czwartek, 17 lutego 2022

Leopold Staff – Będziemy znowu mieszkać w swoim domu,

rys. malarz Jan Chrzan - uczestnik Powstania Warszawskiego - 
 W 1946r autor wiersza wraca  do zburzonej w czasie wojny Warszawy:


Będziemy znowu mieszkać w swoim domu,

Będziemy stąpać po swych własnych schodach.

Nikt o tym jeszcze nie mówi nikomu,

Lecz wiatr już o tym szepcze po ogrodach.


   

Nie patrz na smutnych tych ruin zwaliska.
Nie płacz. Co prawda, łzy to rzecz niewieścia.
Widzisz: żyjemy, choć śmierć była bliska.
Wyjdźmy z tych pustych ulic na przedmieścia.

Mińmy bezludne tramwajów przystanki…
Nędzna kobieta u bramy wyłomu
Sprzedaje chude, blade obwarzanki…
Będziemy znowu mieszkać w swoim domu.

Wystawy puste i zamknięte sklepy.
Życie się skryło chyba w antypodach.
Z pudłem grzebyków stoi biedak ślepy…
Będziemy stąpać po swych własnych schodach.

Ty drżysz, od chłodu. Więc otul się szalem.
Bez nóg, bez ramion, w brunatnej opończy
Młodzi kalecy siedzą przed szpitalem.
Widzisz: już pole. Tu miasto się kończy.

Zwalone leżą dokoła parkany,
Dziecko się bawi gruzem na chodniku,
Kobieta pierze w podwórku łachmany
I kogut zapiał krzykliwie w kurniku.

Kot się pod murem przeciąga leniwo,
Na rogu człowiek rozmawia z człowiekiem…
Znowu w sklepiku zjawi się pieczywo
I znów zabrzęczą rano bańki z mlekiem.

Przejdą dni ciężkie klęski i rozgromu
I zapomnimy o ranach i szkodach…
Będziemy znowu mieszkać w swoim domu,
Będziemy stąpać po swych własnych schodach.
     


To był 1944 r gdy......  nasze warszawskie schody, też spłonęły.... i wraz z dzieciństwem  zostały jedynie w pamięci i wspomnieniach.                                                                                        

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Piękny wzruszający wiersz z tęsknoty za zwykłą szczęśliwą codziennością we własnym domu – własnym gnieździe, choćby wśród ruin.
Magda

BBM pisze...

Bardzo lubię ten wiersz. Jest w nim tyle smutnego optymizmu, tęsknoty za normalnością... piękny wiersz!

donka pisze...

W 1945 i 46r. warszawiacy powoli wracali z tułaczki. Z uchodźstwa... bo też byli wtedy uchodźcami... bez kąta mieszkalnego, bez środków do życia, z niezagojonymi jeszcze ranami po utracie bliskich..... a jednak tak jak autor wiersza - szczęśliwi, pełni nadziei. Powrócili do Domu.

Nie wszyscy. Część rozproszyła się po całym kraju, tęskniąc cale życie do rodzinnego gniazda......