sobota, 28 maja 2022

Jacek Kaczmarski - Ballada o dziesięciu władcach tego świata






Czas swoją drogą toczy się,
Tych niszczy tamtych podnosi
I czy jest dobrze czy jest źle –
Nikt reklamacji nie wnosi.
Lecz poza czasem mamy rząd
I żywię nadzieję, że po latach
Wyłoni się nie wiadomo skąd
Dziesięciu władców tego świata.




Przyjaźnie do siebie odnoszą się,
Co jeden chce drugi mu daje,
W prezencie darują wioski swe,
Miasta, powiaty i kraje.
Lecz za człowiekiem stoi los
I myślę, że po latach
Skłóci tę przyjaźń jakiś cios
W dziesięciu władców tego świata.

Ot jeden z nich zakocha się
W swojego sąsiada żonie –
Ten mu odpowie co to to nie:
„Trzymaj dupę na swoim tronie!”
Obrażony powraca wnet
Z wojskiem swoim i swego brata.
Krótki spór i oto już jest
Dziewięciu władców tego świata.

Na wieść o wojnie wielki ruch
I do zwycięzcy postulat.
„Oddaj coś wziął, bo jak nie
Pożegnamy drugiego króla!”
Kto wziął – nie odda – jasna rzecz.
Minął termin postulatu.
W świetle słonecznym błysnął miecz
Dziewiątemu z władców tego świata.

Lecz wśród mścicieli wybuchł spór
Jak dzielić zdobyczne ziemie,
Skoro właściciel nie żyje już.
Co robić z takim problemem?
Co robić? Też pytanie mi!
Ósmy władca piątym się staje,
Bo wytruł oponentów trzech
Zgarniając sobie ich kraje.

Czwarty piątego zaprosił raz
Do siebie na polowanie
I przez pomyłkę ustrzelił go
Miast sarny na drugie śniadanie.
Rozpisała się prasa, że zemsta i gniew
I taka wielka dla nich strata…
Lecz tak czy tak – krew to krew –
Czterech już władców tego świata.

Czwarty zaś król wychodził raz
Od żony trzeciego przez okno;
Z piętnastu metrów biedak spadł
Bo się o rynnę potknął.
Trzeci, gdy o tym dowiedział się
Pobiegł gdzie żony był pokój –
Udusił ją, a potem sam
Strzelił se w łeb i spokój.

Teraz, gdy cały boży świat
Na dwoje był podzielony
Wystarczył tylko jeden strzał
Do najwyższego w świecie tronu.
I ten jedyny teraz król
Panował sądził i był katem,
Bo gnębił swój ogromny lud
Jedyny władca tego świata.



Więc rewolucja kwitnie wnet
„My wstrząśniem całą ziemią”
Dziesięciu ideowców prze
Do walki ludzkie plemię.
I zwyciężyli – patrzcie no!
Świat podzielili pomiędzy siebie,
A tych, co za nich leli krew
Obdzielili królewskim chlebem


I znów w przyjaźni wiecznej tkwi
Przez dwa a może i trzy lata,
O ziemiach swych po nocach śni
Dziesięciu władców tego świata

Jacek Kaczmarski
1974


2 komentarze:

jotka pisze...

Ballada o wadach całej ludzkości...nie ma nadziei, niestety.

donka pisze...

I o powtarzającej się historii ludzkości... jakby trwającej, nie zmieniającej się cały czas.

Pozdrawiam serdecznie