sobota, 30 kwietnia 2022

MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA



Małgorzata Hillar - Dziki człowiek


Ja, dziki człowiek
boję się słów
zimnych ciężkich obojętnych

Boję się
cierpkich uśmiechów
przymrużeń oczu
wzruszeń ramion

kiedy byłam dzieckiem
pisałam wiersze na strychu
żeby się nie śmiali

godzinami rozmyślałam
jak wyleczyć chorą nogę żaby
siedzącej w rowie




Dzisiaj jak wtedy
pragnę rąk które głaszczą
Słów ciepłych i miękkich
jak owcza wełna

Małgorzata Hillar



Wisława Szymborska - Dusza

Duszę się miewa. 
Nikt nie ma jej bez przerwy i na zawsze. 
Dzień za dniem, rok za rokiem 
może bez niej minąć. 


Czasem tylko w zachwytach 
i lękach dzieciństwa 
zagnieżdża się na dłużej. 


Czasem tylko w zdziwieniu, 
że jesteśmy starzy. 

Rzadko nam asystuje 
podczas zajęć żmudnych, 
jak przesuwanie mebli, 
dźwiganie walizek, 
czy przemierzanie drogi w ciasnych butach. 



Przy wypełnianiu ankiet 
i siekaniu mięsa 
z reguły ma wychodne


Na tysiąc naszych rozmów uczestniczy w jednej 
a i to niekoniecznie, bo woli milczenie. 

Kiedy ciało zaczyna nas boleć i boleć, 
cichcem schodzi z dyżuru. 

Jest wybredna :niechętnie widzi nas w tłumie, 
mierzi ją nasza walka o byle przewagę 
i terkot interesów..


Radość i smutek 
to nie są dla niej dwa różne uczucia. 
Tylko w ich połączeniu jest przy nas obecna. 

Możemy na nią liczyć 
kiedy niczego nie jesteśmy pewni, 
a wszystkiego ciekawi. 
Z przedmiotów materialnych 
lubi zegary z wahadłem 
i lustra, które pracują gorliwie, 
nawet gdy nikt nie patrzy. 

Nie mówi skąd przybywa 
i kiedy znowu nam zniknie, 
ale wyraźnie czeka na takie pytania. 

Wygląda na to, 
że tak jak ona nam, 
również i my 
jesteśmy jej na coś potrzebni.

piątek, 29 kwietnia 2022

Czesław Miłosz - Bieg


Radosny mój bieg po ciemnych parkach jesienią,
Kiedy na ścieżkach igliwie albo szelest liści,
I polany pod dębami pustoszeją,
Gasną sine oka telewizji.


Takiej lekkości kroków nigdy nie miałem,
Chyba dawno, w moje poranki ośmioletniego.
Uniesiony nad ziemię, napojony światłem,
Nie ustaję w napowietrznym biegu.

Czesław Miłosz 1911 / 2004

Nieżyczliwie mnie wita przebudzona jawa.
W dzień o lasce powoli pełznę, astmatyczny.

Ale noc mnie na długie podróże wyprawia
I tam, jak na początku, świat nowy i śliczny.

Czesław Miłosz 


czwartek, 28 kwietnia 2022

z bloga „Kompostownia”

 

 

Giovanni di Paolo 1445. 

 18 POWODÓW, DLA KTÓRYCH WARTO BYĆ POGANINEM: 

1. Nie musisz ciągle wysłuchiwać od ateistów, że wierzysz w coś, co nie istnieje. Czcisz Słońce. Jak ktoś ma wątpliwości, czy Ono istnieje, to pokazujesz palcem. Richard Dawkins może ci naskoczyć.

2. Matka Natura nie ma ci za złe, gdy gapisz się na tyłki płci przeciwnej. Wręcz przeciwnie, cieszy się, że doceniasz, że tak ładnie jej wyszły.

3. Bardzo szybko uczysz się dystansu do tego, co ludzie mówią o twojej wierze. No bo jak powiesz, że świętujesz pełnię Księżyca, to wiadomo, że będą się śmiali. I oczywiście przechodzisz nad tym do porządku dziennego, zamiast pielęgnować urazę swoich uczuć religijnych.

4. Nie masz jednej księgi z odpowiedziami na fundamentalne pytania, więc szukasz w wielu różnych. Koniec końców, pewnie i tak nie znajdziesz, ale jaki będziesz oczytany!

5. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby święte drzewo wyrosło w kształt bazyliki w Licheniu.

6. Zagadnienia teologiczne stają się znacznie bliższe życiu, kiedy w twojej religii Matka jest symbolem płodności, a nie dziewictwa.

7. Politycy i publicyści nie wycierają sobie gęby imionami twoich bogów. A nawet gdyby chcieli, to nie umieliby ich wymówić.

8. Nikt za bardzo nie wie, po czyjej jesteś stronie w sporach antyklerykałów z Kościołem, oświeceniowych racjonalistów z religijnymi fundamentalistami, moherów z lewakami itp., więc każdy może z tobą porozmawiać jak człowiek z człowiekiem. A że i tak zdarza się to rzadko, to już inna rzecz.

9. Wolno ci jeść wszystko, pod warunkiem, że nie będziesz się czuł pokrzywdzony, jeśli w końcu coś zeżre ciebie.

10. Twoi bogowie nie wypierają się tego, że stworzyli ludzi takimi, jakimi są. Na przykład gejami. Pewnie nawet gdzieś tam w Panteonie jest jakiś osobny bóg specjalnie dla nich, bo dlaczego by nie? I na pewno wygląda bo-sko!

11. W szkołach i urzędach krzyże na ścianach pojawiają się i znikają, ale pogańskie paprotki na parapetach, symbolizujące odwieczną siłę Natury, trwają niezmiennie.

12. Składanie ofiar rzeczowych ma więcej sensu, kiedy czcisz święte zwierzęta. Głodnej wiewiórce sprawisz więcej radości orzeszkiem niż obrazowi Matki Boskiej kolejnym złotym wisiorkiem.

13. Jedyny ojciec, którego czcisz, to twój własny. Co prawda nie był pewnie nieskończoną miłością, ale za to widywałeś go nie tylko w wizjach i prawdopodobnie nie groził ci skazaniem na wiekuiste męki za nieposłuszeństwo ani nie wyrzucił z domu za podjadanie jabłek z sadu.

14. Rozumiesz, że nie jesteś duszą uwięzioną w ciele, tylko tym właśnie, cudownie skonstruowanym, ciałem. Fajnie jest nie czuć się uwięzionym, prawda?

15. Na tacę kładziesz filiżankę.

16. Nie wierzysz w te bzdury, jakoby dobra karma wracała. Na podstawie wieloletnich obserwacji swojego zwierzęcia totemicznego (na przykład kota) wiesz, że dobra karma to taka, która po spożyciu nie wraca i nadaje sierści jedwabisty połysk.

17. Niebo masz zawsze nad głową, a nie w abstrakcyjnej i niepewnej przyszłości.

18. W twojej politeistycznej wizji świata jest miejsce dla każdego boga, którego przyniesie ze sobą napotkany człowiek. 

Agnieszka Osiecka - Gdzieś na dnie snu




Gdzieś na dnie snu,

późną jesienią,

powraca tu

rozmowa zła,

te głosy dwa,

których już nie ma,

ten stary temat –

to ty i ja.

 

Umieranie drzew,

chłodne plaże,

wszystko, jak za tamtych lat,


tylko fala zmyła

z tego brzegu

ostatni ślad naszych stóp.


Gdzieś na dnie snu,

późną jesienią

powraca tu

rozmowa zła,

te głosy dwa,

których już nie ma,

ten stary temat –

to ty i ja.

 

Agnieszka Osiecka                        

środa, 27 kwietnia 2022

Marian Załucki - "Komfort działa"

 Zdopingowana "Komedią pomyłek "  ze Składu Literackiego  Artbooka  również spróbuję poprawić nam  humor:  

Wybrałam niezawodnego  Mariana Załuckiego  -  " Komfort działa "

 bardzo stary wiersz - piosenka , o mieszkańcach wprowadzających się do blokowisk w latach  60 ub. wieku. . 



W nowo wzniesionym mieszkam domu -
dwa pokoiki, kuchnia Wu Ce
i pierwsze miejsce w zbiórce złomu...
Bo przecież klamek nie wyrzucę.

Łazienka, światło, gaz i woda -
mieszkanie pełnokomfortowe.
Żaden półkomfort tu a szkoda,
może bym zmartwień miał połowę.

Lecz któż się z takim faktem liczy?
Nic nie poradzisz - co byś rzekł.
Musisz korzystać ze zdobyczy.
Trudno - dwudziesty wiek!

Więc żyję sobie nowocześnie.
O każdej porze, nawet we śnie
widzę kontakty, kurki, złącza -
to co się włącza i wyłącza.

A kiedy jasny świta ranek
pełen technicznych niespodzianek,
odkręcam kurek - światło świeci,
przekręcam kontakt - woda leci!

Ale nie u mnie - na parterze.
U mnie jest prąd w kaloryferze!
I też nie grzeje tylko trąca,
przez co lodówka jest gorąca...


A czasem, nie wiadomo skąd,
sąsiadkę w łóżku kopie prąd.
Dobrze jej tak bo żal mam do niej
bo, gdy pociąga tam za sznurek
to u mnie dzwoni w telefonie
i się odzywa Jalu Kurek.


Winią mnie o niecne sprawki,
że im się leje ze słuchawki.
Czego też czepia się, psiakrew, on?
Wściekły wyłączam więc telefon.

Wtedy ze zlewu, wśród zmywaków
odzywa się tu mówi Kraków
i w takt piosenki co zachwyca
płynie wojskowa tajemnica,
że na granicy jest strażnica.

Od dawna znamy już ten śpiew
więc żona krzyczy: "wyłącz zlew!"
Ale jak? Psiakrew!

Skręcam, włączam światło, gaz...
Raz po raz.
Elektryka sika z kurka,
gaz kontaktem siurkiem ciurka.
Tylko woda według planu
całą siła wali z kranu
jakby tamę ktoś tam zerwał.

Woda zimna, rześka, zdrowa...
Nagle - pipipi papa - włączyła się międzymiastowa.
Minister budownictwa prosi.
Duma mą wątłą pierś unosi,
że dzwoni do mnie ktoś z daleka
w ramach tej... troski o człowieka.

Serce z radości płacze, łka!
Powiedział: "mhm, pomyłka!"

wtorek, 26 kwietnia 2022

Adam Zagajewski - Rozmowa z Fryderykiem Nietzschem

 
Wielce Szanowny Panie Fryderyku;
zdaje się, że widzę pana, tak,
na tarasie sanatorium, o świcie,
kiedy opada mgła i śpiew rozsadza
gardła ptaków.

Niewysoki, o głowie sklepionej jak pocisk,
pisze pan nową książkę
i dziwna energia płynie wokół pana:
zdaje się, że widzę pańskie myśli tańczące
jak wielkie wojska..



Pan wie, że umarła ciemnowłosa Anna Frank
i jej koledzy i koleżanki,
rówieśnicy, i koleżanki jej kolegów
i jej kuzyni.

Chcę pana spytać, czym są słowa i czym jest
jasność, dlaczego słowa płoną
nawet po stu latach, chociaż ziemia
jest taka ciężka.


To oczywiste, że nie ma związku między olśnieniem
i ciemnym bólem, okrucieństwem.
Istnieją przynajmniej dwa królestwa,
jeśli nie więcej.

Jeżeli jednak nie ma Boga i żadna siła
nie spaja różnych elementów,
to czym są słowa i skąd się bierze ich wewnętrzne światło?
I skąd przychodzi radość? Dokąd idzie nicość?
Gdzie mieszka przebaczenie?
Dlaczego małe sny znikają nad ranem
a wielkie rosną?

Adam Zagajewski




Wracając do zapytania w wierszu Zagajewskiego:

(...)Chcę pana spytać, czym są słowa i czym jest
jasność, dlaczego słowa płoną
nawet po stu latach, chociaż ziemia
jest taka ciężka(...).


Czym są więc zapamiętane przeze mnie na zawsze słowa tego żydowskiego chłopca z getta. One płoną tak jak w wierszu Adama Zagajewskego .....  ale w sercu Nietzschego pewnie spaliły się na popiół.  

Od jutra...




Od jutra będę smutny, od jutra.
Dzisiaj jednak będę szczęśliwy:
Do czego służy smutek, do czego?
Dlatego, że wieje nieprzychylny wiatr?
Dlaczego mam się dzisiaj martwić o jutro?
Może jutro będzie wszystko jasne…
Może jutro zabłyśnie już słońce.
I nie będzie żadnego powodu do smutku….
Od jutra będę smutny, od jutra.

Ale dzisiaj, dzisiaj będę szczęśliwy
i powiem do każdego smutnego dnia:

Od jutra będę smutny…..

Dzisiaj nie….. 

Jonasz Kofta - Piasek

 Przesypię piasek w twoją dłoń
Ty go przesypiesz w moje ręce
Na długo nam nie starczy to
Będzie ubywać coraz więcej
Nie podzielimy czasu nigdy
W miłości to najmniejsze zło
Niedoskonałe są klepsydry
Z naszych gorących, suchych rąk


Chcieć więcej
Niż się wie
Że można chcieć
To codzienna klęska
Tych, którzy kochają

Iść dalej
Niż się wie
Że można iść
To jedyna radość
Tych, co przegrywają

Wiedzieć więcej
Niż się wie
Że można wiedzieć
Jest jak uśmiech
Na spotkanie z klęską



Jakże trudną rzeczą jest
Oddychanie
Jakże trudno
Się wyrzec
Jasnych tęsknot
 
Przeliczę piasek w dłoniach twych
A z niego wielość dni wywróżę
Może cierpliwa jestem zbyt
Chcę, by to trwało jak najdłużej
Zagarnij piasku jak najwięcej
Ile się da na jeden raz
Może za małe mamy ręce
Żeby zagarnąć nimi czas
 
Chcieć więcej...

niedziela, 24 kwietnia 2022

Ela Gruszfeld - rachunek prawdopodobieństwa

 

Siegfrierd Zademack

- Czy wiesz co to jest los?
- Owszem! Można wygrać na loterii.
Najczęściej pusty ten los jest 
W puli z nieprawdopodobną ilością
Znaków zapytania.

Dla Iksińskiego - szczęściarza
Bywa nawet pełen.
Dla innych pełen nadziei,
Bo każdy wygrać może - statystycznie.

Igra z przeznaczeniem,
Chce przechytrzyć i wyrwać,
I wygrać, by wytrwać.

A los jest niewymienny, bezzwrotny,
Nie podlega reklamacji.
Co nieco kosztuje,
Bo losu nie dostajesz za nic.

Losujesz na ślepo,
Krótkie drżenie rąk
I odczytujesz
- drwi, sprzyja..?
Pewne: mieści się w kieszeni, w koszu,
W garści…

Czasem tylko nie mieści się w głowie
Jaki wpływ na twój los ma drugi człowiek 

sobota, 23 kwietnia 2022

MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA

  



Antoni Słonimski - Podziękowanie




Pragnę wyrazić moją wdzięczność kwiatom, że tak piękne
I że jeszcze w charakterze dodatku pachną.
I to bez względu na to, kto je wącha.
A przecież nieraz miałyby prawo stulić płatki,
Ba, nawet zwiędnąć.
A przynajmniej dozować zapachy.

Pragnę wyrazić moją wdzięczność niebu,
Zwłaszcza gdy czyste i gdy każe słońcu
Podkreślać cieniem to, co jest ważne w krajobrazach.
A przecież mogłoby się uprzeć przy szarości
I gromadzić chmury, na nowych dni czterdzieści,
Bo wiele jest ku temu powodów.

Pragnę wyrazić mój podziw dla dwu motyli. Są to:
Paź Królowej, Papilio Machaon, i Rusałka Admirał,
Pyrameis Atalanta.
Paź jest z orszaku Królowej Mab
I obaj są wysłannikami z kraju mojego dzieciństwa.

Pragnę wyrazić moją wdzięczność nocy,
Że, jeśli tylko może, na niebie rozsiewa gwiazdy,
Bez których byłoby nam smutno.
Dziękuję drzewom, kwiatom, niebu, słońcu, motylom,
Że z nieomylną regularnością, dokładnością, troską
Wykonują swoje obowiązki.
Tak niemądrze, nie chcąc nic w zamian.

Antoni Słonimski

Maria Pawlikowska- Jasnorzewska - Wagi





Nierówne wagi - nierówność trwa -
Przeważa zło

Nie o piękniejszy i lepszy świat,
Nie o renesans na gruzach strat,
W blasku, jakiego ziemia nie pamięta -


Lecz choć o to prawo nad prawem,
Tyleż groźne, co i łaskawe -
O dawną równowagę i dobra, i zła,
Prosimy cię, niebo krwawe,
Prosimy cię, ero nasza niepojęta!


Maria Pawlikowska- Jasnorzewska

piątek, 22 kwietnia 2022

William Szekspir - Sonet VIII i Sonet LXVI


Sonet VIII

Ty - muzyka, ale w muzyczne tony
Wsłuchana toniesz w rozterce okrutnej

.
Pablo Picasso - stary gitarzysta


Czemu ty kochasz wszystko, co jest smutne,

Czemu z radością witasz ból szalony?Gdzież utajona przyczyna tej męki?

Czy nie dlatego serce smutkiem strute,
Że harmonijnie zespolone dźwięki
Dla samotności twojej brzmią wyrzutem?

Słuchaj, jak struny, w jeden akord zgodny
Łącząc się, pięknie, melodyjnie grają.
Jak gdyby matka, ojciec i syn młody
O swej szczęśliwej jedności śpiewają.

Mówi nam zgodna owych strun muzyka,
Że równa śmierci droga samotnika.


przełożył Włodzimierz Słobodnik





Sonet LXVI



Sandro Botticelli XVw.
W śmierć jak w sen odejść pragnę, 
znużony tym wszystkim:  

Tym, jak rzadko zasługę nagradza zapłata,
Jak miernota się stroi i raduje zyskiem,
Jak czystą ufność krzywdzi wiarołomstwo świata,            

Znużony - odejść pragnę; lecz chęć w sobie dławię:
Jeśli umrę, sam na sam ze światem cię zostawię.
Jak hańba blask honoru rychło brudem maże,
Jak żądza na złą drogę dziewiczość sprowadza,
Jak zacność bezskutecznie odpiera potwarze,
Jak moc pospólną trwoni nieudolna władza,
Jak sztuce zatykają usta jej wrogowie,
Jak naukę w pacht biorą ignorantów stada,
Jak prostą prawdomówność głupotą się zowie,
Jak dobro złu na sługę najwyżej się nada.

Znużony - odejść pragnę; lecz chęć w sobie dławię:
Jeśli umrę, sam na sam ze światem cię zostawię.


przekład Stanisław Barańczak


czwartek, 21 kwietnia 2022

Stanisław Baliński - OKNO WSPOMNIEŃ cd.

Stanisław Baliński : 

Kołysanka dla zmarłej matki 

Czas idzie. A noc – za nim. Po pię­tach mu dep­ce.
Deszcz pada. Po chod­ni­ku, rzekł­byś, że ktoś drep­ce,
Że krą­ży koło domu, za­wra­ca, przy­sta­je.

Deszcz pada te­raz pew­no i nad moim kra­jem,
Nad śpiew­nym, no­wo­gródz­kim, gdzie dro­gi w mgłach
mok­ną.
W tej chwi­li się otwie­ra ja­kichś ma­rzeń okno
I w oknie oświe­tlo­nym sta­je pani bla­da,
Wy­glą­da­jąc uważ­nie, czy deszcz już nie pada.

Prze­stał wła­śnie. Drżą jesz­cze kro­ple na traw­ni­ku,
Ale już wi­dać gwiaz­dy i czuć woń gwoź­dzi­ków.

Pa­trzę z głę­bi ogro­du z prze­chy­lo­ną gło­wą
Na ten dom, na ten ogród, na tę noc lip­co­wą.
Gdym ja uj­rzał świat.” Boże, jak te lata lecą,
Zdmu­chu­jąc po ko­lei gwiaz­dy, co nam świe­cą.
Wi­dzę, jak owa pani na pal­cach się wspi­na,
Po­ka­zu­jąc dwóm chłop­com, któ­rzy sto­ją przy niej,
Ja­kąś gwiaz­dę zie­lo­ną, co nad do­mem pły­nie.

Za­raz… Ja so­bie prze­cież ten dom przy­po­mi­nam,
I to okno, i pa­nią w ob­ło­ku fi­ra­nek…




To prze­cież moja mat­ka. Chłop­cy – ja i Ja­nek.

Tak. Pa­mię­tam ten wie­czór, kie­dy nam śpie­wa­ła:
„O, gwiaz­decz­ko, coś błysz­cza­ła,


„Gdzie ta gwiaz­da nad do­mem?” – py­ta­my się
z Jan­kiem.
„O tam. Wy­chyl­cie gło­wy. Wi­dzi­cie? Nad gan­kiem!”
Pa­trzy­my z bra­tem w górę. Wzrok nie­ba do­ty­ka.
„O, śpie­waj, mamo, da­lej!” – Ale gwiaz­da zni­ka.


Wiersz Stanisława Balińskiego przypomniał mi po tylu latach babcię, siedząca o zmroku  przy oknie  - w czasie okupacji nie było prądu  i śpiewająca  piosenkę „”O gwiazdeczko cos błyszczała” oraz nas tzn. .mnie z bratem pięcio  czy sześcioletnich -  w nią wsłuchanych   .   

Śpiewała „Gwiazdeczkę „ coraz bardziej drżącym, cichutkim  głosem do późnej starości na zmianę z „Wróć Jasieńku wróć z wojenki wróć”. 


O gwiazdeczko, coś błyszczała,
Gdym ja ujrzał świat,
Czemuż to tak, gwiazdko mała,
Twój promyczek zbladł?

Czemuż mi już tak nie płonie,
Jak w dziecinnych dniach, 
Gdym na matki igrał łonie
W malowanych snach?

Prędkoś, prędkoś żeglowała
Po niebieskiem tle;
O gwiazdeczko moja mała,
Wiodłaś ty mnie źle.

Wartkoś biegła wśród niebiosów,
Jam też chyżo żył,
I z żywota złotych kłosów
Wcześniem wieńce wił.

Znikły róże, zwiędły wieńce,
Pożółkł życia maj,
I zapały i rumieńce
I tych złudzeń kraj.

Wszystko mi tu nad okołem
Łza pomroku ćmi.
Ach, bo blada nad mem czołem,
Ma gwiazdeczka tkwi.

O gwiazdeczko, dawne życie
W twym promyczku wznieć,




I jak dawniej na błękicie
Jeszcze dla mnie świeć!
Niech me serce jeszcze zazna
Doli młodych lat,
Nim mnie ręka pchnie żelazna
Za słoneczny świat. 



środa, 20 kwietnia 2022

Irit Amiel - "Mniej zmarli"

 

W 79 rocznicę wybuchu powstania w getcie żydowskim.

powstania  odchodzącego powoli w niepamięć. .

Nie ma już Marka Edelmana dowódcy powstania i wielu, wielu innych, a ci co pozostali zbliżają się ku kresowi życia.  . :

 

W ubiegłym roku odeszła 89 letnia Irit Amiel często goszcząca w kolejnych rocznicach na zmianę z Haliną Birenbaum  w moim blogu -  izraelska poetka żydowskiego pochodzenie zabierając z sobą na zawsze wspomnienia  dramatycznych przeżyć z czasów Zagłady.


Jeden  z jej ostatnich wierszy : 



Mniej zmarli 


Dopóki jeszcze jestem tu, jesteście mniej zmarłymi, 

Lecz wkrótce zginiecie po raz wtóry i ostatni. 
Moja śmierć wymaże was ostatecznie ze świata. 
Na razie jeszcze wszyscy we mnie pulsujecie, 
Wytatuowani w mej pamięci, wyżłobieni w moich żyłach




Lecz wkrótce zabiorę was ze sobą do Hadesu 
W ten ostatni mrok i nie będzie już zmartwychwstania. 
Zabiorę ze sobą wszystkie imiona i stare piosenki, 
Wszystkie twarze, uśmiechy, rozpacz, trwogi i łzy. 
Wszystkie maski, tysiące wspomnień i tęsknoty, 
Wszystkie ucieczki, poniżenia i spóźnione powroty. 
Do mego grobu zabiorę was wszystkich 
i będziemy tam 
Bardziej zmarli, my ofiary i ocaleńcy 
tego gorzkiego 
Jak piołun dwudziestego wieku 
i może wreszcie dotrzemy 
Do "Ciszy i przystani "Żydzi śpiewający, Żydzi obłąkani"  


PS. Autorka nawiązuje tu do  wiersza J>Tuwima "Żydek"

(...)
I pój­dzie­my po­tem każ­dy w swo­ją stro­nę
Na wę­drów­ki na­sze smut­ne i sza­lo­ne.
Nie znaj­dzie­my ni­g­dy ci­szy i przy­sta­ni,
Żydzi śpie­wa­ją­cy, Żydzi ob­lą­ka­ni.(...)

poniedziałek, 18 kwietnia 2022

Stanisław Baliński - Okno wspomnień

 Stanisław Baliński ( ur. 1898 ). - przedwojenny dyplomata - poeta, eseista, jeden z pierwszych Skamandrytów. Po 17 września 1939 r  wyemigrował z Polski . Zmarł na emigracji, w Londynie w 1984r.


OKNO  WSPOMNIEŃ

Każdy ma w swej pamięci pośród wspomnień mglistych
Jakiś obraz owiany barwą nieco złudną,
Obraz taki wyłączny, własny, osobisty,
Że trudno go wyjawić, wypowiedzieć trudno.


Może to być wspomnienie smugi nad obłokiem,
Płynącym o świtaniu po różowym niebie,
Albo - smugi latarni wśród nocy głębokiej:
Znak, że ktoś inny jeszcze czuwa oprócz ciebie

.
Może to być blask słońca, co pogodę wróży,
Lub błysk stalowej iskry, zapalonej w loncie,


Może być jakiś wieczór, co na wsi się dłuży,
Jak senny gwizd pociągu, gdzieś na horyzoncie.


Może być czyjaś radość po lekarza słowie,
Który zapewnił wiernie, że przywróci zdrowie.
Może być wreszcie fragment z sonaty, co kryje
Pamięć o przyjacielu, co dawno nie żyje.


Obojętne, co streszcza obraz niedzisiejszy,
Może być - krótko mówiąc - błahy, najzwyklejszy,
Ale posiada jakieś ukryte znaczenie
I wozimy go z sobą wśród wojny i grzmotu,
Jak pamiątkę, co w drodze nie sprawia kłopotu,
A czasami pociesza nas niepostrzeżenie.


Gdy wracacie wieczorem znużeni, zziębnięci,
Do waszego dziś domu, taniego hotelu,
Żeby odpocząć wreszcie w spłowiałym fotelu,
Wyciągnijcie ten obraz z portfela pamięci,
Bo on zawsze do serca pogody doleje,
Jak ogień na kominku, co wam ręce grzeje.