niedziela, 12 stycznia 2025
piątek, 10 stycznia 2025
Anna Świrszczyńska - Macierzyństwo
Urodziłam życie.
Wyszło krzycząc z moich wnętrznościi żąda ode mnie ofiary z mojego życia
jak bóstwo Azteków.
Pochylam się nad małą kukiełką,
patrzymy na siebie,
czworgiem oczu.
- Nie zwyciężysz mnie - mówię.
Nie będę jajkiem, które rozbijesz
wybiegając na świat,
kładką, po której przejdziesz do własnego życia.
Będę się bronić.
Pochylam się nad małą kukiełką,
spostrzegam
drobny ruch drobnego paluszka,
spostrzegam
drobny ruch drobnego paluszka,
który jeszcze tak niedawno był we mnie,
w którym płynie pod cienką skórą
moja własna krew.
I oto zalewa mnie
wysoka, jasna fala
pokory,
Bezsilna, tonę.
Czy to samą siebie tak wielbię
w owocu swego ciała,
moja własna krew.
I oto zalewa mnie
wysoka, jasna fala
pokory,
Bezsilna, tonę.
Czy to samą siebie tak wielbię
w owocu swego ciała,
czy oddaję się na ofiarę
ludożerczemu bóstwo instynktu?
Skądże wezmę siłę, by się oprzeć
temu, co tak bardzo słabe?
Potrzebna małej kukiełce jak powietrze,
daję się bez oporu połknąć miłości,
jak powietrze daje się połykać
jej drobnym, chciwym żywym płucom.
Anna Świrszczyńska
czwartek, 9 stycznia 2025
.POEZJA..... POEZJA
Kochała poezję:
Dora Gabe - (1888 - 1983) bułgarska pisarka, poetka przyjaźniła się z takimi polskimi twórcami jak: Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Jan Kasprowicz, Leopold Staff czy Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy).
mal. Stanisław Ignacy Witkiewicz |
Ten ostatni
namalował
w 1924 portret poetki,
który wisiał w jej mieszkaniu do końca życia.
Wiele swoich wierszy
poświęciła swoim polskim przyjaciołom..
kiedy nuda
zżerała mój mózg,
a gorycz zazdrości
"przycupła" pod językiem -
kiedy pożądanie paznokciami
wbiło się w dłonie,
a zmęczone serce
znalazło w piersi schronienie
i tylko pulsujące skronie
zdradzały życie we mnie...
To ty dzisiaj podarowałaś mi
ziemię i ludzi
przybliżyłaś
niebo i gwiazdy
tak, że stałam się ich częścią,
to ty przyspieszyłaś mój krok
i przywróciłaś młodość
nauczyłaś nie wierzyć
odbiciu w lustrze
pokrytemu zmarszczkami czasu
i korą starzejącego się
dębu....
To ty dałaś mi zastrzyk
nowej krwi
tak, że po raz drugi się narodziłam!
Podarowałaś mi milion oczu
bym nawet przez lodowatą ścianę
spostrzegła w sercu człowieka
ukrytą iskrę
jego duszy nie wypalonej
do cna.
To ty uchroniłaś mnie przed pospiesznym sądem
nad niewinnym
bym grzechu ciężkiego
nie popełniła
[nie mam nic do powiedzenia]
O, gdybym mogła tak jak ty
stać się pieśnią
zrodzoną ze mnie samej.
o, gdybyś mogła zawsze
być początkiem dnia
miłość do poezji wyraziła w pięknym wierszu :
"POEZJA"
To ty uwolniłaś mnie
od męki samotności
od męki samotności
kiedy nuda
zżerała mój mózg,
a gorycz zazdrości
"przycupła" pod językiem -
kiedy pożądanie paznokciami
wbiło się w dłonie,
a zmęczone serce
znalazło w piersi schronienie
i tylko pulsujące skronie
zdradzały życie we mnie...
To ty dzisiaj podarowałaś mi
ziemię i ludzi
przybliżyłaś
niebo i gwiazdy
tak, że stałam się ich częścią,
to ty przyspieszyłaś mój krok
i przywróciłaś młodość
nauczyłaś nie wierzyć
odbiciu w lustrze
pokrytemu zmarszczkami czasu
i korą starzejącego się
dębu....
To ty dałaś mi zastrzyk
nowej krwi
tak, że po raz drugi się narodziłam!
Podarowałaś mi milion oczu
bym nawet przez lodowatą ścianę
spostrzegła w sercu człowieka
ukrytą iskrę
jego duszy nie wypalonej
do cna.
To ty uchroniłaś mnie przed pospiesznym sądem
nad niewinnym
bym grzechu ciężkiego
nie popełniła
[nie mam nic do powiedzenia]
O, gdybym mogła tak jak ty
stać się pieśnią
zrodzoną ze mnie samej.
o, gdybyś mogła zawsze
być początkiem dnia
Dora Gabe - /Izidora Petrowa Gabe /
środa, 8 stycznia 2025
POEZJA..... POEZJA
Poezja to echo proszące cień do tańca.
Carl Sandburg
Słowa niech pachną tak
pięknie jak kwiaty
przy których ludzie
zginają kolana
jak przywaleni ogromem zachwytu
jeszcze niepewni czy ktoś ich nie zwodzi
Słowa niech będą niby wiejskie chleby
tak smaczne że wszyscy wyciągają ręce
by czeluście głodu nakarmić do końca
i dzięki temu wędrować najdalej
Słowa niech będą tak jak serca bicie
prawie niesłyszalne lecz przecież konieczne
i niechaj sprawią że życie codzienne
będzie się zmieniać w mistrzowską symfonię
przy których ludzie
zginają kolana
jak przywaleni ogromem zachwytu
jeszcze niepewni czy ktoś ich nie zwodzi
Słowa niech będą niby wiejskie chleby
tak smaczne że wszyscy wyciągają ręce
by czeluście głodu nakarmić do końca
i dzięki temu wędrować najdalej
Słowa niech będą tak jak serca bicie
prawie niesłyszalne lecz przecież konieczne
i niechaj sprawią że życie codzienne
będzie się zmieniać w mistrzowską symfonię
Wacław Buryła
Wiersze to język
wezbrany ból
bunt wewnętrzny -
wiersze to język niezwykły
umożliwiający mowę w milczeniu
to schron
gdy gubię się w gąszczu
życia
wezbrany ból
bunt wewnętrzny -
wiersze to język niezwykły
umożliwiający mowę w milczeniu
to schron
gdy gubię się w gąszczu
życia
bezgłośny płacz
Halina Birenbaum
wtorek, 7 stycznia 2025
Konstanty Ildefons Gałczyński - O mej poezji
Moja poezja to jest noc księżycowa,
wielkie uspokojenie;
kiedy poziomki słodsze są w parowach
i słodsze cienie.
kiedy poziomki słodsze są w parowach
i słodsze cienie.
Gdy nie ma przy mnie kobiet ani dziewczyn,
gdy się uśpiło
wszystko i świerszczyk w szparze cegły trzeszczy,
że bardzo miło.
Moja poezja to są proste dziwy,
to kraj, gdzie w lecie
stary kot usnął pod lufcikiem krzywym
na parapecie.
Konstanty Ildefons Gałczyński
poniedziałek, 6 stycznia 2025
Konstanty Ildefons Gałczyński - Noc
Dopala się nafta w lampce.
Lamentuje nad uchem komar.
Może to ty, matko, na niebie
jesteś tymi gwiazdami kilkoma?
jesteś tymi gwiazdami kilkoma?
Albo na jeziorze żaglem białym?
Albo falą w brzegi pochyłe?
Może twoje dłonie posypały
mój manuskrypt gwiaździstym pyłem?
Może twoje dłonie posypały
mój manuskrypt gwiaździstym pyłem?
A możeś jest południowa godzina,
mazur pszczół w złotych sierpnia pokojach
Wczoraj szpilkę znalazłem w trzcinach-
od włosów. Czy to nie twoja?
Konstanty Ildefons Gałczyński
niedziela, 5 stycznia 2025
Wisława Szymborska - Album -
Co tam było to było, ale nic dla mitu.
Romeowie gruźlicy? Julie dyfterytu?
Romeowie gruźlicy? Julie dyfterytu?
Niektórzy wręcz dożyli zgrzybiałej starości.
Żadnej ofiary braku odpowiedzi
na list pokropiony łzami!
Zawsze w końcu zjawiali się sąsiedzi
z różami i binokularami.
Żadnego zaduszenia w stylowej szafie,
kiedy to raptem wraca mąż kochanki!
Żadnego zaduszenia w stylowej szafie,
kiedy to raptem wraca mąż kochanki!
Nikomu te sznurówki, mantylki firanki, falbanki
nie przeszkodziły wejść na fotografię.
I nigdy w duszy piekielnego Boscha!
I nigdy z pistoletem do ogrodu!
(Konali z kulą w czaszce, ale z innego powodu
i na polowych noszach)
Nawet ta, z ekstatycznym kokiem
i oczami podkutymi jak po balu,
odpłynęła wielkim krwotokiem
nie do ciebie, danserze, i nie z żalu.
Może ktoś, dawniej, przed dagerotypem -
ale z tych, co w albumie, nikt, o ile wiem.
Rozśmieszały się smutki, leciał dzień za dniem,
a oni, pocieszeni, znikali na grypę.
Wisława Szymborska
sobota, 4 stycznia 2025
MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA
Istnienie
Życie to ciągła męka istnienia
Idąc w głąb jego tak bez sumienia
Drążymy w sobie gwóźdź nieprzeżarty
Patrzymy w obraz ten nic nie warty
Ciągłe pytania dręczą serc głosy
A my na przekór chwytamy losy
Jednemu szczęście drugiemu pech
Dany jest w darze cudowny blef
Lecz cóż to nagle serce zabiło
Ostatnim tchnieniem ziemię zabiło
Nie warte życie nie warta śmierć
Ważne jest tylko to co dziś jest.
Twardowski Jan
Michał Maczubski Czas
jak złapać w dłonie
chwilę
zostawić tak bez zmian
na wieczność
chwilę
zostawić tak bez zmian
na wieczność
czas
pędzi gna i ulatuje
znika
nigdy nie dotrwa
do tej chwili
moment o którym teraz myślę
odchodzi z pierwszą zgłoską
otwiera się
jakiś akapit
jakaś strofa
jest jak zbieg
bez ważnego paszportu
przekracza zielone granice
ucieka za góry
wkracza na niebezpieczne obszary
zostawia po sobie ziemię zaoraną
i wspomnienia
ucieka za góry
wkracza na niebezpieczne obszary
zostawia po sobie ziemię zaoraną
i wspomnienia
Michał Maczubski
środa, 1 stycznia 2025
Stary Testament, Księga Koheleta Koh. 3. 1-8
mal. El Greco |
Koh. 3. 1-8
Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych
i czas wstrzymywania się od nich,
czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju.(…)
Jesteśmy tylko odtąd dotąd,
ścìągnięci, rozciągnięci w czasie,
życie jest pewną czasu kwotą,
być poza czasem nam nie da się.
Ileż to dzieł ponadczasowych
w niwecz obrócił czasu bieg,
ileż wydarzeń epokowych
zabiera z sobą każdy wiek?
Epoka ginie za epoką,
morze porasta gęsty las,
otwiera się i gaśnie oko,
czas biegnie w nas i wokół nas.
Mariusz Parlicki
Subskrybuj:
Posty (Atom)