sobota, 31 grudnia 2022
Adam Asnyk - NA NOWY ROK / fragment /
środa, 28 grudnia 2022
wtorek, 27 grudnia 2022
Świąteczne wspomnienia.
Od pewnego czasu Święto Bożego Narodzenie stało się dla mnie Świętem Wspomnień. Wspomnień drogich mi osób, które siadały ze mną do stołu wigilijnego......
Powoli ich ubywało - pamięć o nich została. .
Ale została też pamięć o naszych czworonożnych przyjaciołach . Dotąd przeżywam odejście ukochanej jamniczki Wiki . Pustka po niej trwa do tej pory.
Zjawiła się u nas niespodziewanie. Po śmierci mini jamniczki Agi przyrzekaliśmy sobie z mężem, że już nigdy…. żaden pies jej nie zastąpi.
i udawać panią.... / zdjęcie poruszone, zawsze się wierciła gdy widziała aparat/
Kolega ze Śląska - Kokos kochał się w Wiki z wzajemnością, ale dzieci nie było, bo nie przyjeżdżał w odwiedziny kiedy trzeba.
Jak tylko się obudził zaraz do niej przybiegał - zdziwiony, że jeszcze śpi.
Wiki niechętnie wychodziła ze swojego śpiworka, jak to kobieta.... lubiła sobie pospać.
niedziela, 25 grudnia 2022
piątek, 23 grudnia 2022
BOŻE NARODZENIE.
Natrafiłam w Internecie na śliczny, wpasowujący się w obecny czas wiersz nieznanego mi autora - Łukasza B....... dzielę się więc nim z Wami:
środa, 21 grudnia 2022
wtorek, 20 grudnia 2022
Mieczysław Jastrun - Poza czasem
Nic nie obchodzi mnie złoty wiek tych sosen
Ani biały czas goździka,
Ani czas kurzu na szosie,
Ani czas mijających obłoków.
Traci ważność, czy żyłem wiek czy chwilę.
Wystarczy jedno spojrzenie w oczy słonecznika,
Roztarcie macierzanki w dłoniach,
Jakakolwiek woń bezokolicznikowa,
Cokolwiek z niezauważalnych zwykle rzeczy ziemi,
Że ich kształt o nieszczelnych powiekach
Przeczy mijaniu (wody, obłoków, człowieka).
Mieczysław Jastrun
poniedziałek, 19 grudnia 2022
Dorota Kiersztejn-Pakulska - Po wojnie
Skończy się jedna wojna
i skończy się druga wojna
przeżyjemy
ofiary
cienie bez cienia
będą pytać nas bezgłośnie
szarpać płomieniem zniczy
dlaczego dlaczego dlaczego
zajęci życiem
radośni
zapomnimy
zatańczymy
Tak zawsze jest od niepamiętnych krzywd
Leopold Staff - Nadzieja
Zapragnąłem wyczytać w zodiaku
Swoje losy i dolę żywota,
Alem nigdy nie otzymał znaku,
Czy się spełni dni moich tęsknota.
Po minionych złych deszczach i burzy
Powracają burze i złe deszcze,
Ale ciągle nadzieja mi wróży,
Że to, czego czekam, przyjdzie jeszcze.
Zostawiłem drzwi moje otworem,
Bo mam w duszy pewność tajemniczą:
Radość przyjdzie z winogron słodyczą,
Przyjdzie późną jesienią, wieczorem.
Swoje losy i dolę żywota,
Alem nigdy nie otzymał znaku,
Czy się spełni dni moich tęsknota.
Po minionych złych deszczach i burzy
Powracają burze i złe deszcze,
Ale ciągle nadzieja mi wróży,
Że to, czego czekam, przyjdzie jeszcze.
Zostawiłem drzwi moje otworem,
Bo mam w duszy pewność tajemniczą:
Radość przyjdzie z winogron słodyczą,
Przyjdzie późną jesienią, wieczorem.
Jarosław Iwaszkiewicz - Odwiedziny miejsc ulubionych w młodości
Wilgotne, zimne i grożące deszczem
Przepływają obłoki - jesienne łabędzie.
Przychodzę tutaj znowu, by zobaczyć jeszcze,
Czy mnie ten zmarły obraz bardzo wzruszać będzie.
Bez smutku i bez żalu oglądani strumienie,
Gdzieśmy niegdyś gromadnie roili się nadzy,
Ściernie runią porosłe, zagaję, kamienie,
Drzewa w górę wyśmigłe, ścieżki, drogi, miedze.
Dom chyli się do końca, dąb schnie od wierzchołka,
Ogród w las się zamienił, a woda w szuwary,
Gdzie dawniej staw szeroki, dziś wilgotna łąka,
Każdy kąt teraz cichszy, obcy, bardziej szary.
Woda płynąca rzeczki uniosła widoki
Dawniejsze, na swej szklistej powłoce odbite,
Nic nie zostało z tego - tylko te obłoki
Zawsze w stado pierzaste i pierzchliwe zbite.
Przeminęło. Zamknięte. Skończone. Na wieki!
Nie wstrzymuję tej wody. Odpływa, odchodzi,
Niechże bieży, gdzie giną wszystkie, wszystkie rzeki,
Stary świat się pochylił, inny dzień się rodzi.
I kiedy, obcy tutaj, przemierzam ugory,
Patrzę, jak las, świerkowy śpi w zielonym futrze,
Niżeli dawną miłość, wyblakłe ubiory,
Wolę ten wiatr dzisiejszy i myśli o jutrze.
Jarosław Iwaszkiewicz
Jarosław Iwaszkiewicz - Jak to łatwo jest deptać
***
Jak to łatwo jest deptać
upadłe wielkości
czy to jest zadanie poetów
rozbijać rozbite trumny?
jakże łatwo wymyślać
obcemu
schowawszy się za mur
obrońców sprawiedliwości
Ale być sprawiedliwym
w godzinie pogardy
podnieść głos
gdy wszystkie lisy schowały się do nory
zawołać głośno
kiedy wszyscy szepcą
o jakże mało jest takich
którzy to potrafią
Jarosław Iwaszkiewicz
sobota, 17 grudnia 2022
Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Ale jest sen
Ale jest sen, widzenie, wiara, że tam, w górze,
jest jakieś odpłacenie,
jakiś zwrot w naturze,
że tam, kto tu chciał kochać i szukał miłości:
znajdzie ją;
kto chciał zbawiać: zbawia;
kto czuł silę,
świecić wśród gwiazd, wirować będzie wśród światłości;
że może, gdy zrzucimy z siebie ciało zgniłe,
przeistoczeni w duchy
w jednej cudu chwili powiemy
że zdawało nam się, żeśmy żyli...
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
środa, 14 grudnia 2022
Renata Strug - Ogłoszenie
całkiem jeszcze zdrowe,
z dobrymi zastawkami,
zwykłe, dwukomorowe;
pracuje bez przestojów,
wydajność w granicach normy,
puls ustabilizowany,
pewny i spokojny;
sprawne, ciche, wytrwałe,
odporne na zmiany;
słowem organ bez braków,
dobrze utrzymany!
pod uwagę będą brane
wyłącznie serca ,,z charakterem",
mogą być lekko połamane,
trochę obite,
zabiegane, zdyszane
i trochę zużyte.
przedsionków, zastawek
muszą mieć mały kącik,
zakamarek, skrawek -
co by duszę pomieścił,
słońca blask przenosił:
do kochania, cierpienia,
gniewu i przeprosin;
do zachwytu nad światem,
do ciepłych uśmiechów;
do łez i westchnień cichych,
do żalu za grzechy,
do łatania rozdartych przyjaźni i marzeń,
do budzenia nadziei
pośród szarych zdarzeń.
i obiecuję,
że się nim z poświęceniem
szczerze zaopiekuję,
wtorek, 13 grudnia 2022
TADEUSZ BOY-ŻELEŃSKI - Pochwała wieku dojrzałego
Gdy zwierzę ginie w człowieku;
Gdy już żadna z ziemskich chuci
Władzy Ducha nie zakłóci.
Nic poza mną, wszystko we mnie:
Zmysłów swoich gęstą pianę
Zbierasz w sobie jak śmietanę
I rzucasz (czy to nie prościej?)
Na ekran Nieskończoności.
Oczyszczony duch ulata
W harmonijne kręgi świata,
Nic nie pragnie, nic nie żąda,
W ciągłej ekstazie na jawie
Żyje się -- za bezcen prawie.
A czas! tu dopiero zyski:
Żaden ciała popęd niski
Roboczego dnia nie kurczy,
Nie zawadza w pracy twórczej;
Nie wygania cię w noc ciemną;
Gdzież tam! Z niebiańskim spokojem
Siedzisz przy biureczku swojem,
Huczy, dymi samowarek,
Ty równiutko jak zegarek,
Zawsze z jednaką ochotą,
Nizasz myśli nitkę złotą,
Uprawiasz swój interesik
Pogodnie jak drugi Esik.
Dzień podwoił liczbę godzin!
A cóż dopiero w podroży!
Żadna chwila się nie dłuży;
Ląd czy morze, ty bez przerwy
Zawsze masz spokojne nerwy;
Nie zachodzisz nigdy w głowę,
Jak blisko miasto portowe;
Nie stajesz calutki w pąsie
Przy podejrzanym anonsie;
Bez żadnej myśli ubocznej,
Jak prosty świadek naoczny,
Badasz sobie obce kraje,
Zwyczaje i obyczaje;
Oglądasz domy, ulice,
Zwiedzasz śliczne okolice,
Bez kłopotów, bez przykrości,
Bez dwuznacznych znajomości:
Nie rozumie ta dzicz młoda,
Co to za wściekła wygoda.
Cóż to za przesąd, zaiste,
Ba, urągowisko czyste,
Ta niby-prawda utarta,
Że tylko młodość cos warta!
Przypomnij sobie, człowieku:
I czym ty byłeś w tym wieku?
Ot, pędziwiatr, dureń młody,
Wszędzie gotowe po trosze
Wściubić te swoje trzy grosze;
W szaleństwie gorszy od źwirząt:
Wprost już nie człowiek, lecz przyrząd!
O życiu czy o kobiecie?
Czy w tym pustym łbie się mieści,
Co znaczy powab niewieści?
Ta harmonia niesłychana
Po to od Boga jej dana,
By iść przez świat niby święta,
Uwielbiana i nietknięta,
Obca wszelkim ziemskim szalom,
Wieść ludzkość ku ideałom!
Czy zrozumie, uszanuje?
On, co żyje jedna chętka:
Dużo, byle jak i prędko!
Nieczystość wszelka wychłódnie.
Wówczas, ach, wówczas dopiero
Wraz z tą najpiękniejszą erą --
Wielu z panów mi to przyzna --
Żyć rozpoczyna mężczyzna:
Zmienia się w pana, w zwierzchnika;
Gdy wolny od grubszych robot
DUCH zażywa pełni swobód.
Czy zrozumie młoda głowa,
Co to na przykład rozmowa?
Gdy dwie płcie, zgoła odmienne,
Wymieniają myśli cenne;
Słowo z słowem igra, skrzy się,
Fruwa jak piłka w tenisie,
Czasem leciutko dotyka
Misternego dwuznacznika,
To paradoksem się mieni,
To liczko wstydem splamieni;
Tylko dojrzali panowie!
A młody? Głupie to, płoche,
Tylko pobrudzi pończochę,
Bąka coś, pożal się Boże,
To znów kwaśny, nie w humorze,
Jedna myśl go ściga wszędzie:
Będzie... z tego czy nie będzie.
Jak to może bawić Panie.
Słowem, nie przesądzę wcale:
W podróży czy kryminale,
Przy pracy czy przy zabawie,
W każdej sytuacji prawie,
Czy przy politycznej misji,
Czy w teatralnej komisji,
Tak oczywiste przewagi,
Że życzę wam, bracia mili,
Byście go rychło dożyli.
Hillar Małgorzata - Za granatowym murem
kiedy odchodzisz
za granatowy mur
snu
gdzie kwitną
twoje tulipany
a jaskółki siadają
na księżycowych drutach
których nigdy
nie zobaczymy razem
ze mną
zupełnie mi nie znaną
tylko twoją
Przytuleni
wyłuskujecie
z czarnego słonecznika
cierpkie ziarnka
snu
wiem
nawet gdy otworzę
furtki twoich powiek
nie przejdę przez nie
na drugą stronę
muru
niedziela, 11 grudnia 2022
NORMAN MacCAIG - Pierwszy z nich
NORMAN MacCAIG ( ur. 1910 w Edynburgu, poeta szkocki,)
Pierwszy z nich
Pod drzewem szlocha wąż.
Tyle lat już go nienawidzą.
Nawet Adam i Ewa
ledwo stracili z oczu miecz płomienisty,
zaczęli go przeklinać
.
A co rodzice naopowiadali dzieciom
na jego temat,
a księża i prawodawcy.
Biedny wąż. Pełza na brzuchu
roniąc łzy bursztynowe na piasek i jęczy:
„Ja tylko wykonywałem rozkazy”.
Tłumaczył Andrzej Szuba
piątek, 9 grudnia 2022
Adam Lizakowski - Babka Paulina
Adam Lizakowski (ur. w 1956r w Dzierżoniowie )jest polskim, emigracyjnym poetą, uważanym za Promotora Kultury Polskiej za granicą.
W momencie wybuchu stanu wojennego w 1981r. zdecydował się na emigrację do USA. mieszka na stałe w Chicago, obecnie na zmianę również w kraju ojczystym.
Kilkakrotnie nagradzany za swoją twórczość (tylko pierwsze miejsca) w Międzynarodowych Konkursach Poetyckich. W kraju otrzymał w 2008 r. nagrodą literacką, od Polskiego Komitetu do spraw UNESCO oraz dyplom uznania podpisany przez ministra kultury.
Jest też tłumaczem poezji amerykańskiej,.. jej znawcą i propagatorem.
Henry John Dobson |
W 1888 lub 1889 gdy miała trzy lub cztery latka
spała na piecu
pewnego dnia znalazła na nim suszące się
wielkie buciory swojego ojca
sto diabłów rogatych podkusiło ją
aby napchała do nich marmolady.
Lubiłem ją nigdy się nie uskarżała
nigdy mnie nie zawiodła
nigdy nie szukała ideałów w życiu.
epidemię tyfusu (dziadek nie przeżył)
cesarzy Rosji, Austrii, Niemiec
(którzy nawet zza grobu wciskają
nogę pomiędzy drzwi granic państw ościennych)
ileż to razy jej wyblakłe oczy oglądały
podłość, chciwość ludzką.
Ileż to razy jej ręce (przypominające wiosła)
pokazywały sikorkę za oknem
krajały chleb, przewijały niemowlę
ubierały nieboszczyka, robiły znak krzyża nad trumną
ileż to razy jej usta objaśniały
największe tajemnice (robienie konfitur czereśniowych)
rozwiązywały największe zagadki
(wyprasować spodnie z jednym kantem)
powierzały największe sekrety
(co dostanę od rodziców pod choinkę).
rozumiałem ją kiedy wykipiało jej mleko
rozumiałem ją kiedy nerwowo szukała
różańca, torebki, chusty, laski.
Lubiłem słuchać jej opowieści
dyrdymały kacabały fanaberie
och Boże jak ją kochałem
jej wspaniały humor, błyskotliwe odpowiedzi.
Była najmądrzejszą na świecie
chociaż nigdy nie nauczyła pisać ani czytać
och Boże jak ona mnie kochała
chociaż nigdy tego słowa nie powiedziała.
„krakowiaczek jeden miał koników siedem,
pojechał na wojnę został mu się jeden,
siedem lat wojował, szabli nie wyjmował
szabla zardzewiała wojny nie widziała”.
Pokochać kogoś to znaczy zasznurować jego but
pogłaskać po głowie, podrapać po plecach
pozwolić wysmarkać się w koniec fartucha.
mała zasuszona śliwka (tak wyglądała)
stoję przy oknie, kot lucyper śpi na jej łóżku
czekamy na nią – wreszcie się pojawia
w lewej ręce torebka w prawej laska
wraca z kościoła.