sobota, 30 marca 2024
piątek, 29 marca 2024
Roman Brandstaetter - Takie było Twoje ukrzyżowanie..... Boże.
Aby ujawnione zostały wszystkie przyczyny Twojego męczeństwa. Brak wśród nich Mojego grzechu. Grzechu nie popełnionego.
Chociaż nie byłem pięciopalcą dłonią sługi Annasza,
Nie wetknąłem bambusowej trzciny,
Która domagała się Twojej śmierci -
Ale moja nieobecność była tylko pozorna.
Urodziłem się dwa tysiące lat później.
Gdybym żył za Twoich czasów, w Jerozolimie,
Na pewno bym wołał:
"Krew Jego na nas i na syny nasze!"
I krzyczał:
"Zstąp z krzyża!"
A potem wróciłbym, Boże, do domu,
do domu mojej beznadziejności,
Dźwigając na ramionach Twoją wełnianą szatę,
Której jakość badałem palcami.
Ta możliwość grzechu męczy mnie i upokarza.
Albowiem dobrze znam siebie.
Nie odważyłbym się krzyczeć w Twojej obronie
Ani głośno sprzeciwiać się wyrokowi.
Jestem małym człowiekiem, po trochu tchórzem,
Po trochu egoistą, po trochu drwiącym łotrem,
Który woli żyć wśród cielców, przeżuwających pustynię,
Niż umrzeć za samotną prawdę.
Dlatego przebacz mi tę moją bolesną świadomość,
Dlatego przebacz mi tę gorzką możliwość,
Tę jeszcze jedną przyczynę Twojej śmierci,
Tę przyczynę, o której Ewangeliści zapomnieli,
Tę przyczynę, o której Ewangeliści nie piszą,
Tę przyczynę, o której Ewangeliści milczą.
Przebacz mi, Boże, grzech nie popełniony.
Roman Brandstaetter
Baran Józef - Ballada o emigrantach
czwartek, 28 marca 2024
Mojego bratanka - MAĆKA MICHALSKIEG0..... wena nie opuszcza.
NADZIEJĘ KUPIĘ
której na co dzień nie używa
chętnie odkupię bo się chwieje
moja nadzieja – ledwie żywa
na cóż wam relikt dawnych czasów
nie używany od miesięcy
interes cicho bez hałasu
odkupię dam parę tysięcy
wszak macie wszystko na pewniaka
nabite konta świetną pracę
ja nie mam tylko siąść i płakać
oddaj nadzieję ja zapłacę
pięć dych weź w łapę może stówkę
dzisiaj nadzieja jest w pogardzie
a ja odkupię ten przeżytek
złożę jak weksel już w niedzielę
się nie zmarnuje bo użytek
w najbliższym zrobię z niej Kościele
wtorek, 26 marca 2024
Adam Zagajewski - Podziemne pociągi
i płomyk świecy; są ludzie nieszczęśliwi,
na próżno szukający pocieszenia
jak listonosz brnący w śnieżnej zawiei,
jest muzyka rosnąca w dżungli milczenia,
są oprawcy, są mroczne ulice, ślepe okna,
dni, które wydają się świętem okrucieństwa.
Są ci co płaczą bez nadziei w ciasnej poczekalni,
są podziemne pociągi, ciężkie oskarżenia,
jest także zwyczajna nuda rozmów o sporcie,
i terror długich wieczorów, i krzyki pijaków –
i zdarzają się chwile objawienia,
i niepewnie idą wśród traw
młodziutkie drozdy oszołomione
heraklitejskim ogniem majowego ogrodu.
kiedy dumnie błyszczą kwiaty kasztanów
niedziela, 24 marca 2024
Leszek Długosz - Piosenka pożegnalna
Jeszcze 2 dni temu żył w moim blogu. nie przypuszczałam, że Jego wiersz "Śpieszmy się" może stać się nieplanowanym wierszem pożegnalnym. Odszedł wszechstronnie uzdolniony poeta.. literat, pieśniarz, kompozytor, pianista. Przyjaciele mówili o nim wrażliwy, dobry człowiek
Wiersz "Piosenka pożegnalna" to jakby pisany mimochodem następny po "Śpieszmy się " melancholijny, refleksyjny utwór.... poeta zadaje sobie w nim pytanie "Co potem"
Dziś już wie.... smutno.
Z wczorajszej róży?... Imię tylko.
Chcieliśmy róż zrywać tyle
Lecz lato przeszło prędko.
Chcieliśmy jeszcze pochwycić tyle
- W życiu by życia nie brakowało
Żyliśmy jakby nie dowierzając
Że choćby wiele, wiele było
- Nigdy to dosyć
- Ciągle za mało...
Cóż, śmiało skręcaj gdy
Czas ruszać w drogę
- Uspokój twarz
- Opanuj gest,
To jest ciągłe, ciągłe przybliżanie
Tego, co miało przyjść
Co popatrz - oto
Oto w końcu
Oto... jest.
Dziewczyny przestają być dziewczynami
Chłopcy przestają być chłopakami
- Niestety...
Niestety, niestety - a więc - dorośniemy?
Niestety - jesteśmy - a więc - nie będziemy?..
A co z nami? Co potem?
A co po nas się stanie?
Cóż... panowie i panie
- Inne dzieci weźmie Pan Bóg
Na wychowanie...
sobota, 23 marca 2024
czwartek, 21 marca 2024
Leszek Długosz - ŚPIESZMY SIĘ
Staff Leopold - Trącam o ciebie, struno..
Grająca ciszę zmierzchu, wonią sianożęci.
We wspomnieniu dom biały, dwa klonowe drzewa,
Wieczór letni, w gałęziach ptak, co słodko śpiewa.
To wszystko, co zostało po was, szczęścia chwile:
Dwa drzewa, ptak, co śpiewa... nic... a tyle... tyle...
wtorek, 19 marca 2024
ANTONI SŁONIMSKI - O Polsce słabej
Tomasz Gogoladze |
Mówią o Polsce silnej. Już dziś liczą sztaby,
Jak ją ziemią okopać, oprzeć na bagnecie.
Lecz ja, wybaczcie, bracia, pragnę Polski słabej,
Ja pragnę Polski słabej, lecz na takim świecie,
Gdzie słabość nie jest winą, gdzie już nie ma warty,
gdzie dłoń nieutrudzona okrutnym żelazem
I gdzie granica wita tylko drogowskazem.
1941
Antoni Słonimski - "Rozmowa Matki z Synem"
Zawsze ilekroć czytam "Rozmowę matki z synem" bardzo mnie ten wiersz wzrusza i zatrzymuję się przy nim na dłuższą chwilę.... Przed oczami mam obraz murów getta warszawskiego.... i nie wiem czy to obraz wyobraźni kilkuletniej dziewczynki, czy prawdziwy.
Matka:
Która prosto prowadzi w niebiosa,
A przez niebo płynie wielka rzeka,
A tą rzeką, pamiętasz z daleka,
Płyną białe ogromne okręta...
Syn: Pamiętam.
Liście srebrne a płatki z jaspisu.
Biały tytoń, co pachnie o zmierzchu,
Gdy się idzie wieczorem tą ścieżką,
A w dzień trawa tam pachnie i mięta...
Syn: Pamiętam
Mają białe niedzielne ubrania,
A na bryczce Jarosław i Hania,
A wśród nich ja stoję uśmiechnięta,
Czy pamiętasz synu?
Chociaż czasem ze snu mnie obudzi
Cień i obraz osłabły jak echo,
Nie pamiętam już twarzy i ludzi,
Nie pamiętam twojego uśmiechu.
Mów o gwiazdach, kamieniach i ptakach
Lecz o ludziach już nie mów mamo.
poniedziałek, 18 marca 2024
Ernest Bryll - Póki dla nas światełko się pali...
I tak kiedyś dłonią ze stali
Ktoś nam naszą świeczuszkę zaciśnie
Ale teraz w jej blasku cieplutkim
Widzę twoje oczy wpółuśpione
I iskierki w źrenicach cichutkie
I nad głową lampę jak koronę
I za oknem wiatr i dym z miasta
I że idzie ktoś - a stukanie
Po chodniku jest jak kropel padanie
Jeszcze świeci w naszym oknie gwiazda.
sobota, 16 marca 2024
Michaił Lermontow - Idę sam, bez celu pustą drogą
Idę sam, bez celu pustą drogą
Ciemne mgły się snują raz po raz,
Cicha noc nie spotkam tu nikogo,
W górze roje migotliwych gwiazd...
Jakże cudnie, uroczyście w niebie,
Cała ziemia pogrążona w śnie.
Zapatrzony w przestrzeń pytam siebie
- Czemu dziś tak smutno mi i źle....
Cóż mi jeszcze niesie życie moje,
Nie żałuję utraconych lat,
Pragnę tylko ciszy i spokoju
Niech beze mnie naprzód zdąża świat...
Usnąć chcę, lecz nie tym snem mogiły
Co obróci w nicość wszystkich nas,
Niechaj w piersi drzemią życia siły
I niech oczu nie zagaśnie blask...
O miłości czarujący śpiew
A nade mną niechaj się kołysze
I niech szumi wieczna zieleń drzew...
Michaił Lermontow
czwartek, 14 marca 2024
Julian Tuwim - Bajki
Adolf Eberle /1843 - 1914 / |
Pomnę dzieciństwa sny niewysłowne,
Baśń lat minionych wstaje jak żywa,
Bajki czarowne, bajki cudowne
Opowiadała mi niania siwa:
O złotym smoku, śpiącej królewnie,
O tym, jak walczył rycerzy huf,
A gdy kończyła, płakałem rzewnie,
Prosząc: "Nianiusiu, ach, dalej mów!
Mów dalej, o nianiu, mów jeszcze,
Aż usnę i dalej śnić będę,
Niech we śnie spokojnym wypieszczę
Złocistą, tajemną legendę!
środa, 13 marca 2024
ks. Wacław Buryła - Ta chwila drży jak motyl
* * *
ta chwila drży jak motyl
i potrąca mnie tęczowym skrzydłem
jakby pragnęła znów poderwać się
do lotu
wciąż drży jak listek poruszony
całkiem niechcący gestem dłoni
jakby pragnęła mi powiedzieć:
pochwyć mnie póki jestem
ks. Wacław Buryła
wtorek, 12 marca 2024
Henryk Zbierzchowski - "Wszystkim na świecie dziś źle jednakowo"
A więc wyzbądźmy się starych zwyczai,
Aby nad innych wywyższać się głową.
Jesteśmy ptacy tych samych wyrai,
Co muszą przebyć chmurę piorunową — —
Wszystkim na świecie dziś źle jednakowo,
We wszystkich oczach cień troski się czai.
Więc nie żałujmy sobie serca danin.
Przecież biedota Boży Franciszkanin
Tak samo w tobie bracie jest jak we mnie:
Swą lepszą cząstkę z szarych życia tkanin
Trzeba wydobyć tylko potajemnie —
Więc dobrzy bądźmy dla siebie wzajemnie,
Więc nie żałujmy sobie serca danin.
Kiedyś, w dalekiej, może lepszej chwili,
Żeśmy najgorsze te lata przebyli
I przecierpieli swojem sercem żywem,
Wierząc, że przecież w końcu się przesili
Wszystko, co było złem, głupiem i krzywem
Wisława Szymborska - Pamięć nareszcie
Pamięć nareszcie ma, czego szukała.
Znalazła mi się matka, ujrzał mi się ojciec.
Wyśniłam dla nich stół, dwa krzesła. Siedli.
Byli mi znowu swoi i znowu mi żyli.
Dwoma lampami twarzy o szarej godzinie
błyśli jak Rembrandtowi.
Teraz dopiero mogę opowiedzieć,
w ilu snach się tułali, w ilu zbiegowiskach
spod kół ich wyciągałam,
w ilu agoniach przez ile mi lecieli rąk.
Odcięci – odrastali krzywo.
Cóż stąd, że to mogło ich poza mną boleć,
jeśli bolało ich we mnie.
do czegoś, co skakało piszcząc na gałęzi.
I był śmiech, że mam ojca z kokardą na głowie.
Budziłam się ze wstydem.
No i nareszcie.
Pewnej zwykłej nocy,
z pospolitego piątku na sobotę,
tacy mi nagle przyszli, jakich chciałam.
Śnili się, ale jakby ze snów wyzwoleni,
posłuszni tylko sobie i niczemu już.
W głębi obrazu zgasły wszystkie możliwości,
przypadkom brakło koniecznego kształtu.
Tylko oni jaśnieli piękni, bo podobni.
Zdawali mi się długo, długo i szczęśliwie.
Zbudziłam się. Otwarłam oczy.
Dotknęłam świata jak rzeźbionej rany.
sobota, 9 marca 2024
Wisława Szymborska - Dobro i zło
kiedy zło triumfuje, dobro się utaja;
gdy dobro się objawia, zło czeka w ukryciu.
ani do odsunięcia na bezpowrotną odległość.
Dlatego jeśli radość, to z domieszką trwogi,
jeśli rozpacz, to nigdy bez cichej nadziei.
Życie, choćby i długie, zawsze będzie krótkie.
Zbyt krótkie, żeby do tego coś dodać.
Wisława Szymborska
piątek, 8 marca 2024
Sergiusz Jesienin * * *
Willem Haenraets |
Usiądź przy mnie blisko, miła,
Spójrz mi w oczy aż do głębi,
By w twych oczach się odbiła
Zamieć co się we mnie kłębi.
Ten złocisty wdzięk jesieni,
Twoich włosów przędza lniana
Przyszły nagle jak zbawienie
Dla nicponia i cygana.
Miejską sławą usidlony
Chciałem pędzić dni hulaki.
Szmery sadu, wiatr nad stepem,
Gdzie przy wtórze bzykań muszych
Wyrastałem na poetę.
A tam teraz także jesień,
Klony zaglądają w okna,
Sęki łap nurzają w strzesze -
Chcą znajomych starych spotkać.
Nie ma ich już między swemi,
Tylko miesiąc przy jaworach
Znaczy piędź cmentarnej ziemi,
Gdzie i nam niedługo pora.
Gdzie i nam po snach i trwogach
Przyjdzie spocząć u pni krzywych.
Każda ryta wichrem droga
Tylko radość leje w żywych.
Usiądź przy mnie blisko, miła,
Spójrz mi w oczy aż do głębi,
By w twych oczach się odbiła
Zamieć co się we mnie kłębi.
1923
Jacek Kaczmarski - Ewa - naśladowanie z Słowackiego
Obraz: Hans Zatzka 1859 - 1945
Opisać Ewę, to zadanie
Co twórcy stawia obowiązki
Uniesień unoszących pamięć
Zapomnień - która grzęźnie w grząski
Temat, co się pomysłem stanie,
Gdy się dobiorę do podwiązki
I pończoch wiersza - u ud szczytu
W świątyni wstydów i zachwytów.
Temat, co się pomysłem stanie,
Gdy się dobiorę do podwiązki
I pończoch wiersza - u ud szczytu
W świątyni wstydów i zachwytów.
Opisać Ewę, kiedy chrapie
Z dłonią nad głową (Michał Anioł)
Świadoma bezlitosnych strapień,
Poprzyczajanych wszędzie na Nią,
W których się diabeł nie połapie
(Dlatego przecież wysłał panią),
Opisać Ewę - to trud, kaprys,
Talentu piszącego - natrysk.
Opisać Ewę - brew półgiętka
Co jakiś czas sprawdzana kredką
Brew, której pragnie dotknąć ręka
By poczuć, czy jest w niej ta giętkość,
Jaką w kobiecie kształci męka
Niewiedzy - gdzie się czai męskość
Co ma docenić łuk i czernie
Tego, co skubie się misternie.
Opisać Ewę - oczy czujne,
W uczuciach czyste, lecz ostrożne -
Choć, kiedy czują - to podwójnie
Bezwzględne, zakochane, groźne,
Obce skłonnościom uogólnień,
Proletariackie i wielmożne,
Jedyne - jak Jedyność znaczy
W zachwycie złości i rozpaczy.
Co jakiś czas sprawdzana kredką
Brew, której pragnie dotknąć ręka
By poczuć, czy jest w niej ta giętkość,
Jaką w kobiecie kształci męka
Niewiedzy - gdzie się czai męskość
Co ma docenić łuk i czernie
Tego, co skubie się misternie.
Opisać Ewę - oczy czujne,
W uczuciach czyste, lecz ostrożne -
Choć, kiedy czują - to podwójnie
Bezwzględne, zakochane, groźne,
Obce skłonnościom uogólnień,
Proletariackie i wielmożne,
Jedyne - jak Jedyność znaczy
W zachwycie złości i rozpaczy.