czwartek, 24 lutego 2022

Rainer Maria Rilke - Lubię te ciemne godziny... -

 

Monika Piwowarska

***
Lubię te ciemne godziny w mym bycie,
gdy zmysły toną w głębinie bezwolne;
jak w starych listach, widzę w nich ukryte
codzienne życie, już dawno minione
i jak legenda dalekie, prześnione.

I wtedy wiem już, że zyskałem przestrzeń
na drugie życie, co bez czasu płynie.



Niekiedy czuję się ogromnym drzewem,
rosłym, szumiącym, co ponad mogiłę
wyrasta snem, przez chłopca śnionym skrycie
(którego strzegą podziemne korzenie),
straconym w smutku, żałości i śpiewie.

Rainer Maria Rilke


3 komentarze:

zapachnidło pisze...

Jak Pani rozumie ten wiersz?

donka pisze...

Drzewo dopóki żyje nosi i skrywa w sobie nasze tajemnice, nasze minione życie, gdy umiera to jak byśmy umierali razem z nim.

(...) jak w starych listach, widzę w nich ukryte
codzienne życie, już dawno minione
i jak legenda dalekie, prześnione.(...)

Szukam w poezji siebie.... nie zawsze łatwo jest zrozumieć autora ...

A jak Ty rozumiesz?

Pozdrawiam serdecznie.

Ps. Lubię wiersze o drzewach... nawet je sobie gromadzę.

zapachnidło pisze...

"Lubię te ciemne godziny w mym bycie,
gdy zmysły toną w głębinie bezwolne;
jak w starych listach, widzę w nich ukryte
codzienne życie, już dawno minione
i jak legenda dalekie, prześnione."

Ta część mówi o tym, że poeta dostrzega to, że się zestarzał, że wraca do tych starych wydarzeń/przeżyć z melancholią, i że czasami przeszłość wydaje mu się tak odległa, tak dawna, że aż na wpół nieprawdziwa - nierealna, niczym legenda lub sen. Jednak stan melancholii nie jest poecie obcy, zna ten stan, być może towarzyszy mu on często, jest z nim zaznajomiony, może nawet lubi odczuwać melancholię.

"I wtedy wiem już, że zyskałem przestrzeń
na drugie życie, co bez czasu płynie."

Druga część mówi o tym, że śmierć jest bliżej, niż dalej. "Życie co bez czasu płynie" - życie po śmierci, życie wieczne.

"Niekiedy czuję się ogromnym drzewem,
rosłym, szumiącym, co ponad mogiłę
wyrasta snem, przez chłopca śnionym skrycie
(którego strzegą podziemne korzenie),
straconym w smutku, żałości i śpiewie."

Poeta niekiedy czuje się nieśmiertelny, albo chciałby się tak czuć. Nie chce "fizycznie" umierać, chce żyć. Młodzi ludzie często nie myślą o śmierci, nie biorą jej pod uwagę - być może stąd odwołanie do chłopca. "Sen, którego strzegą podziemne korzenie" - śmierć, bycie pod ziemią.

Później przychodzi otrzeźwienie - każdy umrze, młody chłopiec (a właściwie stary poeta) popada w smutek z tego powodu. Popada też w śpiew (bo tylko to pozostało), trzeba wycisnąć z tego życia to, co najlepsze. A może i śpiewem odwrócić uwagę od naszej śmiertelności?

Tak jakoś bym to rozumiała... Nie mówię, że jest to poprawna interpretacja, ja tak po prostu czuję ten wiersz.