niedziela, 29 listopada 2020

Jacek Kaczmarski - Nadzieja Śmiełowska

 

Gaylord Ho 1950

 
Rozpryskiem kropli, psiej sierści dreszczem
Jak deszcz mijamy i - bez nas dnieje...
Jaką tu żywić nadzieję jeszcze?
Jaką tu jeszcze żywić nadzieję?
 
Że przetrawieni krzywdą - powstaną
Skruszą się ci, co na niej wyrośli;
Że można żrącą szyderstwa pianą
Otworzyć oczy sprawiedliwości?
Że pierwsza miłość będzie jedyną,
Że dobre chęci brukują - niebo,
Że woda może zmienić się w wino,
Kamień nie musi mylić się z chlebem?
 
Rozpryskiem kropli, psiej sierści dreszczem
Jak deszcz mijamy i - bez nas dnieje...
Jaką tu żywić nadzieję jeszcze?
Jaką tu jeszcze żywić nadzieję?
 
Że młodość w życiu się nie rozmyje,
Życie nie będzie tylko więdnięciem,
Że umrze pięknie - co pięknie żyje
I że po śmierci przetrwa w pamięci?
- Że można jasno dostrzec w ciemności
Co złe - co dobre, co pył - co diament;
Odrzucić pierwsze, drugie ugościć
W sercu, gdzie włada ład - a nie zamęt?
 By żyć - nie żywiąc ławic pętaków
I nadaremno nie wzywać nieba -
Trzeba wciąż żywić nadzieję jakąś,
Wbrew sobie - sobą żywić ją trzeba.
 
14.2.1995 


4 komentarze:

BBM pisze...

Właściwie wiersz powinien odbierać nadzieję, bo podkreśla niemożliwość zaistnienia nieoczekiwanych rzeczy i spraw...a ja odebrałam go jako wsparcie, postawienie do pionu w trudnej chwili... paradoks.
Pozdrawiam.

donka pisze...

Ja też Matyldo zrozumiałam podobnie..... mimo wszystko trzeba mieć nadzieję. Choć zastanawiające są dwa ostatnie wersy...... i różnie je można sobie tłumaczyć.
Miłego, dobrego tygodnia życzę.

jotka pisze...

Dwa ostatnie wersy to chyba sens właściwy...wszystko w naszych rękach:-)

donka pisze...

Jotko dzięki Tobie dotarło to do mnie..... nie można się poddawać.... nawet mała cząstka nadziei, ledwo kiełkująca może " rozkwitnąć "jak pisze Poświatowska.
Wiem to po sobie..... karmiłam się kiedyś tą cząstką,,,, niestety nie rozkwitła,, ale była.