?
Niestety - jesteśmy - a więc - nie będziemy?..
.
A co z nami? Co potem?
A co po nas się stanie?
Cóż... panowie i panie
- Inne dzieci weźmie Pan Bóg
Na wychowanie...

Leszek Długosz


czwartek, 21 marca 2024

Leszek Długosz - ŚPIESZMY SIĘ

 

Edwin Landaeer


Leszek Długosz  napisał ten wiersz  zainspirowany
 utworem Jana Twardowskiego ”Śpieszmy się kochać ludzi”

Śpieszmy się śpieszmy kochać ludzi 
Jak poucza nas poeta ksiądz Twardowski Jan 
Oni naprawdę tak umieją odejść nagle 
Tak nie wrócić zawieruszyć się na amen 
Zatrzeć ślad 
Jeszcze się ręce wyciągają jeszcze witać 
Mocno jeszcze objąć chcą 
A tu już puste miejsca po nich 
Fotografie telefony głucho milczą 
Dzień i noc 

Śpieszmy się śpieszmy bo przemija młodość prędko 
Ileż prędzej niż w to sama wierzyć chce 
I mija gdzieś ta łatwość serca, z którą kiedyś 
Tak w nieznane lekko tak umiało biec 
Zagarnie nas wezbrany nurt 
Pochyli nas powaga dat 
I w wirze tylu tylu spraw 
To porzucimy zapomnimy 
To co naprawdę ważne było w nas 

Śpieszmy, śpieszmy się 
Bo krucha jest materia naszych dni 
Bo śnią się szare coraz bardziej puste sny 
Bo zasypiają serca w nas 
Nie zbudzą się któregoś dnia... 

Śpieszmy się śpieszmy żeby zdążyć, żeby rozdać 
Ten majątek serca z tylu tylu lat 
Po co nam dźwigać taki ciężar 
Aż na tamtą stronę świata 
Po co nam to wszystko z sobą po co brać ? 

O niech to lepiej tu zostanie 
Nasze myśli radość oczu czułość rąk 
Bo jeśli z nas ma coś ocaleć to niech innych 
Pamięć o nas niech nam będzie tak jak schron 

Śpieszmy się śpieszmy kochać ludzi 
Tych realnych niezmyślonych 
Ale takich jacy wokół, jacy są 
Umiejmy sobie to wybaczyć, że nie lepszych 
Nie piękniejszych dał nam tu nawzajem los 
Serdecznym ciepłem się podzielmy obdarzmy światłem 
Co w nas może jeszcze drga? 
Bo gdy gęstnieje mrok pod wieczór ono niech 
To światło niech wspomaga nas prowadzi nas... 

Śpieszmy spieszmy się , 
Bo nieustannie wieje ten - wiadomy wiatr 
Bo nawet to skąd wiedzieć 
Skąd by wiedzieć nam - która z miłości naszych 
Właśnie... Może jest już tą ostatnią? 

Śpieszmy się śpieszmy kochać ludzi 
Jak poucza nas poeta ksiądz Twardowski Jan 
Oni naprawdę tak umieją odejść nagle 
Tak nie wrócić zawieruszyć się na amen 
Zatrzeć ślad 
Wystarczy wiatru nagły poryw jedno słowo 
Nieostrożny czasem gest 
Zostają głuche telefony 
Krzesła stoły 
Lampy 
Okna 
Za oknami pochylone cienie drzew...  


Staff Leopold - Trącam o ciebie, struno..



Trącam o ciebie, struno bolesna pamięci, 
Grająca ciszę zmierzchu, wonią sianożęci. 


We wspomnieniu dom biały, dwa klonowe drzewa, 
Wieczór letni, w gałęziach ptak, co słodko śpiewa. 


To wszystko, co zostało po was, szczęścia chwile: 
Dwa drzewa, ptak, co śpiewa... nic... a tyle... tyle...



Leopold Staff.



wtorek, 19 marca 2024

ANTONI SŁONIMSKI - O Polsce słabej

 

Tomasz Gogoladze


Mówią o Polsce silnej. Już dziś liczą sztaby,

Jak ją ziemią okopać, oprzeć na bagnecie.

Lecz ja, wybaczcie, bracia, pragnę Polski słabej,

Ja pragnę Polski słabej, lecz na takim świecie,

Gdzie słabość nie jest winą, gdzie już nie ma warty,



Ryglów u bram i nocą dom bywa otwarty,
gdzie dłoń nieutrudzona okrutnym żelazem

I gdzie granica wita tylko drogowskazem.

                     1941

Antoni Słonimski - "Rozmowa Matki z Synem"

Zawsze ilekroć czytam "Rozmowę matki z synem" bardzo mnie ten wiersz wzrusza i zatrzymuję się przy nim na dłuższą chwilę....  Przed oczami mam obraz murów getta warszawskiego.... i nie wiem czy to obraz wyobraźni kilkuletniej dziewczynki, czy prawdziwy. 

 






"Rozmowa Matki z Synem"

Matka:

Tam za murem jest droga i szosa,
Która prosto prowadzi w niebiosa,
A przez niebo płynie wielka rzeka,
A tą rzeką, pamiętasz z daleka,
Płyną białe ogromne okręta... 

SynPamiętam.

Matka: 

Tam za murem jest ogród irysów,
Liście srebrne a płatki z jaspisu.
Biały tytoń, co pachnie o zmierzchu,
Gdy się idzie wieczorem tą ścieżką,
A w dzień trawa tam pachnie i mięta...

SynPamiętam

A pod drzewem wśród kwiatów jabłoni
Stoją: Zofia, Tadeusz, Antoni.
Mają białe niedzielne ubrania,
A na bryczce Jarosław i Hania,
A wśród nich ja stoję uśmiechnięta,
Czy pamiętasz synu? 



















Syn:  

Nie pamiętam.

Chociaż czasem ze snu mnie obudzi
Cień i obraz osłabły jak echo,
Nie pamiętam już twarzy i ludzi,
Nie pamiętam twojego uśmiechu.

Mów mi matko o drzewach i krzakach,
Tam za murem szumiących, za bramą,
Mów o gwiazdach, kamieniach i ptakach
Lecz o ludziach już nie mów mamo.

Antoni Słonimski.

poniedziałek, 18 marca 2024

Ernest Bryll - Póki dla nas światełko się pali...


Odszedł w wieku 89 lat znany, wybitny poeta, prozaik....  bywał gościem w moim blogu.... jego  dzieciństwo splatało się z moim. Okupację i powstanie przeżyliśmy w prawie tym samym czasie w Warszawie. Lata szkolne - w Gdyni, gdzie los rzucił  nas po wojnie. Maturę zdawaliśmy w tym samym gdyńskim Ogólnokształcącym  Liceum.  Uczyli nas ci sami jeszcze przedwojenni nauczyciele.  

Został cenionym, nagradzanym poetą. pisarzem.... w sobotę 16.03.b.r. światełko oświetlające mu drogę życia - zgasło. 



Póki dla nas światełko się pali
To nie lękaj się, czy jutro błyśnie
I tak kiedyś dłonią ze stali
Ktoś nam naszą świeczuszkę zaciśnie
 
Ale teraz w jej blasku cieplutkim
Widzę twoje oczy wpółuśpione
I iskierki w źrenicach cichutkie
I nad głową lampę jak koronę
 
I za oknem wiatr i dym z miasta
I że idzie ktoś - a stukanie
Po chodniku jest jak kropel padanie
 
Jeszcze świeci w naszym oknie gwiazda.


Ernest. Bryll.


sobota, 16 marca 2024

MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA.

 



Michaił Lermontow - Idę sam, bez celu pustą drogą








***
Idę sam, bez celu pustą drogą
Ciemne mgły się snują raz po raz,
Cicha noc nie spotkam tu nikogo,
W górze roje migotliwych gwiazd...

Jakże cudnie, uroczyście w niebie,
Cała ziemia pogrążona w śnie.
Zapatrzony w przestrzeń pytam siebie
- Czemu dziś tak smutno mi i źle....

Cóż mi jeszcze niesie życie moje,
Nie żałuję utraconych lat,
Pragnę tylko ciszy i spokoju
Niech beze mnie naprzód zdąża świat...

Usnąć chcę, lecz nie tym snem mogiły
Co obróci w nicość wszystkich nas,
Niechaj w piersi drzemią życia siły
I niech oczu nie zagaśnie blask...



Dniem i nocą niech z oddali słyszę
O miłości czarujący śpiew
A nade mną niechaj się kołysze
I niech szumi wieczna zieleń drzew...

Michaił Lermontow

czwartek, 14 marca 2024

Julian Tuwim - Bajki

 

Adolf Eberle /1843 - 1914 /


Pomnę dzieciństwa sny niewysłowne,
Baśń lat minionych wstaje jak żywa,
Bajki czarowne, bajki cudowne
Opowiadała mi niania siwa:


O złotym smoku, śpiącej królewnie,
O tym, jak walczył rycerzy huf,
A gdy kończyła, płakałem rzewnie,
Prosząc: "Nianiusiu, ach, dalej mów!


Mów dalej, o nianiu, mów jeszcze,
Aż usnę i dalej śnić będę,
Niech we śnie spokojnym wypieszczę
Złocistą, tajemną legendę!


Złóż z czarów wzorzystą mozaikę,
Niech przyjdą rycerze tu do mnie!
Mów dalej czarowną swą bajkę!
Ja bajki tak lubię ogromnie...

Dziś czar dzieciństwa jeno wspominam,
I często, kiedy siedzę samotnie,
Marzeń przędziwo znów snuć zaczynam,
Czar, który minął tak niepowrotnie.

Znów przeszłość całą mam przed oczyma,
I kiedy cisza nastanie w krąg,
Po Andersena sięgam lub Grimma
I dawne bajki czerpię dziś z ksiąg.

I czytam, aż sen oczy zmruży
I przymknie zmęczone powieki,
Zaznaję cudownej podróży,
W kraj mglisty, bezbrzeżnie daleki...

Znużony do snu chylę głowę,
Upaja mnie sen oszołomnie...
W samotne wieczory zimowe
Ja bajki tak lubię ogromnie...

A czasem smętne moje dumanie
Przerywa nagle cudna dziewczyna,
Usta mi daje na przywitanie,
A potem czule szeptać zaczyna:

Że nie opuści mnie nigdy w życiu,
W szczęścia godzinie ni w doli złej,
Że kocha mocno, tęskni w ukryciu,
A ja cichutko tak nucę jej:

"Mów dalej, mów dalej, dziewczyno,
Że wiecznie mnie będziesz kochała,
Że chwile miłosne nie miną,
Żeś moja na zawsze i cała,

Że miłość twa tak jest bezmierną,
Że będziesz tęskniła wciąż do mnie...
Mów dalej, że będziesz mi wierną:
Ja bajki tak lubię ogromnie!..."

Julian Tuwim. 

środa, 13 marca 2024

ks. Wacław Buryła - Ta chwila drży jak motyl

 





* * *

ta chwila drży jak motyl

i potrąca mnie tęczowym skrzydłem

jakby pragnęła  znów poderwać się

do lotu

wciąż drży jak listek poruszony

całkiem niechcący gestem dłoni

jakby pragnęła mi powiedzieć:

pochwyć mnie póki jestem


ks. Wacław Buryła

wtorek, 12 marca 2024

Henryk Zbierzchowski - "Wszystkim na świecie dziś źle jednakowo"


Wszystkim na świecie dziś źle jednakowo,
We wszystkich oczach cień troski się czai.
A więc wyzbądźmy się starych zwyczai,
Aby nad innych wywyższać się głową.

Jesteśmy ptacy tych samych wyrai,
Co muszą przebyć chmurę piorunową — —
Wszystkim na świecie dziś źle jednakowo,
We wszystkich oczach cień troski się czai.





Więc dobrzy bądźmy dla siebie wzajemnie,
Więc nie żałujmy sobie serca danin.
Przecież biedota Boży Franciszkanin
Tak samo w tobie bracie jest jak we mnie:

Swą lepszą cząstkę z szarych życia tkanin
Trzeba wydobyć tylko potajemnie —
Więc dobrzy bądźmy dla siebie wzajemnie,
Więc nie żałujmy sobie serca danin.




Wnuki nas będą wspominać z podziwem
Kiedyś, w dalekiej, może lepszej chwili,
Żeśmy najgorsze te lata przebyli
I przecierpieli swojem sercem żywem,
Wierząc, że przecież w końcu się przesili
Wszystko, co było złem, głupiem i  krzywem 

Wisława Szymborska - Pamięć nareszcie

 



 
Pamięć nareszcie ma, czego szukała.
Znalazła mi się matka, ujrzał mi się ojciec.
Wyśniłam dla nich stół, dwa krzesła. Siedli.
Byli mi znowu swoi i znowu mi żyli.
Dwoma lampami twarzy o szarej godzinie
błyśli jak Rembrandtowi.
 
Teraz dopiero mogę opowiedzieć,
w ilu snach się tułali, w ilu zbiegowiskach
spod kół ich wyciągałam,
w ilu agoniach przez ile mi lecieli rąk.
Odcięci – odrastali krzywo.

Niedorzeczność zmuszała ich do maskarady.
Cóż stąd, że to mogło ich poza mną boleć,
jeśli bolało ich we mnie.


Śniona gawiedź słyszała, jak wołałam mamo
do czegoś, co skakało piszcząc na gałęzi.
I był śmiech, że mam ojca z kokardą na głowie.
Budziłam się ze wstydem.
 
No i nareszcie.
Pewnej zwykłej nocy,
z pospolitego piątku na sobotę,
tacy mi nagle przyszli, jakich chciałam.
Śnili się, ale jakby ze snów wyzwoleni,
posłuszni tylko sobie i niczemu już.
W głębi obrazu zgasły wszystkie możliwości,
przypadkom brakło koniecznego kształtu.
Tylko oni jaśnieli piękni, bo podobni.
Zdawali mi się długo, długo i szczęśliwie.
 
Zbudziłam się. Otwarłam oczy.
Dotknęłam świata jak rzeźbionej rany.




Wiersz Wisławy Szymborskie przypomina mi prawdziwą historię czteroletniej dziewczynki, której Tata w początkach wojny, wyprowadzony  przez Niemców z domu....   nigdy do niego nie powrócił.  
Zostało jej  tylko wspomnienie siedzącej u taty na kolanach i kilka jego fotografii...  wydawał się na nich b, daleki i obcy.
Gdy dorosła zapragnęła więc by jej się przyśnił, chciała go zobaczyć choć jeden raz w życiu..... 
Szczerze i gorąco przez długi czas, codziennie się o to modliła. 
Niestety - jej modły nigdy nie zostały wysłuchane..... widocznie poeci cieszą się u Góry specjalnymi względami.  .  

sobota, 9 marca 2024

MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA.

 


Wisława Szymborska - Dobro i zło

autor: Rusłan


"Dobro i zło"
(fragment „Krótkiego życia naszych przodków”)


wiedzieli o nim mało, ale wszystko:
kiedy zło triumfuje, dobro się utaja;
gdy dobro się objawia, zło czeka w ukryciu.



Jedno i drugie nie do pokonania
ani do odsunięcia na bezpowrotną odległość.

Dlatego jeśli radość, to z domieszką trwogi,
jeśli rozpacz, to nigdy bez cichej nadziei.

Życie, choćby i długie, zawsze będzie krótkie.
Zbyt krótkie, żeby do tego coś dodać.

Wisława Szymborska

piątek, 8 marca 2024

Sergiusz Jesienin * * *


Willem Haenraets




*  *  *
Usiądź przy mnie blisko, miła,
Spójrz mi w oczy aż do głębi,
By w twych oczach się odbiła
Zamieć co się we mnie kłębi.

Ten złocisty wdzięk jesieni,
Twoich włosów przędza lniana
Przyszły nagle jak zbawienie
Dla nicponia i cygana.


Zostawiłem moje strony,
Gdzie śpią lasy, kwitną krzaki...
Miejską sławą usidlony
Chciałem pędzić dni hulaki.



Chciałem w sercu swym zagłuszyć
Szmery sadu, wiatr nad stepem,
Gdzie przy wtórze bzykań muszych
Wyrastałem na poetę.

A tam teraz także jesień,
Klony zaglądają w okna,
Sęki łap nurzają w strzesze -
Chcą znajomych starych spotkać.

Nie ma ich już między swemi,
Tylko miesiąc przy jaworach
Znaczy piędź cmentarnej ziemi,
Gdzie i nam niedługo pora.

Gdzie i nam po snach i trwogach
Przyjdzie spocząć u pni krzywych.
Każda ryta wichrem droga
Tylko radość leje w żywych.

Usiądź przy mnie blisko, miła,
Spójrz mi w oczy aż do głębi,
By w twych oczach się odbiła
Zamieć co się we mnie kłębi.


Sergiusz Jesienin 

1923

Jacek Kaczmarski - Ewa - naśladowanie z Słowackiego


Obraz: Hans Zatzka 1859 - 1945






Opisać Ewę, to zadanie
Co twórcy stawia obowiązki
Uniesień unoszących pamięć
Zapomnień - która grzęźnie w grząski
Temat, co się pomysłem stanie,
Gdy się dobiorę do podwiązki
I pończoch wiersza - u ud szczytu
W świątyni wstydów i zachwytów.
Temat, co się pomysłem stanie,
Gdy się dobiorę do podwiązki
I pończoch wiersza - u ud szczytu
W świątyni wstydów i zachwytów.


Opisać Ewę, kiedy chrapie
Z dłonią nad głową (Michał Anioł)
Świadoma bezlitosnych strapień,
Poprzyczajanych wszędzie na Nią,
W których się diabeł nie połapie
(Dlatego przecież wysłał panią),



Opisać Ewę - to trud, kaprys,
Talentu piszącego - natrysk.


Opisać Ewę - brew półgiętka
Co jakiś czas sprawdzana kredką
Brew, której pragnie dotknąć ręka
By poczuć, czy jest w niej ta giętkość,
Jaką w kobiecie kształci męka
Niewiedzy - gdzie się czai męskość
Co ma docenić łuk i czernie
Tego, co skubie się misternie.
Opisać Ewę - oczy czujne,
W uczuciach czyste, lecz ostrożne -
Choć, kiedy czują - to podwójnie
Bezwzględne, zakochane, groźne,
Obce skłonnościom uogólnień,
Proletariackie i wielmożne,
Jedyne - jak Jedyność znaczy
W zachwycie złości i rozpaczy.


Opisać Ewę... - nos i usta,
Słodkie podbródka powielenia,
Jak przypomnienie, że rozpusta
Nic nie zostawia prócz wspomnienia,
W rodzinnym zaś ognisku chrustach
Dojrzewań żarzą się cierpienia -
Więc w ustach tych i tym podbródku
Mieszka duch śmiechu i duch smutku.


Opisać Ewę, to opisać
Szyi kolumnę marmurową,
Co przypomina w swych zarysach
Katedrę Dobra. Daję słowo,
Że Michał Anioł gdyby słyszał,
Że taka szyja rządzi głową -
Połupałby Dawida z gniewem
I z pasją wziąłby się za Ewę!


Opisać Ewę... - piersi, biodra
Zwycięskie, przede wszystkim, nogi -
Rozrywka może to i dobra,
Lecz bez morału i przestrogi;
Poecie tutaj Muza mądra
Zakłada knebel i - ostrogi,
Żeby z milczenia i czułości
Czytelnik mógł wyciągnąć wnioski.


Opisać Ewę... - dodam jeszcze
Że pachnie rajem, bo jest rajem.
Ewa - to trwanie, oddech, przestrzeń,
To - branie, kiedy biorąc - dajesz,
Zbawienny łyk, gdy żyć już nie chcesz,
Który się narkotykiem staje;


Niech Baś, Kryś, Zoś wdzięk się nie gniewa,
Że jest i znaczy - tylko Ewa.
I po cóż próżny Ewy opis,
Który o Ewie nic nie mówi?
Ewa, to symbol - a w Europie
"Nie takie dupy się hołubi"


Lecz ta jedyna, której stopy
Autor całuje, bo je lubi
Ma istnieć, tak jak sens istnienia,
Ciała modlitwy i tworzenia.


Jacek Kaczmarski


25.12.1988