środa, 22 czerwca 2022

Zbigniew Herbert - WĘZEŁ i in.


Często wracam do Herberta:.....poety, który  żył i tworzył w kilku, kolejno po sobie następujących " epokach " politycznych - od sanacji począwszy,  stalinizm, komunizm, solidarność,  po niestety tylko z nazwy - demokratyczne rządy prawa i  może dlatego jego poezja jest ponad czasowa ...  ..i głównie jednak choć bywa to często zawiłe i nie łatwe do odczytania jest  wskazówką dla nas współcześnie  żyjących i odrzucających  wartości moralne. 

W zamieszczonych trzech utworach , jest dziś i jest wczoraj  oraz "było kiedyś" : 

WĘZEŁ

Kiedy Pan Cogito statecznie postarzeje się,
 nie będzie kolekcjonował znaczków, 
antycznych monet, ani także rzadkich książek. 
Założy pierwszą na świecie kolekcję węzłów. 
Będzie starał się przekonać innych o urokach tajemnicy w supłach.
Ludzie nigdy nie cenili węzłów.
 Nie nauczyli się także podziwiać ich skomplikowanego piękna. 
Przecinali węzły mieczem, jak ów macedoński cymbał 
lub po prostu rozplątywali węzły dumni z tego, 



























że mają teraz obrzydliwy sznur, 
którym można przywiązać prosię do drzewa 

albo zarzucić na szyję bliźniego.

Zbigniew Herbert


STARY  PROMETEUSZ

Stary Prometeusz
pisze pamiętniki.
Próbuje w nich wyjaśnić
miejsce bohatera w systemie konieczności,
pogodzić sprzeczne ze sobą pojęcie
bytu i losu...
Ogień buzuje wesoło na kominku,
w kuchni krząta się żona- egzaltowana dziewczyna,
która nie mogła urodzić mu syna, ale pociesza się,
że i tak przejdzie do historii.
Przygotowanie do kolacji na którą ma przyjść
miejscowy proboszcz i aptekarz
najbliższy teraz przyjaciel
Prometeusza.
Ogień buzuje na kominku,
na ścianie wypchany orzeł i list dziękczynny tyrana Kaukazu,
któremu dzięki wynalazkowi Prometeusza
udało się spalić zbuntowane miasto                                                   


                                                                                                 
 Prometeusz śmieje się cicho.
Jest to teraz jedyny sposób
wyrażenia niezgody na świat.



DOM

Dom nad porami roku
dom dzieci zwierząt i jabłek
kwadrat pustej przestrzeni
pod nieobecną gwiazdą

dom był lunetą dzieciństwa
dom był skórą wzruszenia
policzkiem siostry
gałęzią drzewa

policzek zdmuchnął płomień
gałąź przekreślił pocisk
nad sypkim popiołem gniazda
piosenka bezdomnej piechoty


 Anna Silivonchik




dom jest sześcianem dzieciństwa
dom jest kostką wzruszenia

skrzydło spalonej siostry

liść umarłego drzewa

Zbigniew Herbert,

Brak komentarzy: