Etykiety

Konstandinos Kawafis kopie wierszy z bloga "ŚWIAT POEZJI" z lat 2008-2017

Wojciech Weiss
wojciech-weiss3













W gwarnej kawiarni, przy bocznym stoliku,
siedzi zgarbiony stary człowiek, sam:
tylko gazetę ma za towarzystwo.
I w tej ponurej pustelni starości
myśli, jak marnie wykorzystał czas,
kiedy był silny, bystry i przystojny.
Teraz jest już za późno. Czuje to.
A przecież tamte lata zdają mu się,
jakby minęły nie dalej, niż wczoraj.
I myśli o Rozwadze: jak go zwiodła,
szepcząc do ucha bałamutne rady:
„Jutro, nie dzisiaj. Poczekaj, masz czas”.
I znów rozpamiętuje owe wszystkie
pragnienia i rozkosze niespełnione,
a te kpią z jego nudnej przezorności.
Aż od tych wspomnień i posępnych myśli
głowa opada mu wolno na blat
i tak półleżąc, śpi już stary człowiek.
w przekładzie Antoniego Libery

Paweł Waremiuk
świece - Paweł Waremiuk
Dni przyszłości przed nami – 
jak ustawione w rzędzie świece zapalone,
złote, ciepłe, pełne życia.
Za nami – dni, co przeminęły:
smutny szereg świec wygasłych;
te najbliższe jeszcze trochę dymią,
zimne świece, zniszczone, pogięte.
Nie chcę na nie patrzeć – ich widok mnie zasmuca;
i boli mnie, gdy wspomnę, jak niegdyś płonęły.
Przed siebie patrzę – na zapalone świece.
Nie chcę się odwrócić, abym nie zadrżał widząc,
jak szybko się wydłuża ciemny szereg – 
i więcej, coraz więcej świec wygasłych.

Przełożył: Zygmunt Kubiak 


Maurits Cornelis Escher

Escher-Castrovalva-2

Za jednym dniem drugi dzień — koleją jednostajną 
nadchodzi i przemija, tej samej treści, barwy. 
I zdarzą się, i znów się zdarzą te same sprawy, 
chwile te same znajdują nas i porzucają.
Tydzień przemija, a za nim — nowy tydzień.
To, co się stanie, przewidzieć łatwo: cienie,
światła te same, zawsze to samo brzemię.
Jutro, które już wcale nie jest jutrem, znowu przyjdzie.



verah22
Elena Kukanova





Już ich nigdy nie odnalazłem – tak szybko utraconych…
tych oczu pełnych poezji, tej młodej twarzy…
gdy się ściemniało na ulicy…

Już ich nigdy nie odnalazłem – podarował mi je zwykły przypadek,
a ja tak łatwo się ich wyrzekłem,
a potem w takiej męce za nimi tęskniłem.
Tych oczu pełnych poezji, tej bladej twarzy,
tych warg – już nigdy nie odnalazłem.

















Wczoraj, przechadzając się w pewnej dzielnicy,
jak niosły kroki, przeszedłem obok tego domu,
do którego tak często wchodziłem, gdy byłem młody.
Tam ciało moje ogarnęła miłość
potęgą swą niepojętą.
I oto wczoraj,
kiedy szedłem przez ową starą ulicę,
od zaklęcia miłości niezmiernie wypiękniały
sklepy, trotuary, kamienie bruku,
mury, balkony i okna;
nic pospolitego nie ostało się tam.
Gdy stanąłem i patrzyłem na bramę,
gdy stanąłem i nie mogłem odejść od tego domu,
z całej istoty mojej wyłaniało się, przechowane,
dotąd przechowane, wspomnienie tamtej rozkoszy.
Przełożył: Zygmunt Kubiak
  
Konstandinos Petrou Kawafis - nowożytny, nieżyjący już  poeta grecki  bardzo pięknie pisał o Aleksandrii – mieście, w którym się urodził i umarł. 
  
Konstandinos Kawafis
Że opuszcza Bóg Antoniusza

Jeśli znienacka, o północy usłyszysz,jak przeciąga niewidzialny pochód
z cudowną muzyką, z gwarem głosów – wtedy losu, co w końcu zawiódł cię,
trudów co poszły na marne, planów, które wszystkie okazały się pomyłką, nie opłakuj bez sensu.

Jak ktoś od dawna gotów, ktoś odważny,
pożegnaj ją, tę odchodzącą Aleksandrię.

Przede wszystkim nie oszukuj się, nie mów,
że to był tylko sen, albo że słuch cię zmylił.

Taką próżną nie poniżaj się nadzieją.
Jak ktoś od dawna gotów, ktoś odważny,
uznany za godnego, by żyć w takim mieście,
podejdź spokojnym krokiem do okna
i ze wzruszeniem, ale nie z błaganiem,
nie ze skargami tchórzów,
słuchaj tej wspaniałości ostatniej, tych dźwięków,
cudownych instrumentów mistycznego pochodu,

i pożegnaj ją, pożegnaj Aleksandrię, którą tracisz.


Konstandinos Kawafis
          Inne miasto

Powiedziałeś:
„Pojadę do innej ziemi, nad morze inne.
Jakieś inne znajdzie się miasto, jakieś lepsze miejsce.
Tu już wydany jest wyrok na wszystkie moje dążenia
i pogrzebane leży, jak w grobie, moje serce.

Niechby się umysł wreszcie podźwignął z odrętwienia.
Tu, cokolwiek wzrokiem ogarnę,
ruiny mego życia czarne
widzę, gdziem tyle lat przeżył, stracił, roztrwonił”.

Nowych nie znajdziesz krain ani innego morza.
To miasto pójdzie za tobą. Zawsze w tych samych dzielnicach
będziesz krążył. W tych samych domach włosy ci posiwieją.
Zawsze trafisz do tego miasta. Będziesz chodził po tych samych ulicach

Nie ma dla ciebie okrętu – nie ufaj próżnym nadziejom -
nie ma drogi w inną stronę.
Jakeś swoje życie roztrwonił
w tym ciasnym kącie, tak je w całym świecie roztrwoniłeś.



Konstandinos Kawafis – Itaka
  

Jeśli wyruszasz w podróż do Itaki,
pragnij tego, by długie było wędrowanie,
pełne przygód, pełne doświadczeń.
Lajstrygonów, Cyklopów, gniewnego Posejdona
nie obawiaj się. Nic takiego
na twojej drodze nie stanie, jeśli myślą
trwasz na wyżynach, jeśli tylko wyborne
uczucia dotykają twego ducha i ciała.
Ani Lajstrygonów, ani Cyklopów,
ani okrutnego Posejdona nie spotkasz,
jeżeli ich nie niesiesz w swojej duszy,
jeśli własna twa dusza nie wznieci ich przed tobą.

Pragnij tego, by wędrowanie było długie:
żebyś miał wiele takich poranków lata,
kiedy, z jaką uciechą, z jakim rozradowaniem,
będziesz podpływał do portów, nigdy przedtem nie widzianych;
żebyś się zatrzymywał w handlowych stacjach Fenicjan
i kupował tam piękne rzeczy,
masę perłową i koral, bursztyn i heban,
i najróżniejsze, wyszukane olejki —
ile ci się uda zmysłowych wonności znaleźć.
Trzeba też, byś egipskich miast odwiedził wiele,
aby uczyć się i jeszcze się uczyć — od tych, co wiedzą.

Przez cały ten czas pamiętaj o Itace.
Przybycie do niej — twoim przeznaczeniem.
Ale bynajmniej nie śpiesz się w podróży.
Lepiej, by trwała ona wiele lat,
abyś stary już był, gdy dobijesz do tej wyspy,
bogaty we wszystko, co zyskałeś po drodze,
nie oczekuj  wcale, by ci dała bogactwo Itaka.

Itaka dała ci tę piękną podróż.
Bez Itaki nie wyruszyłbyś w drogę.
Niczego więcej już ci dać nie może.

A jeśli ją znajdujesz ubogą, Itaka cię nie oszukała.
Gdy się stałeś tak mądry, po tylu doświadczeniach,
już zrozumiałeś, co znaczą Itaki.











Idealne, ukochane głosy 
tych, co umarli, albo tych,
co dla nas
są tak straceni, jak gdyby
umarli.
Czasem w snach do nas przemawiają,
czasem je w myślach mózg słyszy.

A z ich brzmieniem wracają na chwilę
dźwięki pierwszej poezji naszego życia,
jak muzyka, która nocą, w oddali, milknie.

Brak komentarzy: