piątek, 4 grudnia 2020

Wojtek Bellon - Wypaliło się coś w nas



Wypaliło się cos w nas zgasło
Ani z twojej ani mojej winy
Ot klamka zapadła a zresztą z czym wracać
Skończyły się kartki na miłość
 
Zapatrzyliśmy się w telewizor
Rozmawiamy językiem gazety
Kinkiety ze słońca w dni szare bez końca
A ciepło z kaloryfera
 



Wiatry gnają przyjaciół po świecie
Zresztą gdyby tu byli na miejscu…
Przybyło kłopotów dzieci i gratów
Skurczyła nam się dawna przestrzeń
 
Znamy już każde swe kłamstwo
Każdy grymas każde brwi zmarszczenie
Mijamy się oboje w tych kilku pokojach
Nie mając nic do powiedzenia
 
Ale czasem gdy noc niebo zetnie
Bure niebo lepka noc miejska
I ty zadrżysz oto przykrywam cię kocem
I bliska znów staje się przeszłość


Wypaliło się coś w nas zgasło
Lecz wysiłku trzeba niewiele
Spróbujmy rozgarnąć ten popiół - nie darmo
Może tli się płomyk w popiele



4 komentarze:

BBM pisze...

To jakby rewers Gałczynskiego- szarzyzna życia i jeszcze tylko strzępek nadziei, że cokolwiek da się ocalić...

donka pisze...

Witam Cię od rana Matyldo. Jesteś rannym ptaszkiem..... u mnie data twoich odwiedzin 5.54. Cieszą mnie oczywiście bardzo i przyznaje Ci rację. Ten wiersz to faktycznie samo życie.
Pozdrawiam serdecznie.

jotka pisze...

Gorzki w wymowie, bo chyba nie uda się uratować tej iskierki wśród popiołów...

donka pisze...

Jotko prawdopodobnie wiele jest takich par małżeńskich czy partnerskich......po latach trzymają ich tylko dzieci i niechęć do zmiany czegokolwiek...... ale nieraz jakiś wielki wstrząs, czy tragedia na nowo zbliża i potrafi rozniecić tą iskierkę, jeśli się w ogóle zachowała .
Pozdrawiam serdecznie.