niedziela, 3 września 2023

Wisława Szymborska - Pamięć nareszcie.


 Pamięć nareszcie ma, czego szukała.
Znalazła mi się matka, ujrzał mi się ojciec.
Wyśniłam dla nich stół, dwa krzesła. Siedli.
Byli mi znowu swoi i znowu mi żyli.
Dwoma lampami twarzy o szarej godzinie
błyśli jak Rembrandtowi.


 Teraz dopiero mogę opowiedzieć,
w ilu snach się tułali, w ilu zbiegowiskach
spod kół ich wyciągałam,
w ilu agoniach przez ile mi lecieli rąk.
Odcięci – odrastali krzywo.
Niedorzeczność zmuszała ich do maskarady.
Cóż stąd, że to mogło ich poza mną boleć,
jeśli bolało ich we mnie.
Śniona gawiedź słyszała, jak wołałam mamo
do czegoś, co skakało piszcząc na gałęzi.
I był śmiech, że mam ojca z kokardą na głowie  
Budziłam się ze wstydem.

Ivan Kulikow
No i nareszcie.
Pewnej zwykłej nocy,
z pospolitego piątku na sobotę,
tacy mi nagle przyszli, jakich chciałam.
Śnili się, ale jakby ze snów wyzwoleni,
posłuszni tylko sobie i niczemu już.
W głębi obrazu zgasły wszystkie możliwości,
przypadkom brakło koniecznego kształtu.
Tylko oni jaśnieli piękni, bo podobni.
Zdawali mi się długo, długo i szczęśliwie.
 
Zbudziłam się. Otwarłam oczy.
Dotknęłam świata jak rzeźbionej rany.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

BBM: Kocham Szymborską a ten wiersz zupełnie do mnie nie przemawia. Nie rozumiem go, nie wiem dlaczego…

donka pisze...

To nie jest wiersz z puentą.... poetka po prostu opowiada o śnie, w którym nareszcie spotkała rodziców, takich jakich przechowywała w pamięci. Wisława często opowiada brzydko bym to nazwała - o byle czym-
Przykładem jest np. wiersz o " Małej dziewczynka ściągającej obrus" / jest u mnie w blogu./

Wiersz "Pamięć nareszcie" jest trochę moją osobistą kontynuacją postu - "Wisław Myśliwski o pamięci" i jego powiedzenia " " Pamięć jest lecącym do nas światłem dawno zgasłej gwiazdy"


Pozdrawiam serdecznie.

Anonimowy pisze...

Sny potrafią zadziwić, czasami pojawiają się w nich osoby, o których podobno się zapomniało...
jotka

donka pisze...

Po śmierci męża długo, chyba nawet przez kilka lat moje sny były kontynuacja naszego wspólnego, codziennego życia..... niechętnie się budziłam.

W młodości często miałam powtarzający się męczący sen, którego bardzo nie lubiłam. Wędrówkę, a raczej błądzenie w dżungli, szukanie drogi, przedzieranie się przez dziką gęstwinę, zarośla.... niesamowicie kolorowe i realistyczne. Tak jakbym była w środku jakiegoś filmu. Śnił mi się dość długo.. nie pamiętam bym w końcu odnalazła drogę.

Dobranoc.