wtorek, 7 grudnia 2021

Maria Pawlikowska - Jasnorzewska - Do mięsożerców

Dla nich ryby skrzelami pracują w szaflikku,
mając na ustach ciszę i krwawiące rany.

Dla nich kuchnia rozbrzmiewa od wrzasku i krzyku
gardzieli podrzynanych i szyj ukręcanych.
  
Oni to piją grozę z krwią zabitej kaczki
i warzą głowy dzieci: zadziwionych cieląt.
Wypruwają wnętrzności, krzycząc: flaczki, flaczki,
i jedzą je w niedzielę, z rodziną się dzieląc.
   
Lubią wody na smaku bezradnych piszczeli,
wszech zwierzęce girlandy cynicznej kiełbasy,
krwawe raki z piekielnej wyjęte kąpieli
i baraniego ciała brązowe atłasy.
 

Rozsmarowują trupy na niewinnym chlebie,
obwąchują zająca, czy aby dość skruszał.
z martwym ozorem w zębach czują się jak niebie,
i do cudzego mózgu śmieje się im dusza.
 
Pożerają, dymiący, jak nowe cmentarze,
te stroskane przystawki, te gorzkie potrawy -
Karki im nabrzmiewają, obwisają twarze,
na których śmieszek hieny zawita trupawy.
 
Po pięknookiej sarnie nie noszą żałoby,
ale żrą ją na stypie, w dzień pogrzebu radcy,
i zezują miłośnie do gęsiej wątroby,
bujni brzuchem jedynie, a łysiną gładcy,
a twardzi tylko sercem - i w całej stolicy
głośni - ale mlaskaniem, smętni niesiadnicy.

2 komentarze:

jotka pisze...

Po przeczytaniu takiej tyrady to przejść wypada na weganizm...
Wolę jej wiersze bardziej subtelne.

donka pisze...

Masz rację, Nie bardzo chce mi się wierzyć, że to wiersz Jasnorzewskiej....