piątek, 29 lipca 2022

Wisława Szymborska - Dłoń / Zamiast felietonu






Dłoń


Dwadzieścia siedem kości,
trzydzieści pięć mięśni,
około dwóch tysięcy komórek nerwowych
w każdej opuszce naszych pięciu palców.
To zupełnie wystarczy,
żeby napisać "Mein Kampf"
albo "Chatkę Puchatka".

Wisława Szymborska




Zamiast felietonu

Dzięki radom sąsiadki
szare robi się białe,
sedes teściowej świeci rodzinie przykładem,
Dariusz z Łodzi miał pryszcze,
teraz ma narzeczoną,
a Mariola z Wałbrzycha, księgowa z nadwagą,
z początku nie wierzyła, aż w końcu zażyła.

Reklamy – moja pociecha, uciecha.
Hydraulik z Rudy Śląskiej, do niedawna łysy
patrzy dziś w lustro i włos mu się jeży
czym zdumiona jest żona, wreszcie odmłodzona
wskutek nowej kanapy i kropli do nosa,
co sprawia, że kierowcy robią do niej pa
mknąc bezalkoholowo i bezkolizyjnie
wzdłuż domków rozłożonych na dogodne raty
i chwastobójczych ogródków.


Aż dziwne skąd się biorą jeszcze nekrologi
i grabarze zrzeszeni w związkach zawodowych
skoro schludny pan w kitlu ma sposób na mdłości,
niedrożność, nieostrożność, obłożność i zęby,
jeśli prezes z Bydgoszczy odzyskał już pamięć
i nawet spłaca długi,
zaś pani Karolina dzielna emerytka
sprawnie już pada na oba kolana
bez niczyjej pomocy.


Co pozostaje? Nic, tylko drobiazgi.
Jakieś plamy na słońcu,
jakieś dziury w niebie,
jakieś zmarszczki na wodzie.
I ziemia jak ta ziemia
brudna, trudna, grudna,
pod maseczką ziołową.

Wisława Szymborska

Bertolt Brecht - Ballada o przyjemnym życiu

 

Bertolt Brecht



Filozof, powiadają, to jest życie
Ma taki parę książek, jedne gacie
I mieszka ze szczurami w nędznej chacie.
Na taki kleik mnie nie namówicie!
Kto proste życie ceni, to Bóg z nim!
Co do mnie, prawdę mówiąc, mam go dość.
Na takim wikcie to by stąd po Rzym
Nie przeżył nawet dnia normalny ktoś.
Że niby wolność? A przyjemność - pies?
Tylko w komforcie życie miłe jest!



2
Ci bojownicy, co na całym świecie
Z zapałem wielkim guza wciąż szukają
I co pomyślą, śmiało wyrażają
By kołtun mógł podziwiać ich w gazecie -
A proszę spojrzeć: gdy zapadnie mrok
To w łóżku z zimną żoną leży gość
I nasłuchuje, głupi, czy nie klaszcze ktoś
I w przyszłość gdzieś wytęża smętnie wzrok.
To ja się pytam: a przyjemność - pies?
Tylko w komforcie życie miłe jest!

3
Też czasem sobie wyobrażam siebie
Że jak ktoś wielki żyję w samotności
Lecz kiedy widzę z bliska takich gości
To mówię sobie: nie, to nie dla ciebie.
Bieda prócz wiedzy niesie z sobą głód
Odwaga zaś prócz sławy rychły zgon.
Jeżeli to twej biedy i odwagi plon
To wielkość zda ci się jak psu na but.
Tak problem szczęścia rozwiązał się sam:
Tylko w komforcie życie miłe nam!

Bertold Brecht
przełożył Jacek St. Buras

środa, 27 lipca 2022

Hans Magnus Enzensberger * * *

 

Pieśń o tych, do których wszystko się odnosi

i którzy wszystko już wiedzą.




Że trzeba coś zrobić i to natychmiast 
to już wiemy
że jednak jest jeszcze za wcześnie aby coś zrobić
że jednak jest za późno aby jeszcze coś zrobić
to już wiemy

i że nam dobrze idzie
i że dalej tak to idzie
i że to bezcelowe
to już wiemy

i że jesteśmy winni
i że nic na to nie poradzimy że jesteśmy winni
i że jesteśmy winni że nic na to nie poradzimy
i że mamy tego dość
to już wiemy

i że być może byłoby lepiej zamknąć dziób
i że nie zamkniemy dzioba
to już wiemy
to już wiemy

i że nikomu nie możemy pomóc
i że nikt nam nie może pomóc

i że mamy dar
i że mamy wybór między niczym a niczym
i że musimy gruntownie przeanalizować ten problem
i że wrzucamy do herbaty dwie kostki cukru
to już wiemy
i że jesteśmy przeciwko uciskowi
i że papierosy drożeją
to już wiemy

i że za każdym razem widzimy co się święci
i że za każdym razem będziemy mieć rację
i że nic z tego nie wynika
to już wiemy

i że to wszystko prawda
to już wiemy

i że to wszystko kłamstwo
to już wiemy

i że to wszystko
to już wiemy

i że to wszystko nic nowego
i że życie jest piękne
to już wiemy
to już wiemy
to już wiemy

i że to już wiemy
to już wiemy

tłum. Andrzej Kopacki

Andrzej Sikorowski - Ciotka Matylda

 


Między strychem a piwnicą
w jakiejś starej kamienicy
mieszka ktoś kto rozumy wszystkie zjadł..

dobrze wie co lubią kwiaty
i pamięta wszystkie daty
a kłopoty zna rodzinne od stu lat

Ciotka Matylda cała w papilotach
ma rozpieszczonego kota
i nadzieję że się jeszcze zmieni świat

Ciotka Matylda w podartych bamboszach
Czeka wciąż na listonosza
który rentę nosi i do łask się wkradł

Aż pewnego dnia zastukał
a za drzwiami cisza głucha
Zniknął ktoś kto rozumy wszystkie zjadł

nie podlane zwiędły kwiaty
w zapomnienie poszły daty
a na moje biurko mały kamyk spadł



Ciotka Matylda do niebieskich kroczy bram
Już podoba jej się tam
i na Pana woła głośno: wpuść mnie Pan!

Ciotka Matylda ma koronę z papilotów
I pod pachą taszczy kota
przecież biedak nie mógł zostać całkiem sam


mal. Kira Panina

wtorek, 26 lipca 2022

Zapisane myśli Olgi Tokarczuk....

 



Czy niefortunne słowa naszej Noblistki, że "literatura nie jest dla idiotów" - które padły z jej ust  podczas festiwalu Góry Literatury to właśnie taka jaszczurka? 

poniedziałek, 25 lipca 2022

Mickiewicz Adam - Gęby za lud krzyczące

 

( lord Rings )


Gęby za lud krzyczące 
sam lud w końcu znudzą.
I twarze lud bawiące 
na końcu lud znudzą.


Ręce za lud walczące 
sam lud poobcina.
Imion miłych ludowi 
lud pozapomina.


Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie

Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.


[1833]


niedziela, 24 lipca 2022

sobota, 23 lipca 2022

Marek Dębski - Z Halemby My

 
Dziś nad Ojczyzną żałobny tren
Szary poranek i trwożny sen
Nie strójcie się w żałobny szal
Nieszczere łzy, służbowy żal

Ale gdy..

.
Zamilknie żałobnych werbli granie
Szary dzień, samotna noc nastanie
Wyschną medialne publicystów łzy
I wróci Ja i Ty, zamiast słowa My






Żałobny wrzask z wiatrem uleci,
W sercu cicha pamięć pozostanie

O dobry los naszych matek, żon i dzieci
Prosimy Cię Panie


... a nadzieję w ludzi zachowaj im Panie...



wtorek, 19 lipca 2022

JÓZEF BARAN - Jak szybko jak łatwo

 

jak szyb­ko

tra­ci­my barw­ne

upie­rze­nie dusz


jak ła­two nad Wi­słą

ma­rze­nia kwa­śnie­ją gorzk­nie­ją

ki­sną


spi­ja­my po­tem

ten sfer­men­to­wa­ny

na­pój na­ro­do­wy

któ­ry idzie pro­sto do gło­wy

żeby

ska­kać so­bie do oczu

ob­sku­by­wać się z pa­wich piór


jak szyb­ko jak ła­two

jed­na­ko wie­je­my w na­rze­ka­niach

Dorota Kiersztejn-Pakulska - Po wojnie

 

Skończy się jedna wojna

i skończy się druga wojna

przeżyjemy


ofiary

cienie bez cienia

będą pytać nas bezgłośnie

szarpać płomieniem zniczy

dlaczego dlaczego dlaczego



zajęci życiem

radośni

zapomnimy

zatańczymy


Tak zawsze jest od niepamiętnych krzywd

poniedziałek, 18 lipca 2022

Marina - Ryzyko




Ryzyko

Śmiejąc się ryzykujesz, że wezmą cię za głupka.
Płacząc ryzykujesz ckliwość i czułostkowość.
Wyciągając rękę ryzykujesz zaangażowanie.
Zdradzając uczucia ryzykujesz odkrycie siebie.
Mówiąc o swoich marzeniach ryzykujesz poniżenie.
Miłością ryzykujesz odrzucenie.
Życiem - śmierć.
Nadzieją - niespełnienie.
Podejmowaniem prób - niepowodzenie.

Musimy ryzykować.
Największym niebezpieczeństwem jest
nie ryzykowanie niczego.



Dla tych, którzy nic nie ryzykują,
nie robią, nie mają -
przeznaczone jest
Nic.

niedziela, 17 lipca 2022

marina - rezygnacja





ile błotnistych dróg 
trzeba przejść 

ile ostrych zakrętów 
pokonać 

ile krętych ścieżek 
ominąć 

ile razy się potknąć 
i upaść 
żeby się przekonać 

że może lepiej 
stać 
w miejscu

marina


sobota, 16 lipca 2022

MOJA NIEDZIELNA KARTKA Z KALENDARZA.



Wanda Chotomska - Motyl / Po co krowie rogi na głowie?

 Wanda Chotomska  (1929 - 2017) ;  polska pisarka, autorka wierszy i opowiadań dla dzieci i młodzieży

Zamieszczane  w tygodniku „Świerszczyk”.....  czytywane były zarówno  przez dzieci jak i rodziców.   


Motyl





Jednemu panu na skwerku
motyl siadł na gazecie.
A pan powiedział ponuro:
- I po co to żyje na świecie?


Ani to z pierza, ani z mięsa,
z kwiatka na kwiatek się wałęsa,
na kotlet to się nie nadaje,
nie znosi tak jak kura jajek,

choćbyś i w ulu go zamykał,
nie da ci miodu do piernika,
nie daje mleka tak jak krowy
i jakiś taki - za kolorowy...

A dwaj poeci, patrząc
jak motyl skrzydła rozchyla,
bardzo cichutkim szeptem
szepnęli do motyla:

- Gdyby nie było motyli,
my byśmy cię wymyślili.
I przed tym panem,
chronili!


Wanda Chotomska



Po co krowie rogi na głowie?




Raz pewien gąsior;
spotkawszy krowę,
taką z tą krową
zaczął rozmowę:

- Pani ma ładne oczy,
pani ma zgrabne nogi,
pani mogłaby zostać artystką filmową,
pani krowo,
gdyby nie rogi…



Po co pani te rogi na głowie?
Czy nie warto pomyśleć o zmianie?
Pani byłoby bardziej do twarzy
w kapeluszu, w berecie, w turbanie.


Znam się dobrze na damskiej modzie,
na urodzie oraz na sztuce,
jaka pani byłaby śliczna,
gdyby pani chodziła w peruce!

No niech pani pomyśli przez moment,
no niech pani mi tylko powie –
na co pani właściwie te rogi?
Po co pani te rogi na głowie?

A ta krowa nie rzekła słowa,
tylko głowę schyliła nisko –
jak mu dała rogami odpowiedź,
to przeleciał przez całe pastwisko.

Sto dwadzieścia koziołków fiknął,
wylądował w przydrożnym rowie
i już nigdy więcej nie pytał,
po co krowa ma rogi na głowie.

Wanda Chotomska


piątek, 15 lipca 2022

Czesław Miłosz - Spotkanie





Jechaliśmy przed świtem po zamarzłych polach,
zając przebiegł nagle tuż przed nami,
a jeden z nas pokazał go ręką.
czerwone skrzydło wstawało, jeszcze noc.


To było dawno. Dzisiaj już nie żyją
ni zając, ani ten co go wskazywał.

Miłości moja, gdzież są, dokąd idą
błysk ręki, linia biegu, szelest grud.
Nie z żalu pytam, ale z zamyślenia.

Czesław Miłosz


czwartek, 14 lipca 2022

Tomasz Misiak – CZTERY PROŚBY







Poezjo ukryta w prozie naszego życia –
Od czasu do czasu na chwilę wyjdź z ukrycia.



Zakwitnij w doniczce egzotycznym kwiatem,
Kropelką miodu osłódź nam herbatę,
Okruszkiem drobnym bądź w codziennej chleba pajdzie.
Ten nawet, kto nie szuka i tak niech cię odnajdzie,
.








Muzyko ukryta w zgiełku naszego życia –
Od czasu do czasu na chwilę wyjdź z ukrycia.
Załkaj nam w duszy melodią zapomnianą,
Pozwól się wzruszyć, gdy radio gra za ścianą,
Ożywczym tchnieniem bądź w głuchej, martwej ciszy.
Ten nawet, kto nie słucha i tak niech cię usłyszy,


Wiaro ukryta w zwątpieniu naszego życia –
Od czasu do czasu na chwilę wyjdź z ukrycia.
Błyskiem pociechy rozświetl otchłań smutku,
Wybacz nam grzechy i uchroń od ich skutków,

Prowadź do celu, lecz pozwól trochę błądzić.
Ten, kto cię głosić nie śmie i tak niech cię posiądzie,

Prawdo ukryta w kłamstwie naszego życia –
Od czasu do czasu na chwilę wyjdź z ukrycia.
Choćby przed sobą daj przyznać się do winy,
Połącz na nowo efekty i przyczyny,

Broń się skutecznie przed fałszem i oszustwem.
I pozwól nam spojrzeć ci w oczy przed lustrem,.

Poezjo ukryta w prozie,
Muzyko ukryta w zgiełku,
Wiaro ukryta w zwątpieniu,
Prawdo ukryta w kłamstwie…
Odwago ukryta w trwodze naszego życia!

Tomasz Misiak.


Andrzej Waligórski - Rozmowa z ptaszkiem

 

KU  PRZESTRODZE -  Nie zapominajmy latem, że u bram stoi zima.. 


Rozmowa z ptaszkiem

Zawierucha wyje jak suka,
Mróz tak szczypie jak Dreptak dziewuchy,
A do mego okna ptaszek puka,
Żebym dał mu jakieś okruchy.

Stuka, puka ptaszę wynędzniałe,
Piszczy, prosi - Tyś dobre dziecię,
Daj mi pojeść! - A ja na to: - A chałę,
Trzeba było nazbierać w lecie!

Chciałbyś draniu, żebym zrobił daszek,
Żebym sypał pszenicy lub żyta?
A gdzie całe lato był pan ptaszek?
Czemu wtedy mi nie śpiewał, pytam?

Gdym nocami bezsennymi czuwał,
Kłopotami, zmartwieniami struty,
To gdzie wtedy pan ptaszek fruwał?
Przypuszczalnie na jakieś ksiuty!

A gdy przyszła do mnie jedna Walerka
I gdy krew zaczęła we mnie tętnić,
Czemu wtedy ptaszek nie zaćwierkał,
Żeby tę Walerkę roznamiętnić?

Był wszak nastrój, adapter i flaszka,
Księżyc miasto swym blaskiem pobielił,
Lecz zabrakło śpiewu pana ptaszka,
I nic, guzik, jak psu w ucho strzelił...

Nie tak łatwo w mym wieku o babki,
Swą absencją ptaszek wszystko zniszczył.
Teraz ptaszek niech chucha w łapki,
Teraz ptaszek niech sobie piszczy!

Życie ptaszku nie czytanka ze szkółki,
Trzeba przez nie pchać się przebojem!
Że co proszę? Kawałeczek bułki?
A kaktusa! Sam sobie pojem!

Zresztą, co tam, nie jestem zwierzę,
Chodź pan tutaj, panie wróbelek,
Na, masz trochę, ty, kopany w pierze,
Ale latem to odćwierkasz, kuchnia Felek!!!

poniedziałek, 11 lipca 2022

Maria Czubaszek - Dom to jest ktoś / Odkładana miłość


MARIA  CZUBASZEK. (1939 - 2016)

Zbigniew Kresowaty 







Pisarka, autorka tekstów satyrycznych i słów piosenek, scenarzystka, felietonistka, dziennikarka, jurorka przeglądów kabaretowych, 





Mimo, że od czasu, gdy już jej nie ma minęło 6 lat  pozostanie długo w naszej pamięci jej dowcip, inteligencja, niestereotypowe poglądy, wydawałoby się lekkie traktowanie życia i zachowywany przy tym  dystans do świata i do siebie.  

Namiętna  palaczka. Wypalała trzy paczki papierosów dziennie. Tłumaczyła,  że zostanie po śmierci spalona na złość tym wszystkim, którzy zabraniają palić, puszczę dymek jeszcze po śmierci.


Maria Czubaszek i Wojciech Karolak przeżyli razem 40 lat.


Mistrzyni słowa, lekko rzucała  powiedzeniami w rodzaju:

* Wyszłam za mąż, zaraz wracam.

* Każda kobieta powinna w pewnym wieku ustalić ile ma lat i już się tego trzymać.

* wszystkie kobiety są piękne tylko że po niektórych tego nie widać.

* Mężczyzna jest jaki jest i nie ma co przy nim majstrować.

* Przychylam się do opinii, że są dwa dni, którymi nie należy się przejmować. To wczoraj i jutro.

* Gdy kogoś ludzie dobrze wspominają, to się okazuje, że miał samych przyjaciół.

 


Była autorką licznych tekstów piosenek. śpiewanych przez największe gwiazdy polskiej piosenki.

Żartowała, że większość piosenek, jakie napisała w swoim życiu, "popełniła" dla   męża Wojciecha Karolaka, który jest muzykiem. 

Ale pisała też dla wielu innych kompozytorów;


Maria Czubaszek odeszła,  piosenki pozostały. 

Szczególnie lubię :

 
"Dom to jest ktoś"   
  

Był piękny dzień kiedy dali nam klucz
Własny klucz do naszego M-3
Wniosłem cię więc pełen szczęścia przez próg
Parę dni nam nie chciało się wyjść
To było lat temu dziesięć lub sto
Może mniej, może więcej. kto wie
Dziś wiem już na pewno
Że chcesz uciec ze mną, gdzieś hen, byle gdzie


Dość masz tych ścian i tych schodów, tych drzwi
Dusi cię nawet z okna woń bzów
Już nowy dom marzy ci się i śni
Byle gdzie, byle tylko nie tu
Wierzysz, że znów może pięknie nam być
Może tak jak przed laty, kto wie
To błąd jest niestety, nie będzie nam lepiej
Bo wiem dobrze, że


Dom to jest ktoś


Dom to ktoś, a nie gdzieś
Na świecie dość różnych miejsc
Lecz dom to ktoś
Dom to ktoś, a nie gdzieś

Rzym, Krym, Łódź, Płońsk sprawdza się
Gdy ktoś jest
Chcesz uciec stąd, tyle innych jest miast
Chcesz bym znów mógł cię przenieść przez próg
Chcesz wierzyć, że wróci miłość sprzed lat
Lecz nie tu, tu nie zdarzy się cud
Wierzysz, że znów może pięknie nam być
Może tak jak przed laty, kto wie
To błąd jest niestety, nie będzie nam lepiej
Bo wiem dobrze, że









Dom to jest ktoś...



Odkładana miłość

Gdyby można mały flirt, jak zbędną kwotę
Krótkich szczęścia parę chwil, jak kilka złotych
Tak odłożyć sobie dziś, by się uskładała z nich
Wielka miłość nie na dziś, lecz na potem

Gdyby od młodości już na miłość składać
Tak, jak na mieszkanie lub małego fiata
Jak do ziarnka, ziarnko tak, flirt do flirtu parę lat
Żeby wzrastał z dnia na dzień nasz wkład

Z małych flirtów będzie potem miłość na wiele lat

Uczuć nie opłaca się bezmyślnie trwonić
Ale w życiu jakiś flirt nas ciągle goni
Można przeżyć go lub nie, lecz opłaca bardziej się
Schować go, odłożyć gdzieś na dnie

Z małych flirtów będzie potem miłość na wiele lat

A gdy uzbieramy już tę wielką miłość
Tę, o jakiej nam się tylko śniło
Podejmiemy ją lub nie, bo okazać może się
Że za późno na nią trochę jest
Że już za późno, już za późno na nią jest

Maria Czubaszek.

piątek, 8 lipca 2022

Henryk Cyganik - Ze zbioru Śpasów Jaśka Plewowego II

 

O tym, jak Jasiek Plewa kota chrzcił. 



 

 

Przyszedł kiedyś Jasiek Plewa na plebanię. Zadzwonił. Wyszedł ksiądz wikary.

– Niek bedzie pokwolony – powiedział Jasiek. –

Probosca ni ma?

– Na wieki wieków – odparł wikary. – A ja nie mogę sprawy załatwić? Konieczny jest proboszcz?

– Moze i mozecie. Powiym krótko. Fciołek okrzcić kota.

– Rany Boskie! – zawołał jegomość. – Czyś ty, Jasiek, zwariował? Kota chcesz chrzcić? A skąd ci taka heretycka myśl do łba wpadła

 – Polegutku-ze, jegomościu – uspokajał wikarego

Plewa. – Przecie kot to żywina, a żywina to nasi bracia

mniyjsi, ni? Nie tako ucył świynty Francisek z Asyzu?

– Jasiek! Ty mi się tu na święte autorytety nie powołuj. Wynoś mi się z plebanii natychmiast! – grzmiał wikary. – I zapomnij, że ci takie grzeszne głupoty po głowie się kocą.

– Pockojcie – Jaśkowi jakoś niesporo było się

z  plebanii brać. Sięgnął za pazuchę, wyjął zwitek

dolarów i  podał wikaremu. – 

Przeliccie, kielo tego bedzie.

Wikary przeliczył i  zmiękł. Dutków było sporo.

Kilkadziesiąt samych setek. Zafrasował się jegomość.

– No wiesz, Jasiu... Mówisz, że święty Franciszek...

Piękny święty. Kto wie, czy on by nie ochrzcił? Trzeba to przemyśleć. No, ale i tak chyba nic z tego, bo tu proboszcz musiałby podjąć decyzję. A on pojechał do kurii. 

Kiedy wróci, trudno powiedzieć.

– Ni mom casu – stanowczo przerwał strumień wątpliwości Jasiek. 

Popatrzył na plebanię.

– O, widzym, ze dach mocie na plebanii cołkiem zgnity.  

Moze bym przywióz kapecke gontów i wartko by my dach wyrychtowali. Gonty mom ciupane, nowe. 

I tyz drogie jak fras.

– A niech to wszyscy święci – machnął ręką wikary. – Przynieś , Jasiu, tego kota.

Jak się domówili, tak zrobili. Jasiek był bardzo zadowolony, bo miał w domu ochrzczonego kota, a nie heretyka, do którego byle jaki diabeł mógł się wprowadzić. 

Zaś wikary też był rad z dolarów i nowego dachu, ale z niepokojem czekał na powrót proboszcza.

– No, jak mi tu gazdowałeś, wikary? – zapytał

proboszcz.

– Jakby to księdzu proboszczowi powiedzieć...

Ochrzciłem kota Jaśkowi Plewie.

– Rany boskie! – ryknął proboszcz. – Coś ty, wikary, najlepszego narobił?! Jak się biskup dowie, bo na pewno parafianie doniosą, to nas nie tylko z parafii wyrzuci, ale pewnie i z kapłańskiego stanu. 

Boże, miej nas w swojej opiece. 

Wikary, niech cię wszyscy diabli!

– Proboszczu – zaczął nieśmiało wikary – przeliczcie. – I podał jegomościowi zwitek dolarów, co je od  Jaśka dostał. 

Proboszcz przeliczył.

Wyraźnie poweselał, ale jeszcze marsowa mina

czaiła mu się w oczach.

– No, i niech ksiądz proboszcz popatrzy na dach

– dodał szybko młody ksiądz. – To Jaśka gont i Jaśkowa robota.


– Hm, coś ci, wikary, powiem – odezwał się po

dłuższym zastanowieniu proboszcz. – Chyba teraz

dopiero masz poważny problem.

– A jaki?

– Cóż, twoja w tym głowa, ale musisz się dobrze

zastanowić i umyśleć, jak Plewowego kota 


przygotować do pierwszej komunii.