Już od dawna, od zarania,
Poprzez wszystkie wieki,
Ciągną się popiskiwania,
Skomlenia i szczeki.
Idą pełne animuszu,
Wspólną z nami drogą,
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.
Równolegle - prawie jednocześnie na dole, piętro niżej u syna, pojawił się nowy pies - Doda - przygarnięta przez syna kilkuletnia, bezdomna suczka z ulicy.
Dzika, brudna, zarobaczywiona, gryząca po nogach przechodzące obok osoby.
Nie mogła się przyzwyczaić do domowych obyczajów.. Kiedyś na początku jej pobytu ugryzła mnie w rękę do krwi..... długo byłam na nią obrażona, czuła to i unikała mnie...... ale potem żyłyśmy w zgodzie, choć to ja byłam tą pierwszą, która wyciągnęła do. niej przysłowiową rękę...
Syn był jej ukochanym panem.... gdyby nie on pewnie tułałaby się po ulicach miasta, albo już nie żyła, przejechana przez samochód.
Powoli jednak podporządkowywała się zwyczajom panującym w domu. Wprawdzie nie całkiem,.... przyzwyczajona do całkowitej swobody - przy otwartej furtce uciekała i wędrowała po okolicy.... szukaliśmy jej nieraz przez wiele, wiele godzin.... była ostra mogła kogoś ugryźć,.... przy okazji sama pewnie by też ucierpiała.
Kiedyś w dziurze śnieżnej tuż pod płotem, z drugiej strony domu, po długiej wędrówce przesiedziała całą noc obawiając się powrotu i reprymendy syna.
Po kilku latach stała się ucywilizowanym psem, trochę jednak nieprzewidywalnym i nieufnym. Jej wygląd kusił do pogłaskania.... nic bardziej mylnego, mogła wtedy niespodziewanie ugryźć.... zachwycające się nią panie..."och, jaki ładny piesek" cofały, wystraszone groźnym warczeniem ,wyciągniętą do pogłaskania rękę..
Gdy znalazła sie u nas była już w ciąży, urodziła pięcioro dzieci. ,
Dzidzia |
Zazdrosna o mamę, w jej obecności nie wolno było Dody pogłaskać... warczała groźnie. Doda jej we wszystkim ustępowała. Mimo, że sama już wyrosła z młodzieńczego swawolenia, długo była towarzyszką zabaw Dzidzi, gonitw po całym domu do zmęczenia..
Jeśli - wprawdzie rzadko - zostawiał je same w domu, siedząc pod drzwiami, albo pod bramą, wypatrywały go i rozpaczliwie zawodziły.
Niestety umarła tragicznie. W czasie Świąt Wielkanocnych połknęła w kawałku mięsa małą kosteczkę, która stała się przyczyna jej śmierci. W święta nie dyżurował żaden weterynarz, nie byliśmy w stanie jej ratować. Nigdy nie zapomnę jak umierała, jeszcze dotąd nie mogę o tym pisać, ani wspominać.
Doda została sama.
By zapełnić pustkę po Dzidzi syn któregoś dnia wrócił z podróży służbowej z trzymiesięczną suczką Puci, terierką niemiecką.
Ale Doda nie matkowała jej jednak, nie dawała się wciągnąć w żadne zabawy, jakich pragnęła i do jakich prowokowała młodziutka Puci.
Żyły razem, ale osobno..
Doda dożyła późnej starości.
Po jej odejściu Puci dostała towarzysza - trzymiesięcznego szczeniaka, płci męskiej - również teriera niemieckiego - Dialo . Tym razem psy się idealnie dobrały. Oba lubiły się bawić, tarmosić, łapać, szukać tych samych zabawek. Ale do czasu. Dialo dorasta, właściwie wyrasta z okresu zabaw, ma już przeszło rok i pokazuje, kto tu rządzi, zazdrosny o względy u pana, warczy na towarzyszkę, potrafi ją ugryźć . Mimo to są nierozłączne.... Puci chociaż starsza i od dość dawna zadomowiona na ogół mu ustępuje. ..
Obydwa psy - tej samej rasy bardzo są do siebie podobne. Mają krótkie ogonki.... Dialo trochę dłuższy i po tym ogonku go poznaję.
DIALO |
DIALO |
DIALO |
Są okropnie szczekliwe.... i nienasycone, na okrągło by jadły.... mam miękkie serce, więc również na okrągło je podkarmiam.
PUCI |
PUCI : Proszę mi otworzyć drzwi |
Moją faworytką jest Puci - łagodna, trochę bojaźliwa ..... ustępująca swojemu towarzyszowi....
A wszystko to opowiedziałam po obejrzeniu filmu o psie, który szukał swojego domu, bo bardzo zatęskniłam za własnym i wspominałam sobie wszystkie psy, które przewinęły się przez nasz dom. .-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz