wtorek, 30 marca 2021

Joanna Kulmowa - List do Andersena

 


Ja dziękuję panu
panie Janie Christianie
za bardzo dziecinne bajanie.
 
Za kominiarczyka co kochał się w pasterce.
Za słowika –
że miał żywe serce.
Za szkiełko Królowej Śniegu.
I za smutny los żołnierza cynowego.
Za księżniczkę na ziarnku grochu.
Za cień
który trwa przy mnie wszędzie.
I za każde brzydkie kaczątko
co wie teraz
że łabędziem
będzie.
 

Jonasz Kofta - Jestem zmęczony

 

Safet Zec, 1943 

Czuję, usycha we mnie wiara
Instynkt ludzkości nieomylny
Tyle słów niepotrzebnych naraz
Złości i trwogi zgiełk bezsilny
Chcę uciec, wiem to brzmi naiwnie
Chcę uciec choćby na pustynię
- Jesteś zmęczony?
Tak
To minie
 
Czy ktoś zatrzyma młyny słowa
Nim w proch ostatnią prawdę zmielą
Bełkot i zbrodnia, król, królowa
Władzą nad nami się podzielą
Pogodzi nas niepogodzonych
Słońce gdy pierwszy raz nie wzejdzie
- Jesteś zmęczony?
Tak
To przejdzie
 
Czasu już nie ma, nie ma na nic
Myśl ginie ogłuszona gwarem
Głupota tuczy się słowami
Wystarczy: mane, tekel, fares

Czy świat jest łodzią dla szalonych
Rozbitków, co ratunkiem gardzą
- Jesteś zmęczony?
Tak
Bardzo


sobota, 27 marca 2021

   ZAPOMNIJMY  O  COVIDZIE. !!!! 


   Ludwik Jerzy Kern - "Śmierć w kręgu rodziny" 

Jest cicha wieczorowa pora.
Siedzimy całą rodziną frontem do telewizora.
Dziadkowie,
Rodzice,
Synowie,
Córki,
A na ekranie same wybiórki.
To znaczy tacy panowie i panie,
Co są specjalnie wybrani, żeby nas bawić na małym ekranie.
 
Wieczór taki spokojny,
Milutka atmosfera,
I tu ni stąd, ni zowąd czuję, cholera,
Że coś umiera.
 
Patrzę na dziadka,
Co zjadł przed chwilą sześć pączków firmy Blikle,
Czy dziadek się czasem nie kończy?
Nie, dziadek jest wesolutki
Jak zwykle.
 
Jedna babcia różowa,
Druga babcia różowa,
Uśmiechnięta synowa,
Pełna werwy teściowa,
Wszystkie wnuki w porządku,
W porządku ciocia Mila,
Która (widać w półmroku) pepsi z rumem właśnie wychyla.
 
Na koniec wzrok mój trafia na postać wuja Zdzicha...
Ale on przysnął tylko.
Dycha.
 
A jednak nie mogę się pozbyć dziwnego niepokoju,
Bo czuję,
Wyraźnie czuję,
Ze coś umiera w tej chwili i to tu, w tym pokoju.
 
Jeszcze raz przeskakuję wzrokiem od głowy do głowy
I nagle wiem, co umiera.
To umiera piękna sztuka rozmowy.            

piątek, 26 marca 2021

Wiersz z internetu - "Jedna chwila "

/w nawiązaniu do poprzedniego                              

postu "ŻYJ"..../


Mal:Bo Fransson

Jedna chwila

Nienamacalna i ulotna.
Rzeczywista i niewątpliwa.
Prawdziwa w swym trwaniu.
Obdarowana łzą, niekiedy wzruszeniem,
Niemiarowym oddechem, czasem westchnieniem.
 
Tu i teraz.

Nigdy się nie powtórzy.
Nigdy tak samo.
Nie zerwie dwa razy nikt tej samej róży,
Każdy pocałunek będzie niejako pierwszym,
A dzisiejszy zachód słońca może być tym najpiękniejszym.

 




Jedna chwila.
Czasem wszystko zmienia.
Wystrzelony nabój rani żołnierza,
Błysk w oku splata dwa spojrzenia,
Piorun nietrafnie uderza,
Komuś spełniają się marzenia...

Jedna chwila.


Autorka ;  pseudonim Innael 

Marc Levy (1961- ) - francuski pisarz. " Żyj..."


 "Każdego ranka, po przebudzeniu,
 otrzymujemy kredyt w wysokości osiemdziesięciu sześciu tysięcy czterystu sekund życia   na dany dzień.
 

Kiedy wieczorem kładziemy się spać,
niewykorzystana reszta sekund nie przejdzie na następny dzień.

To, czego nie przeżyliśmy w ciągu dnia, jest na zawsze stracone, pochłonięte przez  wczoraj.

Każdego następnego ranka rozpoczyna się ta sama magia,
znowu otrzymujemy taką liczbę sekund życia i wszyscy zaczynamy grać w tę  nieodwracalną grę:


Wiliam Blake

 bank może zamknąć nam konto w najbardziej nieoczekiwanym momencie             

 bez żadnego ostrzeżenia - w każdej chwili może zatrzymać nasze życie..."


czwartek, 25 marca 2021

Ludwik Jerzy Kern - Wojna płci

 

 

ZAPOMNIJMY  O  COVIDZIE. !!!!


Wojna płci

Ta woj­na cią­gnie się, mo­iście­wy,
Już od Ada­ma i od Ewy
 
Kto pierw­szy za­czął?
Z tym jest kre­wa.
Nie wiem, choć spra­wę daw­no ba­dam.
Ada­my mo­wią mi, że Ewa,
Ewy zaś twier­dzą, że to Adam...
 
Mniej­sza, kto wi­nien, E czy A
Dość na tym, że ta woj­na trwa.
 
Przez wie­ki cią­gnie się bez koń­ca,
Przez całe noce,
Całe dnie -
W po­to­kach desz­czu,
W bla­sku słoń­ca
Wal­czą ze sobą obie płcie.
 
Cza­sem się to­czy bój na uszko,
Cza­sem na cały dom wy­buch­nie -
A front prze­bie­ga przez stół,
Przez łóż­ko,
A na­wet przez śle­pą kuch­nię.
 
W cza­sie po­tycz­ki
(Zwłasz­cza żo­nie)
Wpa­da­ją w ręce różne bro­nie.
Nie żad­ne tam ra­kie­ty zdal­ne,
Nie, bro­nie bar­dziej kon­wen­cjo­nal­ne,
Wy­pró­bo­wa­ne przez wie­ki całe
I nie­za­wod­ne
Jak szczot­ka lub wa­łek
.




Po­tem za­zwy­czaj ro­zejm bywa,
Ale to nie trwa ni­g­dy dłu­go,
Bo w płciach się cią­gle chęć od­zy­wa,
By zwal­czać jed­na dru­gą.

 
A jed­nak pa­trząc na bi­twy pole
Aż ser­ce się w czło­wie­ku kra­je,
Ilu Ada­mów wciąż idzie w nie­wo­lę,
Ile Ew się bez wal­ki pod­da­je!
 


Ina­czej, owo­ce tego cas­sus bel­li,
Skąd by­śmy się na świe­cie wzięł­li? 


wtorek, 23 marca 2021

Marian Załucki - Wszystko o mężczyźnie


ZAPOMNIJMY  O  COVIDZIE. !!!! 


Moja żona to mądra niewiasta.
Moja córka, proszę państwa, dorasta.
Moja żona więc z głębi fotela
mojej córce rad nieraz udziela.
 
- Nie szukaj, córeczko, mołojca!
Nie trzeba. Popatrz na ojca:
nikt się na oko nie wyzna,
a widzisz - mężczyzna.
 
Mężczyźnie nie trzeba urody.
Mężczyzna nie musi być młody.
Mężczyzna się nie ma podobać nikomu
- mężczyzna potrzebny jest w domu!
 
Z mądrością to także przesądy
- intelekt to - dziecko - nie wszystko ...
Mężczyzna nie musi być mądry
- wystarczy, jak na stanowisku.
Mieć życie wewnętrzne bogate?
A po co mu?
Popatrz na tatę!
 
Mężczyznę nam z nieba zesłali,
córeczko, nie po próżnicy:
mężczyzna i w sercu
płomień rozpali,
i węgla przyniesie z piwnicy ...
 


Niekiedy zaprosi do tańca,
podskoczy w rytmie klawiszy
i wtedy mężczyzna
ma w sobie coś z s a m c a:
tak dyszy, córeczko, tak dyszy ...
 
A czasem, by mówić już szczerze,
napadną go myśli niezdrowe
i wtedy w mężczyźnie
wręcz budzi się z w i e r z ę!
Domowe, córeczko, domowe ...
 
Nie szukaj, córeczko, mołojca!
Nie trzeba - popatrz na ojca...
 
Wówczas posłuszna swej mamie
córeczka spojrzała na mnie
z tkliwością i czcią nienaganną,
 
i z krzykiem:
 

 "Ja chcę być panną!"

 

Tadeusz Boy Żeleński - Nowa wiara

 


ZAPOMNIJMY  O  COVIDZIE. !!!!


Ze­wsząd chó­ry brzmią ra­do­sne:
Ma cel wresz­cie eg­zy­sten­cja;
Cel, co wskrze­si raj­ską wio­snę,
A tym ce­lem - Abs­ty­nen­cja.
 
Na­zbyt dłu­go ludz­kość bied­na
Ści­ga­ła marę zwod­ni­czą,
Gdy jest dro­ga tyl­ko jed­na,
Zgod­na z wie­dzą przy­rod­ni­czą.
 
Już roz­pa­dły się w ka­wa­ły
Daw­ne ma­ja­ki mi­stycz­ne;
Nowe mamy ide­ały:
Hi­gie­nicz­no - sta­ty­stycz­ne.
 
Za­miast błą­dzić w ciem­nym mro­ku
Ludz­kich in­stynk­tów wy­zwo­leń,
Jed­no trze­ba mieć na oku:
Zdro­wot­ność set­nych po­ko­leń.
 
Chy­ba wa­riat jesz­cze szu­ka,
Gdzie drga sil­nych wzru­szeń tęt­no,
Gdy dziś kre­śli nam na­uka
Szczę­ścia ludz­ko­ści prze­cięt­ną.
 
Cze­góż wię­cej - każ­dy przy­zna -
Mo­żesz żą­dać, do­bry człe­ku,
Pa­trząc, jak się ta krzy­wi­zna
Dum­nie wzno­si - w przy­szłym wie­ku.
 



Już ob­li­czył nam do­kład­nie
Aka­de­mii "były do­cent"
Ile za lat ty­siąc spad­nie
Śmier­tel­no­ści śred­ni pro­cent.
 
Trzy­maj za­tem na ob­ró­ży
Na­mięt­no­ści swo­je szpet­ne:
Bę­dzie pra­wnuk twój żył dłu­żej
O dwa zera i trzy set­ne.
 


Wi­taj­my więc ludz­kość czy­stą!
Ze­wsząd pie­ją już Ho­san­na:
Na wy­ści­gi z ona­ni­stą
"Dzia­ła­ją­ca" sta­ra pan­na;
 
Lada kiep, co od ko­leb­ki
Ani pije, ani... pali,
Afi­szu­je swo­je klep­ki,
Wpraw­dzie czte­ry - lecz ze sta­li.
 
W bo­ha­ter­stwa nowe szran­ki
Wle­cze mło­dzian pu­ste łóż­ko:
Żyj lat dzie­sięć bez ko­chan­ki,
Ob­wo­ła­ją cię Ko­ściusz­ką!
 
I w mał­żeń­stwie bez eks­ce­sów!
Kon­tro­lu­ją ser­ca bi­cie,
Czy pa­mię­tasz wśród ka­re­sów,
Że masz stwo­rzyć nowe ży­cie?














Tro­ska sen im z oczu pło­szy:
Wiel­ki pro­blem w gło­wach świe­ci
Jak przy mi­ni­mum "roz­ko­szy"
Mak­sy­mal­nie pło­dzić dzie­ci!
 



Od­ma­wiaj­cie, abs­ty­nen­ci,
Hi­gie­nicz­ny wasz ró­ża­niec
Niech się mały świa­tek krę­ci
W ten świę­te­go Wita ta­niec;
 
Pij­cie wodę w cnym sku­pie­niu,
Ale mnie prze­cho­dzi mro­wie,
Że gdzieś w trze­cim po­ko­le­niu
Znaj­dzie się ta woda w gło­wie...


Autor ilustracji: Krzysztof Iwin

Adam Zagajewski - Spróbuj opiewać okaleczony świat

Ten wiersz Adama Zagajewskiego wydrukowany w tygodniku „The New Yorker” po zamachu 11 września na wieże World Trade Center w Nowym Jorku  zdobył wśród nowojorczyków niezwykłą popularność: kolportowali go wśród przyjaciół, nalepiali  na samochody... 


Spróbuj opiewać okaleczony świat.

Pamiętaj o długich dniach czerwca
i o poziomkach, kroplach wina rosé.
O pokrzywach, które metodycznie zarastały
opuszczone domostwa wygnanych.
 
Musisz opiewać okaleczony świat.
 
Patrzyłeś na eleganckie jachty i okręty;
jeden z nich miał przed sobą długą podróż,
na inny czekała tylko słona nicość.
Widziałeś uchodźców, którzy szli donikąd,
słyszałeś oprawców, którzy radośnie śpiewali.
 
Powinieneś opiewać okaleczony świat.
 
Pamiętaj o chwilach, kiedy byliście razem
w białym pokoju i firanka poruszyła się.
Wróć myślą do koncertu, kiedy wybuchła muzyka.
Jesienią zbierałeś żołędzie w parku
a liście wirowały nad bliznami ziemi.
 
Opiewaj okaleczony świat
 
i szare piórko, zgubione przez drozda,
i delikatne światło, które błądzi i znika
i powraca.



 Angielski tytuł wiersza– „Try to Praise the Mutilated World” – posłużył za hasło wieczoru współczesnej polskiej poezji, zorganizowanego 13 marca w Nowym Jorku.

W sali Cooper Union, gdzie kiedyś przemawiał Lincoln, zgromadziło się około tysiąca osób. Wiersze Adama Zagajewskiego, Zbigniewa Herberta, Czesława Miłosza, Tadeusza Różewicza, Wisławy Szymborskiej czytali wybitni amerykańscy pisarze i tłumacze,  

Wieczór okazał się wielkim sukcesem i niezwykłym wydarzeniem; zakończył się owacją na stojąco, na cześć poety Adama Zagajewskiego. 

poniedziałek, 22 marca 2021

ADAM ZAGAJEWSKI

 


Nie żyje ADAM  ZAGAJEWSKI.

Nie mogę uwierzyć, że już więcej nic nie napisze..... jego melancholia w poezji czasami była jakby również  moją własną.    Jest taki jeden jego wiersz, który budzi we mnie prawdziwe, dawne wspomnienie portowego miasta pogrążonego we mgle i 
dochodzące gdzieś  z daleka powtarzające się co kilka sekund  odgłosy syren statków sygnalizujących swoja obecność. 


Obraz miasta jakby utopionego we mgle  i  te  tęskne sygnały  
odżywają  we mnie gdy czytam wiersz Zagajewskiego: 

Ciepły deszcz."

Wieczorem, w obcym mieście, szedłem ulicą,
która nie miała imienia.
Coraz głębiej zanurzałem się w obcość,
w gęstą wiosnę, po stopniach kamiennych.
 
Padał ciepły deszcz i ptaki śpiewały
cicho; czułość była w ich głosach dalekich.
Syreny statków płakały w porcie,
żegnając się z ziemią znajomą.
 
W otwartych szeroko oknach kamienic
stały postaci ze snów moich i twoich,
i wiedziałem, że idę w przyszłość, w epokę
minioną,  jak pielgrzym do Rzymu.



Kamienie

 
Mieszkasz teraz za czarnymi drzwiami
i nikt nie zna twojego adresu.
 
Może ukrywasz się w fałdach nocy;
ale noc przychodzi i odchodzi
obojętnie jak wędrowna jaskółka,
 
okna zamykają się, otwierają,
pociągi jadą nieśpiesznie na wzgórzach,
jabłka spadają na trawę, pachną wrzosy,
wszyscy dokoła zajęci są życiem
i życie panoszy się w liściach drzew,
nawet kamienie są dumne i nieśmiertelne.
 
Pada deszcz miasto jest miękkie,
spowite mgłą i tęsknotą.


Adam Zagajewski



Odszedł wielki. polski poeta - 

nieżyjąca już znana amerykańska pisarka i eseistka Susan Sontag mówiła o nim :

"Nie pasuje on do żadnej formuły, choć jest poetą i pisarzem z samego środka polskiej i europejskiej tradycji literackiej. Wielojęzyczny, erudycyjny, w wierszach pisze o muzyce i filozofii, o innych poetach, architekturze i sztuce. A jednak nie jest to poezja klasyczna, oderwana od dnia dzisiejszego; wręcz przeciwnie, dotyka codzienności, przynosi ukojenie, sięgają po nią ludzie w momencie trwogi." 

niedziela, 21 marca 2021

Jacek Kaczmarski - "Zaproszenie do piekła"

 

Paul Cezanne
Przyjechał do mnie mój przyjaciel - Stamtąd,

Mówił, że życie w Piekle ma swój smak.

W coś grać trzeba - wołał - proszę bardzo, gram w to !

U nas wszystko wolno ! Byle wiedzieć jak !


Tam twoje miejsce - powtarzał z naciskiem,
Tobie na pewno nie będzie tam źle.
Tam nawet przegrać można z dobrym zyskiem.
U nas wszystko wolno ! Byle wiedzieć gdzie !

Tu w ogóle nie wiesz, co się u nas dzieje,
Przecież niejedną przetrwaliśmy z zim.
I cóż, że Oni - z nich się każdy śmieje -
U nas wszystko wolno ! Byle wiedzieć z kim !

No i tam są Ludzie ! Cóż poczniesz bez ludzi ?
Bieda ? - To oni cię wyciągną z biedy.
I brud jest czym zmyć, jeśli się ubrudzisz -
U nas wszystko wolno ! Byle wiedzieć kiedy !

Gdy mówił, wzrok miał jak gracz przy ruletce,
Co wolno mu stawiać, na co chce - za dwóch.
Jednego tylko nie powie - ja nie chcę !
Gdy krupier, kręcąc kołem, puszcza kulę w ruch !

23.3.1987

sobota, 20 marca 2021

Szydzik Zofia - słowa


 


Rzekłem: «Będę pilnował dróg moich,

abym nie zgrzeszył językiem;
nałożę na usta wędzidło,
dopóki naprzeciw mnie jest występny».

 (Psalm - 39,).





SŁOWA

słowa, słowa
w konfiguracjach
jak sztylety
to znów jak plaster miodu
wyszukane – porywają i uwodzą
patetyczne jak hymny
tworzą ideologie
doktryny
modlitwy


ból naszego czasu – puste słowa

lawiny słów bez treści

„miłość”- banał

„braterstwo” - utopia
„przysięga” - niedotrzymana
 
najdalej zaszła – „nienawiść”
pnie się wysoko niczym bluszcz
po jońskiej kolumnie
 
to sztandar naszego czasu 


piątek, 19 marca 2021

Sharon Olds - " Powracam do maja 1937 roku " " Znak Saturna "

 

Sharon Olds urodzona w 1942 r  w San Francisco. Ukończyła studia w zakresie filologii angielskiej, następnie obroniła doktorat z historii literatury. Postanowiła jednak, że zostanie poetką, nawet gdyby musiała zapomnieć wszystko, czego się wcześniej nauczyła. Za swą twórczość została nagrodzona wieloma prestiżowymi nagrodami.



Widzę ich, jak stoją w bramach swoich college’ów.
Widzę mojego ojca, właśnie wychodzi,
nad nim łuk piaskowca koloru ochry,
czerwone kafle błyszczą niby krwawe
talerze za jego głową, 
i widzę
moją matkę z kilkoma książkami pod pachą,
stoi przy kolumnie z drobnych cegiełek, za nią
kute żelazo jeszcze otwartej furty, ostrza
są czarnymi mieczami w powietrzu maja.
Kończą studia, mają się pobrać,
są dziecinni, głupi, tyle wiedzą, że są niewinni
i że nigdy nie będą krzywdzić nikogo.



Chcę podejść do nich i powiedzieć: stop,
nie róbcie tego-to nie jest mężczyzna dla ciebie,
to nie jest kobieta dla ciebie, będziecie
robić rzeczy, o których wam się nie śniło,
wyrządzicie swoim dzieciom wiele zła,
będziecie tak cierpieć, jak wam nigdy nie przyszło do głowy,
będziecie chcieli umrzeć. Chcę podejść do nich
w tym słońcu maja i rzucić im to:
w jej głodną, śliczną i pustą twarz
zwróconą ku mnie, w jej żałosne, piękne i nietknięte ciało,
w jego arogancką, przystojną i ślepą twarz
zwróconą ku mnie
w jego żałosne, piękne i nietknięte ciało,
ale nie robię tego. Chwytam ich
jak papierowe lalki mężczyzny i kobiety,
i tłukę nimi jedna o drugą,
jakbym z bioder ich, niby z krzemienia,
chciała wykrzesać iskrę, i mówię:

Róbcie, co macie zrobić, a ja wam o tym opowiem.
 
przełożyła Julia Hartwig



       ZNAK  SATURNA

Czasem moja córka spojrzy na mnie spojrzeniem
barwy ciemnego bursztynu, podobnie jak mój ojciec,
kiedy był bliski furii i wówczas przypominałam sobie,
że urodziła się pod znakiem Saturna,
ojca, który pożarł własne dzieci.

 

Czasem
ciemny, nieruchomy tył jej głowy
przypomina mi go, kiedy nieprzytomny
leżał każdego wieczora na kanapie z odwrócona głową.

Czasem

słyszę jak rozmawia ze swoim bratem,
jest w niej chłód, który u niego uchodził za rozsądek,
a był opanowany wolą gniewu.

A kiedy wściekła
wpada do swego pokoju trzaskając drzwiami,
widzę jego szerokie, obojętne plecy, kiedy wyciągnięty
zapadał w niepamięć pragnąc od nas uciec,
podczas gdy burbon zamieniał się w jego mózgu
w węgiel.

Czasem widzę ten węgiel
rozpalający się w jej oczach. Kiedy do niej mówię,
starając się nakłonić ją do łagodności,
pochyla swoją jasną drobną twarz
jakby nie mnie słuchała,
ale we krwi we własnym uchu,
jakby słuchała głosu swego dziadka.

przełożyła Julia Hartwig

czwartek, 18 marca 2021

Młodość - Samuel Ullman (1840-1924)

 

Młodość jest nie tylko okresem w życiu,
jest stanem ducha, wyrazem woli,
jakością wyobraźni, siłą emocji,
zwycięstwem odwagi nad nieśmiałością,
smaku przygody nad umiłowaniem przyrody.
Nie zostaje się starym po przeżyciu pewnej liczby lat:
zostaje sie starym, gdyż porzuciło się swój ideał.
Lata marszczą skórę,
odrzucenie ideału marszczy duszę.
 
Młodym jest ten, kto się dziwi i zachwyca.
Pyta się, jak nienasycone dziecko: a potem?
Stawia czoło zdarzeniom i znajduje radość w grze życia.
 
Jesteś tak młody jak twoja wiara.
Tak stary jak twoje zwątpienie.
Tak młody jak twoja ufność w siebie.
Tak młody jak twoja nadzieja.
Tak stary jak znużenie.
 
Jesteś młody tak długo, jak długo jesteś wrażliwy.
Wrażliwy na to, co piękne, dobre i wielkie.
Wrażliwy na przesłania przyrody, człowieka i nieskończoności.
 
Jeśli pewnego dnia twoje serce ugryzie pesymizm
i zacznie je trawić cynizm,
niech dobry Bóg ma w opiece twoją duszę starca. 

wtorek, 16 marca 2021

Ks. Jan Twardowski – Trochę plotek o świętych

 

Marc Chagall

Święci – to także ludzie a nie żadne gąsienice dziwaczki
nie rosną krzywo jak ogórki
nie rodzą się ani za późno ani za wcześnie
święci bo nie udają świętych
na przystankach marznąc przestępują z nogi na nogę
śpią czasem na jedno oko
wierzą w miłość większą od przykazań
w to że są cierpienia ale nie ma nieszczęść
wolą klękać przed Bogiem niż płaszczyć się przed człowiekiem
nie lubią deklamowanej prawdy
ani klimatyzowanego sumienia
nie przypuszczają żeby z jednej strony było wszystko a z drugiej guzik z
pętelką
stale śpieszą się kochać
znajdują samotność oddalając się od siebie a nie od świata
są tak bardzo obecni że ich nie widać
nie lękają się nowych czasów które przewracają wszystko
do góry nogami
nie chcą być również umęczeni w słodki sposób jak na nabożnych obrazkach
niekiedy nie potrafią się modlić ale modlą się zawsze
chętnie wzięliby na indeks niejedną dobrą książkę żeby bronić jej przed
głupim czytelnikiem
nie noszą zegarków po to żeby wiedzieć ile się spóźnić
mają sympatyczne wady i niesympatyczne zalety
boją się grzechu jak fotela z fałszywą sprężyną
uważają że tylko pies jest dobry kiedy jest zły
nie mają i dlatego rozdają
tak słabi że przenoszą góry
potrafią żyć i nie dziwić się odchodzącym
potrafią umierać i nie odchodzić
Można o nich o wiele więcej pisać ale po co
trzymają się przyjaźni jak gawron gawrona
poznają późne lato po niebieskiej goryczce
słyszą na pamięć wilgi gwiżdżące przed deszczem
bawią ich jeszcze grzyby nieprawdziwe



Ludwik Jerzy Kern – Psi aktorzy

 

Niech się uśmiecha ten i ów,
Lecz przecież fakt to oczywisty,
Że większość – znaczna większość psów -
Ma w sobie coś z artysty.

Można by to określić tak -
Wbrew stosom reguł i prawideł -
Że pies to taki wolny ptak,
Co kości je i nie ma skrzydeł.

Pies pięknie różne role gra.
Sztuka aktorska jest psu znana.
Pies czasem gra innego psa,
A czasem panią albo pana.

Pies umie zagrać ból i żal,
Rozpacz, tęsknotę i oddanie.
I umie patrzeć w siną dal
Niby aktorka na ekranie.

Lecz najzabawniej wtedy jest,
Kiedy spotkają się w niedzielę
Gdzieś w parku dwa komiki psie,
Dwa czworonożne fernandele.