czwartek, 27 sierpnia 2020

Aleksander Fredro - Motyl





Z pięknej róży motyl płowy,
Wychyliwszy trochę głowy,
Zwołał braci rój niestały.
Nuże prawić morały,

Stałość wychwalać,
Do cnoty zapalać,
I we wszystkim, co rozprawiał,
Siebie za przykład wystawiał;

Słowem - nagadał i nałajał tyle,
Że o poprawie myśleć zaczęły motyle.
Wtem jakiś młodzik na fijołku siada
I tak powiada:

- Nie wierzajcie, co on prawi;
Ja powiem, czemu latać go nie bawi:
Oto przed kilką chwilami,
Gdy aż do znoju swawolił z kwiatkami,
Nadszedł starzec, co kosą wszystko w swojej drodze
Wycina i niszczy srodze,
Co ciągle idzie, nigdy nie odpocznie w trudzie,
Ten to sam, co go Czasem nazywają ludzie.


Nadszedł, a wkoło ostrym tnąc żelazem,
Podciął i braciszkowi skrzydełka zarazem;
Dlatego stałość chwali, jedną lubi różę,
Bo sam już latać nie może. -

                               

                               Nie jest tu moją myślą, młode, piękne panie,
                               Często zbyt płoche pochwalać latanie,
                               Ale słuchając niejednej matrony,
                               Trzeba wyznać z drugiej strony,
                               Że i to motyl..ale motyl obarczony.

Brak komentarzy: