sobota, 27 sierpnia 2022

MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA.






Jan Twardowski - Aby się stało

 
Aby się stało


Gwiazdy by ciemniej było
smutek by stale dreptał
oczy po prostu by kochać
choć z zamkniętymi oczami






wiara by czasem nie wierzyć
rozpacz by więcej wiedzieć
i jeszcze ból by nie myśleć
tylko z innymi przetrwać

koniec by nigdy nie kończyć
czas by utracić bliskich
łzy by chodziły parami
śmierć aby wszystko się stało
pomiędzy światem a nami


ks. Jan Twardowski.

- A mnie jest szkoda lata - sł. Edward Schlechter

 

Moja żona mnie dzisiaj skrzyczała,
powiedziała, że mazgaj, że głupi,
że ze wstydu się za mnie rumieni,
kiedyż wreszcie zmądrzeję już raz.

A na śmiesznym tle sprawa powstała:
poprosiłem, poziomek niech kupi.
- Zdziecinniałeś - powiada - w jesieni?
- To już jesień? Jak leci ten czas!

I westchnąłem: no patrz, już po lecie,
po wakacjach, po słońcu, mój Boże!
Już się zacznie szaruga na świecie,
no, jasnych spodni już chyba nie włożę.
Pewnie deszcze się zaczną i słota,
na to ona, przepraszam, idiota!
Uśmiechnąłem się, mów sobie zdrowo,
ty wiesz swoje, a ja swoje wiem.


Bo mnie jest szkoda lata
i letnich złotych wspomnień,
Niech mówią: głupi, o mnie, a mnie jest żal.
Za oknem szaro, smutno,
a jeszcze przed miesiącem
Pogoda, zieleń, słońce, naprawdę żal.

To tak jak gdyby ktoś najdroższy nagle odszedł
I zabrał radość, uśmiech, a zostawił łzy.
Bo mnie jest szkoda lata i ludzi żal, i nieba,
Po którym płyną smutne jesienne mgły.

Człowiek pensję ma bardziej niż marną:
tysiąc złotych miesięcznie - niewiele.
Ale w lecie, tych tysiąc, to suma!
Można za nią jak król jakiś żyć.
Słońce grzeje, opala za darmo,
Wisłę gratis masz w każdą niedzielę,
Ptaki dają bezpłatne koncerty,
nawet nie chce się jeść ani pić.

Jesień, owszem, jest piękna, bogata,
bardzo urozmaicona i pełna kolorów.
Ale gdzie, gdzie jesieni do lata,
do lipcowych, sierpniowych wieczorów!

Już niedługo i zima przyleci,
pełna śniegu, zawiei, zamieci.
A mnie w głowie poziomki i głupstwa,
jakiś koncert i Wisła, i las.


                           wyk. Andrzej Bogucki. muz. Adam Lewandowski 

piątek, 26 sierpnia 2022

Wojciech Młynarski - Dobranoc panu, panie Bzowski

Vladimir Makovsky



Zaśnij spokojnie, przyjacielu,
Dobranoc panu, panie Bzowski,
Sen emeryta w Pe eR eL-u
Przedmiotem jest szczególnej troski.


A pan wciąż, jeśli mam być szczery,
Rozkoszne lubi pleść androny,
Twierdząc, na przykład, że „emeryt"
Znaczyło kiedyś „zasłużony".


Kiedyś znaczyło, dziś nie znaczy,
Stare pojęcia trafił szlag,
To nie jest powód do rozpaczy,
Ale postępu piękny znak.


Kiedyś kiełbasa była z mięsa,
Cukier rozpuszczał się, klej kleił,
A jak sen przysiadł ci na rzęsach,
Nie zasypiałeś bez nadziei...


Dziś jest pan na przedwczesnej rencie
I są kłopoty spore z panem,
Pan w czarnej skrzynce swej pamięci
Za dużo ma zapamiętane.



Po co pamiętać, panie Bzowski,
Jakąś nadzieję, cukier, klej,
Ech, przydałby się łut sklerozki
I żyłoby się panu lżej...


Dobranoc panu, panie Bzowski,
Jeszcze, nim pana sen dogoni,
Niech pan posłucha ciekawostki,
Zauważonej bez ironii


Pan nie wie, patrząc zmierzchem w lustro
I myśląc: „Jak mi gęba zbrzydła...",
Że jedną nocą - czarną, pustą
Mogą wyrosnąć panu skrzydła!

I wiatr wesoły panu świśnie,
Że trzeba ufać, trzeba żyć...
Niech się te skrzydła panu przyśnią.
Dobranoc panu. Spać pan idź


środa, 24 sierpnia 2022

CZESŁAW MIŁOSZ - Trwoga.











"Oj­cze, gdzie je­steś! Las ciem­ny, las dzi­ki,
Od bie­gu zwie­rząt ko­ły­szą się chasz­cze,
Tru­ją­cym ogniem bu­cha­ją stor­czy­ki,
Pod nogą cza­ją się wil­cze prze­pa­ście.


Gdzie je­steś, oj­cze! Noc nie ma gra­ni­cy,
Od­tąd już za­wsze ciem­ność bę­dzie trwa­ła.
Bez­dom­ni, z gło­du umrą po­dróż­ni­cy,
Chleb nasz jest gorz­ki, wy­schnię­ty jak ska­ła.

Go­rą­cy od­dech strasz­li­we­go zwie­rza
Zbli­ża się, pro­sto w twa­rze smro­dem zie­je.
Do­kąd od­sze­dłeś, oj­cze, jak ci nie żal
Dzie­ci, w te głu­che za­błą­ka­nych knie­je".

wtorek, 23 sierpnia 2022

Tadeusz Różewicz - Pisałem



Pisałem
chwilę albo godzinę
wieczór noc
ogarniał mnie gniew
drżałem albo niemy
siedziałem obok siebie
oczy zachodziły mi łzami
pisałem już bardzo długo
nagle spostrzegłem
że nie mam w ręku pióra

Tadeusz Różewicz


poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Leopold Staff - Początek bajki


Wieczór przyjść musi, duszo moja - to daremne,
Patrzysz na mnie z przeczącą niewiarą w uśmiechu?
A jednak przyjdzie, chociaż z wolna, bez pośpiechu,
Pogodny, słodki, złocąc skośnie źdźbła przyziemne.

Jeno trzeba, by złoty był, drzew szczyty ciemne
Każąc w pochodnie zmieniać dnia późnemu echu.

Lecz na to żyć musimy słonecznie, bez grzechu
Przeciw własnemu pięknu, co w nas śni - tajemne.
Tak, żyć, by kiedy Charon w swą łódź nas zaprosi,
Patrzeć cicho jak fala w oddal nas unosi,
A brzeg znika nam z oczu z zachodu ozdobi









I abym mógł miłosnym uściskiem cię owieść
I, jak najsłodszą bajkę, o życiu opowieść
Rozpocząć od dziecinnych słów: Byłem raz sobie...

Leopold Staff

sobota, 20 sierpnia 2022

Zbigniew Jabłoński - DLACZEGO

 

Kiedy zabrakło wody
Chmury zesłałeś deszczowe
Gdy ziarno nie wzrosło
Soczewicą nakarmiłeś zgłodniałych
A wodę zamieniłeś w wino.
 
Czy Ty też się zmieniasz?



 





Dlaczego nie oślepisz
Strzelających w plecy
Rzucających bomby dla radości wybuchu,
Porywających samoloty dla
Fenicjańskiej fantazji


Tylko przyglądasz się 
Jak giną niewinni
Stworzeni na Twoje podobieństwo.

 

Liban `1996


piątek, 19 sierpnia 2022

Jan Brzechwa - Pająk i Muchy

 



Pająk i Muchy

Pająk na stare lata był ślepy i głuchy, 


Nie mogąc tedy złapać ani jednej muchy, 
Z anten swej pajęczyny obwieścił orędzie, 
Że zmienił się i odtąd much zjadać nie będzie, 


Że pragnąłby swe życie wypełnić czymś wzniosłem 
I zająć się, jak inni, uczciwym rzemiosłem, 
 
A więc po prostu szewstwem. Zaś na dowód skruchy 
Postanowił za darmo obuć wszystkie muchy. 
 

Niech śmiało przybywają i młode, i stare, 

A on, szewskim zwyczajem, zdejmie każdą miarę! 

 
Muchy, słysząc o takiej poprawie pająka, 
Przyleciały i jęły pchać się do ogonka. 
 
Podstawiają więc nóżki i wesoło brzęczą, 
A pająk je okręca swą nitką pajęczą, 
 
Niby mierzy dokładnie, gdzie stopa, gdzie pięta, 
A tymczasem wciąż mocniej głupie muchy pęta. 
 
Muchy patrzą i widzą, że wpadły w pułapkę, 
Pająk zaś, który dawno miał już na nie chrapkę, 
 
Pogłaskał się po brzuchu i zjadł obiad suty. 
Odtąd mówi się u nas: "Uszyć komuś buty."

czwartek, 18 sierpnia 2022

Joanna Kulmowa - Radość - Co to jest radość

 

                                                             

Co to jest radość?


Niebo
kiedy nagle w kałuży zaświeci.

Ciepły wiatr niespodziany
co nam wybiega naprzeciw.

I jeszcze:
wcześnie rano chleb
kiedy słońce w ostrzu noża tuż obok.

I ni stąd ni zowąd
twój śmiech
mój śmiech.

I tam w górze
dziko
rozpędzony obłok.

Radość mała
i radość wielka:
wielka jak chorągwi mokrych furkotanie
mała jak czerwona kropelka
biedronki
na białym tulipanie.
 

środa, 17 sierpnia 2022

Edward Stachura - Prefacja


Marcin Kolpanowicz

Zaprawdę godnym i sprawiedliwym
Słusznym i zbawiennym jest
Śmiać się głośno
Płakać cicho
Deszcz ustaje sady kwitną
I tego trzymać się trzeba


Zaprawdę godnym i sprawiedliwym
Słusznym i zbawiennym jest
Iść i padać
Z - padłych - wstawać
Przeszła wojna
Wstaje trawa
I tego trzymać się trzeba

Zaprawdę godnym i sprawiedliwym
Słusznym i zbawiennym jest
Śledzić gwiazdy
Grać na skrzypcach
Astronomia
I muzyka
I tego trzymać się trzeba




Zaprawdę godnym i sprawiedliwym
Słusznym i zbawiennym jest
Być uważnym
Pełnym pasji
Dobra wasza
Gwiżdżą ptaki
I tego trzymać się trzeba


Zaprawdę godnym i sprawiedliwym
Słusznym i zbawiennym jest
Żeby człowiek
W życiu onym
Sprawiedliwym
Był i godnym

Żeby człowiek
Był człowiekiem
Lecą liście
Szumi w lesie
Wiatr z obłoków
Warkocz plecie
I tego trzymać się trzeba

Edward Stachura

wtorek, 16 sierpnia 2022

Ludwik Jerzy Kern - Nowy Kossak


Hoże dziewczę płacze,
Konik nóżką grzebie,
Polacy od wieków
Twardzi są. Dła siebie.

Francuz Francuzowi
Funduje ślimaka,
A Polak najchętniej
Podgryza Polaka.

Hiszpanowi Hiszpan
Gra na tamburynie,
A Polak podkłada
Polakowi świnię.

Włoch tak kocha Włocha
Jak pawica pawia,
A Polak Polaka
Do wiatru wystawia.

Anglikowi Anglik
Robi przyjemności,
Polak Polakowi
Przykrości zazdrości.

Konik nóżką grzebie,
Płacze dziewczę hoże,
Polak do Polaka
Z pyskiem albo z nożem.







Rzadko Polakowi
Polak dobrze zrobi,
To już takie nasze
Narodowe hobby.

A tak by się chciało
Wstawić do czytanki,
Że Polak i Polak
To są dwa bratanki.


Szydzik Zofia – ciche rozmowy/ jak kiedyś

 



ciche rozmowy


powiedz mi babciu
samotność
czym jest samotność


łkaniem powstrzymywanym nocą
natłokiem myśli ciężkich jak chmury burzowe

spojrzeniem w dal bez celu


miłość
jaka jest miłość


dzika i dumna jak wydęty wiatrem żagiel
silna i ażurowa jak skrzydła ważki
słodka i cierpka jak czara wina
burzliwa


czas
czym jest czas


jest splotem szczęścia pożogi i tęsknoty
śpiewem i modlitwą pracą i odpoczynkiem
początkiem i końcem
przemijaniem


śmierć
jaka jest śmierć


cicha i punktualna
czasem gołębiem wzleci ponad zgiełk
lub kamieniem spocznie na dnie
złota jak dojrzały kłos
życia


wiatr
jaki jest wiatr

wolny… 

sobota, 13 sierpnia 2022

MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA





Wojciech Młynarski - Sposób na bezsenność

Kłopotów różnych taka moc
Na porcję składa się codzienną
Że kiedy wreszcie przyjdzie noc
Cierpimy często na bezsenność

Walczyć z nią nieraz próżny trud
Skręca człowieka na posłaniu
I wreszcie wczoraj - istny cud
Znalazłem nagle sposób na nią

Proszę, słuchajcie mnie uważnie
Oto mój na bezsenność sposób
Należy siłą wyobraźni
Przywołać twarze kilku osób

Potem się trzeba przyjrzeć im
I położywszy się na wznak
Albo na boku, mniejsza z tym

Powoli liczyć tak:




Numer jeden - to ten pan
Co robótki robi podłe
Drugi ten, co za złe ma
Że ci w życiu się powiodło
Trzeci z czwartym wzrokiem złym
Gapią się spod ciężkich powiek




Orzeszkowa kiedyś im 
poświęciła całą powieść

Numer piąty to ten ktoś
Kto cię spycha, by wypłynąć
Numer szósty to ten gość
Co poderwał ci dziewczynę
Siódmy ten, co cieszy się
Że ze strachu przed nim drżysz
A ósmego już nie widzisz
Śpisz, spokojnie śpisz

Bo sposób to najprostszy i wypróbowany
Przed snem policzyć barany

Wojciech Młynarski, 

Ewa Lipska - Numer Jeden




Numer Jeden


No i co z tego
że nasza planeta
objęta została rezerwacją.


Księżyc wpisany do księgi wieczystej.
W akcie notarialnym zapisane słońce.


Ponumerowane miasta. Zadłużone ulice.
Wielocyfrowy los.



Nowe wojny
zabezpieczone
na nieruchomościach Dekalogu.





Zawrotne sumy nadziei
na publicznych licytacjach.


No i co z tego
kiedy miłość
gałązka lekko poruszana przez wiatr
jest zawsze Numer Jeden
i chyli się w naszą stronę.

Ewa Lipska


czwartek, 11 sierpnia 2022

Jan Kasprowicz - Czekałem na ciebie wczora

 


Jan Kasprowicz 1908
Czekałem na ciebie wczora,                

Od rana czekałem do rana,

Wywiodła mnie w pole tęsknota,

Miłością twoją pijana.

Przenigdy już czekać nie będę,

Takem chciał zarzec się w gniewie,

Lecz kłamstwo jest obce mej duszy,

O fałszu nic serce me nie wie.





Maria Kasprowiczowa


Więc powiem ci prosto i szczerze,

Ty moje dziwne kochanie:

Chociażbym wieki miał czekać,

Dość woli na to mi stanie.


Bo cóż ja mam czynić, niebożę,

Jeśli nie czekać do końca?

Wszakże ty jesteś zachodem

I wschodem mojego słońca.




Thimios I. Christiopoulos - Kobieta

mal. Lee Bogle




Kobieta!
Obraz moich oczu,
Moich pociech matka!
Fundament domu, kolumna,
przystań bólu, dzień nocy!


Kobieta!
Polarna gwiazda,
sen dzieci, pieszczota,
ptak moich myśli,
chiton nadziei!


Kobieta!
Roślina ogrodu południa,
słowo od warg zdjęte!
Zielona radość domu,
pieśń mego życia, Gioula!

tłum. Nikos Chadzinikolau


wtorek, 9 sierpnia 2022

Ks.Mieczysław Maliński - Dawaj

    


Dawaj to, co masz, czym jesteś.

Dawaj przedmioty, ale nade wszystko dawaj siebie,

swoją opiekę, swoją pomoc, swoje współczucie.

Dawaj póki czas, póki masz co dawać,

póki masz rzeczy, póki masz siły,

póki stać cię na serdeczną troskę,

na współczucie, na uśmiech i radość.


Dawaj swoją pomoc, dawaj siebie samego

póki cię jeszcze trochę jest.     


mal:    Agnolo Bronzino (1503-1563)                                                                            

poniedziałek, 8 sierpnia 2022

Kofta Jonasz - Świnia

 



Tej rewolucji
W ewolucji
Nie przewidziałeś Darwinie
Z obywatela
Na konsumenta
A z konsumenta
Na świnię
 
Świnia nie marzy nigdy o niczym
Świnia stworzeniem jest tajemniczym
Ujawnia swoją świńską treść
Kiedy coś można mieć lub zjeść
 
Być może jest to poza tematem
Bywają także świnie rogate
Być może świnia nonkonformistką
Gdy ma apetyt na wszystko
 
Tej rewolucji...
 
Świnia jest czasem na chorobie
Na ogół stoi wiernie przy żłobie
Ściele się wtedy gęsty trup
Gdy się spotkają świnia i żłób
 
Świnia żłobowi nie przeszkadza
Żłób nawet świnię ceni
Świniom apetyt - żłobom władza
A ludziom kraina cieni
 
Tej rewolucji...
 
Fakt, że gdy czasem żłoby są puste
Świnia w duchową wpada rozpustę
Znowu swój ryj zamienia w nos
Dobywa z siebie ludzki głos
 
Obywatele! Zaświniłem!
Nie byłem społecznie świadom
Dajcie, jak chcecie, kopa w tyłek
Lecz poczęstujcie czekoladą
 
Tej rewolucji...
 
Coda:
Pieśni o świni zabrakło słów
I w tym milczeniu jest puenta
Świnia, gdy widzi pełny żłób
Kompletnie nic nie pamięta

 






"Wiem nareszcie,

 kim chciałbym być, kiedy dorosnę. 


Kiedy dorosnę 

chciałbym być małym chłopcem."


(Joseph Heller, 1923-1999, "Paragraf 22")

Anna Achmatowa - Wspomnienia mają...


Frederic Simpson

Wspomnienia mają swoje trzy epoki,
I pierwsza - to jak gdyby dzień wczorajszy,
Pod stropem ich błogosławiona dusza
I ciało rozkoszuje się w ich cieniu.


Nie zamarł jeszcze śmiech, łzy się strumienią,
Nie starto z biurka plamy atramentu -
I pocałunek jest pieczątką w sercu,
Jedyny, pożegnalny i pamiętny..


Ale to wszystko nie trwa bardzo długo...
I już nie strop nad głową, lecz gdziekolwiek,
Na peryferiach opuszczony dom,
W nim zimą zimno, latem ciężki upał,


W nim pająk mieszka, pył zalega wszędzie,
W nim dopalają się ostatnie listy,
Niepostrzeżenie zmienia się portrety.
.

Ludzie przychodzą, jak na grób, popatrzeć,
A gdy wracają, ręce myją mydłem,


Strząsają prędko chybotliwą łezkę
Z obrzmiałych rzęs i słychać ich westchnienia...


Lecz zegar tyka i po jednej wiośnie
Przychodzi druga, różowieje niebo,
Zmieniają się znajome nazwy miast.


I nie ma już naocznych świadków zdarzeń,
Nie ma z kim płakać, nie ma z kim wspominać
I wolno opuszczają nas ostatnie cienie,
Których postanowiliśmy nie wołać,
Które nas nawet napawają strachem.


I raz, zbudzeni ze snu, już nie wiemy,
Którędy można dojść do tego domu,
I, łapiąc prędko oddech, zaczynamy biec
Ze wstydem, z gniewem, lecz (tak bywa we śnie)


Tam wszystko jest już inne: ludzie, rzeczy,
Nikt nie rozpoznał nas - jesteśmy obcy.
Prawdopodobnie zabłądziliśmy... Mój Boże,
Oto przychodzi gorycz najstraszniejsza:
Uświadamiamy sobie, że w swym życiu
Nigdy byśmy już nie zmieścili spraw minionych,
Że są nam one równie niepotrzebne,
Jak sąsiadowi, co mieszka za ścianą,
Że nie poznalibyśmy tych, co zmarli,
A ci, z którymi nas rozłączył los,
Wspaniale sobie radzą bez nas - nawet
Wszystko podąża ku lepszemu...

Tłum. Edward Balcerzan