niedziela, 31 grudnia 2023

Andrzej Sikorowski - Nowy Rok





Zbrudziliśmy staroroczne dni
Trzeba oddać je do pralni, by
Zmyć zdarzenia, które nigdy już nie wrócą
Trzeba obrus biały na stół słać
Rzucić kartę, która nie chce brać Którą czas dni trzystu kilku zgniótł i wymiął




Nowy Rok się przecież zbliża
Nowe niesie kalendarze
Przywitajmy go przed furtką
Resztę czas pokaże
Nowy Rok się przecież zbliża
Tuszem oczy dam rozmaże
Ale wyjdą wszyscy razem
Resztę czas pokaże

Mroźnym styczniem oszołomi nas
Majem popchnie w akacjowy czas
Żółty liść jesieni wepnie w klapę
Starych ludzi wytnie portret z ram
Potem gdzieś wysiądzie w polu sam
Jak pasażer, który jeździł rok na gapę

Nowy Rok się przecież zbliża...

Ktoś się pewnie będzie głośno śmiał
To znów w kącie ktoś zapłacze sam
I marzenia poszybują aż do nieba
W tych marzeniach będzie jedna myśl
Którą trzeba się podzielić dziś

Żeby wreszcie w Polsce było tak jak trzeba..







poniedziałek, 25 grudnia 2023

Andrzej Waligórski "Choinka knezia"


Raz na zamku w Kocmyrzu okrutny kneź Dreptak 
Kazał był burgrabiego powiesić na trzepak, 
Za to, że ten burgrabia kradł wprost niesłychanie, 
Lecz księżna zawołała: - Ja mam dziś trzepanie! 
Muszę na święta z kurzu oczyścić kobierce, 
Chcesz wieszać - szubienicę wystaw, moje serce! 
- E, zaraz szubienicę! - krzyknął książe w gniewie 
- Weźcie go i powieście, o, na tamtym drzewie! 


Jakoż i powieszono skazańca na świerku 
Stojącym przede zamkiem, na niedużym skwerku, 
A skazaniec był w szaty świecące odziany 
I miał na sobie śliczne, błyszczące kajdany 



Z długimi łańcuchami, które przez igliwie 
Zwisając, wśród zieleni lśniły migotliwie. 


Kneź patrzył, a do serca mu wpełzały smutki 
I wspomnienia, jak jeszcze był całkiem malutki, 
I przypomniała mu się babcia starowinka, 
Rodzice, stół, opłatek i śliczna choinka, 
I łzy mu się polały, i chcąc przeszłość wskrzesić, 
Zawołał: - Proszę jeszcze kucharkę powiesić! 
Powieszono kucharkę, co w białym fartuchu 
Wyglądała jak jeden z owych czystych duchów 
Skrzydlatych, które zwykle w okresie choinki 
Przynoszą dzieciom różne śliczne upominki... 

Zaś książę pił i płakał i wołał wzruszony: 
- Dowiesić kogoś z prawej...! teraz z lewej strony...! 
Hetman wyżej...!, pan ochmistrz mi zasłania dwórkę... 
Teściową koło pieńka, a wujka na górkę! 
Właśnie śnieżek jął padać i wszystko przyprószył, 

A kneź Dreptak do reszty urżnął się i wzruszył, 
I wybełkotał: - Ludzie! Hej, czy mnie słyszycie? 
Zasadźcie jeszcze kogoś tam, na samym szczycie, 
I fertig, można siadać do świętej wigilii! 

Lecz wszyscy albo zwiali, albo już nie żyli, 
Więc kneź, co był od wódki zupełnie zaczadział, 
Wylazłszy na choinkę - sam na szpic się nadział,
 

Bo choinka bez szpica - to już jednak nie to! 
... to dobrze, gdy dyktator jest również estetą! 

piątek, 22 grudnia 2023

Jacek Kaczmarski - "Wigilia na Syberii"

 

Wigilia w okopie, Karasin, 1916, Legiony Polskie

Zasyczał w zimnej ciszy samowar,
Ukrop nalewam w szklanki.
Przy wigilijnym stole bez słowa
Świętują polscy zesłańcy.
Na ścianach mroźny osad wilgoci,
Obrus podszyty słomą
Płomieniem ciemnym świeca się kopci
Słowem – wszystko jak w domu.
Słyszę z nieba muzykę i anielskie pieśni
Sławią Boga że nam się do stajenki mieści
Nie chce rozum pojąć tego chyba okiem dojrzy czego
Czy się mu to nie śni...
Nie będzie tylko gwiazdy na niebie,
Grzybów w świątecznym barszczu.
Jest nóż z żelaza, przy czarnym chlebie,
Cukier dzielony na kartce.
Talerz podstawiam, by nie uronić
Tego, czym życie się słodzi
Inny w talerzu pustym twarz schronił.
Bóg się nam jutro urodzi.
Król wiecznej chwały już się nam narodził
Z kajdan niewoli lud swój wyswobodził
Brzmij wesoło świecie cały oddaj ukłon Panu chwały
Bo to się spełniło co nas nabawiło serca radością...
Nie, nie jesteśmy biedni i smutni
Chustka przy twarzy – to katar
Nie będzie klusek z makiem i kutii,
Będzie chleb i herbata.
Siedzę i sam się w sobie nie mieszczę,
Patrząc na swoje życie.
Jesteśmy razem – czegóż chcieć jeszcze…
Jutro przyjdzie Zbawiciel.
Lulajże Jezuniu, moja perełko
Lulaj, ulubione me pieścidełko
Lulajże Jezuniu, lulajże lulaj
A ty go Matulu w płaczu utulaj...
Byleby świecy starczyło na noc,
Długo się czeka na Niego.
By jak co roku sobie nad ranem
Życzyć tego samego.
Znów się urodzi, umrze w cierpieniu,
Znowu dopali się świeca.
Po ciemku wolność w Jego imieniu
Jeden drugiemu obieca...

Jacek Kaczmarski 


Tadeusz Różewicz, - "Bajka"






ścierpły mi nogi
obudziłem się
z długiego
niewygodnego
snu
w świecie czystym
świetle
nowo narodzonym
w Betlejem a może
w innym "podłym" mieście
gdzie nikt nie mordował
dzieci
ani kotów
ani żydów ani palestyńczyków
ani wody ani drzew
ani powietrza
nie było przeszłości
ani przyszłości
trzymałem za ręce
tatę i mamę
czyli Pana Boga
i było mi tak dobrze
jakby
mnie nie było

Boże Narodzenie 2002 r.

wtorek, 19 grudnia 2023

Max Ehrmann 1927 r. - DESIDERATA






Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech,
i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy.
O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie,


bądź na dobrej stopie ze wszystkimi.
Wypowiadaj swą prawdę jasno i spokojnie
i wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych,
oni też mają swoją opowieść.


Unikaj głośnych i napastliwych,
są udręką ducha.


Porównując się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały,
zawsze bowiem znajdziesz gorszych i lepszych od siebie.


Niech twoje osiągnięcia, zarówno jak i plany,
będą dla ciebie źródłem radości.


Wykonuj swą pracę z sercem,
jakkolwiek byłaby skromna;
ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu.


Bądź ostrożny w interesach,
na świecie bowiem pełno oszustwa,
niech ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty.


Wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów
i wszędzie życie jest pełne heroizmu.
Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia,
ani nie podchodź cynicznie do miłości,
albowiem wobec oschłości i rozczarowań
ona jest wieczna jak trawa.


Przyjmuj spokojnie, co ci lata doradzają,
z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości.


Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić
w nagłym nieszczęściu.


Nie dręcz się tworami wyobraźni,
Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny.


Jesteś dzieckiem wszechświata
nie mniej niż drzewa i gwiazdy. Masz prawo być tutaj.
I czy to jest dla ciebie jasne czy nie,
wszechświat jest bez wątpienia na dobrej drodze.
Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem,


czymkolwiek się trudnisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia.
W zgiełku i pomieszaniu życia
zachowaj spokój ze swą duszą.
Przy całej złudności i znoju
i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.
Bądź uważny.
Staraj się być szczęśliwy.
 

sobota, 16 grudnia 2023

Jolanta Chrostowska - Iluminacja o matce


Wiersz  Jolanty Chrostowskiej przypomniał mi  jedną z moich ulubionych książek, do której co jakiś czas wracam     -  „Obietnica Poranka” – Romain Gary’ego. O ślepej miłości matki do syna.

W tej książce jak pisze autor wszystko jest prawdą. 

Roman Gary nie mógł się pogodzić ze śmiercią matki. Dla niego nigdy nie umarła, wszędzie jej szukał,  wszędzie ją widział i czuł jej obecność,

Pamiętam dosłowne zakończenie książki – 

„Foki umilkły na skałach, a ja leżę z zamkniętymi oczyma, uśmiecham się i wyobrażam sobie, że jedna z nich zbliży się zaraz do mnie cichutko i nagle poczuję tuż przy policzku lub we wgłębieniu ramienia serdeczne dotknięcie pyszczka…..Przeżyłem życie.”



Iluminacja o matce


Christine Heber


Jest liściem, łodygą,

i ziemią w ogrodzie.


Jest liściem, który dotyka policzka,
gdy w samo południe uciekam przed słońcem
w kosmos zieleni. Liściem.
Jest łodygą, łagodnie przygarbioną
pod spuchniętym niebem.  

Łodygą.


Gdy wspinam się krawędzią góry,
szukam na szczycie samotnej sosny.
Wiem, że to matka czeka,
oddalona gestem milczenia.


Gdy schodzę, ona ciągle milczy,
i czuję, że niebo, które spada mi na głowę,
ona podtrzyma siłą niewidzialnych ramion.




Jest muszelką, znalezioną na plaży,
która nie rani stopy,
lecz łagodnie toczy się w morze.

Skrawkiem lądu w dzikiej zatoce,

cieniem w pustej ulicy,
który patrzy na mnie jak w swoje odbicie.


Jest dobrym wspomnieniem,
gdy czekam na sen w nieznanych ciemnościach,


I ogrodem, gdy rankiem wychodzę na świat.
Jest liściem, łodygą i ziemią w ogrodzie. 

Jolanta Chrostowska.

Czartoryski Alexander - Być ostatnią...... Czasy

   
Być ostatnią..

Muszę ci to powiedzieć, ponieważ 
dla mnie jest to napędem, podnietą. 
Tego chcę, czego się nie spodziewasz: 
być ostatnią w twym życiu kobietą. 

Nie potrafię, nie umiem w mej wierze 
dłużej myśli tej trzymać w ukryciu, 
chcę i mówię dziś tobie to szczerze, 
być ostatnią kobietą w twym życiu. 

Tak powstała i już nie przeminie, 
sytuacja pragnieniem i matnią, 
chcę w niej zostać. Dla ciebie jedynie 
być kobietą w twym życiu ostatnią. 




Być nie mogłam, nie byłam twa pierwsza, 
ani druga ni inna na zmianę. 
Me pragnienie do swego włóż wiersza: 
ja na zawsze jedyną zostanę. 

Ja stać nie chcę na ślubnym kobiercu. 
To już miałeś. Skończyłeś z żałobą. 
A ja ciebie znalazłam w mym sercu. 
Chcę przy tobie być tylko. I z tobą. 

Być dla ciebie ostatnią i twoją 
i jedyną, co kochać cię umie. 
A ty, tym, który przyjmie tę moją 
miłość wielką i który ... zrozumie. 

To już wszystko, mój miły. Nie trzeba 
mówić więcej ni szukać patosu. 
Wspanialszego nie stworzy nam nieba 
nigdy nic. To nasz uśmiech od losu. 
 




 Czasy

"Tempora mutantur, et nos mutamur in illis."  - 
(„Czasy się zmieniają, a my zmieniamy się wraz z nimi”.)



Czasy z chwilami się zmieniają
Nowe ze starych wstają  światów
A ludzie wciąż zapominają 
unieszkodliwiać psychopatów. 

My się zmieniamy wraz z czasami. 
Coraz mniej muszek i krawatów... 
Czemu szkodzimy sobie sami 
za wodzów biorąc psychopatów ? 

W lepszych nas zmienia ewolucja, 
a coraz więcej biurokratów... 
Jaka-ż potrzebna rewolucja, 
aby się pozbyć psychopatów ? 

W niewolę biorą nas pieniądze 
z procentów, rat i bankomatów... 
Chciwi bankierzy, władne żądze 
rządzących nami psychopatów. 

Takim się jawi czas najbliższy. 
Nim oni zrobią z nas wariatów 
nadchodzi, myślę, mus najwyższy... 
Unieszkodliwić psychopatów. 

czwartek, 14 grudnia 2023

ksiądz Jan Twardowski ***



Mówię jak stary baran do młodego -
Serce samotne strzeż się samotnego.

1998

                                              

Narcyza Żmichowska - Pewność.

Narcyza Żmichowska (1819-1876 )....  Rodzina Żmichowskich pochodziła ze zubożałej szlachty. Ojciec przyszłej pisarki był powstańcem kościuszkowskim.  

Narcyza zapisała się w historii  jako pisarka, ale i jako działaczka społeczna. Jedna z pierwszych broniła tezy, iż kobiety i mężczyźni są równi.

Stworzyła Koło Entuzjastek, któremu  przewodziła pod pseudonimem Gabryela. Panie spotykały się w konspiracji w Warszawie w latach 40. XIX wieku. Ich dyskusje były poświęcone kulturze, sztuce i literaturze, ale też tematom społecznym oraz politycznym. Entuzjastki pragnęły żyć w świecie, w którym same decydowałyby o wyborze partnerów, kształciły się i posiadały możliwość publicznego wygłaszania poglądów. Obecnie Koło Entuzjastek uważa się za pierwszy polski ruch feministyczny. 


Narcyza Żmichowska

Pewność.

Ludzie, ludzie, wy nie wiecie,
Że jest szczęście na tym świecie:
Patrzeć w niebo, gonić okiem
Za gwiazdeczką, za obłokiem,


Słuchać pieśni, którą śpiewa
Naszej duszy duch przyrody,
W głosie ptasząt, w dźwięku wody,
W szeleszczących listkach drzewa;

I nawzajem wysnuć z siebie
Pieśń piękniejszą, pieśń marzenia,
O aniołach i o niebie
I w szlachetne uderzenia
Wybić wszystkie serca bicia,
I żyć pełnią swego życia,



Mieć za sobą lat niewiele,
Mieć przed sobą szczęścia wieki,
W sobie duszę, która śmiele
Dąży w przyszłość, w kraj daleki,

W kraj z pięknością i swobodą -
Snem miłości, czucia, wiary
Kochać, wierzyć, czuć bez miary,
Być kochaną - umrzeć młodą -

Ludzie, ludzie, czyż nie wiecie,
Że to szczęście jest na świecie!


Wiersz miłosny Narcyzy Żmichowskiej: 

Zaklęcie

Idę lądem, płynę wodą,
A czy słońce lśni pogodą,
Czy pioruny z błyskawicą,
Czy na niebie gwiazdy świecą,
Czy mnie noc, czy dzień otoczy,
Czy mi jasno, czy mi ciemno,
Zawsze przy mnie, lub przede mną,
Takie wielkie czarne oczy!
Ach! to jej oczy!
 
Piję miód i piołun piję,
Zbieram ciernie i lilije,
Sok wyciskam, lecz w napoju
Nie ma zdrowia, ni spokoju,
Choć dokoła przestrzeń pusta,
Choć relikwię pocałuję,
Zawsze na mych ustach czuję,
Koralowe, drogie usta,
Ach! to jej usta!
 
Istna ona czarownica,
Świat zaklęła w swoje lica,
W swoje usta, w swoje oczy,
Już i pacierz nie odroczy;
Wszystko zmienia się w jej postać,
Kędy spojrzę, wszędzie ona,
Człowiek od tych czarów skona,
Lub sprawczynię musi dostać
Ach! gdyby dostać!


wtorek, 12 grudnia 2023

CYPRIAN KAMIL NORWID - Mój psalm



 Albrecht  Durer



Ja­snych Mag­da­len z buj­ny­mi wło­sa­mi,
Roz­trop­nych Zo­fii i ge­nial­nych Te­res
I dnie i noce nie usta­wam pro­sić,
Żeby raz skoń­czył świat z in­te­re­sa­mi.
Ta jest mo­dli­twa ma i ten in­te­res,


Żeby raz ludz­kość we­szła do okre­su,
Któ­ry jej z daw­na na­le­ży lo­gicz­nie,
Gdzie już żad­ne­go nie­ma in­te­re­su
I gdzie już nic się nie robi prak­tycz­nie.

I o to świę­te pro­szę, któ­re no­szą
Grze­bień z pro­mie­ni i łzę mają w oku
I z We­ro­ni­ką od łkań się za­no­szą
Na pur­pu­ro­wym ob­ło­ku...
 
Cyprian Kamil Norwid.

Anna Kamieńska - Nasze nastroje


Najbardziej niestałe
ze wszystkiego są nasze nastroje,
zależne od tylu rzeczy,
od chemii naszego ciała,
nawet od pogody.
Huśtawka.
Powierzchnia morza.






A przecież rzeczywistość jest jedna.
Pozostajemy jej wierni mimo przypływów
i odpływów naszego wewnętrznego morza.
Trzeba o tym pamiętać i nie brać
nastrojów za odbicia rzeczywistości.

Chwile martwoty i jakby bez-czułości
- to nie znaczy, że przestaliśmy kochać
lub że Bóg nie istnieje.

Egzaltacja, łzy - to nie znaczy,
że jesteśmy bliżej prawdy
i istoty rzeczy.




Trudno się tego nauczyć.
Uczę się już prawie
pół wieku.

Anna Kamieńska.

niedziela, 10 grudnia 2023

Konstanty Ildefons Gałczyński - Książka mówi do stroskanego

 

Charles Spencelayh  -  (1865 - 1958)




Gdy nawet wiosną będziesz sam, kiedy jaskółce
próżno będziesz tłumaczył to, co ci dolega,
gdy najcięższą godzinę wskaże tobie zegar,
odszukaj mnie - i znajdziesz leżącą na półce.

Rzecz jestem nieogromna, lecz trudno mnie minąć
temu, dla kogo troska bywa domu panią;
więc w najładniejszym krześle usiądź w swym mieszkaniu
i pochyl się nade mną, i daj oczom płynąć.




Wtedy w oczy wszystkimi trysnę promieniami
i będę tobie matką i pocieszycielką,
i z literami będziesz gwarzył jak z gwiazdami,
żem jest jak serce mała i jak serce wielka.

Konstanty Ildefons Gałczyński
1933

sobota, 9 grudnia 2023

MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA

 


Tomasz Jastrun - Równowaga


Kiedy mnie dotykasz
Odsłaniasz ciężar lat
Które jak puste beczki hałasują
Poruszone falą na przystani







Wokół twojej twarzy
Krąży już pierwszy ptak
Nie bój się
Pierwsze gniazdo zwykle nie boli

Kiedy rano czeszesz włosy
Słyszę szmer strumienia
Który płynie z mojego źródła
I jak kot
Ociera się o twoje nogi



Jesteśmy tak długo ze sobą
Że każde rozstanie
Rozdziera pobladłe powietrze
Cicho jak ligninę

A przecież już tak wiele nie ma
Słychać gdy puste miejsca
Przełykają ślinę
Łączą nas wyrwane zęby
Przyszyte guziki
I siwa wycieraczka u progu

Gdzie jest futro
Którym podszyta nasza czułość
Już chyba tylko ciężar przyzwyczajenia
Pozwala utrzymać równowagę

Andrzej Poniedzielski - Ciężko nieść - rzucić żal


Zbieram życzenia - te z gór i świąt, 
i inne dowody że jestem. 


Składam wspomnienia jak talię kart 
znaczonych dobrym gestem. 

Marzenia, zmyślenia, sny pod wiatr, 
uśmiechy ludzi i losu, 
zbieramy, składamy - może to cel, 
a może tylko sposób.


Cały ten kosz, cały kram -
to wszystko moje, co mam.
Mój bagaż na moją dal.
Ciężko nieść - rzucić żal.


Cały ten kosz, cały kram -
nie oddam tego, co mam.
Przepraszam - muszę z tym przejść.
Rzucić żal, choć ciężko nieść.


Zbieram, wybieram szczęśliwe dni,
wczoraj liczyłam - mam siedem.
Składam, układam wyśnione sny -
sny o nim, bo jest taki jeden.


Marzenia, zmyślenia, sny pod wiatr,
uśmiechy ludzi i losu.
Zbieramy, składamy - może to cel,
a może tylko sposób.


Cały ten kosz, cały kram...

piątek, 8 grudnia 2023

Miron Białoszewski - OHO 11



co z tego że utyłem?

reumatyzm

po schodach

prztyka

mój kościotrup

w sztywnych ukłonach

- Wasza Cielesność długo zamierza?


Miron Białoszewski

Ewa Lipska - Testament

 

Twórca: Svetoslav Stoyanov 





Po śmierci Boga

otworzymy testament

aby dowiedzieć się

do kogo należy świat

i

ta wielka łapka

na ludzi


Ewa Lipska


środa, 6 grudnia 2023

José Emilio Pacheco - Prehistoria 2


José Emilio Pacheco  (1939-2014) był znanym, współczesnym poetą meksykańskim.   Otrzymał Nagrodę Cervantesa. Jest to najważniejsze literackie wyróżnienie w świecie hiszpańskojęzycznym.

Prehistoria 2 

Kontemplując po raz pierwszy noc,
zapytałem sam siebie: czy będzie wieczna?
Chciałem zbadać rację bytu słońca, kapryśną
ruchliwość księżyca,
tajemniczą armadę gwiazd,
które żeglują, nie idąc na dno.

Wiliam Blake


Następnie pomyślałem, że Bóg jest dwójcą:
księżycem i słońcem, ziemią i morzem, powietrzem i ogniem,
albo jest dwojgiem w jednym:
deszczem/rośliną, błyskawicą/piorunem.

Skąd bierze się światło na niebie?
Czy wytwarza je huk? Czy to może płomień
wydaje dźwięk, rozdzierając przestrzeń?
(jak szczelina w murze, nim mur się zawali,
jak konwulsje planety, która wciąż się staje).

Czy Bóg jest dobry, bo zsyła nam deszcz?
Czy Bóg jest zły, bo jest kamieniem, co zabija?
Czy Bóg jest wodą, której brak nas unicestwia,
nadmiar zaś porywa nas z sobą, zatapia?

Tę część siebie, która mnie przeraża,
nazwę Demonem.
A może jest to sobowtór Boga, jego olbrzymi cień?
Albowiem bez cierpienia i zła
nie istniałoby dobro ani przyjemność,
tak jak dla istnienia światła
są potrzebne ciemności.

Nigdy, przenigdy nie znajdę odpowiedzi.
Nie mam czasu. Zgubiłem się w czasie.
Skończył się czas, który mi przyznano.


José Emilio Pacheco 
tłum. Krystyna Rodowska

Adam Zagajewski - Dzieciństwo


Oddajcie mi moje dzieciństwo,
republikę gadatliwych wróbli,
niezmierzone puszcze pokrzyw
i nocny płacz nieśmiałego puszczyka.

Naszą ulicę pustą w niedzielę,
neogotycki czerwony kościół,
który nie sprzyjał mistykom,
łopiany szepczące po niemiecku

Mal. Stanisław Wyspiański

i spowiedź alkoholika
przed ołtarzem białej ściany,
i kamienie, i deszcz, i kałuże, 
w których lśniło złoto.



Teraz już wiedziałbym na pewno
jak być dzieckiem, wiedziałbym
jak patrzeć na oszronione drzewa,
jak żyć nieruchomo.


niedziela, 3 grudnia 2023

Pierre Jean Jouve - Tragiques (fragment)

 

Słucham porannych wiadomości – zginęło dziesięć, dwadzieścia, sto, dwieście, trzysta tysięcy -  Palestyńczyków, Izraelczyków, Rosjan, Ukraińców….. synów, mężów, ojców…. Doskonalimy się w zabijaniu, i cieszymy się -  te śmierci są miarą naszych zwycięstw….

Tyle samo pozostało nieutulonych w żalu i rozpaczy żon, matek i dzieci.



John Singer Sargest /1919/



Tragiques (fragment)

Nie ma wcale zwycięstwa,
I cios morderczy w serce,
I ciała w poniewierce.
Jest tylko mroczna klęska,


Gardzę wami, nikczemni
Królowie bydła, stali,
Mnie zbrodnia wasza pali,
Wieczność mówi przeze mnie


Powiedzcie, nikt, nikt nie wie,
Jaka istota szydercza
Ukrywa się za śmiercią;
Nikt nie wrócił ospały
Z ciszy, by rzec: widziałem —
Nikt.
A są tu upojeni
Tym, że zabili, zabili śmiercią
Więcej niż dziesięć milionów
W błocie tysiąca batalii,
Że będą znów zabijać śmiercią
Wdeptani w muł po piersi
Są upojeni
Tym, że stworzyli olbrzymią armię
Biednych umarłych w rozkwicie,
Którzy nie wstaną już nigdy
Z otchłani, dokąd strąciły
Ich kulomioty o świcie.
I mówcie! Czy rewolucja
Chciałaby nowych ofiar z życia?


Pierre Jean Jouve (1887 - !976) - 
francuski pisarz, powieściopisarz, poeta i krytyk.