środa, 31 lipca 2024

TU

Jako jedna z ostatnich świadków krwawych dni powstania pozwalam sobie powrócić do znanych już czytelniczkom i czytelnikom moich wspomnień  z Powstania Warszawskiego zamieszczonych w  blogu w 78 a dziś  już w 80 rocznicę.  

"BY  NIE  ZAPOMNIEĆ"

piątek, 26 lipca 2024

Ks. Jan Twardowski - ISTNIENIE


Anton Laupheimer


Życie to ciągła męka istnienia 
Drążymy w sobie gwóźdź nieprzeżarty 
Idąc w głąb jego tak bez sumienia
Patrzymy w obraz ten nic nie warty 
Ciągle pytania dręczą serc głosy 
A my na przekor chwytamy losy 
Jednemu szczęście drugiemu pech 
Dany jest w darze cudowny blef 

Lecz cóż to nagle serce zabiło 
Ostatnim tchnieniem ziemię zabiło
Nie warte życie nie warta śmierć

Ważne jest tylko to co dziś jest.

Ks. Jan Twardowski 


Małgorzata Hillar - Wieża cierpliwości



Maria Oosthuizen




Przeobrażała się
w wieżę cierpliwości
w jej cieniu
odpoczywał
w bramę mądrości
przez nią wchodził
do ogrodu światła

Zamieniała się
w miękką owcę
dla jego rąk
w świerszcza
grającego na rzęsach
w jabłko
dla jego warg





Była
upalnym wiatrem
rozdmuchującym płomień
gorącą trawą
w której się zanurzał
gwałtowną rzeką
porywającą niebo i ziemię

Przekształcała się
w drzewo ciszy
rodzące sen
w georginię
rozjaśniającą ciemności
w ptaka
przynoszącego dzień

Stawała się
lustrem
by mógł oglądać
swoją doskonałość
koszykiem
w nim chował
samotność
ziemią
po której szedł
na księżyc

Gdy odchodził
zamieniała się
w siebie
okrytą szczelnie
jego ciężkim
cieniem

czwartek, 25 lipca 2024

ADAM ASNYK - Płaczącej





Płaczącej

Ty płaczesz, dziewczę? Łez twoich szkoda,
Na te łzy gorzkie jeszcześ za młoda.
Otrzyj swe oczy:
Świat tak uroczy,
Na niebie jasna pogoda!

Wszak najpiękniejsze z wszystkich niebianek -
Młodość i wiosna wiją ci wianek...
-A ty w łzach przecie,
Niedobre dziecię,
Jak chmurny maja poranek?

Jakaż to boleść czoło ci chmurzy?
Możeś się pączkiem ukłuła róży?
Lub pragniesz skrycie
Gwiazdki w błękicie
I nie chcesz czekać już dłużej?

Może ci wietrzyk przyniósł majowy
Szept podsłuchanej kwiatów rozmowy?...
Utul się w żalu,
Na ust koral
Niech uśmiech zabłyśnie nowy!


Możeś na kogo dziś się zgniewała,
I stąd ta chmurka przebiegła mała?
Chmurka się zmieni
W siatkę promieni
I tęczą będzie jaśniała.

Choćby cię większa dotknęła strata,
Przyszłość dla ciebie w uśmiech bogata...
Prędko się zgoi
Ból w piersi twojej,
Łzy schowaj na dalsze lata!

1872

środa, 24 lipca 2024

Agnieszka Osiecka - Nowa miłość


Nie wierzę w to,
że wszystko było już,
pozwólcie mi
na jeszcze parę róż:
Jeszcze tylko raz pokochać,
ach, jeszcze jeden raz!
Nie pragnę wciąż
królewną z bajki być,
lecz serca dzwon
niech nie przestaje bić.
Jeszcze tylko raz pokochać.
ach, jeszcze jeden razi
W tę nową miłość
pobiegłabym tak,
jak rusza w drogę
księżyc i ptak,
tę nową miłość
umiałabym wziąć,
tak jak się bierze
rumianki do rąk.
Nie wierzę w to
że prześnił się mój czas,
pozwólcie mi
na jeszcze parę gwiazd:



Jeszcze tylko raz pokochać,
ach, jeszcze jeden raz!

Jeszcze tylko raz usłyszeć
szalony serca głos,
a potem - wielką ciszę,
a potem - noc...

Agnieszka Osiecka

wtorek, 23 lipca 2024

Twardowski Jan - ankieta






Czy nie dziwi cię
mądra niedoskonałość
przypadek starannie przygotowany
czy nie zastanawia cię
serce nieustanne
samotność która o nic nie prosi i niczego nie obiecuje

mrówka co może przenieść
wierzby gajowiec żółty i przebiśniegi
miłość co pojawia się bez naszej wiedzy
zielony malachit co barwi powietrze
spojrzenie z nieoczekiwanej strony


kropla mleka co na tle czarnym staje się niebieska
łzy podobno osobne a zawsze ogólne


wiara starsza od najstarszych pojęć o Bogu
niepokój dobroci
opieka drzew
przyjaźń zwierząt
zwątpienie podjęte z ufnością
radość głuchoniema
prawda nareszcie prawdziwa nie posiekana na kawałki

czy umiesz przestać pisać
żeby zacząć czytać?

ks. Jan Twardowski


poniedziałek, 22 lipca 2024

Adamowicz Bogusław - Noc taka piękna!...






Noc taka piękna!... Z błękitów patrzy gwiazd plejada,
Fala gwarzy i błyska ponad tonią ciemną,
Las śpi we mgle i przez sen cichą baśń powiada...
Noc taka piękna!... Ach czemuż ty nie jesteś ze mną?...

Tam, w ogrodzie dwie lilie zakochane rosną,
Woń rozkoszna z kielichów pochylonych płynie...
Tam, za rzeką, dwa głosy nucą pieśń miłosną,
Tęskne echo po wodnej ściele się równinie...

Pieśń zamilkła... Cyt... Słyszę plusk płynącej łodzi...
Łódź przemknęła i znikła, w łódce - ludzi dwoje...
Od szpaleru woń lilij rzewna mię dochodzi...
Milczą brzegi, drżą gwiazdy, lśnią przejrzyste zdroje.


Fala błyska i gaśnie... Lekki wietrzyk wzdycha,
Las się budzi, szmer bieży w jego głąb tajemną...
Wietrzyk ustał, szum zamilkł... Noc tak jasna, cicha,
Noc tak błoga... Ach czemuż ty nie jesteś ze mną?!..

Adamowicz Bogusław



Julian Tuwim - O Grzesiu kłamczuchu i jego cioci



- Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam?
- List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła!
- Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się, kochanie!
- Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię!
- Oj, Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci!
- Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę cioci!
- Wuj Leon czeka na ten list, więc daj mi słowo.
- No, słowo daję! I pamiętam szczegółowo:

List był do wuja Leona,
A skrzynka była czerwona,
A koperta… no, taka… tego…
Nic takiego nadzwyczajnego,
A na kopercie - nazwisko
I Łódź… i ta ulica z numerem,
I pamiętam wszystko:
Że znaczek był z Belwederem,

A jak wrzucałem list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki,
I jeden oficer też wrzucał, Wysoki - wysoki,
Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał,
I jechała taksówka… i powóz…
I krowę prowadzili… i trąbił autobus,
I szły jakieś trzy dziewczynki,
Jak wrzucałem ten list do skrzynki…

Ciocia głową pokiwała,
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia:
- Oj, Grzesiu, Grzesiu!
Przecież ja ci wcale nie dałam
Żadnego listu do wrzucenia!…

poniedziałek, 15 lipca 2024

Mariusz Parlicki - Horoskop




Baran
Ktoś za kim serce twoje szaleje
spojrzy na ciebie i ... zbaranieje.

Byk
Dopóty twardym zostaniesz bykiem
póki cię amor nie zrani piórem.




Bliźnięta
Dla ciebie rada moja jest taka;
Bliźniaku szukaj swego Bliźniaka.

Rak
Z kilku prawdziwie ważnych powodów
zrób ten krok jeden - ale do przodu.

Lew
Przestań mieć ciągle ponurą minę,
upoluj wreszcie sobie zwierzynę.

Panna
Choć będzie piękny, młody i silny,
to się nie zmieni twój stan cywilny.

Waga
Ogromną miłość masz szansę przeżyć,
lecz przestań ludzi ważyć i mierzyć.

Skorpion
Tylko przez serce a nie kąsanie,
możesz uzyskać ludzi uznanie.

Strzelec
Pracuj nad sobą chyba się psujesz,
ostatnio nazbyt często pudłujesz.

Koziorożec
Twój upór stał się trochę niezdarny,
mówią o tobie - kozioł ofiarny.

piątek, 12 lipca 2024

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Pamiątki

 








Niebieskie oczy, krągłe paciory,
leżą w komodzie, w starej szufladzie 
-kurz na nie pada, warstwą się kładzie...
kąpane w niebie w dawne wieczory,


Pocałowania, słodkie pieszczoty,
pachnące jeszcze wonią tęsknoty,
z dala od ludzi, z dala od zgiełku,
na dnie szuflady więdną w pudełku. -


I nic już więcej, tylko dwie róże,
i jedno słowo złote i duże,
zwinięte w papier leży w ukryciu -
może się przydać jeszcze raz w życiu.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska 

Zbigniew Herbert - " Wojna"

Khalil Chisthee Pakistan


WOJNA

Pochód stalowych kogutów.

Chłopcy malowani wapnem.

Aluminiowe opiłki burzą domy.

Wyrzucają ogłuszające kule w powietrze całkiem czerwone.

Nikt nie uleci w niebo.

Ziemia przyciąga ciało i ołów.

Zbigniew Herbert

czwartek, 11 lipca 2024

Henryk Zbierzchowski. - WYSPA







Gdy zachód słońca swym różem przejaśni
Rąbki obłoku tkwiącego w przestworzu,
Obłok się zmienia w jakąś wyspę z baśni,
W seledynowem zagubioną morzu.

I widać jakby w plastycznym odlewie
Najdokładniejszy zarys tych wybrzeży,
O których żaden żeglarz w świecie nie wie,
Bo wyspa „znikąd“ jest i „nigdzie“ leży.
 

I widać wszystkie wybrzeża zakręty,
Ciche zatoki wśród wodnej rozchwieji
I ten najbardziej w morze wysunięty
Przylądek dobrej słonecznej nadziei.
 
O gdyby można, gdy słońce zachodzi
I świat nasz cały w bajkę się zamienia,
Na małej, z bajki pożyczonej łodzi,
Usiąść przy sterze naszego marzenia.
 
O gdyby można szeroko rozwinąć
Pod wiatr jej żaglu nieskalną białość
I do tej wyspy szczęśliwej dopłynąć,
Gdzie nie dochodzi życia tego małość.

Henryk Zbierzchowski.

wtorek, 9 lipca 2024

Jonasz Kofta - Ballada o królu i błaźnie z morałem zaznaczonym wyraźnie

 

Nudził się król, z nudów był chory
Memłał, kitwasił, ślinił się i czniał
Z nudów rozpisał nawet wybory
Chociaż monarchia była dziedziczna

Wygrał wybory o własny tron
I jeszcze bardziej nudził się on
Aż wreszcie nudy tak strasznej zaznał
Że do krwi obgryzł paznokcie z nóg

Zawył, zaskomlał: Zawołać błazna!
Niech się w mej nudzie doszuka luk!
Przygalopował spocony grubas
Komik-artysta, pseudonim - Pic

Rzekł: Skoro jestem z wizytą u was
Wasza Wysokość, opowiem Wic
Przyszła raz baba do doktora...
W tym miejscu mu przerwało coś

Z królewskiej ręki pomidora
Otrzymał w formie fangi w nos
Nie przejął się tym faktem zbyt
Bowiem tu stawka szła o byt

I z miejsca - w ekscentryczną polkę
Ruszył, ująwszy gatek kraj
Fruwał motylkiem, stawał kołkiem
W rytm krakowiaczka de volaille

Potem jaskółką wzleciał w górę
A że przyciężki trochę był
Zamiast szpagatu zrobił sznurek
Kończąc japońskim mostkiem w tył

Nie było braw, nie było ech
Jedyny dźwięk - królewski ziew
Artysta pojął już, że przegrał
Walkę o najjaśniejszą z łask

Błazen umiera jako żebrak
Kiedy sczernieje śmiechu blask
Lepiej być chociaż żywym trupem...
I gdy przemykał w stronę wrót




Poślizgnął się i padł na d.pę
I stał się cud, stał wielki cud!
Król zarechotał, zachichotał
Posmarkał się, a za nim dwór

Magnaty, szlachta i hołota
Każdy się śmiał, jak mógł, czym mógł
Płynęła radość w świat szeroki
Na grzbietach akustycznych fal

Zerwane od uciechy boki
Taczkami wywożono z sal
Morał ballady - że zdrowy śmiech
Rodzi się podług reguł trzech




Po pierwsze - chwyt przez zaskoczenie
Drapieżnej puenty mocny smak
Po drugie - radość i olśnienie
Gdy aktor tak naturalnie gra

Po trzecie - co najwyżej cenię
Jako kulturotwórczy fakt
Społeczny oddźwięk i zrozumienie:
Każdy na d.pę kiedyś spadł!


poniedziałek, 8 lipca 2024

Z Cyklu "PIĘKNO KOBIET W MALARSTWIE, FOTOGRAFII I POEZJI"

 


CZARNE OCZY

Niezliczone gwiazdy nocy -
Czemu, pani, ty masz tylko dwie?
Południowe! Czarne oczy!
To spotkanie w złe wypadło dnie.
Kto bądź spyta, gwiazdy nocy
Rajskie szczęście wróżą mu co krok.
W waszych gwiazdach, czarne oczy,
Sercu memu raj i piekła mrok.
Południowe! Czarne oczy!
W was miłości wyrok dopadł mnie.
Dnia gwiazdami - lecz i nocy
Dla mnie odtąd - wy, gwiazdeczki dwie!

Michaił Lermontow

niedziela, 7 lipca 2024

Kazimiera Iłłakowiczówna - Bóg jest wszędzie



Nie można tego obejść: Bóg jest wszędzie,
w każdym dziwnym i strasznym obrzędzie.

Wywołuje go nie tylko modlitw kadzidlanych kwiat,
ale szubienice, i topór, i kat.

Bóg jest w sędzi, który sądzi krzywo,
i w świadku, co przysięga na prawdę fałszywie,
nie może nie być. I to mnie przestrasza.
Bo jeśli - w świętym Piotrze, to także - w Judaszu;

jeśli w Żydzie, zamęczonym niewinnie przez Niemców,
to także w Niemcach tych ?... I tak się kręcę
od prawdy do nieprawdy, od kary do zbrodni,
w każdej cząsteczce - Boga odnajdując co dnia.

I chce mi się wyciągnąć ręce nad człowiekiem
i winnym, i niewinnym, i małym, i wielkim,
i krzyczeć wielkim głosem błagalną przestrogę,
aby sądząc człowieka nie męczono Boga.

Kazimiera Iłłakowiczówna

sobota, 6 lipca 2024

MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA.

 



Czesław Bagiński - wiersze tzw. "pozaetatowe"


Matematyk - Profesor Politechniki Białostockiej, dr. hab.  Czesław Bagiński bywał już w moim blogu..... nadal sypie wierszami jak z rękawa - na każdą okazję. Jego utwory - i lekkie i poważne, bawią i smucą, poruszają serca, zatrzymują na chwilę - i na dłużej.... 

Oto kilka Jego ostatnich wierszy nazywanych przeze mnie  "poza etatowymi" :

Charles Spencelayh


Dorośleją już moje wnuki, 
moje dzieci są coraz starsze,
ciemne włosy liczę na sztuki,
i już prawie nie widzą zmarszczek.

Słuch bez przerwy cicho zawodzi -
chroniąc moje nerwy przed zgiełkiem
i jak wszyscy po stokroć młodzi,
teraźniejszość widzę przez mgiełkę
wspomnień, przeżyć, niebiańskich fantazji
utrwalonych już dawno w pamięci.

Bezpowrotnie straconych okazji,
błędów, których się już nie odkręci.
Lecz, choć czas, jak tornado się spieszy,
może jeszcze z kimś bank rozbiję,
może kogoś jeszcze ucieszę.
Najlepszego, i ..., carpe diem.





może jeszcze jeden, albo dwa: 

Dla zakochanych platonicznie.



Pielęgnuj miłość niespełnioną,
powracaj do niej, jak do wiersza.
Niech tli się, tli się w nieskończoność,
gdy jest prawdziwa - wciąż jest pierwsza.

Ona nie bywa natarczywa,
jest w tle, za mgłą rzeczywistości,
kiedy wygrywasz i przegrywasz
i nikt jej tobie nie zazdrości.

Większość ją zwykle lekceważy,
o twojej nikt prócz ciebie nie wie
i jeśli czasem o niej marzysz,
dostrzeżesz w gwiazdach, w kwiatach, w śpiewie 
...
Marzenia takie z czasem gasną,
a czasem mogą być ucieczką.
Nie pozwól, by ci ktoś zatrzasnął
na zawsze niepamięci wieczko.

Niech pozostanie utajoną,
w porywach wiatru, w szmerze liści.
Pielęgnuj miłość niespełnioną
ona się zawsze może ziścić.



                                        


Plotki dewotki

No popatrz pani na tę parę,
To chyba nie są mąż i żona.
By się wstydzili, takie stare...
Jak na nią patrzy, i jak ona...
Razem od setki mają więcej,
A się nie wstydzą chyba wcale 
Tak razem trzymać się za ręce.
O, cmoknął ją wulgarnie w palec.
I pewnie jeszcze da jej różę.
Będą tu nam zgorszenie siali.
Nie mogę na nich patrzeć dłużej.
Lepiej by się wyspowiadali.

Czesław Bagiński.

czwartek, 4 lipca 2024

ADAM MICKIEWICZ - Dobranoc





Dobranoc! już dziś więcej nie będziem bawili,
Niech snu anioł modrymi skrzydły cię otoczy,
Dobranoc! niech odpoczną po łzach twoje oczy,
Dobranoc! niech się serce pokojem zasili.

Dobranoc! z każdej ze mną przemówionej chwili
Niech zostanie dźwięk jakiś cichy i uroczy,
Niechaj gra w twoim uchu, a gdy myśl zamroczy,
Niech się mój obraz sennym źrenicom przymili.

Dobranoc! obróć jeszcze raz na mnie oczęta,
Pozwól lica. - Dobranoc! - Chcesz na sługi klasnąć?
Daj mi pierś ucałować. - Dobranoc! zapięta.

- Dobranoc! już uciekłaś i drzwi chcesz zatrzasnąć.
Dobranoc ci przez klamkę - niestety! zamknięta!
Powtarzając: dobranoc! nie dałbym ci zasnąć. 

Adam Mickiewicz.



Mariusz Parlicki - Niezmienne zmiany

 


Fragment pomnika
bohaterów Getta Warszawskiego



Jak pokój kończy kiedyś wojnę,
tak wojna kończy kiedyś pokój,
lata spokojne w niespokojne
przechodzą, światło ginie w mroku.

 
Wielkie systemy religijne
czas w końcu zmienia w gruzowiska,
z których znienacka, tak, jak w filmie,
nowej religii źródło tryska.
 
Po starych pozostają młodzi,
po silnym ciele wątły szkielet,
susza przychodzi po powodzi,
a po niej znów, jak z cebra, leje.
 


W teatrze nowe scenografie,
nowych aktorów nowe role
czas zmieni w stare fotografie.
Pomnik się chwieje na cokole.
 

wtorek, 2 lipca 2024

Anna German - Gdzieś, gdzie nie wiem

 




Gdzieś daleko, gdzieś, gdzie nie wiem, nie pamiętam
Szłam przed siebie, rozśpiewana, uśmiechnięta
Szłam przed siebie, blaskiem słońca oślepiona
Zasłuchana w wiatr szumiący w drzew koronach
Gdzieś, gdzie nie wiem, nie pamiętam, zapomniałam
Szłam przed siebie, kolorowa, w kwiatach cała
Szłam przed siebie w złotym wianku pszczół brzęczenia
Niewiedząca, nieznająca chmury cienia

Szłam przed siebie wąską ścieżką pośród lat
Aż nadleciał zza błękitu czarny ptak
Zawirował, zakołował
Rozdarł niebo nad mą głową
Porwał liście z drzew szumiących
Rozbił skrzydłem lustro słońca
Zerwał kwiaty z moich łąk
Pozostawił tylko smutek pustych rąk

Gdzieś, gdzie nie wiem, nie pamiętam, szłam przed siebie
Szłam szczęśliwa, że wciąż idę obok ciebie
Szłam tak lekka jak motyla pocałunki
Kiedy spija z gwiazd kielichów srebrne trunki
Gdzieś, gdzie nie wiem, było dobrze, było pięknie
Wszystko było serca ciszą - nigdy lękiem
Wszystko było twoich ramion ciepłem bliskim
Było dla mnie tam przy tobie, było wszystkim

Szłam przed siebie wąską ścieżką pośród lat
Aż nadleciał zza błękitu czarny ptak
Zawirował, zakołował
Rozdarł niebo nad mą głową
Porwał liście z drzew szumiących
Rozbił skrzydłem lustro słońca
Rozbił serce aż do krwi
Teraz szukam gdzieś, gdzie nie wiem, tamtych dni...

Roman Sadowski.





Ks. Jan Twardowski - W kolejce do nieba

 


Powoli nie tak prędko
proszę się nie pchać

najpierw trzeba wyglądać na świętego ale nim nie być

potem ani świętym nie być ani na świętego nie wyglądać

potem być świętym tak 
żeby tego wcale nie było widać


i dopiero na samym końcu
święty staje się podobny do świętego

Ks. Jan Twardowski.