czwartek, 11 kwietnia 2024

Bolesław Leśmian - Z lat dziecięcych

 



Przypominam — wszystkiego przypomnieć nie zdołam:
Trawa… Za trawą — wszechświat… A ja — kogoś wołam.
Podoba mi się własne w powietrzu wołanie, —
I pachnie macierzanka — i słońce śpi — w sianie.

A jeszcze? Co mi jeszcze z lat dawnych się marzy?
Ogród, gdzie dużo liści znajomych i twarzy, —
Same liście i twarze!… Liściasto i ludno!
Śmiech mój — w końcu alei. Śmiech stłumić tak trudno!
Biegnę, głowę gmatwając w szumach, w podobłoczach! 
Oddech nieba mam — w piersi! — Drzew wierzchołki — w oczach! 
Kroki moje już dudnią po grobli — nad rzeką.
Słychać je tak daleko! Tak cudnie daleko!

A teraz — bieg z powrotem do domu — przez trawę, — 
I po schodach, co lubią biegnących stóp wrzawę… 
I pokój, przepełniony wiosną i upałem,
I tym moim po kątach rozwłóczonym ciałem, —
Dotyk szyby — ustami… Podróż — w nic, w oszklenie, —

I to czujne, bezbrzeżne z całych sił — istnienie! 

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ten wiersz i ten obraz to sama radość i wulkan energii!
jotka

donka pisze...


Radość istnienia - czy potrafimy ją jeszcze tak przeżywać? Czy pamiętamy siebie w takiej euforii?

Ściskam Cię Jotko....

Stokrotka pisze...

I wiersz i obraz przepiękne i radosne!!!!