czwartek, 30 lipca 2020

Ken Wilber * * *




* * *

Nie stójcie nad moim grobem i nie płaczcie.
Nie ma mnie tam. Ja nie śpię.
Jestem tysiącem wiatrów, które wieją,
Jestem diamentowym blaskiem na śniegu.
Jestem światłem słonecznym na dojrzewającym zbożu,
Jestem łagodnym jesiennym deszczem,

Kiedy budzicie się w porannej ciszy. Jestem śmigłym lotem
Cichych ptaków.
Jestem łagodną gwiazdą , która świeci w nocy.
Nie stójcie nad moim grobem i nie płaczcie,
Nie ma mnie tam…


P.S. Wiersz z książki Kena Wilbera "Śmiertelni Nieśmiertelni"

środa, 29 lipca 2020

Jacek Kaczmarski - Dobre rady Pana Ojca


 Lionello Spada 

Słuchaj młody ojca grzecznie
A żyć będziesz pożytecznie.
Stamtąd czekaj szczęśliwości,
Gdzie twych przodków leżą kości.

Nie wyjeżdżaj w obce kraje,
Bo tam szpetne obyczaje.
Nalej ojcu, gardło spłucz
Ucz się na Polaka, ucz.

One Niemce i Francuzy
Mają pludry i rajtuzy.
Niechrześcijańską miłość głoszą
I na wierzchu jajca noszą.

Pyski w pudrach i w pomadkach,
Wszy w perukach, franca w zadkach.
Nalej ojcu, gardło spłucz
Ucz się na Polaka, ucz.

Cudzoziemskich ksiąg nie czytaj,
Czego nie wiesz – księdza pytaj.
Ucz się siodła, szabli, dzbana,
A poznają w tobie pana.

Z targowiska nie bierz złota -
To żydowska jest robota.
Nalej ojcu, gardło spłucz
Ucz się na Polaka, ucz.

Twoja sprawa – strzec ojczyzny,
Czyli własnej ojcowizny.
Nie wiesz, gdzie się czai zdrada -
Uczyń zajazd na sąsiada.

Jak już musisz być w stolicy
Patrz, co robią politycy.
Na elekcjach dawaj kreskę
Nie za słowa, a za kieskę.

Nalej ojcu, gardło spłucz
Ucz się na Polaka, ucz.

Bierz od wszystkich z animuszem,
Dawaj na mszę za swą duszę.
Bóg cnotliwe czyta chęci
I zachowa je w pamięci.

Żeń się młodo, dzieci rób
By miał kto o twój dbać grób.
Tu przez wieki twoje dziady
Dały nauk tych przykłady.

Tu przez wieki twoje wnuki
Nie przepomną tej nauki.
Nalej ojcu, gardło spłucz
Ucz się na Polaka, ucz.

Taką stoi Polska racją
Na pohybel innym nacjom!

6.1.1993

wtorek, 28 lipca 2020

Andrzej Sikorowski – Bo przecież razem

                                                                        

* * *


Gdyby tak zebrać wszystkie zimy,
zamiecie które się przeżyło
takiej lawiny, takiej lawiny
jeszcze kochany tu nie było

A gdyby zebrać wszystkie wiosny
które szumiały wichrem w głowach
pewnie by powstał sonet miłosny
żeby Petrarka mógł się schować

Bo przecież razem obok siebie tyle chwil
do ziarna ziarno się zbierało krok po kroku
za nami setki godzin i tysiące mil
w poszukiwaniu lądu który zwie się spokój

Bo przecież razem obok siebie tyle lat
sami nie wiemy jak to wszystko się udało
a srebrny deszcz, który we włosach znaczy ślad
to jakby medal za odwagę i wytrwałość

A gdyby rozlać do butelek
wszystko co razem się wypiło
takie wesele, takie wesele
jeszcze się nigdy nie zdarzyło

A gdyby zebrać wszystkie noce
po których mdleliśmy z gorąca
to byłby koncert, byłby koncert
bez słów muzyki i bez końca
Bo przecież…

poniedziałek, 27 lipca 2020

Adam Mickiewicz - Dwa słowa



* * *
Gdy sam na sam z tobą siedzę,
Nie mam czasu o nic pytać:
Patrzę w oczy, ustek śledzę,
Chciałbym wszystkie myśli czytać
Wprzód, nim w oczętach zaświecą;

Chciałbym wszystkie słówka chwytać
Wprzód, nim od ustek 
odlecą; —

I nie potrzeba tłumaczyć,
Co chcę słyszeć, co zobaczyć.

Rzecz nietrudna i nienowa,
Moja luba! te dwa słowa:
Kocham ciebie,kocham ciebie.

Innego nie chcę widoku,
Kiedy z tobą będę w niebie;
Tylko niech te dwa wyrazy,
Napisane w twoim oku,
Odbite po tysiąc razy
Widzę wszędzie wkoło siebie.




I innej muzyki w niebie
Nie chcę od wschodu jutrzenki
Słyszeć do zachodu słońca;
Kocham ciebie, kocham ciebie.

Dość mnie tej jednej piosenki
Z waryjacjami bez końca.

niedziela, 26 lipca 2020

Ryszard Mierzejewski - Czarno-białe fotografie




czarno białe
fotografie sprzed lat pokazują
zapomniany
w czasie nie teraźniejszym
odchodzący świat

tamten był inny kolorowy
we wszystkich
odcieniach tęczy na niebie
poza tym
pięknie pachniał

ten
który widzę na zdjęciach
jest szary i smutny
a smutek w ogóle
nie pachnie

czarno białe fotografie
nucą cicho
melodie z mojej młodości

zagubiły
tylko ich rytm i tempo
słabną
coraz bardziej
jak ja
próbujący w swej niedoskonałości
przywrócić im wielobarwne
i pachnące wiosną
życie

dzisiaj
mogę tylko siedzieć w jesieni
otulony
i wpatrywać się w czarno
białe fotografie

sobota, 25 lipca 2020

Adam Zagajewski - Kamienie

Fabiola Viviano

Mieszkasz teraz za czarnymi drzwiamii nikt nie zna twojego adresu.

Może ukrywasz się w fałdach nocy;
ale noc przychodzi i odchodzi
obojętnie jak wędrowna jaskółka,

okna zamykają się, otwierają,
pociągi jadą nieśpiesznie na wzgórzach,
jabłka spadają na trawę, pachną wrzosy,
wszyscy dokoła zajęci są życiem
i życie panoszy się w liściach drzew,
nawet kamienie są dumne i nieśmiertelne.

Pada deszcz miasto jest miękkie,spowite mgłą i tęsknotą.

piątek, 24 lipca 2020

Ks. Wacław Buryła - po ich miłości


* * *
po ich miłości pozostały tylko
dwa serca przebite strzałą
wyryte scyzorykiem na korze dębu

to drzewo okazało się bardziej trwałe
od ich kochania

ono pamięta jeszcze słodycz pocałunków
i żarliwość wyznań
oni zapomnieli wszystko
nawet kolor oczu i datę urodzin

oni już dawno pobiegli
w różne strony świata
a drzewo ciągle opowiada
kolory tamtego lata

11.II.2008.

czwartek, 23 lipca 2020

Jacek Kaczmarski - "Arka Noego"


Nie próbuj mi wmawiać, że natura nie jest cudem. nie opowiadaj mi, że życie nie jest baśnią.
Ktoś, kto jeszcze tego nie zrozumiał, być może pojmie to dopiero wtedy, gdy baśń zacznie sie kończyć.
/Jostein Gaarder/



Prince Khurram


W pełnym słońcu w środku lata
Wśród łagodnych fal zieleni
Wre zapamiętała praca
Stawiam łódź na suchej ziemi
Owad w pąku drży kwitnącym
Chłop po barki brodzi w życie
Ja pracując w dzień i w nocy
Mam już burty i poszycie

Budujcie Arkę przed potopem
Dobądźcie na to swych wszystkich sił!
Budujcie Arkę przed potopem
Choćby tłum z waszej pracy kpił!
Ocalić trzeba co najdroższe
A przecież tyle już tego jest!
Budujcie Arkę przed potopem
Odrzućcie dziś każdy zbędny gest

Muszę taką łódź zbudować
By w niej całe życie zmieścić
Nikt nie wierzy w moje słowa
Wszyscy mają ważne wieści
Ktoś się o majątek kłóci
Albo łatwy węszy żer
Zanim się ze snu obudzi
Będę miał już maszt i ster!

Budujcie Arkę przed potopem
Niech was nie mami głupców chór!
Budujcie Arkę przed potopem
Słychać już grzmot burzowych chmur!
Zostawcie kłótnie swe na potem
Wiarę przeczuciom dajcie raz!
Budujcie Arkę przed potopem
Zanim w końcu pochłonie was!

Każdy z was jest łodzią w której
Może się z potopem mierzyć
Cało wyjść z burzowej chmury
Musi tylko w to uwierzyć!
Lecz w ulewie grzmot za grzmotem
I za późno krzyk na trwogę
I za późno usta z błotem
Wypluwają mą przestrogę!

Budujcie Arkę przed potopem
Słyszę sterując w serce fal!
Budujcie Arkę przed potopem
Krzyczy ten co się przedtem śmiał!
Budujcie Arkę przed potopem
Naszych nad własnym losem łez!
Budujcie Arkę przed potopem
Na pierwszy i na ostatni chrzest!


1980


poniedziałek, 20 lipca 2020

Ewa Lipska - Pytanie

Boris Shapiro

* * *

Droga pani Schubert,

nie mogę odpowiedzieć na Pani pytanie,
kto „odziedziczy ten świat”.
Historia milczy na ten temat. 


Z niejasnych powodów
z lecącego ptaka wiadomości wyrwano
ostatnią kartkę. 

niedziela, 19 lipca 2020

Julian Tuwim ***


***
Powiedział sam, że w ustach mam coś 
jak Marlena Dietrich.

Mógł nie powiedzieć, jak powiedział. 
No, to znaczy, chciał.

Powiedział sam, że nie ma przy tym żadnych myśli chytrych.

Powiedział, że mnie przez kolegę raz już poznać chciał.

Powiedział mi, że…

Powiedział, że chce…

Powiedział, że mnie…

I poszedł!

Powiedział, że zna…

Powiedział, że wie…

Powiedział, że ma…

I poszedł!

piątek, 17 lipca 2020

Zawsze bardzo mnie wzrusza piosenka:
Mein Yiddishe Mame
(autorem tekstu jest- podobno Julian Tuwim) 


Ilex Beller

W zaułku miasta wielkie dzisiaj poruszenie
Bo Róża Kranz, ta co sprzedaje bób gorący
Od syna z Ameryki miała doniesienie
Więc się rozniosło po mieście niechcący,
Co pisał Icełe...
Wszyscy się cieszą, radzą, winszują
Chały przynoszą, Różę całują
A ona siedzi niby królowa
Łzy ciche płyną na listu słowa
A drżące wargi w niemej radości
Czytają słowa pełne miłości
Mein Idische Mame, tak mi bez ciebie tutaj źle
Mein Idische Mame, powrócić do Was prędko chce
Przeminie rok może dwa nim zobaczysz mnie
Za pomyślność i zdrowie moje pomódl się
Kończę list i całuję
Mame, Mame Mein

Upłynęło czasu wiele, nie rok i nie dwa
Aż nadszedł dzień radosny znów dla Róży Kranz
To ona jego matką jest, takiego syna ma
Takiej zazdroszczą i Sara i Berta Glanz
Znów wszyscy się zebrali i długo debatowali
Każdy jakąś radę miał
Tylko ona spokojna siedzi, patrząc dostojna
Na list, który w ręku jej drżał

Mein Idische Mame, wracam do Ciebie za sześć dni
Mein Idische Mame, po nocach dom nasz mi się śni
Pieniądze mam, kupię sklep, ten na rogu tam
Więc przyjeżdżam, bądź zdrowa, resztę powiem sam
Okręt mój się nazywa Lincoln
Mame, Mame Mein

Aż nadszedł ten radosny dzień, gdy syn jej wrócić ma
Ze świtem wyszła już przed sień, z radości cicho łka
Już zbudził się uliczny gwar i gazeciarzy głos
Wdziera się do wszystkich szpar, głosząc świata los

Wielka katastrofa okrętowa!!! Lincoln zatonął!!!
Straszna rzecz
Wielka katastrofa okrętowa!!! ...

Paniusia kupi Idź precz
Pobiegła zaraz do Berty Glanz i pyta czy to być może
Że syn jej....Icełe!!! ...... Boże.

Mein Idische Mame, nie, to nieprawda, ona wie
Mein Idische Mame, syn jej tak z nią nie rozstał się
Przyjedzie dziś, może już czeka na nią tam
Trzeba biec, prędko biec, żeby nie był sam
Jej Icełe, co pisał Mame...
Mame Mien

Na dworcu zawsze spotkać ją można
Jak wita każdy pociąg przychodzący
Jak biegnie za nim dzika, nieostrożna
Gdy zobaczycie czasem wzrok jej pytający
Nie mówcie, że zginął Icełe
Tak jej życia zostało niewiele
Bo nie wiadomo gdzie mieszka, co jada
Spotkać na dworcu ją można jak biada,
Że syn się spóźnił lub jego listu słowa
Przez cały dzień powtarzać gotowa.

Ilex Beller






Mein Idische Mame, wracam do ciebie za sześć dni
Mein Idische Mame, po nocach dom nasz mi się śni
Pieniądze mam, kupię sklep, ten na rogu tam
Więc przyjeżdżam, bądź zdrowa, resztę powiem sam
Okręt mój się nazywa Lincoln

Mame Mein..
.

 


czwartek, 16 lipca 2020

Ryszard Kapuściński - SŁOWO

Ten wiersz Ryszarda Kapuścińskiego powstał z poczucia niepokoju,
jaki odczuwają wszyscy ludzie, zastanawiający się nad tym,
jak współczesna kultura i media niszczą język,
niszczą jego bogactwo, niszczą jego piękność ,rozmaitość,
jak sprawiają, że posługujemy się językiem coraz uboższym,
coraz bardziej płaskim ;dlaczego używamy języka,
który ma coraz mniej słów i pojęć.


Paweł Kuczyński
***

Znaleźć słowo trafne
które jest w pełni sił
jest spokojne
nie histeryzuje
nie ma gorączki
nie przeżywa depresji

można mu ufać

znaleźć słowo czyste
które nie spotwarzyło
nie doniosło
nie wzięło udziału w nagonce
nie mówiło, że czarne to białe

można mieć nadzieję

znaleźć słowa skrzydła
które by pozwoliły
bodaj na milimetr
unieść się ponad wszystkim

środa, 15 lipca 2020

Jerzy Ficowski - Wywiad



Jerzy Ficowski poeta polski, pisarz, publicysta, tłumacz. Urodzony w 1924 w Warszawie, zmarł w 2006 tamże. Uczestnik powstania warszawskiego, po jego upadku przebywał w niemieckich obozach. Należy do twórców, którzy "od piętna zagłady nie wyzwolili się nigdy" W styczniu b.r. zamieściłam jego wstrząsające wiersze - listy do Marc Chagalla tutaj - https://www.donkiswiatpoezji.pl/search?q=Jerzy+Ficowski


Thomas Andrew Findley
Wywiad

Jakie masz środki przekazu?

mam własny głos
po rosie

Biegnie z prędkością dźwięku?


Nie. To szybkość głosu
czy raczej wolność głosu
Czasem po paru pokoleniach
dobiegnie słyszalności

Ale dobiegnie?

Nie wiem

z tomiku „Gryps i Errata”, 1982 

sobota, 11 lipca 2020

JONASZ KOFTA - Hasło

Bu­rzo­wą chmu­rą pły­ną dzie­je
Na­dzie­ja cią­gle się te­le­pie
Jest ha­sło co opty­mizm sie­je


Uśmiech­nij się! Ju­tro bę­dzie le­piej

Czę­sto to brzmi jak drę­twa mowa
Po co wy­szcze­rzać się na próż­no
Ha­sło ina­czej czas zre­da­go­wać


Uśmiech­nij się! Ju­tro bę­dzie za póź­no

piątek, 10 lipca 2020

Tuwim Julian - Raport

Alan Leon

O film, panie ministrze,
Obrazili się wachmistrze;
O wiersz, panie generale,
Obrazili się kaprale;
O artykuł w tygodniku -
Ordynansi, panie pułkowniku;
O piosenkę, panie majorze,
Żony sierżantów w Samborze;
W radio była audycja:
Obraziła się policja.
Dalej - studenci
Są do żywego dotknięci;
Dalej, księża z Płockiego
Dotknięci są do żywego.
Następnie - związek akuszerek
Ma ciężkich zarzutów szereg:
Że to swawolność, frywolność,
Bezczelność, moralna trucizna,
Że w ten sposób ginie ojczyzna!...

...A po za tym - jest w Polsce wolność.

Krzysztof Kamil Baczyński - Wiatr

Marta Sokołowska  (?)  



Jak wtedy jest nas wszędzie troje,
ja i ty, ja i ty,
a za oknem wiatr uchodzi pękniętym obojem,
narasta zmęczony krzyk.
Unoszą się drzewa i czarne ptaki, o szyby
biją liście czerwieńsze niż jesień.
Wydęte uciekają dni i obłoki spłoszone jak ryby
w ten nasz bolesny, pierwszy wrzesień.

Nie odchodź, to motyle pluszowe tak dzwonią
o te szyby umarłe, o martwy wiatr.
Chodzi za oknem upiór zabitego konia
i kaleki, o kulach nienawiści - świat.

To powietrze wezbrane od trwogi uderza,
przebacz mi świat i życie, i ten wiatr mi przebacz.



Lecą gwiazdy - jaskółki prawdziwego nieba,
rozsypują nam śmierć na pokoje,
umierają chwile nieostrożnych lat,
bo jak wtedy jest nas wszędzie troje,
ja i ty, ja i ty,
i świat

czwartek, 9 lipca 2020

Czesław Miłosz - DOBRANOC

Charles Spencelayh 

Żadnych obowiązków. Nie muszę być głęboki.
Nie muszę być artystycznie wspaniały.
Ani podniosły. Ani budujący
Wędruję sobie. Powiadam: „Goniłeś,
No to i dobrze. Czas był po temu”.

A teraz muzyka światów odmienia mnie.
W inny znak wchodzi moja planeta.
Drzewa i trawniki wyraźnieją.
Jedna po drugiej filozofie gasną.
Lekko, ale i nic nie wiadomo.

Sosy, roczniki win, mięsiwa.
Trochę gadamy o powiatowych festach,
O podróżach krytą bryką z obłokiem pyłu za nami,
O tym, jakie bywały rzeki, jak ajer pachnie.

Lepsze to niż badać swoje sny.
Tymczasem urastało. Już jest, niewidzialne.
Ani zgadnąć jak, tutaj, wszędzie.
inni tym się zajmą. A ja na wagary.

Buena notte. Ciao. Farewell.

środa, 8 lipca 2020

Zbigniew Herbert - Pan Cogito myśli o powrocie do rodzinnego miasta

Zatrzymany czas - Franciszek Maśluszczak

Gdybym tam wrócił
pewnie bym nie zastał
ani jednego cienia z domu mego
ani drzew dzieciństwa
ani krzyża z żelazną tabliczką
ławki na której szeptałem zaklęcia
kasztany i krew
ani też żadnej rzeczy która nasza jest

wszystko co ocalało
to płyta kamienna
z kredowym kołem
stoję w środku
na jednej nodze
na moment przed skokiem

nie mogę urosnąć
choć mijają lata
a w górze huczą
planety i wojny

stoję w środku
nieruchomy jak pomnik
na jednej nodze
przed skokiem w ostateczność

kredowe koło rudzieje
tak jak stara krew
wokół rosną kopczyki
popiołu
do ramion
do ust

wtorek, 7 lipca 2020

Jadwiga Zgliszewska - NIE DO KOŃCA...



Nie, nie zrywaj czterolistnej koniczyny;
pozwól kwiatom rosnąć, pięknieć i rozkwitać.
Szczęścia wszakże tym sposobem nie zatrzymasz,
Nie wyciszysz trwożliwego serca bicia.

Nie gaś ognia chybotliwie drżącej świecy,
bo upiory się narodzą w mrocznym cieniu.
Nie odtrącaj ćmy, co pędem do niej leci –
niech się spala w nieuchronnym przeznaczeniu.

Nie dotykaj gwiezdnych szczytów na niebiosach,
niech majestat pozostanie majestatem,
bo nie każdy przecież szczyt osiągnąć można,
zbyt wysoko świecą wszak niektóre gwiazdy.

Nie nazywaj zawsze rzeczy po imieniu,
bo nie każdą myśl się daje ubrać w słowa.
Inny język ma opryszek, inny teatr,
jeszcze inny daje myślom sens filozof.

Nie otwieraj oczu na niepoznawalne,
niech zostanie niezgłębioną tajemnicą.
Nieświadomość lepsza niż rozczarowanie,
złudna pewność gorsza zaś od niedosytu.

Nie obiecuj, czego spełnić nie potrafisz!
Nie wymawiaj ani słowa, nie oddychaj...
W zgiełku to, co najważniejsze, się zatraca,
a czasami się najchętniej słucha ciszy...

poniedziałek, 6 lipca 2020

R.S.Thomas - On


R.S. Thomas, Ronald Stuart Thomas

(1913–2000), walijski poeta tworzący w języku angielskim,
duchowny w narodowym Kościele walijskim.
Znany z liryki refleksyjnej,
inspirowanej krajobrazem i folklorem Walii i z poezji religijnej.




 

ON


 Są noce tak przejmująco ciche,
że słychać, jak w nieprzejrzanej
dali szczeka lis i pohukuje
sówka. 
To właśnie wtedy leżę
przed świtem rozbudzony i słyszę,
jak woda spiętrzona gdzieś na Atlantyku
opada, wznosi się, 
opada, wznosi
fala za falą bijąc o długi brzeg
nadmorskiej wioski
pozbawionej światła
i przyjaciół.

I przychodzi myśl o tej
innej istocie, co też nie śpi,
godząc się, by nasze modlitwy
rozbijały się o nią, i to nie przez godziny,
lecz całymi dniami, przez lata, przez wieczność.

przełożył Andrzej Szuba