sobota, 21 lipca 2018

Adam Zagajewski - ciepły dzeszcz





Wieczorem, w obcym mieście, szedłem
ulicą, która nie miała imienia.

Coraz głębiej zanurzałem się w obcość,
w gęstą wiosnę, po stopniach kamiennych.

Padał ciepły deszcz i ptaki śpiewały
cicho; czułość była w ich głosach dalekich.

Syreny statków płakały w porcie,
żegnając się z ziemią znajomą.

W otwartych szeroko oknach kamienic
stały postaci ze snów moich i twoich,
i wiedziałem, że idę w przyszłość, w epokę
minioną, jak pielgrzym do Rzymu.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dobry wiersz - obce miasto, ulica bez imienia, płaczące syreny statków, zanurzanie się w obcość - podoba mi się, mogę się z tym utożsamiać. Też jestem jakby obca w mieście, w którym słychać czasem syreny statków i zawsze zawodzenie mew. Jest dobrze. Pozdrowienia. :) K...

donka pisze...

to już jest nas więcej, tylko po po przeciwległej stronie. Ja tęsknię za tym wieczornym zawodzeniem syren, ostrzegających przed mgłą.... słyszę je na każde zawołanie, a to już tyle lat. Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za odwiedziny.
Donka