czwartek, 2 kwietnia 2020

Andrzej Waligórski - "Ptaszek"


ŻART  I  SATYRA  W POEZJI.



W tym trudnym czasie,  chwilami wydawałoby się zbyt ciężkim do przeżycia uśmiechnijmy się: 



Zawierucha wyje jak suka, mróz tak szczypie, jak Dreptak dziewuchę 

A do mego okna ptaszek puka, żebym dał mu jakieś okruchy

Stuka puka ptaszek wynędzniały, piszczy, prosi - Tyś dobre dziecię,
Daj mi pojeść. A ja na to - a chała! Trzeba było nazbierać w lecie!

Chciałbyś draniu, żebym zrobił daszek, żebym sypał pszenicy lub żyta?
A gdzie całe lato był pan ptaszek? Czemu wtedy mi nie śpiewał? - pytam

Gdym nocami bezsennymi czuwał, kłopotami, zmartwieniami struty
To gdzie wtedy pan ptaszek fruwał? Przypuszczalnie, na jakieś ksiuty.  


A gdy przyszła do mnie jedna Walerka i gdy krew zaczęła we mnie tętnić,
Czemu wtedy ptaszek nie zaćwierkał, żeby tę Walerkę roznamiętnić?

Był wszak nastrój, adapter i flaszka, księżyc miasto swym blaskiem pobielił,
Lecz zabrakło wówczas pana ptaszka. I zabrakło Walerki w pościeli..

Nie tak łatwo w mym wieku o babkę, swą absencją ptaszek wszystko zniszczył
Teraz ptaszek niech chucha w łapki, teraz ptaszek niech sobie piszczy

Życie, ptaszku, nie czytanka ze szkółki, trzeba przez nie pchać się przebojem,
Że co proszę? Kawałeczek bułki? - A kaktusa! Sam se pojem!

Zresztą, co tam, nie jestem zwierzę. Choć pan tutaj, panie wróbelek
No masz trochę, ty kopany w pierze. 


Ale latem odćwierkasz, kuchnia felek!

Brak komentarzy: