sobota, 24 listopada 2018

Krzysztof Daukszewicz - Ballada o martwej naturze na emeryturze

Christian Berentz /1658 - 1722 /

Czasami muszę słuchać staruszek 
Zgarbionych gorzej niż ja 
Bo ich marzenia, nie do ziszczenia 
Są garbem numer dwa 
Wszystkie marzenia, te do zjedzenia 
I te, by coś dla dusz 
A tu podróże na emeryturze 
Na rencie w piecu ruszt 

Co kiedyś było, już się skończyło 
Teraz wspomnienia chodzą po sieniach 
I po pokojach, gdzie w książkach Boya 
Śpi młodość z tamtych lat 
Tylko czasami, podwieczorkami 
Z koleżankami, pod kocykami 
Z herbatnikami i albumami 
Powraca stary świat 

Półmiski srebrne, dawniej potrzebne 
Do uroczystych mięs 
Drzemią pogodnie, choć coraz głodniej 
I przydałby się kęs 
Pluton talerzy też chciałby przeżyć 
Najazd grzybowych zup 
A tu, niestety, tylko apetyt 
Jak z niedobrego snu 

Stara karafka wije się w czkawkach 
Nie może sama żyć 
Bo kieliszeczki chcą naleweczki 
I krzyczą do niej: "Pić!" 
A czajnik stary zdjął okulary 
I nie chce wiedzieć, że 
Chińska herbata, parzona w ratach 
To już herbaty cień 

Co kiedyś było, już się skończyło 
Teraz wspomnienia chodzą po sieniach 
I po szufladach, w których się składa 
Pamiątki z tamtych lat 
Tylko czasami, podwieczorkami 
Ze ściereczkami nad talerzami 
Ponad kurzami, wraz z westchnieniami 
Powraca stary świat 

W krzesłach pluszowych śpi stół dębowy 
I też na pewno śni 
Bo czasy inne, sprzęty gościnne 
Przeżyły swoje dni 
Gdy właściciele mogą niewiele 
To wtedy widać, że 
Martwej naturze na emeryturze 
Także nie wiedzie się 

Brak komentarzy: