środa, 18 sierpnia 2021

Zbigniew Herbert - Bajka ruska

 


Postarzał się car ojczulek, postarzał. Już nawet gołąbka własnymi rękami nie mógł zadusić.
Siedział na tronie zloty i zimny. Tylko broda mu rosła do podłogi i niżej.
Rządził wtedy kto inny, nie wiadomo kto.
Ciekawy lud zaglądał do pałacu przez okno, ale Kriwonosow zasłonił okna szubienicami.
Więc tylko wisielcy widzieli co nieco. W końcu umarł car ojczulek na dobre.
Dzwony biły, ale ciała nie wynoszono.
Przyrósł car do tronu. Nogi tronowe pomieszały się z nogami carskimi. Ręka wrosła w poręcz.
Nie można go było oderwać. A zakopać cara ze złotym tronem - żal.


5 komentarzy:

BBM pisze...

I naszemu trudno się oderwać. A złoty tron sami mu pod tyłek wsadziliśmy...

donka pisze...

Trafnie ten wiersz odczytałaś, choć tych carów urodzaj w naszym świecie.... jedni zasiedziali od pradawna. niektórzy ich doganiają a jeszcze inni raczkują dopiero.

jotka pisze...

Jakby znajome, nieprawdaż?

donka pisze...

Tak..... znamy z własnego podwórka.

Unknown pisze...

Trafniej nie można powiedzieć Aldonko... I to Raczkowa nie w tle