czwartek, 31 marca 2022
środa, 30 marca 2022
Marian Czepiec ***
Marian Czepiec 1936 - 1983 Ukończył technikum mechaniczne. W latach 1950-1964 był pracownikiem Huty im Lenina i Huty Kościuszko. Jako poeta debiutował w 1957 r.
***
„Zarzucają mu że jest młody
że nic nie widział
nie przeszedł
nie wie
oni by chcieli
żeby był mordercą
ślepym narzędziem w ręku kata
żeby miał oko szklane,
kilka blizn po szrapnelu
schorowane serce siwe włosy
żeby zaniemówił na wycie syren
dziecinnego korkowca łomotu w drzwi
żeby nie wierzył w miłość
marzenia nadzieje przyszłość
żeby był bliżej ziemi
wykopanego dołu żywicznego
drzewa płaczu okupionego
oni –
obrośnięci legendą
po dwudziestu latach zazdroszczą mu młodości“ —
dziecinnego korkowca łomotu w drzwi
marzenia nadzieje przyszłość
żeby był bliżej ziemi
wykopanego dołu żywicznego
drzewa płaczu okupionego
obrośnięci legendą
po dwudziestu latach zazdroszczą mu młodości“ —
Marian Czepiec
JULIA HARTWIG - Nagana
wszystko gubisz zdarzenia słowa obrazy
to co najcenniejsze
O pamięci bez opamiętania dążąca do pustki
opustoszona
niewierna pamięci którą coraz głębiej
zatapiasz stały ląd przeszłości
niszcząc sama siebie
O samowolna która tylko to co chcesz rzucasz na ekran
nie bacząc na nasze oczekiwania
O podstępna która lubisz posługiwać się snem
z którym łączą cię fałszywe układy
i bezwolnie mylisz twarze i gesty
czyniąc najbliższych obcymi
a obcym przyznając niezasłużoną bliskość
Pamięci która pracujesz dla nas choć nam nie podlegasz
i szydzisz z nas patrząc na blaknące fotografie
na osierocone kobiety
które znów włożyły kolorowe suknie
[1999]
wtorek, 29 marca 2022
Jotka - Ukraińskim kobietom
bo takie piękne słońce.
Dziś utknęła z dziećmi
na jakimś nieznanym dworcu.
Inna bała się rodzić
samotnie na ostatnim piętrze.
Dziś urodziła przy obcych
gdzieś tam na stacji metra.
Z plecakiem pełnym goryczy
i z kotem w torbie na brzuchu
błąkała się cztery doby
bez czapki i bez kożucha.
Ciężkie jak los walizki
bez żalu porzucają przy drodze
z nadzieją, że im i dzieciom
ktoś z dobrym sercem pomoże.
przed wojną szukają schronienia
a łez pełne ich oczy
wzruszają ludzkie sumienia...
jotka ( z blogu "Pani od biblioteki")
niedziela, 27 marca 2022
Warsan Shire “Dom”
Warsan Shire - poetka, pisarka urodzona w Kenii, mieszkająca w Wielkiej Brytanii. Jej rodzice pochodzą z Somalii.
Autorka wydanej w 2011r.książki która stała się bestsellerem „Ucząc moją matkę, jak rodzić”
W 2013 roku zdobyła Inauguracyjną Nagrodę Afrykańską na Uniwersytecie Brunela, a w 2014 roku została główną laureatką nagrody Young Poet Laureate dla Londynu.
DOM
nie porzuca się domu, chyba że
dom to paszcza rekina
biegniesz ku granicy tylko wtedy
gdy całe miasto biegnie razem z tobą
sąsiedzi biegną szybciej niż ty
a oddech krwawy w ich gardłach
chłopak, który chodził z tobą do szkoły
który całował cię do nieprzytomności
za starą fabryką cyny
niesie karabin większy od siebie
porzucasz swój dom tylko wtedy
gdy dom nie pozwala ci zostać
nie porzuca się domu, chyba że
dom cię wygania
ogień pod twymi stopami
gorąca krew w twych wnętrznościach
nigdy nawet przez myśl ci nie przeszło
że kiedykolwiek to zrobisz
aż ostrze wypaliło swe groźby
na twej szyi
ale nawet wtedy nucisz hymn pod nosem
i dopiero w toalecie na lotnisku drzesz swój
paszport
szlochając, gdyż każdy kęs papieru
uświadamia ci, że powrotu nie będzie
musisz zrozumieć
że nikt nie wkłada swych dzieci do łodzi
chyba że woda jest bezpieczniejsza niż ląd
nikt nie parzy swych dłoni
pod pociągami
pod wagonami
nikt nie spędza dni i nocy
w czeluściach ciężarówek
jedząc gazety, chyba że
przebyte mile
oznaczają coś więcej niż podróż
nikt nie przeczołguje się pod płotami
nikt nie chce być bity
być obiektem litości
nikt nie wybiera obozów dla uchodźców
ani rewizji osobistej
kiedy twe ciało rozdziera ból
ani więzienia
ponieważ więzienie jest bezpieczniejsze
niż miasto w ogniu
a jeden strażnik więzienny
nocą
jest lepszy niż cała ciężarówka
mężczyzn w wieku twego ojca
nikt nie mógłby tego wytrzymać
nikt nie mógłby tego znieść
niczyja skóra nie byłaby dość twarda
te
ciapaki do domu
uchodźcy
brudni imigranci
azylanci
wyzyskiwacze naszego kraju
żebrzące czarnuchy
śmierdziele
roznoszące pasożyty
rozwalili swój kraj, a teraz chcą
rozwalić nasz
jak te słowa
te nienawistne spojrzenia
spływają po tobie
może dlatego, że uderzenie mniej boli
niż wyrywana kończyna
lub że słowa są łagodniejsze
niż tuzin mężczyzn między
twymi nogami
albo, że obelgi łatwiej
przełknąć
niż ruiny
kości
niż ciało twego dziecka
w kawałkach
chcę wrócić do domu
ale dom to paszcza rekina
dom jest lufą karabinu
i nikt nie porzuciłby domu
chyba że dom pogoniłby cię na brzeg
chyba że kazałby ci
szybciej biec
zostawić swe rzeczy
czołgać się przez pustynię
brodzić przez oceany
tonąć
głodować
żebrać
porzucić dumę
twoje przetrwanie jest jednak ważniejsze
spoconym głosem w twych uszach
mówiącym
uciekaj
uciekaj ode mnie natychmiast
nie wiem, kim się stałam
ale wiem, że wszędzie
jest bezpieczniej, niż tutaj
sobota, 26 marca 2022
piątek, 25 marca 2022
Władysław Broniewski - Młodość
Szły na wschód bataliony, szwadrony i pułki,
drobny deszcz senne oczy żolnierzom zaklejał,
chlupało mokre błoto na kołach i kółkach,
płynęła mętna woda z rozmokłych kolein,
paliły się chałupy, stodoły i stogi,
pod biały namiot dymów kulily się miasta.-
A tam - na wschód - dudniły, turkotały drogi:
tępo walił - czternasty, piętnasty, szesnasty.
I coraz ciężej było nieść głowę na plecach,
i coraz czarniej było w lasach na Wołyniu.-
Ej, panie poruczniku, wysmukły jak świeca,
ja wiedziałem, że ciebie kula nie ominie.
Zetrę ci z ust rękawem te czerwoną rosę,
źle tu leżeć na ziemi wśrod końskiego ścierwa,
podzielimy się jednym cienkim papierosem
i skradzioną z węgierskich taborów konserwą...
Nie chcesz, stary, co?... Nie wiem, gdzie cię zakopali-
pod Czartoryską Górą? Kuklą? Kamieniuchą?
Dziś już nie ma nikogo z dwunastej kompanii
i twojej maciejówki wciśniętej na ucho.-
Roztapiała się młodość brudnym, mokrym śniegiem,
dławiły dni pochmurne, jak robactwo żarły,
i już mi chłodne były jesienne noclegi,
i z umarłymi byłem sam na pół umarły...
... Kowalski - rozerwany granatem, Ignaczak-
cztery kule w pachwinę, Nowak - od szrapnela,
Marciniak - kula w piersi... Pamiętam, jak patrzał
i skamlał umierając: "Wody... przyjaciele..."
Bracie! Ja cię napoję. Mam wodę w manierce.
Ale ten marsz bez przerwy - i nigdy postoju...
Ciężko. I nie wiem, czy mi bardziej ciąży serce,
czy na plecach tornister i dwieście naboi...
O, niechaj mnie o niebo zadławi i zniszczy,
Ja się nie ugnę przed nim - urągam i wzywam:
hej, czarna artylerio, ostatni raz wystrzel
okropnym, ślepym słońcem nad ziemia nieżywą,
chluśnij we mnie wulkanów żużlem i żelazem,
niech trajektoria tęczy na pół mnie rozetnie,
niech groby oceanow pochłoną mnie-razem
z pękniętym, głupim sercem - siedemnastoletniem.
czwartek, 24 marca 2022
JÓZEF BARAN - Jak szybko jak łatwo
tracimy barwne
upierzenie dusz
marzenia kwaśnieją gorzknieją
kisną
ten sfermentowany
napój narodowy
który idzie prosto do głowy
skakać sobie do oczu
obskubywać się z pawich piór
środa, 23 marca 2022
- Morze - słowa i muzyka Jerzy Lawina-Świętochowski
Gdynia Redłowo- ulubione miejsce spacerów przed laty.. |
wtorek, 22 marca 2022
STANISŁAW BALIŃSKI - Okno wspomnień
Stanisław Baliński herbu Jastrzębiec – ( 1898 - 1984) polski poeta, prozaik, eseista i dyplomata. Był członkiem grupy poetyckiej Skamander. Po agresji III Rzeszy i ZSRR na Polskę - przez Rumunię wyjechał do Paryża, później do Wielkiej Brytanii. Po wojnie pozostał na emigracji. Laureat Nagrody Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie w 1981 roku.
Okno wspomnień
Każdy ma w swej pamięci pośród wspomnień mglistych
Jakiś obraz owiany barwą nieco złudną,
Obraz taki wyłączny, własny, osobisty,
Że trudno go wyjawić, wypowiedzieć trudno.
Może to być wspomnienie smugi nad obłokiem,
Płynącym o świtaniu po różowym niebie,
Albo – smugi latarni wśród nocy głębokiej:
Znak, że ktoś inny jeszcze czuwa oprócz ciebie.
fot. Tone Dietrichson
Może to być blask słońca, co pogodę wróży,
Lub błysk stalowej iskry, zapalonej w loncie,
Może być jakiś wieczór, co na wsi się dłuży,
Jak senny gwizd pociągu, gdzieś na horyzoncie.
Może być czyjaś radość po lekarza słowie,
Który zapewnił wiernie, że przywróci zdrowie.
Może być wreszcie fragment z sonaty, co kryje
Pamięć o przyjacielu, co dawno nie żyje.
Obojętne, co streszcza obraz niedzisiejszy,
Może być – krótko mówiąc – błahy, najzwyklejszy,
Ale posiada jakieś ukryte znaczenie
I wozimy go z sobą wśród wojny i grzmotu,
Jak pamiątkę, co w drodze nie sprawia kłopotu,
A czasami pociesza nas niepostrzeżenie.
Gdy wracacie wieczorem znużeni, zziębnięci,
Do waszego dziś domu, taniego hotelu,
Żeby odpocząć wreszcie w spłowiałym fotelu,
Wyciągnijcie ten obraz z portfela pamięci,
Bo on zawsze do serca pogody doleje,
Jak ogień na kominku, co wam ręce grzeje.
Stanisław Baliński
Paryż 1940
Adam Zagajewski - Gdyby Rosja / Kamienie
Gdyby Rosja
Gdyby Rosja została założona
przez Annę Achmatową, gdyby
Mandelsztam był prawodawcą
a Stalin tylko marginesową
postacią w zaginionym gruzińskim
eposie, gdyby Rosja zdjęła swoje
nastroszone niedźwiedzie futro,
gdyby mogła żyć w słowie, a nie
w pięści,
gdyby Rosja, gdyby Rosja
Adam Zagajewski
niedziela, 20 marca 2022
GÓRALSKA POEZJA - Izabela Zającówna
Stanisław Górski
Fajka
Zycie juz nie takie, jak dziadkowie wiedli,
Kie przy ciepłym piecu spokojnie usiedli
I w fajkowym dymie zacynali gwarzyć…
Dziś o takim zyciu mozno ino marzyć,
Bo choć cas od wieków jednaki w swej mierze,
Od wieków te same mówimy pocierze,
To tyn świat dzisieńsy jakby odmieniony …
Jesceś rano nie wstoł, a juześ spóżniony…
I choć momy wkoło takie cuda, dziwy,
To cegoś brakuje …. Cłek nie jest scyńśliwy…
Za duzo jest myśli, za wiele hałasu
I w tyj wartkiej rzyce pędzącego casu
Serca nom ucichły – wbrew niebu …. naturze…
Pragnienia – odwrotnie … Te idom ku górze…
I pewnie, kie dziadki z nieba popatrujom,
Pykając fajecki – straśnie się dziwujom,
Ze choć wnuki mądre – ino w pismach siedzom,
To o tym, co wozne – po prowdzie nie wiedzom…
Bo na cóz cłekowi syćkie te mądrości
Kiedy musi fajke kurzyć w samotności
sobota, 19 marca 2022
Halina Poświatowska - Lustro
jestem zaczadzona pięknem mojego ciała. patrzyłam dzisiaj na siebie twoimi oczyma. odkryłam miękkie zagięcie ramion znużoną okrągłość piersi które chcą spać i powoli na przekór sobie staczają się w dół.
moje nogi rozchylające się oddające bezmiernie aż po krańce których nie ma
to co jest mną i poza mną pulsuje w każdym liściu w każdej kropli deszczu.
widziałam się jak gdyby poprzez szkło w twoich oczach patrzących na mnie czułam twoje ręce na ciepłej napiętej skórze moich ud i posłuszna twojemu rozkazowi stałam naga naprzeciw wielkiego lustra.
a potem zasłoniłam oczy twoje żeby nie widzieć i nie
czuć samotności mojego rozkwitłego tobą ciała.
piątek, 18 marca 2022
Tadeusz Żeleński-Boy - Madrygał spod ciemnej gwiazdy
Chciałbym przy pani ...uchnie
Być takim skromnym amantem,
Co go się puszcza przez kuchnię,
Zanim się puści go kantem.
Ot, cichym pragnieniem mojem,
(Nie dla pieniężnych korzyści)
To być w jej domku lift-boyem
Lub drabem, co schody czyści.
Sprzątałbym z wielkim hałasem,
Wstawał ze wszystkich najraniej,
By się w nagrodę choć czasem
Przytulić do jaśnie pani.
Obmywszy z kurzów me ciało,
Jak można najidealniej,
Pukałbym potem nieśmiało
Do jej bieluchnej sypialni.
(Zwyczajnie, osoba w wieku)
Aż szept najdroższy usłyszę:
"No, właźcież prędzej, człowieku!"
Z szacunku słowa nie gadam,
Liberię szybko zdejmuję,
Kładę się w łóżko i: "Madame
est servie", głośno melduję...
Powiedz, mój stróżu-aniele,
Czy to zuchwalstwem zbyt dużem
Marzyć, choć czasem, w niedzielę,
Szczęście anioła ze stróżem?...
środa, 16 marca 2022
Aleksander Błok - Starzec
poniedziałek, 14 marca 2022
Andrzej Waligórski - Wojenny stan
Wojenny stan, wojenny stan,
Koksiaki lśnią w ciemnościach.
- Masz pan przepustkę? Pokaż pan.
- Franuś, zrewiduj gościa.
Wojenny stan, pierdut we drzwi
Aż dziadek spadł z bujaka....
- A któż tam?
- A toż to my,
Koledzy z ogólniaka!
Wojenny stan. Pancerny skot
W strumieniach halogenów
Szturmuje rachityczny płot
Z hasłami KPN-u.
- Tu mówi PAP... Jak twierdzi TASS...
- Pytałem się w centrali,
Podobno był najwyższy czas,
Bo byśmy już dyndali.
Wojenny stan, więc duży dzwon,
Husarze, komisarze...
Być może był konieczny on -
Historia to pokaże,
Lecz gdy już jest, i gdy już trwa,
To modlę się i pragnę
Aby tak czysty był jak łza
I ostry był jak bagnet,
I by przejrzysty był jak szkło
I takie miał zasady,
Aby wyplenić całe zło
Z obu stron barykady.
Bo to tak nie jest pół na pół,
Dwa: dwa, jak gdzieś na meczu.
Jeden inaczej Polskę czuł,
Drugi kradł i nic nie czuł,
Więc obyśmy nie dali się
Wpuścić w zaułek kręty
Gdzie opozycja bierze w de,
A swołocz bierze renty.
Taki obrazek mi się śni:
Wiosna (gdzieś koniec marca)
I żołnierz wraca z wojska, i
Sąsiad też skądś tam wraca...
A zmęczył ich już gniew i żal,
Zgnębiła drętwa mowa,
I sąsiad mówi:
- Na! Masz, pal,
Ten tytoń to z Grodkowa.
I mogliby tam w progu ćmić
Radząc o polskiej biedzie...
To skromny sen, lecz może być
Realny.
Wiosna idzie.
niedziela, 13 marca 2022
Julia Hartwig - Gdzie są te listy.
George Frederic |
"Doświadczenie to imię, jakie ludzie nadają swym błędom".
Oscar Wilde
*** (Gdzie są te listy...)
Gdzie są te listy, w których ktoś napisze:
Czekamy na ciebie, a przy nas łagodność,
spokój i ogród szumiący drzewami.
Tutaj milczenie nie będzie przymusem,
ani nie będzie przymusem rozmowa.
Gdzie są te sny, w których znajdziemy pokrzepienie,
gdzie tarasy pochmurnych zamków nad brzegami rzek
i gdzie niewytłumaczone szczęście
kołyszące nas jak rytm pociągu
w drodze do bezpiecznego schronienia,
w którym nie mieszka potwarz ani nóż
w którym nie mieszka potwarz ani nóż
I gdzie jest miejsce dla szaleńca, który wzgardził zdrowiem,
dla wszystkiego, co nagłe,
dla błyskawicy, burzy, lecącego meteorytu.
Gdzie schron dla wygnańców
i ich wyobrażeń o tym, czym może być świat i oni sami.
Gdzie jest miejsce dla drzewa, które pamięta dawne losy drzew,
dla zwierzęcia, które nie zapomniało o swoim dawnym królestwie
i dla małych rybek,
które łowiliśmy rękami jako dzieci na piaszczystym brzegu morza.
Gdzie jest miejsce dla skargi i odmowy,
dla godności i lojalnej przyjaźni,
gdzie są nie wydeptane ścieżki w lesie i prosta droga do nieba.
Gdzie jest wiara płynąca nie z uciemiężenia,
ale z siły i nielekceważenia rozumu.
Gdzie jest świadectwo pełne i wiarogodne,
które nie boi się śmiechu ani szyderstwa.
Julia Hartwig
Walt Whitman - Włócząc się myślą
Walt Whitman |
I pytałem sam siebie:
Więc tak autor wyobraża sobie życie człowieka?
I kiedy ja przeminę,
ktoś też tak opisze moje życie?
(Jak gdyby ktoś rzeczywiście wiedział cokolwiek
o moim prawdziwym życiu,
Kiedy nawet ja sam, myślę często, wiem o nim nic
lub bardzo niewiele,
Ledwie kilka drobiazgów,
luźnych słabiutkich nitek, kłamstewek
Usiłuję wytropić na własny użytek)
Walt Whitman
tłum. Andrzej Szuba
sobota, 12 marca 2022
Walt Whitman - Gdy słuchałem, co mówił uczony astronom
Gdy dowody jego twierdzeń
ustawiały się przede mną w kolumny cyfr,
Gdy pokazywał mapy i wykresy,
demonstrował dodawanie, dzielenie, pomiary,
Gdy siedząc w sali wykładowej,
słuchałem wykładu astronoma i braw, jakimi mu przerywano,
Jakże rychło źle się poczułem
i ogarnęło mnie niewytłumaczalne znużenie,
Które minęło dopiero, gdy podniosłem się,
wymknąłem z sali i ruszyłem sam przed siebie
W mistycznym, wilgotnym powietrzu nocy,
od czasu do czasu
Podnosząc wzrok,
w całkowitym milczeniu,
ku gwiazdom.
Walt Whitman
przekład Stanisław Barańczak