W chwili, gdy strzepujesz pyłek,
jesz posiłek, sadzasz tyłek
na kanapie, łykasz wino -
ludzie giną.
W miastach o dziwacznych nazwach
grad ołowiu, grzmot żelaza:
nieświadomi, co ich winą,
ludzie giną.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGqlYD2a8s6Q0oTnEFd5MKTOxAkMDuDRHjSbmME1hQ6ZVOEEwF_ION750B3RCA9_oHtfEtB_rDxPkRV2JdJbAq2Xi-lPmzdIDYTfoHMYKrHtmfvTtOVrMMmp6tOt7hnbkTPuOARN9F3_4/s400-rw/Ludzie+gin%25C4%2585+0.jpg)
W wioskach, których nie wyśledzi
wzrok - bez krzyku, bez spowiedzi,
bez żegnania się z rodziną
ludzie giną.
Ludzie giną, gdy do urny
wrzucasz głos na nowych durni
z ich nie nową już doktryną:
"Nie tu giną"...
W stronach zbyt dalekich, by nas
przejąć mógł czyjś bólu grymas,
gdzie strach lecieć cherubinom -
ludzie giną.
Wbrew posągom i muzeom-
jako opał służy dziejom
przez stulecia po Kainie
ten, kto ginie.
W chwili, kiedy
mecz oglądasz,
czytasz, co wykazał
sondaż,
bawisz dziecko
śmieszną miną-
ludzie giną.
Czas dzielący
ludzkie byty
na zabójców i
zabitych
zmieści cię w
rubryce szerszej
tak, w tej
pierwszej.
Dla zabójców…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz